„Społeczeństwo teologiczne. Polska teologia narodu 966-2016” – red. Paweł Rojek – recenzja i ocena

opublikowano: 2017-11-11 09:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Pod auspicjami Klubu Jagiellońskiego ukazała się ważna publikacja zbiorowa. Zredagował ją Paweł Rojek – twórczy pisarz i animator środowisk sympatyzujących z ideami konserwatywnymi i republikańskimi.
REKLAMA
„Społeczeństwo teologiczne. Polska teologia narodu 966-2016”
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo M
Rok wydania:
2016
Okładka:
miękka
Liczba stron:
413
Redakcja:
Paweł Rojek
ISBN:
978-83-8043-212-3
EAN:
9788380432123

Rdzeń książki stanowi trzynaście niezależnych studiów, poświęconych różnym rozumieniom polskiej teologii narodu. Ich autorami są w większości akademicy związani z uczelniami krakowskimi (Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Papieski), ale są wśród nich także reprezentanci Warszawy czy Torunia. Pomimo ciekawego i wyraźnie sprecyzowanego tematu książki, nie jest łatwo wskazać główny przedmiot dociekań badaczy i twórców.

Wydawałoby się, że załączone na końcu książki kalendarium dat ułatwi odnalezienie się w panoramie problemów pracy. Jednak układ wydarzeń, opracowany przez Pawła Rojka, nie pozwala wysnuć jednoznacznych wniosków, co do istoty chronologii polskiej teologii narodu. Dość skromny okazuje się wybór dat dotyczących polskiego średniowiecza, w którym przecież polska myśl religijna miałaby się ukonstytuować. Oprócz oczywistego chrztu Polski (966), mamy tu Zjazd Gnieźnieński (1000), sprawę zabójstwa biskupa Stanisława ze Szczepanowa (1079), czy pierwszy odnotowany odpis Bogurodzicy (1407). Ale przecież nie widać tu choćby Pawła Włodkowica czy Stanisława ze Skarbimierza.

W efekcie, w zaproponowanej optyce teologicznej zdecydowanie dominują postacie i wydarzenia z okresu nowożytności, zupełnie tak, jakby ciężar rozwoju teologii narodu przypadał na siedemnasty wiek oraz epokę rozbiorów. Wzmiankowanych zostaje wiele prywatnych objawień i wizji, jakich w odniesieniu do sprawy Polski mieli doświadczać jezuita Giulio Mancinelli (1608), Józef Hoene-Wroński (1804), August Cieszkowski (1838), Zygmunt Krasiński (1841) czy Juliusz Słowacki (1845). Zaskoczenia nie budzi chronologia dwudziestowieczna (Faustyna Kowalska, Stefan Wyszyński, Jan Paweł II), choć dziwią nieco odniesienia do ks. Józefa Tischnera i abp. Józefa Życińskiego. Mają one raczej uszczypliwy charakter, wszak trudno te dwie ostatnie postacie umieścić jako zwolenników teologii narodu.

Już przegląd kalendarium może zatem nasunąć czytelnikowi spostrzeżenie, że polska myśl religijna nie ma charakteru wyłącznie racjonalnego, toteż nie można jej traktować jako teologii akademickiej, w rozumieniu np. tomistycznym czy neoscholastycznym. Istotne znaczenie mają tu objawienia. Kwestię tę interesująco naświetla Natalia Stencel w tekście Mistyka nadwiślańska. Teologia narodu św. Faustyny Kowalskiej i Rozalii Celakówny. Autorka bada znaczenie twórczości religijnej tych polskich wizjonerek dla religijności katolickiej. Warta uwagi jest propozycja stosowania terminu „mistyka nadwiślańska” dla oryginalnych koncepcji i objawień, jakie miały miejsce w Polsce, w dwudziestym wieku (choć sama propozycja pochodzi od prof. Pawła Taranczewskiego, który po raz pierwszy zaprezentował ją na łamach „Znaku” w 2010 roku w numerze 661). „Mistyka nadwiślańska” stanowi wyraźne nawiązanie do „mistyki nadreńskiej”, powstałej przede wszystkim w trzynastowiecznej duchowości dominikańskiej. Wnioskuję jednak, że polska odmiana mistyki, miałaby charakter bardziej współczesny od niemieckiej, gdyż jej kluczowe postacie żyły w dziewiętnastym i dwudziestym wieku.

REKLAMA

Czytając artykuły Marcina Majewskiego Sakrament narodu. Teologia chrztu Polski oraz Tomasza Rowińskiego Historia i przymierze. Średniowieczna Polska w cywilizacji chrześcijańskiej, nasunęły mi się różne wątpliwości. Przede wszystkim: czy nie jest nadużyciem rozciągać pojęcie narodu polskiego na całe 1050 lat? Istnieje przecież ogromna przepaść między na poły plemiennym jeszcze państwem Mieszka I, sarmacko-szlachecką Rzeczypospolitą nowożytną a Polską z okresu międzywojennego. Nie jest przecież żadnym odkryciem Ameryki, iż duża część społeczeństwa polskiego, złożonego z chłopów, nie identyfikowała się długo z narodem polskim. Ethnos był przez stulecia przynależny do stanu szlacheckiego. Leszek Kołakowski wspominał, iż jeszcze w 1939 roku, kiedy jako młody człowiek uciekał przed niemieckimi bombardowaniami, był świadkiem sceny, gdy pewien rolnik polskiego pochodzenia z nieukrywaną radością głosił tłumowi uchodźców, iż „wreszcie upadła ta pańska Polska, teraz będzie porządek”.

Trudno nie zauważyć, że Autorzy książki, skrupulatnie przechodzą nad tym do porządku dziennego, tak jakby procesy teologiczne w przestrzenie dziejowej toczyły się niezależnie od procesów społecznych i etnicznych na terenie Polski. Zbyt mocne wydają mi się słowa, że chrzest Polski był „katalizatorem skoku ewolucyjnego” w polskim społeczeństwie (s. 41). Przecież podobnie jak w indywidualnych biografiach otrzymanie w młodości sakramentu chrztu nie zawsze wiąże się z utrzymywaniem prywatnej religijności przez całe dalsze życie, tak i narody mogą popaść w niewiarę i długie okresy laicyzacji. Chrzest raczej nie oznaczał automatycznej i całościowej religijności, zwłaszcza, że jeszcze w latach trzydziestych jedenastego wieku wybuchła rebelia pogańska, a pozycja Kościoła w ówczesnej Wielkopolsce dramatycznie się osłabiła. Bliższa prawdy wydaje mi się już myśl teologiczna, iż „chrzest jest procesem ciągłym” (s. 44), wymagającym stałej odnowy – zarówno indywidualnej, jak i narodowej.

REKLAMA

W tekście Pawła Rzewuskiego Matka Sarmatów. Osobliwości polskiego kultu religijnego trafna jest uwaga, iż polska religijność stale cechowała się pewną emocjonalnością i pobieżną refleksją intelektualną (s. 86). Skądinąd z tego również mogły wynikać ograniczone tylko sukcesy Reformacji w nowożytnej Polsce. Rozwój herezji wymaga pogłębienia poznania racjonalnego i indywidualnego, gdyż dla podjęcia polemiki z ortodoksją, trzeba ją głęboko przemyśleć. Może właśnie sarmatyzm spowodował, że polska religijność wyewoluowała w kierunku teologii narodu, mocno przecież wspartej komponentami mistycznymi?

Czytając artykuł Rafała Łętochy Od nacjonalizmu do mesjanizmu. Polska teologia narodowości w latach 1918-1945, pytałem sam siebie czy przypadkiem marzenia przedwojennych środowisk narodowych, w dużej mierze nie ziściły się we współczesnej Polsce? Czy „późny” Roman Dmowski (prywatnie jak wiadomo, zmagający się z wiarą) nie byłby zadowolony ze stosunkowo klarownej sytuacji wyznaniowej i etnicznej w dzisiejszym kraju, gdzie dominacja katolicyzmu, przynajmniej w sensie liczbowym, wydaje się dużo silniejsza niż w II Rzeczypospolitej? Być może warunki do rozwoju polskiej teologii narodu ziściły się właśnie teraz, w pierwszych dekadach dwudziestego pierwszego wieku.

REKLAMA

Jednak pełną sceptycyzmu łyżkę dziegciu stanowi ostatni artykuł Błażeja Skrzypulca, Religijny naród w świeckim społeczeństwie. Polskość i katolicyzm na początku XXI wieku. Jak zauważa ten Autor, analizując głównie raporty socjologiczne CBOS, o ile przywiązanie Polaków, w sensie narodowym, do katolicyzmu wydaje się bez większej dyskusji, to na poziomie społecznym, widoczne są już symptomy pewnej sekularyzacji (s. 318). Polacy niezbyt angażują się w życie swoich parafii, nie akceptują także nauk Kościoła w zakresie antykoncepcji. Dodałbym tu jeszcze, o czym Autor już nie wspomina, że ostatnie raporty CBOS niezbyt budująco świadczą o stanie edukacji religijnej Polaków. Duży procent z nich nie zna podstawowych prawd teologicznych, a z kolei spora część nie uznaje za ważnych, kluczowych kerygmatów chrześcijańskich (jak na przykład Zmartwychwstanie Jezusa).

Czytając „Społeczeństwo teologiczne…” myślałem o swoich niewierzących kolegach i znajomych, których spotykam w różnych środowiskach. Czy odnaleźliby się oni w propozycjach budowy nowego państwa wyznaniowego, opartego o idee Intronizacji Jezusa Chrystusa? Jak pisze Marek Kaplita w tekście Teocentryzmie dialektycznym. Intronizacja Chrystusa Króla i spór o teologię polityczną: „Intronizacja byłaby symbolicznym otwarciem przestrzeni publicznej oraz instytucji państwa na język teologii i prawdę chrześcijańskiego objawienia”. Tu mam jednak pytanie – czy przed Aktem Intronizacji istniały jakieś poważniejsze przeszkody dla niesienia chrześcijańskiego Objawienia? I wreszcie poważniejsza wątpliwość - czy wszyscy potrafimy myśleć językiem teologicznym? Mam tu na myśli nie tylko niewierzących Polaków, ale także katolików, którzy używają pojęć teologicznych choć często nie do końca je rozumieją, a niekiedy wprost ich nie akceptują.

Sam jestem pasjonatem myśli religijnej i nie kryję podziwu dla Autorów „Społeczeństwa teologicznego…” w ich innowacyjnych próbach rozwoju polskiej teologii. Sądzę jednakże, iż musimy równie poważnie rozważyć życie w społeczeństwie postsekularnym, co ponad dekadę temu zaproponował już Jurgen Habermas w dyskusji z Josephem Ratzingerem w Akademii Bawarskiej w 2004 roku. Żyjemy w świecie po części zsekularyzowanym, w którym wciąż znajdują się liczące się i żywe wspólnoty religijne. Musimy szukać wzajemnego języka dla zrozumienia siebie nawzajem. Propozycje Autorów książki traktuję jako głos w większej dyskusji, ilustrującej polskie przemiany religijności w dziejach.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Juliusz Iwanicki
Doktor nauk humanistycznych. Absolwent Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza i Akademii Artes Liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Studiował MISH, filozofię i historię. Autor książek i artykułów z obszaru religioznawstwa, historii filozofii (głównie nowożytnej), myśli społecznej (głównie w PRL) i kulturoznawstwa. Adiunkt na UAM w Poznaniu. W wolnych chwilach czytelnik literatury faktu i współczesnej beletrystyki. Jeszcze rzadziej hobbysta gier planszowych i karcianych. Lubi podróżować do krajów południowej Europy.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone