Przełamywać bariery — wstępniak.

opublikowano: 2007-02-23, 19:00
wolna licencja
Ściemnia się. Kończymy prace nad ostatnimi tekstami. Szefowa działu korekty dyskretnie prosi, bym pospieszył się ze wstępniakiem. A ja? Po prostu jestem już zmęczony. To był strasznie trudny miesiąc...
reklama
Redaktor naczelny - Michał Świgoń

Miałem dziś przyjemność osobiście rozmawiać z wieloma członkami mojej redakcji. Momentami przeradzało się to w mój dłuższy monolog. Tak pięć godzin bez przerwy. Prawie jak nauczyciel w szkole, niestety, gardło na wiele więcej już nie pozwoliło. Chciałoby się ponarzekać: jak to trudno, ciężko, ileż to się człowiek naużera, namęczy, ale gdy takie myśli plączą się wokół zmęczonego łba, przypomina mi się taka oto opowieść:

„Przyjeżdżał nocnym pociągiem wcześnie rano. Jechałem po niego na dworzec. Z tyłu, w półmroku, dyskretnie czaiło się paru esbeków. Jeszcze przed wyjściem z wagonu Profesor zaczynał mówić i przez całą drogę do naszego przyjaciela, który przygotowywał śniadanie, kontynuował swą opowieść, co pewien czas żartując z paru «smutnych», którzy asystowali nam w drodze. Następnie jadł śniadanie i nie przerywając jedzenia mówił przez cały czas. Tylko on to potrafi. Potem szliśmy na uniwersytet, do biblioteki Instytutu Historii, gdzie przychodziła grupa historyków, a Profesor niestrudzenie perorował. Na obiad szliśmy do arcybiskupa - on nie przestawał mówić ani na sekundę. [...] Profesor do pierwszej w nocy mówił bez chwili odpoczynku, a następnie rześki i żwawy wsiadał do nocnego pociągu. W ten sposób mniej więcej raz na kwartał miałem osiemnaście czy dziewiętnaście godzin słuchania przemawiającego bez chwili przerwy Władysława Bartoszewskiego...”

Tak wspomina na łamach „Tygodnika Powszechnego” ten zadziwiający przykład żywotności i elokwencji o. Maciej Zięba. Istotne jest tu nie tylko to, ILE mówił, ale też CO i JAK mówił. I mówi zresztą nadal. 85-latek zarażający 22-latka swą żywotnością, chęcią poszerzania swej wiedzy? Najwidoczniej jest to możliwe. :)

Nasze pismo staramy się kierować do ludzi młodych, jednak otrzymujemy coraz więcej sygnałów, że czytają nas również ludzie starsi, emeryci. I Wy możecie być dla nas autorytetami! Przede wszystkim dlatego, że przełamujecie bariery i - mimo swego wieku - nie boicie się wynalazku, jakim jest Internet. Doskonale pokazuje to przykład profesora Bartoszewskiego, który... poprosił swoich młodych współpracowników o pomoc w prowadzeniu... bloga. Nawiasem mówiąc, szykujemy się w redakcji „Histmag.org” do wprowadzenia systemu blogów — dla tych wszystkich młodych duchem (a niekoniecznie ciałem :)), którzy mają coś cennego i rzeczowego do powiedzenia światu.

Na koniec chciałbym serdecznie podziękować tym wszystkim naszym Czytelnikom, którzy wsparli akcję „Honorowej prenumeraty”. Dzięki Wam udało nam się w ciągu miesiąca zebrać 1/3 potrzebnej sumy. Przywróciliście nam nadzieję, że... jesteśmy komuś potrzebni. Za to Wam dziękujemy. Jestem przekonany, że z taką Redakcją i z takimi Czytelnikami damy radę rozwinąć „Histmag.org”. Choć do pełnego sukcesu droga jeszcze daleka...

Michał Świgoń

redaktor naczelny

Jeśli spodobał Ci się powyższy tekst, weź udział w naszej akcji, wesprzyj autora i zagłosuj na niego w plebiscycie na najlepszy artykuł lutego! Głosowanie trwa do 13 marca 2007 roku.

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Świgoń
Założyciel i wydawca „Histmag.org”. Odpowiada za działania promocyjne serwisu, kontakt z reklamodawcami i szeroko pojęte kwestie marketingowe. Jako dziennikarz współpracował z mediami ogólnopolskimi, regionalnymi i lokalnymi. Magister politologii Uniwersytetu Śląskiego (specjalność medioznawcza), ukończył również studia z zakresu marketingu. Nauczyciel akademicki - prowadzi zajęcia z popularyzacji historii w internecie dla studentów historii UW.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone