„Call of Duty” po latach okiem historyka: recenzja i ocena

opublikowano: 2020-10-08 10:08
wolna licencja
poleć artykuł:
„Call of Duty”, pierwsza część cyklu studia Infinite Ward, mocno odstaje od obecnych standardów. Osadzony w czasach II wojny światowej tytuł dość swobodnie podchodzi do przedstawienia rzeczywistości, przez co nie można traktować go jako „interaktywnego nauczyciela”. Jednak kilka rzeczy robi dobrze.
REKLAMA
„Call of Duty”
nasza ocena:
7/10
Wydawca:
Activision
Rok wydania:
2003
Premiera:
29 października 2003

29 października 2003 roku na komputerach osobistych zadebiutowała gra „Call of Duty”, stanowiąca pewien przełom w interaktywnym sposobie przedstawiania wojny. W przeciwieństwie do innych ówczesnych tytułów, w produkcji Infinite Ward kierowany przez gracza bohater był niemal nieustannie wspierany przez towarzyszy broni sterowanych przez sztuczną inteligencję. Gra odniosła duży sukces, jednak w dniu premiery nikt nie spodziewał się, że zapoczątkuje jedną z największych i najważniejszych dla elektronicznej rozrywki serii. Scenarzyści w ręce graczy oddali prolog i dwadzieścia pięć misji w okupowanej Europie czasów II wojny światowej.

„Call of Duty”: tło fabularne

Fabuła „Call of Duty” pomija pierwsze lata konfliktu i rozpoczyna się w 1942 roku od krótkiego szkolenia w Camp Toccoa, znajdującego się w amerykańskiej Georgii, gdzie protagonista dołącza do 506. Pułku Piechoty Spadochronowej, włączonego następnie do 101. Dywizji Powietrznodesantowej. Scenarzyści prawdopodobnie czerpali inspirację z Kompanii Braci, głośnego serialu Stevena Spielberga. Choć rozgrywka naturalnie spłyca rzeczywistość ze względów technologicznych, z historycznego punktu widzenia zaserwowane w prologu informacje są całkowicie poprawne. Niestety nie można powiedzieć tego samego o całej kampanii, w ramach której uczestniczymy w działaniach sił amerykańskich, brytyjskich i radzieckich.

Jako amerykański spadochroniarz bierzemy udział w dwóch słynnych starciach, w ramach operacji Neptun. Scenarzyści nie zdecydowali się przedstawić jej najsłynniejszej części – lądowania na plażach Normandii. Zamiast tego uczestniczymy w odbiciu Sainte-Mère-Église i zniszczeniu dział w pobliżu wioski Sainte-Marie-du-Mont. Do rozgrywki wprowadza nas przedstawienie planu ataku na zajmowaną przez Niemców Francję. Właściwie odwzorowano w nim rozmieszczenie wojsk i celów strategicznych. Dla zwiększenia realizmu użyto prawdziwych emblematów, dokumentów (jak „D-Day Statement to the Allied Expeditionary Force”) i fotografii. Podano dokładną godzinę rozpoczęcia akcji i informację o problemach z lądowaniem w wyznaczonych strefach. Bardzo dobrze oddano wygląd ikonicznego kościoła w St. Mère-Église, a nawet pokuszono się o zaimplementowanie wizerunku Johna Steele wiszącego na dzwonnicy. Co oczywiste, sama rozgrywka jest jednak luźną interpretacją prawdziwego starcia. Podobnie sprawa przedstawia się w przypadku potyczki stoczonej nieopodal dworu Brécourt, podczas której zdobyto mapę z oznaczoną lokalizacją wszystkich karabinów maszynowych i artylerii na półwyspie Cotentin, co prezentuje nam również gra.

REKLAMA
Call of Duty, mat. pras.

„Call of Duty” i historia

Nie można jednak uznać, że „Call of Duty” cechuje historyczna poprawność. Rzeczywiste operacje przeplatają się z fikcyjnymi. Jako członek brytyjskiej 6. Dywizji Powietrznodesantowej bierzemy udział w operacji Deadstick, w ramach której przejmujemy most Pegaza. Ponownie wprowadzenie jest zgodne z faktami historycznymi (z wyjątkiem nazwy mostu, która została nadana po wojnie). Czas akcji bazuje na rzeczywistych raportach, a odwzorowanie terenu na fotografiach. Spójność historyczna znika jednak podczas rzeczywistej rozgrywki. Dalsze misje jeszcze bardziej odbiegają od prawdy. Wraz z fikcyjnymi bohaterami niszczymy tamę Eder. Prawdą jest, że została ona uszkodzona w 1943 roku a następnie jej rekonstrukcję rozpoczęła Organizacja Todta. Nie doszło jednak do jej sabotażu we września 1944 roku co obserwujemy w grze. Wymysłem scenarzystów są również infiltracja pancernika Tirpitz, która miała się odbyć 27 października 1944 roku, czy niszczenie rakiet V-2 w Burgsteinfurcie w lutym 1945 roku. Nie trzymano się ściśle faktów również podczas tworzenia zadań w ramach kampanii radzieckiej. Pojawia się podczas niej istniejący w rzeczywistości w Stalingradzie Dom Pawłowa, ale jego zdobycie i obrona odbiegają od prawdy niemal w każdym aspekcie poczynając od daty.

Uzbrojenie w „Call of Duty”

Osobną kwestię w „Call of Duty” stanowi uzbrojenie. Zostało ono dosyć dobrze odwzorowane, chociaż popełniono kilka pomyłek. Ładowanie części karabinów samopowtarzalnych odbywa się za pomocą ładownika zamiast łódki z nabojami. Brytyjski pistolet maszynowy Sten trzymany jest przez bohaterów za magazynek, co w rzeczywistości powodowałoby częste zacięcia broni. STG-44 występuje pod Stalingradem, mimo że na front trafił rok później. Problem datacji występuje również w wypadku karabinku M1, a dokładniej jego przyrządów celowniczych, które w przedstawionej postaci pojawiły się po wojnie.

Podczas rozgrywki spotykamy bohaterów niezależnych, ale ich kreacje są płytkie, pozbawione historii i charakteru. Nie dowiadujemy się o nich niczego poza nazwiskiem i stopniem wojskowym. Jedyną postacią rzeczywistą jest Jakow Pawłow pojawiający się w misji w Stalingradzie, ale nie ma on większego znaczenia podczas rozgrywki. W produkcji nie zdecydowano się na podjęcie trudnych tematów jak cierpienia ludności cywilnej czy okrucieństwa wojny.

„Call of Duty”: podsumowanie

Mimo tak wielu rozbieżności pomiędzy prawdą a fikcją „Call of Duty” wciąż pozostaje dobrą grą, której warto dać szansę nawet po tylu latach od premiery. Kampania próbuje być przede wszystkim dynamiczna i widowiskowa. Producenci z pewnością wzorowali się na kinematografii, stąd przeprawa przez Wołgę zaczerpnięta z Wroga u Bram oraz początkowe zadania ze wspomnianej Kompanii Braci. Miłośnicy filmów traktujących o II wojnie światowej dopatrzą się z pewnością jeszcze większej liczby nawiązań chociażby do Szeregowca Ryana czy O jeden most za daleko. Podchodząc do tytułu Infinite Ward należy pamiętać, że nie jest to podręcznik do nauki historii. Ale „Call of Duty” nigdy takim być nie zamierzał.

Redakcja: Mateusz Balcerkiewicz

Polecamy e-book Szczepana Michmiela – „II wojna światowa wybuchła w Szymankowie”

Szczepan Michmiel
„II wojna światowa wybuchła w Szymankowie”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
81
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-38-9
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Mateusz Łaniewski
Student historii na Uniwersytecie Warszawskim. Interesuje go przede wszystkim historia społeczna XV-XVIII w. Jego praca licencjacka dotyczyła tematu wiary w czary i czarownice.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone