Amerykański antysemityzm. Nierozliczone dziedzictwo
Podczas gdy inne narody były w stanie stawić czoła problemowi antysemityzmu, w Stanach Zjednoczonych w zasadzie kwestię tę zignorowano. Wprawdzie parę amerykańskich firm przyznało, że w latach 30. i 40. uczestniczyły w wykorzystywaniu Żydów jako niewolniczej siły roboczej i w zagrabianiu ich majątków, ale ogółem zdołały one zrzucić winę na swoich niemieckich kontrahentów i podwykonawców. W przeciwieństwie chociażby do Kościoła Katolickiego, Stany Zjednoczone nie mają przywódców, którzy przywiązywaliby dużą wagę do przeciwstawiania się dawnym moralnym błędom. A że żołnierze USA walczyli w drugiej wojnie światowej przeciw nazistom, to też Ameryka nigdy nie została zmuszona, tak jak Niemcy i Austria, do stawienia czoła historii własnego antysemityzmu. Byliśmy wówczas po tej dobrej, sprawiedliwiej stronie... czy mamy więc w ogóle za co przepraszać?
Wbrew pozorom, USA mają też swoją historię antysemityzmu. Podczas gdy władzę w Niemczech przejmował Adolf Hitler, Ameryka hodowała własnych antysemickich demagogów. Jednym z tych, którzy zyskali największy rozgłos, był katolicki ksiądz Charles Coughlin. Jego audycje radiowe przyciągały około 40 milionów słuchaczy. I choć kariery radiowej nie zaczynał jako siewca nienawiści wymierzonej w Żydów, to pod koniec lat 30. na porządku dziennym popierał nazistów i oskarżał Żydów o wywoływanie politycznych i gospodarczych problemów.
Amerykański antysemityzm mógł nawet do pewnego stopnia wpłynąć na to, co działo się w Niemczech. W 1920 roku „Dearborn Independent”, gazeta wydawana przez Henry’ego Forda, opublikowała serię artykułów opisujących złowrogi – i rzecz jasna kompletnie zmyślony – ogólnoświatowy spisek żydowski. Ford te same artykuły przedrukował później w książce zatytułowanej „Międzynarodowy Żyd: Największy problem świata” (The International Jew: The World's Foremost Problem). Książka ta została przetłumaczona na niemiecki i rozprowadzana przez nazistów. Sam Hitler stwierdził przy jednej okazji, że Henry Ford był dla niego inspiracją.
Oczywiście Stany Zjednoczone stanęły do wojny z nazistami, a amerykańscy żołnierze pomagali wyzwalać obozy koncentracyjne. Zarazem jednak niektóre z ówczesnych decyzji rządu USA w żadnym razie nie zasługują na pochwałę. Zauważmy, że Watykan przepraszał za brak dostatecznej reakcji na Holocaust, mimo że katoliccy księża i wierni uratowali życie setek tysięcy Żydów. Tymczasem Stany Zjednoczone zawracały Żydów próbujących szukać w USA schronienia i wprowadziły radykalne ograniczenia imigracyjne, tak by możliwie zmniejszyć liczbę żydowskich uchodźców w Ameryce.
Dawny amerykański antysemityzm jest dziś mało znanym tematem. Antysemityzm sam w sobie wydaje się zresztą problemem przeszłości, szczególnie w Ameryce. Takie myślenie to błąd. W samym tylko 1999 roku odnotowano cały szereg antysemickich incydentów: atak z bronią na żydowskie osiedle w Chicago dokonany przez Benjamina Smitha, atak na żydowski żłobek w Kalifornii, podpalenie kilku synagog. Do tego dochodzą bardziej subtelne formy antysemityzmu, takie jak choćby nazywanie przez przywódców politycznych i religijnych Ameryki „chrześcijańskim państwem”, a Amerykanów „chrześcijańskim narodem”.
Najwyższy czas by Stany Zjednoczone zrobiły coś ze swoim antysemityzmem. Konieczne jest przynajmniej przyznanie się do błędów przeszłości i skali dawnego antysemityzmu w USA. Historia krzywd, jakie spotkały czarnych i rdzennych Amerykanów jest dziś już dość dobrze znana. Historia amerykańskiego antysemityzmu – wciąż nie.
Niemcy, Austriacy i Kościół Katolicki do jakiegoś stopnia poradzili sobie z tym problemem. My też powinniśmy.
Przetłumaczył z języka angielskiego: Kamil Janicki
Przypominamy, że felietony i eseje publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji "Histmag.org".