Cel: zabić papieża

opublikowano: 2022-03-27 14:06
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Wybór Jana Pawła II na Stolicę Piotrową spowodował ogromne poruszenie w Moskwie. Za zamkniętymi drzwiami Zarządu Głównego KGB przystąpiono do opracowania planu wyeliminowania polskiego papieża...
REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki Marcina Falińskiego i Rafała Barnasia „W czerwonej sieci”.

Długi korytarz ze ścianami wyłożonymi szarym kamieniem i podłogą z drewnianym parkietem w kształcie jodełki ciągnął się przez wiele metrów. Na ścianach w ramkach za szkłem wisiały portrety najbardziej zasłużonych oficerów KGB. Iwan Klimow miarowym krokiem szedł w kierunku biura dyrektora I Zarządu Głównego KGB. Czuł podekscytowanie. Wiedział, że spotkanie na takim szczeblu oznacza rozmowę o czymś bardzo ważnym dla socjalistycznego państwa. Czymś ściśle tajnym i być może zakrojonym na szeroką skalę. Nie czuł stresu, bo skomplikowane operacje specjalne przeprowadzał już wielokrotnie. Teraz to była bardziej zwykła ciekawość.

Gdy dotarł na miejsce, w poczekalni przed gabinetem generała stał już major Andriej Woronow. Kiwnęli sobie głowami. Znali się bardzo dobrze. Razem uczestniczyli w kilku przedsięwzięciach wywiadowczych. W tym samym roku skończyli szkolenie w Instytucie Krasnoznamienskim. Ufali sobie i darzyli się wielką sympatią. Zawsze gdy byli w Moskwie w tym samym czasie, umawiali się na spotkanie w daczy w Tomilinie. Teraz stali w milczeniu i co chwila na siebie spoglądali. Po kilku minutach weszli do gabinetu. Dyrektor I Zarządu Głównego KGB generał Władimir Krukow i naczelnik Wydziału XII pułkownik Jurij Forin przywitali się z nimi.

Budynek aparatu centralnego KGB ZSRR na Łubiance (fot. RIA Novosti archive, image #142949 / Vladimir Fedorenko / CC-BY-SA 3.0)

– Dobrze, że już jesteście, towarzysze. Czekamy jeszcze na pułkownika Gienadija Bykowa – odezwał się Krukow i wskazał na fotele ustawione naprzeciw jego masywnego drewnianego biurka.

„Jeszcze Bykow?! Naczelnik Wydziału V też tutaj będzie? To oznacza, że będziemy rozmawiać o naprawdę poważnych rzeczach. A Forin? Światowa gospodarka czy co?” – pomyślał Klimow i spojrzał porozumiewawczo na kolegę. Wydawało mu się, że Woronow to samo pomyślał. Iwan i Andriej, widząc, w jakim są gronie, zrozumieli, że mają do czynienia z czymś ściśle tajnym. Doskonale zdawali sobie sprawę, że są wśród najbardziej zaufanych ludzi szefa całego KGB.

Wydział V zajmował się częścią krajów Europy Zachodniej. Mogło to oznaczać, że rozmowa będzie dotyczyła operacji wywiadowczej właśnie w tym regionie. Kiedy wreszcie dotarł naczelnik piątki, zapadła na moment cisza. Wszyscy czekali na rozpoczęcie nadzwyczajnej narady, czyli słowa Krukowa. W gabinecie unosił się zapach dobrej marki tytoniu wymieszany z ledwo wyczuwalnym aromatem kawy.

REKLAMA

– Towarzysze. Jesteśmy już wszyscy. – Krukow zawiesił głos, chcąc podkreślić wagę sprawy. – Spotykamy się w tym pięcioosobowym, zaufanym gronie, bo musimy na polecenie samego przewodniczącego KGB podjąć stosowne działania i zareagować na wydarzenia, jakie dzieją się ostatnio w bratnich, socjalistycznych krajach. – Znowu przerwał i popatrzył uważnie na zebranych. – Kierownictwo partii i państwa oceniło niedawno jednoznacznie, że wydarzenia te mają podłoże dywersyjne. Jeśli nie zareagujemy szybko i zdecydowanie, proces ten będzie się szerzyć jak ten rak na naszym zdrowym internacjonalistycznym organizmie. A jak zapewne wiecie, towarzysze, z nowotworem trzeba zdecydowanie. Trzeba go cięciem chirurgicznym usunąć.

Zebrani pokiwali w geście zrozumienia głowami.

– Wiemy, że w bratniej Polsce od kilku lat, a zwłaszcza teraz, niedawno, w sierpniu doszło do wystąpień wichrzycieli i podżegaczy. Te wydarzenia, jak oceniam, wzmogą ruchy wywrotowców wspieranych przez znane nam doskonale zachodnie ośrodki. A towarzysze polscy niestety zawodzą. Nie dają sobie rady. Jestem po długiej rozmowie z przewodniczącym. – Ponownie zawiesił głos, tym razem na dłużej. – Pewnie się, towarzysze, dziwicie, dlaczego wśród nas jest naczelnik Forin. – Spojrzał na Klimowa i Woronowa. – Ale… spakojna, o tym za chwilę. – Zapalił papierosa i mocno się zaciągnął.

Wszyscy siedzieli w napięciu, jakby przeczuwając coś wyjątkowego, w czym będą uczestniczyć. Klimow przypomniał sobie, o czym kiedyś opowiadał mu ojciec. Było to w czasie, gdy w 1956 roku wybuchło powstanie antyradzieckie na Węgrzech, kiedy późniejszy szef KGB był jeszcze ambasadorem w Budapeszcie. Obrazy wieszanych na budapeszteńskich latarniach komunistów i funkcjonariuszy bezpieki tak bardzo utkwiły mu wtedy w pamięci, że potem, kiedy trafił do Centrali, każdy potencjalny przejaw buntu w krajach demokracji ludowej traktował bardzo poważnie. Nie chciał nigdy więcej zaznać tego, czego był świadkiem po obu stronach Dunaju. Powstanie Solidarności w Polsce, a teraz porozumienia sierpniowe sprzed kilku dni i wybór papieża Polaka kilka lat wcześniej były właśnie tymi czynnikami, które obecnie mogły zachwiać obozem państw socjalistycznych. „Zapewne przewodniczący zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli ten proces nie zostanie przerwany, Związek Radziecki może czekać konfrontacja siłowa, do jakiej doszło w Budapeszcie” – analizował w myślach, jednak rozważania te przerwał mu tubalny głos Krukowa. – Ważne jest, abyście wiedzieli, że to nasze dzisiejsze spotkanie tak naprawdę nigdy się nie odbyło. Żaden ślad nie może do nas prowadzić. Żaden dokument nie ma prawa się zachować. Czy to jasne, towarzysze? – zapytał, ale nie czekał na odpowiedź, bo ją znał. 

REKLAMA

– Ważne jest również, żeby wykorzystać potencjał naszych sojuszników w realizacji pewnego żywotnego dla naszej socjalistycznej ojczyzny przedsięwzięcia. Tak żeby ślady się rozmywały. Towariszczi poniali? – Tym razem popatrzył uważnie na swoich oficerów, którzy pokiwali głowami. – Gdy biskup Rzymu z dalekiego kraju zamilknie, dywersanci stracą swoją moc. – Po tym zdaniu zrobił kolejną już pauzę. Zapadła cisza jak makiem zasiał. W tym momencie dla uczestniczących w odprawie oficerów radzieckiego wywiadu wszystko stało się jasne. Choć nie dali po sobie poznać, zatkało ich. Po chwili Krukow, który zdawał sobie sprawę, że to może być dla nich duże zaskoczenie, znowu zabrał głos.

Jan Paweł II podczas pierwszej pielgrzymki do Polski, czerwiec 1979 roku (aut. Barbara Bartkowiak; CC BY-SA 4.0)

– Towarzysze… Wiecie, że ta operacja wymaga wielotorowego, symultanicznego działania. Nie możemy poczynić jakiegokolwiek pochopnego kroku. Podkreślam, wymagać to będzie specjalnych kontaktów i umiejętności. Kierownictwo naszej służby, na mój wniosek i za aprobatą przewodniczącego, wybrało majorów Klimowa i Woronowa, jednych z naszych najlepszych oficerów. Oni uruchomią działania, które finalnie doprowadzą do zrealizowania celu. Bo rozumiem, że wiemy, jak tu siedzimy, jaki to cel? Klimow i Woronow, rozumiecie?

– Tak jest, towarzyszu generale – odpowiedzieli prawie jednocześnie.

Krukow wstał i podszedł do dużego okna, z którego roztaczał się widok na plac Łubiański. Odsunął ciężką zasłonę. W gabinecie zrobiło się jaśniej. Stał tak w bezruchu zapatrzony na przejeżdżające samochody, nad którymi górował ciemnoszary posąg Feliksa Dzierżyńskiego. Zaciągnął się w tym czasie kilka razy papierosem, który kończył swój krótki żywot. Odwrócił się i usiadł ciężko za biurkiem. Poprawił wiszącą na oparciu granatową marynarkę. Zgasił marlboro w mosiężnej popielnicy ozdobionej elementami o symbolice wojskowej.

REKLAMA

– To świetnie, że to rozumiecie, towarzysze… Wracając do sprawy, koordynacją działań zajmie się ze względu na odpowiedzialność terytorialną Wydział V, a nad wszystkim będzie osobiście czuwał towarzysz naczelnik.

W tym momencie spojrzał na Bykowa, który przysłuchiwał się rozmowie i skrupulatnie notował coś w swoim okazałym notesie oprawionym w skórę.

– Towarzyszu pułkowniku. Proszę o kilka słów wprowadzenia do tematu.

– Towarzyszu generale, zrobiliśmy w wydziale na wasze polecenie krótką analizę sytuacyjną. Pierwsza sprawa. Z uzyskanych wieloźródłowych informacji wynika, że większość polskich duchownych, którzy wyjechali do Rzymu, jest uwikłana w przeróżne zależności z polskimi władzami. Zdecydowana większość z nich współpracuje z Departamentem I MSW, czyli z polskim wywiadem. – Spojrzał na Krukowa kiwającego głową. – Druga sprawa. Naszym najcenniejszym człowiekiem w Watykanie, zwerbowanym jeszcze przez naszą służbę na Syberii, jest dyrektor Domu Pielgrzyma w Rzymie. Zakładam, że to właśnie informacje między innymi od tego źródła w zasadniczy sposób mogą wpłynąć na planowanie działań operacyjnych. Drugim takim źródłem, mającym wpływ na działania planistyczne, a później może i realizacyjne, może być jeden z agentów naszej bratniej Stasi… – Przerwał i spojrzał na Krukowa.

Tak. Jakiś czas temu rozmawiałem na ten temat z Markusem – wtrącił Krukow. – Wiem, że naszym wschodnioniemieckim sojusznikom udało się zainstalować swojego człowieka w bezpośrednim otoczeniu rimskowo papy.

Woronow dobrze pamiętał, jeszcze z okresu służby w wydziale XX, że szefa wschodnioniemieckiej Stasi i szefa KGB łączyły zażyłe relacje, więc nie zaskoczyła go informacja, jaką przekazał Krukow.

– To wstępnie tyle, towarzyszu generale – zakończył Bykow.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marcina Falińskiego i Rafała Barnasia „W czerwonej sieci” bezpośrednio pod tym linkiem!

Marcin Faliński, Rafał Barnaś
„W czerwonej sieci”
cena:
39,99 zł
Wydawca:
Czarna Owca
Rok wydania:
2022
Okładka:
miękka
Liczba stron:
376
Format:
135x210 mm
ISBN:
978-83-8252-192-4
EAN:
9788382521924

Ten tekst jest fragmentem książki Marcina Falińskiego i Rafała Barnasia „W czerwonej sieci”.

– Dziękuję, towarzyszu naczelniku. Oczywiście, jeśli zajdzie potrzeba, wprowadzimy w sprawę Wydział XX, choć mamy tu towarzysza majora, który ma dobre rozeznanie w tym temacie – powiedział i popatrzył na Woronowa. – Ale przy tej okazji jeszcze jedna, bardzo ważna sprawa. – Krukow zaczął przyglądać się po kolei każdemu ze swoich rozmówców, kiwając w swoim stylu lekko głową. – Nasi polscy sojusznicy absolutnie nie mogą się o tym przedsięwzięciu dowiedzieć. To chyba jasne? – Znowu nie czekał na potwierdzenie oficerów. – Da. A jak potencjał operacyjny wygląda z waszej perspektywy, towarzyszu naczelniku? Jakie wnioski płyną z analizy przeprowadzonej w waszym wydziale? Chyba kilka dni wam starczyło? – zwrócił się do Forina kierującego Wydziałem XII, serdecznie się do niego uśmiechając.

REKLAMA

Ten, jakby wyrwany z głębokiego zamyślenia, spojrzał na wszystkich nieco rozbieganym wzrokiem spod swoich okularów z lekko przyciemnionymi szkłami. Zawsze sprawiał wrażenie nieco nieobecnego, zostającego z tyłu, ale tak mogli myśleć tylko ci, którzy go nie znali. Kierowany przez niego wydział był jednostką organizacyjną radzieckiego wywiadu odpowiedzialną za sprawy ekonomiczne. Dysponował dużym rozeznaniem operacyjnym w instytucjach międzynarodowych i bankach zachodnich. Posiadał także swoje źródła informacji wśród osób zajmujących się sprawami finansowymi Stolicy Apostolskiej. Miał teraz ogromne znaczenie dla całej operacji.

Leonid Breżniew i Erich Honecker w 1971 roku (Bundesarchiv, Bild 183-W0910-327 / CC-BY-SA 3.0)

– Tak jest, towarzyszu generale. Starczyło… – Forin zrobił przerwę jak wytrawny mówca i odwzajemnił się takim samym uśmiechem Krukowowi. – Towarzysze. Obecna sytuacja nam sprzyja. Dysponujemy od kilku lat potwierdzonymi agenturalnie informacjami, że ówczesny papież Paweł VI, chcąc ratować finanse Watykanu, wprowadził tam mafię sycylijską. Można postawić tezę, że obecny prezes Banku Watykańskiego to człowiek uwikłany w niebezpieczne zależności. Potwierdzają to doniesienia zachodniej prasy o aresztowaniu w ubiegłym roku w Stanach Zjednoczonych bankiera, niejakiego Michele Sindony. Jeden z naszych agentów przekazał nam dokumentację jasno pokazującą, że zdefraudował on pieniądze nie tylko Banku Watykańskiego, ale i mafii. Dlatego zapewne wolał być sądzony za oceanem niż we Włoszech.

REKLAMA

– Pewnie w pięknej, słonecznej Italii nie przeżyłby on ani jego rodzina nawet jednego dnia. – Krukow zaśmiał się rubasznie, przerywając wypowiedź Forina. – Dobrze, dobrze. Kontynuujcie, towarzyszu – dodał już poważnym tonem.

– Pewnie tak, towarzyszu generale. Chciałbym dodać, że według naszego rozpoznania oraz informacji Wydziału I pracującego na kierunku północnoamerykańskim i Wydziału XI, łącznikowego z krajami naszego obozu, Bank Watykański wykorzystywany jest przez CIA do sponsorowania tej… Solidarności w Polsce. Zapewne dzięki temu chwilowo rozkładany jest nad nim swoisty parasol ochronny. Ale takich parasoli jest więcej. Jednym z nich jest włoska loża masońska Propaganda Due, zrzeszająca najważniejszych włoskich polityków.

– Potwierdzam, towarzyszu generale – wtrącił Bykow. – Jej szef, niejaki Licio Gelli, ma ogromne wpływy we włoskim rządzie.

Z tego, co ustalaliśmy, wynika jednak, że pętla na jego szyi coraz bardziej się zaciska. Nasz rezydent w Rzymie potwierdził to bezsprzecznie również u naszych dyplomatów przy Villi Abamelek. A poza tym, towarzysze, w kierowanym przeze mnie wydziale teczki pełne są notatek na temat wielu dewiantów i zboczeńców z samej Kurii Rzymskiej, godzących się na wszystko, byle tylko móc zaspokajać swoje zachcianki – dodał z nieukrywanym zadowoleniem.

– Towarzyszu naczelniku. Bez takich wydziałowych partykularyzmów… – wtrącił Krukow, by po chwili dodać: – Ale wy, towarzysze, dzisiaj poetycko nastawieni, jak widzę, no, no. – Obaj naczelnicy spojrzeli na niego trochę zdziwieni. – No, te parasole ochronne, zaciskająca się pętla na szyi. – Zaśmiał się, znowu wstał i podszedł do odsłoniętego okna. Na placu Łubiańskim zaczynał się dzień. – Dobrze – rzucił Krukow, nie odwracając się od okna. Może towarzysze przebywający za granicą nie wiedzą, więc wprowadzę ich. – Zaciągnął ponownie zasłonę i usiadł za biurkiem. – Aktualny papież nie jest im na rękę. Początkowo w kurii myśleli, że gdy zda sobie sprawę z tego, w jakie trafił miejsce, to spokornieje. Zgadza się? – Krukow spojrzał na Bykowa i Forina, a ci skinęli głowami. – Czas jednak pokazał, że jest poza ich kontrolą. Co ważne, instytucje watykańskie nie ufają służbom włoskim, i to z wzajemnością. To powoduje zamęt, a nam ułatwi zacieranie śladów. Podsumowując, działania należy rozpocząć jak najszybciej. Skierujemy całe nasze zasoby wywiadowcze do tej operacji. Stłamsimy w zarodku rodzące się ruchy antysocjalistyczne inspirowane przez wrogie nam siły. To teraz może wy, towarzysze, coś macie do powiedzenia. Proszę się oczywiście skupić wyłącznie na kierunku tu zarysowanym przeze mnie i towarzyszy naczelników, czyli Watykanie – zwrócił się do Klimowa i Woronowa.

REKLAMA

Pierwszy odezwał się Klimow:

– Towarzyszu generale. Chciałbym wyrazić podziękowanie, że mogę uczestniczyć w takim doniosłym przedsięwzięciu i wraz z…

– Towarzyszu majorze, do rzeczy. Podlega pod was działalność prawie w całej Ameryce Południowej. O tym mówcie, to nas teraz interesuje. – Usłyszał reprymendę szefa Klimow.

– Tak jest, towarzyszu generale. Przez naszą agenturę wśród tamtejszego duchowieństwa różnego szczebla, głównie pochodzenia włoskiego, zwłaszcza w Argentynie, mamy ułatwiony dostęp do Watykanu. Część z katolickich księży czy zakonników uwikłana jest w różne zdarzenia… powiedzmy o podłożu seksualnym, w tym pedofilskim…

Wot! Rimskie gołuboje malcziki – wtrącił Krukow i pokiwał głową.

Michaił Susłow i Leonid Breżniew (aut. Farkuadl; CC BY-SA 4.0)

– Dokumentacja takich zdarzeń ułatwiła nam ich werbunek. Dzięki właśnie tym źródłom udało nam się odpowiednio wcześniej dowiedzieć o procederze prania pieniędzy w Banku Watykańskim, o czym wspomniał już towarzysz Forin. W konsekwencji rezydentura w Buenos Aires przekazała do Centrali naprowadzenia na kandydatów do werbunku z grona bankierów z Europy Zachodniej uwikłanych w ten proceder.

– Tak… Pamiętam. Sprawy są bardzo obiecujące – wtrącił znowu Krukow i spojrzał na Woronowa, który nie do końca wiedział, od czego ma zacząć.

Widząc to wahanie, Krukow naprowadził majora: – Przed wyjazdem na placówkę realizowaliście interesujące przedsięwzięcia w Bułgarii i na kierunku tureckim. Mówcie, towarzyszu majorze.

REKLAMA

– A tak, tak. Dzięki owocnej współpracy z naszymi bułgarskimi sojusznikami z PGU nawiązaliśmy liczne kontakty z tureckimi ekstremistami. Pogranicza bułgarsko-greckie i bułgarsko-tureckie okazały się prawdziwym, antycznym rogiem obfitości… – spojrzał z lekkim uśmiechem na Krukowa, ale ten tym samym się odwzajemnił – …jeśli chodzi o werbowanie agentów. Zwłaszcza na odcinku greckim, gdzie, jak wiemy, w obozach dla uchodźców operują oficerowie CIA. Pozwoliło to nam na ciekawe plasowania naszych współpracowników na styku ze służbami amerykańskimi. Ponadto, odkąd nasi bułgarscy sojusznicy rozpoczęli twarde działania wobec swoich dysydentów na emigracji, uruchomili rodzaj programu… jak by to określić? Hmm… O! Kontraktnoje ubijstwo. W tym wypadku towarzysze w Sofii postawili również na osoby pochodzące z ekstremistycznych ugrupowań tureckich. A to daje nam, towarzysze, wobec postawionego przez kierownictwo zadania duże pole do działania – zakończył już pewnym głosem Woronow.

Da. Dziękuję towarzyszom. Czyli wiemy, co mamy robić i kto ma to robić. Następna narada w tej sprawie za tydzień. Aha. W związku z tym prośba do towarzyszy Klimowa i Woronowa. W tym czasie załatwcie wszystkie formalności u nas w kadrach i w MSZ. Odwołania wasze z placówek już poszły. Myślę, że miesiąc wystarczy wam na załatwienie na miejscu spraw osobistych i służbowych w Buenos Aires i Damaszku. Obowiązki przekażecie swoim zastępcom w rezydenturach. Rozumiemy się?

– Tak jest – odpowiedzieli jednocześnie obaj oficerowie.

– To świetnie. Czyli po następnej odprawie wracacie za granicę. A w tym czasie – popatrzył na Bykowa i Forina – towarzysze naczelnicy przygotują stosowne materiały i określą siły i środki do przeprowadzenia całej operacji. Dodam, że kierownictwo partii i państwa oczekuje efektów w ciągu… pół roku. Dziękuję – zakończył.

Cała czwórka wstała. Krukow podszedł do nich i uścisnął każdemu dłoń. Zaczęli wychodzić po kolei.

Gabinet generała wypełniał dym papierosowy podświetlany przez padające przez niewielką szparę w zasłonach promienie słoneczne. Blaskiem rozbłysła ściana nad biurkiem Krukowa, na której wisiał portret sekretarza generalnego KC KPZR Leonida Breżniewa. Mogło się wydawać, że spod krzaczastych brwi obrzucał opuszczających gabinet zamyślonym spojrzeniem.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marcina Falińskiego i Rafała Barnasia „W czerwonej sieci” bezpośrednio pod tym linkiem!

Marcin Faliński, Rafał Barnaś
„W czerwonej sieci”
cena:
39,99 zł
Wydawca:
Czarna Owca
Rok wydania:
2022
Okładka:
miękka
Liczba stron:
376
Format:
135x210 mm
ISBN:
978-83-8252-192-4
EAN:
9788382521924
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marcin Faliński
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, dziennikarz „Życia Warszawy”, a od 1993 roku funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa. Od 1996 roku oficer Zarządu Wywiadu. W roku 1997 ukończył kurs oficerski w Ośrodku Kształcenia Kadr Wywiadowczych. Od 2002 roku oficer Agencji Wywiadu. Uczestnik wielu operacji wywiadowczych za granicą. W 2017 roku, w stopniu podpułkownika, przeszedł na emeryturę.

Wszystkie teksty autora
Rafał Barnaś
Historyk z wykształcenia. Pracował w hotelarstwie, sektorze bankowym, korporacji i handlu w kraju i za granicą. Członek kanadyjskiego think tanku Centre for Military Intelligence and Security Studies. Autor powieści Młodzieniec (2018) i Trujące akta (2020) oraz współautor biografii Szpieg. Najstarszy zawód świata (2019). Z zamiłowania podróżnik. Odwiedził ponad 50 krajów na sześciu kontynentach.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone