Apoteoza maleńkości

opublikowano: 2007-02-23 19:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Są małe, kameralne, czasem ciasne. Świat technicznych nowinek często do nich nie zagląda. Wtopione w krajobraz bywają prawie niezauważalne. Kina studyjne, bo o nich mowa, mają tylko jeden cel — przechować magię kina.
REKLAMA

Multipleksy pojawiły się w Polsce pod koniec lat 90. Pierwsza wizyta w tym cudzie była prawdziwym szokiem. Nowa przestrzeń, nowa technologia, a tym samym nowa forma spędzania wolnego czasu. Wyzwolenie kinomanów z ciasnych sal, niewygodnych krzeseł, małego ekranu i stłumionego dźwięku okazało się dla wielu z nich zbawienne. Szybko też znaleziono sposoby, by przedłużyć czas trwania przyjemności poza ramy czasowe pojedynczego seansu. Restauracje, bary, transmisje koncertów muzycznych lub imprez sportowych, seanse tematyczne, a dla wytrwałych nocne maratony. Klient zadowolony, to klient złowiony w sieć — wróci ponownie, by wydać kolejne pieniądze.

Tradycyjne kina również szukają sposobów na przyciągnięcie widza. Wszak walka często toczy się o ich być albo nie być. Według raportu opublikowanego niedawno przez tygodnik „Newsweek”, kina tradycyjne stanowią na świecie niespełna 10 proc. W Polsce, w związku z opóźnioną ekspansją multipleksów, wskaźnik ten jest o 15 proc. wyższy. Prognozy są jednak mało optymistyczne: ilość takich kin będzie ciągle spadać. Żeby utrzymać się na rynku, ich właściciele muszą przede wszystkim przestać konkurować z kinowymi gigantami, a zamiast tego postawić na nową jakość.

SKS

Całkowita niezależność kin tradycyjnych jest w zasadzie niemożliwa. Poniesione koszty mogłyby się nie zwrócić z samej tylko sprzedaży biletów. Aby takim sytuacjom zapobiegać, powstała Sieć Kin Studyjnych. Skupia ona 57 kin tradycyjnych rozmieszczonych w całej Polsce. W dużych miastach takich jak Kraków, Warszawa czy Poznań istnieje kilka kin studyjnych, a co więcej, często mają one bardzo dobrą lokalizację blisko centrum oraz ułatwiony dojazd dzięki rozbudowanej komunikacji miejskiej. SKS jest finansowana ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Filmoteki Narodowej.

Celem Filmoteki Narodowej jest upowszechnianie kultury filmowej w Polsce oraz kształtowanie młodego widza. Z racji programów wspierających integrację europejską na pierwszy plan wysuwa się promocja filmów europejskich, a także polskich. Kino zza Oceanu zostaje tu świadomie odsunięte na dalszy plan, choć nie dotyczy to oczywiście tzw. klasyki filmowej. Dzięki stowarzyszeniu w SKS, kina otrzymują dofinansowanie ze strony Filmoteki Narodowej, a także ułatwia się im dostęp do wybranego repertuaru.

REKLAMA

Ważnym aspektem działalności kin studyjnych jest nie tylko cotygodniowa rama programowa obfitująca w filmy europejskie, ale także wykazanie się „działalnością programową na rzecz młodej widowni i edukacji filmowej”. Wyrazem takiej działalności są np. liczne przeglądy czy cykliczne seanse. Innym sposobem realizacji programowych założeń są np. wykłady o tematyce filmowej, tak jak te organizowane przez poznańskie kino Apollo. W każdy czwartkowy wieczór kinomaniacy mogą posłuchać wykładów prof. Marka Hendrykowskiego, znanego autorytetu w dziedzinie historii filmu oraz autora wielu książek o tej tematyce. Z kolei toruński Orzeł po raz pierwszy w tym roku gościł madryckich filmowców. „Madrit en corto”, czyli „Madryt na krótko”, to unikatowy zestaw najlepszych filmów krótkometrażowych wyprodukowanych w stolicy Hiszpanii, których nie zobaczymy w żadnym innym polskim kinie.

Według opublikowanych przez CBOS statystyk w ubiegłym roku do kina udał się co trzeci Polak. W rankingach ciągle prowadzą poznanianie, co jest w dużej mierze konsekwencją ciągle nowych inwestycji firm takich jak Cinema City czy ITI, której częścią jest Multikino. To właśnie w Poznaniu powstał w 1998 roku pierwszy ośmiosalowy gigant. Przy działaniach prowadzonych z takim rozmachem, gdzie obroty szacowane są w setkach milionów, kategoryzacja kin studyjnych wydaje się śmieszna. Tylko 11 kin studyjnych (tzw. kategorii A) odwiedza rocznie powyżej 80 tys. widzów, a 7 z nich znajduje się w dużych miastach: Warszawie i Krakowie. Mimo to mają one wierną grupę kinomaniaków, którzy murem stoją za swą filmową świątynią.

Kina studyjne klasy A:

1 Światowid-Kameralne - Elbląg

2 Gdańskie Centrum Filmowe - Gdańsk

REKLAMA

3 ARS - Kraków

4 Kijów - Kraków

5 Pod Baranami - Kraków

6 Sokół - Nowy Sącz

7 Polonez - Skierniewice

8 Kinoteka - Warszawa

9 Luna - Warszawa

10 Muranów - Warszawa

11 Wisła - Warszawa

Repertuar

W multipleksach wrzawa. To Świadek koronny wszedł na ekrany. Debiut Pawła Małaszyńskiego na dużym ekranie. Wszędzie pełno zdjęć, wywiadów, bohaterowie uśmiechają się z billboardów i city lightów. W kinach studyjnych atmosfera jak co dzień. Ich zwolennicy żartują sobie: „Otwieram lodówkę, a tam Świadek koronny. To znak, że czas pójść do mojego kina”. Z praktycznego punktu widzenia zakupienie praw autorskich do wielkich hitów byłoby bezsensowne. Większość osób udaje się do kina tradycyjnego, by zobaczyć to, czego nie zapewni im kino nastawione na komercyjne produkcje. Wyjście poza rywalizację o największe kasowe przeboje jest dla mniejszych kin szansą na przetrwanie.

Kina studyjne muszą spełniać również określone wymogi repertuarowe. Oprócz wspomnianego nacisku kładzionego na kino europejskie z wyróżnieniem rodzimych produkcji, istnieje także tzw. „Lista Filmów Preferowanych”. Aktualnie znajduje się na niej 105 filmów, których wyświetlanie jest szczególnie zalecane. Znajdziemy tam takie nazwiska jak np. Orson Welles, Peter Weir, Francis Ford Coppola czy Akira Kurosawa. Wszystko, co zalicza się powszechnie do filmowej klasyki. Filmy europejskie, niekrajowe oraz filmy zakwalifikowane na „Listę Filmów Preferowanych” muszą stanowić 30 proc., a w przypadku miast poniżej 100 tys. mieszkańców 25 proc. wszystkich wyświetlanych seansów. Podobne reguły obowiązują filmy polskie: 20 proc. lub, w przypadku miast poniżej 100 tys. mieszkańców, 15 proc. ogółu wyświetlanych filmów. Wszystko po to, by utrzymać stały, a przede wszystkim wysoki, poziom dostarczanej rozrywki.

„Staranna selekcja w doborze repertuaru ma przyciągnąć widza, dla którego bardziej od notowań box office'u liczą się treść i artystyczne walory filmu. Repertuar ten stanowi nierzadko wyzwanie dla widza, jest niełatwy w odbiorze, ciągle poszerzająca się jednak grupa stałych widzów przekonuje o słuszności dokonanego wyboru” — w taki sposób definiuje się kino Patria zlokalizowane w Rudzie Śląskiej. Do podobnych wniosków doszli dyrektorzy kina Pałacowego w Poznaniu. Na pytanie „Jakie filmy obejrzeć można w Pałacowym?” odpowiadają najprościej: „Takie, których nie można zobaczyć w innych poznańskich kinach”. To właśnie takie podejście daje dostęp do widza spragnionego kina ambitnego, któremu niestraszne są podróże np. przez początki kina wraz z Nietolerancją D.W. Griffitha, Gabinetem dr Caligariego R. Wiene’a czy Światłami wielkiego miasta Ch. Chaplina.

REKLAMA

Przykładowe filmy z listy preferowanych przez SKS:

1 Dyliżans - reż.John Ford - 1939

2 Hamlet - reż. Laurence Olivier 1948

3 Rashomon - reż. Akira Kurosawa 1950

4 Siódma pieczęć - reż. Ingmar Bergman - 1956

5 Tokijska opowieść - reż. Jasujiro Ozu - 1953

6 Viridiana - reż. Luis Buñuel - 1961

7 Słodkie życie - reż. Federico Fellini - 1971

8 Misja - reż. Roland Joffe - 1986

9 Martwa natura - reż. Jia Zhang-Ke - 2006

10 Volver - reż. Pedro Almodovar - 2006

Sprawdzonym sposobem na wyeksponowanie klasyki jest organizowanie krótkich przeglądów, dni lub nocy poświęconych danemu reżyserowi czy gatunkowi. Korzysta z tego właściwie każde kino. Ciesząca się dużą popularnością łódzka Cytryna zorganizowała np. 15 lutego Cytrynową Noc Pedro Almodovara, kiedy to można było zobaczyć 4 filmy hiszpańskiego mistrza: Volver, Matador, Porozmawiaj z nią, Złe wychowanie. W kinie 60 Krzeseł w Gorzowie Wielkopolskim filmy pokazywane są w miesięcznych cyklach tematycznych. Do ciekawszych propozycji należy np. zorganizowany w 2003 roku pokaz filmów, które na festiwalach filmowych zdobywały nagrody publiczności. Organizowane są także przeglądy na większą skalę. W 2005 roku odbył się Przegląd Młodego Kina Izraelskiego, który prezentowany był przez 6 kin należących do SKS. W ubiegłym roku w Koninie mogliśmy także zapoznać się z krótko- i pełnometrażowymi filmami wyprodukowanymi w Afryce w ramach Przegląd Filmów „Afrykamera”.

REKLAMA

W żadnym z multipleksów widz nie będzie miał szansy zapoznać się z tak bogatą twórczością. O ile kina studyjne przestały zabiegać o kasowe hity, o tyle kinowe molochy nigdy nawet nie próbowały pozycji ambitniejszych. Wydaje się więc, że kompetencje zostały podzielone, a na rynku znajdzie się miejsce dla każdego. Pytanie tylko, czy ten podział jest aby na pewno sprawiedliwy. Oczywiście, wielkie sieci kinowe również proponują seanse tematyczne czy cykliczne, ale pochodzą one z zupełnie innej półki. Spójrzmy na sieć Multikino. W popularnym cyklu „Kino na obcasach” przeznaczonym wyłącznie dla kobiet proponowano np. wieczór z lampką wina, pokaz sztuk walki (w tym jak kobieta może obronić się parasolem) i komedię romantyczną. Ciekawy sposób spędzenia wolnego czasu, ale przede wszystkim spożytkowanie tych chwil na relaks, a nie na filozoficzne dywagacje.

Atmosfera

Wydawać by się mogło, że nie ma najmniejszego znaczenia, jak wygląda miejsce, do którego się wybieramy. Wszak idziemy obejrzeć film, a nie wystrój. Nic bardziej mylnego. Tutaj jednak kina dzielą się na dwa rodzaje. Pierwsze nie przywiązują większej wagi do zagospodarowania np. korytarzy, ograniczają się tylko do plakatów filmowych oprawionych na ścianach. Drugie z kolei starają się stworzyć jedyne i niepowtarzalne miejsce, które stanie się symbolem miasta i na długo zapadnie w pamięć odwiedzającym.

Przykładem tego drugiego jest łódzkie kino Cytryna. Jeden owoc zdominował cały wystrój. Stoliki, lampy, sufit, kawiarenka. Wszystko w żółtej tonacji. Stali bywalcy nie mają żadnych wątpliwości — kto raz tam przyjdzie i skosztuje cytrynowego smaku, z pewnością powróci. „Uwielbiam kino Cytryna za jego niezwykły klimat, za to, że jest takie cudownie normalne, za to, że ma genialny repertuar, za to, że ludzie mają wpływ na filmy, za promocje, za niewygodne krzesełka, za... Tak trzymać — chyba, że może być jeszcze lepiej” — komentuje na stronie internetowej kina Kamila.

REKLAMA

Gwarantem sukcesu jest odpowiedni klimat. Tworzy się on nie tylko dzięki wystrojowi, wpływa na niego wiele innych czynników. Stali bywalcy kina tworzą wręcz coś na kształt rodziny. Wszyscy się tu znają, przynajmniej z widzenia. Bywa, że spotykają się także poza seansami. Tak funkcjonuje poznańskie Bractwo Maltoholików, czyli — jak sami o sobie mówią — kinomanów do kwadratu, utworzone przy kinie Malta. To sposób nie tylko na powiększenie swojej wiedzy z zakresu filmu, ale także na poznanie nowych, ciekawych ludzi, z którymi porozmawiać można po prostu o życiu. Z wieloma kinami współpracują także Dyskusyjne Kluby Filmowe, które dają możliwość jeszcze głębszego zapoznania się z klasyką filmową, a także nie pozwalają na bezrefleksyjne opuszczenie kina po seansie — wszak dyskusja o filmie musi być nieodłącznym elementem filmowej edukacji.

Powszechnie uważa się, że kina studyjne — szczególnie te zlokalizowane w dużych miastach, gdzie można wybierać spośród licznych propozycji — odwiedzają przeciwnicy kultury masowej, macdonaldyzacji, komercji. Choć jest w tym nutka prawdy, nie można stosować uogólnień. Nie każdy kinomaniak musi być kulturowym buntownikiem. Przychodzą tu ludzie w różnym wieku, często koło czterdziestki, którym po prostu nie odpowiada styl multipleksów, w tym przede wszystkim gwar i tłok.

Cinema Paradiso?

Wielu obecnych bywalców kina, czyli tzw. młodsza młodzież, już z pewnością zapomina, jak wyglądały kina w połowie lat 90. Dla starszych miłośników srebrnego ekranu to właśnie pamięć o starych kinach staje się barykadą, której nie mogą pokonać na drodze do multipleksów. Wielu ludziom pozostają już dziś tylko opowieści dziadków o kinie objazdowym i jarmarcznym oraz o święcie, jakie temu towarzyszyło. Mamy jeszcze filmy takie jak np. Cinema Paradiso, które pokazują nam, czym tak naprawdę jest magia kina. Czym jest prawdziwa miłość do ruchomych obrazków. „Życie to nie film” — powie jeden z bohaterów. Z pewnością, ale film może być zawsze nieodłączną częścią naszego życia.

Filmowe Cinema Paradiso zostało zburzone. Nie musi to wcale oznaczać, że jest to raj utracony. Dla wielu dzisiejszych bywalców kin studyjnych raj istnieje nadal, w innej, może mniej naiwnej formie. Mimo często niewygodnych krzeseł oraz niedogodności technicznych przychodzą nadal, nie tylko dlatego, że odpowiada im ambitny repertuar, ale przede wszystkim dlatego, że kochają magię kina. Tę prawdziwą magię kina, nierozerwalnie związaną z tradycją i historią.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Renata Pernak
Studentka IV roku kulturoznawstwa na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Członek Poznańskiego Stowarzyszenia Studentów i Absolwentów Kulturoznawstwa. Współpracowała z Wielkopolskim Towarzystwem Kulturalnym zajmującym się wspieraniem inicjatyw mających na celu utrzymanie tożsamości regionalnej. Z magazynem historyczno-społeczno-kulturalnym „Histmag.org” ściśle związana od sierpnia 2006 do końca 2007 roku. Obecnie zgłębia tajniki muzealnictwa, wystawiennictwa i historii sztuki, od lat utrzymując, że muzeum to jej drugi dom.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone