Krakowskie Przedmieście – ulica bez szczęścia do remontów

opublikowano: 2013-07-12 17:06
wolna licencja
poleć artykuł:
Krakowskie Przedmieście to ulica, której należą się dwa tytuły: jednej z najładniejszych i jednej z najczęściej remontowanych ulic miasta.
REKLAMA

Być może są osoby, które były w Warszawie przynajmniej raz i nie widziały Krakowskiego Przedmieścia, szukanie ich zajęłoby jednak dłuższą chwilę. Jest ono dla Warszawy równie ważne jak ulica Akademicka dla Lwowa czy ulica Długa dla Gdańska: miejskim corso, na którym ludzie oddają się nieco już zapomnianemu, a kiedyś fundamentalnemu rytuałowi „przechadzki”. Jest też arterią należącą do tych mających najdłuższą historię.

Krakowskie Przedmieście to dziś najbardziej reprezentacyjna ulica Warszawy (fot. Robert Parma, na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Od gościńca do wizytówki

Historia traktu, który z czasem miał się stać reprezentacyjną ulicą stolicy, zaczyna się w czasach, gdy sama Warszawa była jeszcze peryferyjnym miasteczkiem leżącym na ziemiach książąt mazowieckich. Mniej więcej na wysokości kościoła św. Anny znajdowała się wtedy brama Krakowska, zamykająca trakt biegnący do Czerska i dalej do Krakowa. Kupcy czekający pod koniec XIV wieku na możliwość wjazdu do miasta rozjeździli w tym miejscu szlak, tworząc plac postojowy od 1454 zwany placem Bernardyńskim (od wybudowanego przy nim kościoła bernardynów), czasem zaś także Czerskim Przedmieściem. Znajdowało się ono mniej więcej w miejscu dzisiejszego skweru Hoovera i otoczone było drewnianymi domami rzemieślników oraz kupców. Stopniowo ranga jego mieszkańców wzrastała, co wiązało się między innymi z bliskością folwarku i ziem należących do książąt mazowieckich, leżących na terenach dzisiejszego Uniwersytetu Warszawskiego.

Od połowy XV wieku ziemie na przedmieściu zaczęła wykupywać także szlachta i magnateria, ale jego prawdziwy rozkwit rozpoczął się w 1622 roku. Wtedy to Anna Wazówna postawiła tam dwór, który Władysław IV przebudował później w pałac Kazimierzowski. Samą ulicę nazywano już od końca XV wieku Krakowskim Przedmieściem, bowiem za ważniejsze uznano połączenie z Krakowem niż z tracącym na znaczeniu Czerskiem. Księżniczka Anna zapoczątkowała istny boom: przy ulicy jeden po drugim pojawiały się kolejne pałace, na przykład Kazanowskich (dzisiaj siedziba Caritasu) czy Koniecpolskich, lepiej znany jako pałac Namiestnikowski lub Prezydencki. Prócz rezydencji magnackich powstawały tu także kościoły, ulicę zaś stopniowo brukowano, dzięki czemu Krakowskie Przedmieście pomału stawało się coraz bardziej podobne do tego znanego dzisiaj.

REKLAMA
Pałac Kazimierzowski (fot. DocentX, domena publiczna)

W 1818 roku zburzono Bramę Krakowską, natomiast w 1865 roku rozebrano kamienice zajmujące środek dawnego placu Bernardyńskiego, od XVIII wieku zwanego Szerokim Krakowskim Przedmieściem, w odróżnieniu od Wąskiego Krakowskiego Przedmieścia, czyli reszty ulicy. Podział ten nie utrzymał się zresztą długo i już w XIX wieku stopniowo o nim zapominano, ulica zaś przybrała wygląd, który znamy dzisiaj.

Historia między Pałacami

Krakowskie Przedmieście gromadzi prawdopodobnie największą liczbę zabytków w Warszawie. Prócz wspomnianych już pałaców Kazanowskich i Namiestnikowskiego, znajdują się tam również dawne siedziby Staszica i Potockich, kościół św. Krzyża, Dziekanka, Resursa Obywatelska czy też kamienica Roeslera i Hurtiga, gdzie w 1785 roku powstał pierwszy w Warszawie dom towarowy. Z nowszych budynków warto wymienić Dom bez Kantów lub mniej znany „Kopnięty Dom”, bardziej rozpoznawalny ze względu na mieszczący się na jego parterze charakterystyczny pub niż umiarkowane walory artystyczne.

Krakowskie Przedmieście, przez długi czas najważniejsza (bo jedyna) warszawska arteria, była świadkiem niezliczonych wydarzeń historycznych. Odbywały się na niej triumfy władców (na przykład Sobieskiego w roku 1683 lub Augusta III w 1734), manifestacje patriotyczne (jak pogrzeb Pięciu Poległych lub Czarna Procesja), pogrzeby znanych osobistości (między innymi Józefa Piłsudskiego lub Stefana Żeromskiego) czy też protesty studenckie w 1968 roku. Prawie każde duże wydarzenie historyczne, jakie miało miejsce w Warszawie, choć częściowo rozegrało się właśnie na Krakowskim Przedmieściu.

Wjazd Augusta III do Warszawy (obraz pędzla Johanna Samuela Mocka, 1734 rok)

Degradacja

Proces odbudowy Krakowskiego Przedmieścia ze zniszczeń wojennych został zakończony stosunkowo szybko, bowiem już w 1951 roku. Nie oznaczało to jednak, że ulica wróciła do stanu poprzedniego. Dawne reprezentacyjne corso ustąpiło miejsca zwykłej wyasfaltowanej ulicy łączącej Starówkę z Nowym Światem. Osoby narzekające na zbyt duży ruch samochodowy, jaki występuje dziś rzekomo na tej ulicy, nie pamiętają najwyraźniej czasów, gdy odbywał się tutaj normalny ruch uliczny, co odbijało się fatalnie na stanie zabytków. O „Krakowskim” stopniowo zapominano, wyasfaltowana jezdnia ujmowała mu bowiem atrakcyjności, ruch uliczny przenosił się zaś stopniowo na bardziej dogodne arterie. Ulica, choć dalej piękna, nie miała już dawnej renomy.

REKLAMA

Remonty okresowe

W 2004 prezydent Warszawy Lech Kaczyński podjął decyzję o przywróceniu Krakowskiemu Przedmieściu reprezentacyjnej roli. Prace rozpoczęto 22 września 2006 roku, a 13 lipca roku 2008 prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz uroczyście przecięła wstęgę i oddała ulicę z powrotem do użytku. I prawie od razu zaczęły się problemy.

Przedwojenne tory tramwajowe odsłonięte w czasie remontu Krakowskiego Przedmieścia (fot. Piotr VaGla Waglowski, http://www.vagla.pl/ , domena publiczna)

Ruch kołowy został mocno ograniczony, dzięki czemu zwężono jezdnię i uzyskano więcej przestrzeni na ławki, kwiaty i drzewa, zasypano także przejście podziemne przed Uniwersytetem Warszawskim, pozbawiając studentów tej instytucji dostępu do źródła świetnych pączków, które tam sprzedawano. Na ulicę wrócili spacerowicze i odzyskała ona swój dawny wizerunek. Krakowskiemu Przedmieściu nadano dzisiejszy wygląd, zbliżony zarazem do widoku oryginalnego dzięki pomysłowi architekta Krzysztofa Domaradzkiego i zastosowaniu kostki z żółtawego granitu. I to właśnie ten feralny granit stał się źródłem kłopotów.

Pierwszy nie jest zbyt duży, oznacza jednak ciągłe koszty. Okazało się mianowicie, iż wspomniany granit w iście ekspresowym tempie pokrywa się paskudnym, czarnym liszajem, obracając w niwecz ciepły, estetyczny efekt uzyskany dzięki zastosowania tego budulca. Każdy, kto w godzinach porannych szedł Krakowskim Przedmieściem, niechybnie zwrócił już uwagę na panów z myjkami ciśnieniowymi pracowicie walczących z tym właśnie osadem.

Drugi problem jest jednak poważniejszy. Nieszczęsny żółty granit po prostu nie nadaje się do pokrycia jezdni. Trzy lata po zakończeniu remontu nawierzchnia Krakowskiego Przedmieścia była, mówiąc bez ogródek, w proszku. Wykruszały się całe płyty, a część jezdni zapadła się z powodu niewłaściwego przygotowania podłoża. Jazda rowerem inaczej niż po chodniku zakrawała na samobójstwo, nawet kierowcy zmuszeni byli lawirować między dziurami.

REKLAMA

Zarząd Dróg Miejskich zlecił więc naprawy temu samemu wykonawcy, który przeprowadził remont, czyli firmie Adrog. Tym razem bez przetargu, za to za dodatkową opłatą, okazało się bowiem, że naprawianemu odcinkowi skończył się okres gwarancyjny. Co dziwniejsze jednak naprawy wykonywano… nie będąc pewnym źródła problemu. W czasie, gdy przygotowujący projekt przebudowy architekci z firmy Dawos sugerowali zmianę konstrukcji podbudowy, to Zarząd Dróg Miejskich uważał, że winne są zbyt szybko jeżdżące autobusy.

Mimo problemów związanych z remontami, Krakowskie Przedmieście tętni życiem (fot. Kuba Bożanowski , na licencji Creative Commons Attribution 2.0 Generic)

Jaka by jednak nie była przyczyna, remont wykonano. A potem kolejny. I kolejny. I niewiele wskazuje na to, by miało się na tym skończyć. Za każdym razem robotnicy wymieniają wykruszone płytki, uzupełniają ubytki i podnoszą zapadnięte fragmenty jezdni, wciąż jednak nie wiadomo, co faktycznie powoduje te notoryczne problemy. Chodniki, starannie czyszczone, trzymają się o wiele lepiej, jezdnia jednak cyklicznie zaczyna przypominać drogę gruntową i stwarza po prostu zagrożenie. Aktualnie szykowany jest kolejny remont nawierzchni, znowu bowiem okazała się być osłabiona i grozi zapadnięciem. Pozostaje pytanie, kiedy nastąpi ten ostatni remont i Krakowskie Przedmieście w końcu stanie się tym, czym miało być, czyli reprezentacyjnym, pięknym półdeptakiem, nie zaś cyklicznym placem robót.

Zobacz też:

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”.

Redakcja: Roman Sidorski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Przemysław Mrówka
Absolwent Instytut Historycznego UW, były członek zarządu Koła Naukowego Historyków Wojskowości. Zajmuje się głównie historią wojskowości i drugiej połowy XX wieku, publikował, m. in. w „Gońcu Wolności”, „Uważam Rze Historia” i „Teologii Politycznej”. Były redaktor naczelny portalu Histmag.org. Miłośnik niezdrowego trybu życia.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone