„Człowiek na linie” (reż. James Marsh) – recenzja i ocena filmu

opublikowano: 2009-06-17 22:52
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
_Człowiek na linie_ to zdecydowanie najlepszy dokument, jaki widziałam. Świetnie zrealizowany, bardzo ciekawy, momentami zabawny, momentami nieco smutny, ale przez wszystkie dziewięćdziesiąt cztery minuty niemal dosłownie elektryzujący. Od obrazu opowiadającego historię Philippe’a Petit, linoskoczka, który przeszedł po linie zawieszonej 417 metrów nad ziemią, nie sposób oderwać oczu, nawet na chwilę.
REKLAMA
Człowiek na linie (Man on Wire)
Czas:
94 minuty

Człowiek na linie to dokument opowiadający historię Philippe’a Petit, linoskoczka, który realizuje swoje marzenie przechodząc po linie zawieszonej 417 metrów nad ziemią, między wieżami World Trade Center. Spełnienie marzeń a jednocześnie efekt ciężkiej pracy przyszły z dniem 7 sierpnia 1974 roku. Zanim nastał sławetny dzień Philippe’a Petit czekała jednak niejedna próba. Do swojego wyczynu musiał się solidnie przygotować. Musiał być oczywiście w formie, ale do sukcesu potrzeba było jeszcze dużo więcej. Przede wszystkim potrzebował zgranej i zaufanej ekipy przyjaciół, z którymi mógłby to wszystko zaplanować i wykonać. Ekipy, która pomogła by mu m.in. w dostaniu się do budynku i w rozpięciu liny. Drogę wiodącą Philippe’a od samego pomysłu, po przygotowania aż po zwieńczający je sukces opowiada niesamowity film Jamesa Marsha.

W filmie zobaczyć możemy uczestników wspominanych wydarzeń oraz ich głównego bohatera Philippe’a, który w niesamowity wręcz sposób oddaje napięcie, oczekiwanie i radość płynące z tamtych dni. Poza wywiadami w obrazie Jamesa Marsha znalazły się archiwalne nagrania (m.in. z ćwiczeń Philippe’a) oraz rekonstrukcje wydarzeń. Całość stanowi fascynujące, elektryzujące, niepowtarzalne dzieło.

Człowiek na linie to z jednej strony film napawający optymizmem. Pokazujący, że jeśli czegoś naprawdę bardzo mocno chcemy i jesteśmy gotowi na ciężką pracę i poświęcenia, jeśli mamy wystarczająco dużo samozaparcia, to osiągnąć możemy niemal wszystko. Nawet jeśli z pozoru „to wszystko” wydaje się niemożliwe. Z drugiej strony, jest to obraz nakłaniający do głębszej refleksji. Bo co później, po tym, jak już spełnimy marzenie swego życia? Gdy uda nam się zrealizować swój największy życiowy cel?

Bohaterom filmu - zgranej paczce przyjaciół, wśród których znajduje się także dziewczyna Philippe’a, udaje się wspólnie osiągnąć coś niesamowitego, po osiągnięciu czego nie pojawia się żaden kolejny, ambitniejszy od poprzedniego cel. Philippe upaja się swoim sukcesem. Bawi się. Niemal od razu zdradza swoją dziewczynę i nic już nie pozostaje takie samo. Rozpada się związek, rozpadają się przyjaźnie. Wielu z tych dawnych przyjaciół wie, że już nigdy w życiu nie przeżyje czegoś, co by było choć w połowie tak ekscytujące jak ich przygoda sprzed lat. Może więc sama droga ważniejsza jest niż jej cel?

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Grażyna Latos
Absolwentka Szkoły Gender Mainstreaming oraz Akademii Media i Gender w IBL PAN. Jedna z autorek publikacji „20 lat 20 zmian. Kobiety w Polsce w okresie transformacji 1989-2009”. Współpracuje z Fundacją Feminoteką oraz Fundacją Gender Center. Od lipca 2008 roku stała publicystka „Histmaga”. Od marca 2009 do czerwca 2010 w składzie redakcji. Do września 2011 członkini rady merytorycznej.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone