130 lat temu w Paryżu doszło do katastrofy kolejowej, o której usłyszał cały świat
22 października 1895 roku w Paryżu doszło do jednej z najsłynniejszych katastrof w historii kolei. Ekspres pędzący z Granville do stolicy Francji nie zatrzymał się na czas i z impetem wjechał w budynek dworca Gare Montparnasse, przebijając się przez halę peronową, fasadę i w końcu… wypadając przez okno prosto na ulicę.
Maszynista przekroczył dopuszczalną prędkość. Jechał bowiem z prędkością 40 km/h, zamiast 10. Do końca wierzył, że uda mu się zahamować. Stało się jednak inaczej. Niestety, hamulce pneumatyczne zadziałały zbyt późno, a ręczne nie wystarczyły, by powstrzymać rozpędzony skład. Lokomotywa przebiła mur i zawisła przed budynkiem jak groteskowa rzeźba z żelaza i dymu.
Nikt z pasażerów nie zginął. Jedyną ofiarą śmiertelną była sprzedawczyni gazet, która stała na ulicy poniżej i została trafiona spadającymi odłamkami. Kilka osób odniosło obrażenia.
Katastrofa wstrząsnęła Paryżem, ale stała się też symbolem epoki industrialnej – wiary w postęp, którą często hamowała ludzka nieuwaga. Zdjęcie lokomotywy wystającej z muru obiegło świat, stając się jednym z najbardziej rozpoznawalnych obrazów historii kolejnictwa.
Po wypadku maszynista został ukarany grzywną, a mechanizm hamulców poddano reformie. Sam dworzec Montparnasse przetrwał do lat 60., kiedy został zburzony. Dziś w miejscu katastrofy znajduje się centrum handlowe i pamiątkowa tablica, a słynna fotografia – z żelaznym potworem zwisającym nad ulicą – wciąż przypomina, że nawet postęp potrzebuje hamulców.
Zobaczcie archiwalne zdjęcia!
Źródło:
L’Accident de la Gare Montparnasse, [w:] „La Nature” Nr 1171 s. 369, 1895.
