Debata Kennedy vs. Nixon – wydarzenie, które zmieniało oblicze amerykańskiej polityki

opublikowano: 2020-09-26 14:20
wolna licencja
poleć artykuł:
Od wielu lat media elektroniczne w amerykańskiej polityce odgrywają niezwykle istotną rolę w kształtowaniu decyzji podejmowanych przez wyborców i polityków. 26 września 1960 roku w Chicago odbyła się pierwsza telewizyjna debata prezydencka. Wydarzenie to na dobre zrewolucjonizowało kwestię wykorzystywania mediów przez polityków ubiegających się o najwyższe stanowiska państwowe w USA. Jak przebiegała debata Kennedy vs. Nixon?
REKLAMA

Debata Kennedy vs. Nixon – zobacz też: Kontrowersyjny Biały Dom. Amerykańscy prezydenci: osobliwe przypadki

W historii Stanów Zjednoczonych pierwszym prezydentem, który wykorzystał media do celów propagandowych, był Franklin Delano Roosevelt. Poprzez legendarne „Pogawędki przy kominku”, zjednywał sobie społeczeństwo amerykańskie, tworząc pewien rodzaj „bliskości i solidarności”. Natomiast Harry Truman był prezydentem, który jako pierwszy pojawił się w telewizji, kiedy to 5 października 1947 roku wygłosił przemówienie do narodu, w którym między innymi prosił, „Aby Amerykanie powstrzymali się od jedzenia mięsa we wtorki oraz drobiu i jajek w czwartki, tak by zaoszczędzone na karmieniu zwierząt zboże można przeznaczyć na pomoc głodującym Europejczykom”.

Natomiast od Dwighta Eisenhowera rozpoczęła się era kampanii telewizyjnych, gdy w 1952 roku jako kandydat na prezydenta nagrał serię dwudziestosekundowych reklamówek. Jego przeciwnik, Adlai Stevenson, uznał wówczas taką praktykę za „obrazę dla demokracji”. Cztery lata później – startując ponownie jako kontrkandydat Eisenhowera – sam skorzystał z powyższych metod marketingowych.

John F. Kennedy w 1963 roku, domena publiczna.

Szlifowanie kampanijnej formy

Pierwsza debata telewizyjna w USA mogła odbyć się już w 1956 roku, ale ówczesny prezydent Dwight Eisenhower nie zgodził się na dyskusję z Adlaiem Stevensonem. W 1960 roku Eisenhower przekonywał również Nixona, aby odrzucił propozycję debaty z Kennedym. Gdy wszystkie stacje telewizyjne zaproponowały obu pretendentom do Białego Domu wspólną debatę w najlepszym czasie antenowym było pewne, że do niej dojdzie, mimo wcześniejszej niechęci Nixona do takiej rozmowy przed kamerami.

Dla Johna Kennedy’ego debata była oczywistością. Gdy także i Nixon wyraził na nią zgodę, pozostało jedynie ustalić szczegóły spotkania. Sztab Kennedy’ego był gotów na kilka potyczek, natomiast strona wiceprezydenta skłonna była tylko do jednej rozmowy. Wynikało to z tego, że Kennedy był dotychczas osobą mało rozpoznawalną i możliwość zaistnienia na ekranach telewizyjnych dawała mu szansę na dotarcie do milionów obywateli – w przeciwieństwie do Richarda Nixona, który przez osiem lat u boku Eisenhowera dał się szerzej poznać potencjalnemu elektoratowi. Ostatecznie padło, że obydwaj politycy spotkają się czterokrotnie.

REKLAMA
Richard Nixon (domena publiczna).

Nixonowi dawano powszechnie większe szanse w słownej konfrontacji, gdyż wieloletnia praca u boku szanowanego Eisenhowera była wystarczającą rekomendacją do pełnienia obowiązków głowy państwa. Kennedy, mimo wielu pozytywnych cech i kilkunastu lat spędzonych w Kongresie, nadal był uważany za polityka mało doświadczonego. Ponadto uważano, że karierę polityczną zawdzięczał „nie tyle licznym uzdolnieniom czy osiągnięciom”, ale przede wszystkim wizerunkowi oraz „skutecznej kampanii promocyjnej prowadzanej przez swojego ojca”.

Przed pierwszą debatą zaczęły się intelektualne przygotowania. Ludzie Kennedy’ego utworzyli tak zwaną „Nixopedię”, czyli zbiór cytatów z wypowiedzi Nixona. Dodatkowo katowano kandydata demokratów setkami pytań, które mogły zostać zadane przez dziennikarzy prowadzących dyskusję. Z kolei Richard Nixon, po dotkliwym stłuczeniu kolana, trafił do szpitala i miał kilkanaście dni na bezproblemowe szlifowanie formy intelektualnej. Między innymi posiadał specjalne kompendium z wieloma zagadnieniami i – podobnie jak w przypadku Kennedy’ego – toczył pojedynki słowne ze swoimi doradcami.

Kennedy i Nixon przed pierwszą debatą (fot. Associated Press, domena publiczna).

Cień Nixona, blask Kennedy’ego

Jako pierwszy na debatę do „Wietrznego Miasta” zawitał Kennedy, aby wypocząć w przeddzień prezydenckiej konfrontacji. Żeby jeszcze bardziej „naładować akumulatory”, ludzie ze sztabu pokazywali mu najbardziej „złośliwie i ostre” wystąpienia Nixona. Z kolei kandydat republikanów przybył do Chicago po północy, a na nogach był już o piątej rano, aby przed debatą spotkać się jeszcze ze swoimi wyborcami. W momencie pojawienia się Nixona w telewizyjnym studiu, jego zmęczenie fizyczne okazał się nad wyraz widoczne. Było ono dodatkowo spowodowane ponowną kontuzją kolana, której nabawił się tuż po wyjściu z samochodu. Dla skutecznego zamaskowania na twarzy oznak niedyspozycji najlepsze było użycie pudru, ale gdy Nixon usłyszał o tym, iż Kennedy zrezygnował z make-upu, poprosił jedynie o zakrycie zarostu.

REKLAMA

Przed samymi kamerami gorzej prezentował się Nixon, którego szary garnitur zlewał się z kolorystyką telewizyjnego studia. Jakby tego było mało, strój sprawiał wrażenie wiszącego na wiceprezydencie – było to skutkiem utraty wagi podczas pobytu w szpitalu. Dodatkowo kamery uchwyciły jego słabo prezentujący się lewy profil. Na Kennedy’ego negatywnie wpływała niska temperatura w studiu – cierpiał on na chorobę Addisona, w skutek czego zaczął wówczas odczuwać dotkliwe zimno.

Podczas debaty Kennedy atakował rządzących za spowodowanie stagnacji, w jakiej pogrążyły się Stany Zjednoczone. Nixon w zasadzie prostował myśli formułowane przez rywala, a jego obrona republikańskiej władzy była nieprzekonywująca. Około 70 milinów widzów na ekranach telewizorów mogło zobaczyć Nixona osłabionego, spiętego i dość ponurego – na tle Kennedy’ego, który tego dnia sprawiał wrażenie opanowanego, spokojnego oraz błyskotliwie odpowiadającego na pytania. Kandydat demokratów, znany z ekspresyjnej gestykulacji, tym razem potrafił zachować zimną twarz, niczym „wytrawny pokerzysta”. W czasie odpowiadania na pytania głowa Kennedy’ego skierowana była wprost do kamery – „jakby chciał wyjść ze studia i wejść do mieszkań ludzi siedzących przed telewizorami”. Inaczej było z Nixonem, który mówił nie do potencjalnych wyborców, ale do swojego rywala.

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

W słuchowisku radiowym był remis, ale na wizji zwyciężył Kennedy

Zarówno pierwsza, jak i kolejne debaty, nie wykazały znaczących różnic politycznych między konkurentami, dlatego też widzowie swoją opinię kształtowali na podstawie stylu, w jakim zaprezentowali się obaj kandydaci. Co ciekawe, po zakończeniu premierowej debaty słuchacze radiowi uznali, że zakończyła się ona remisem, z lekkim wskazaniem na Nixona. Natomiast telewidzowie uważali, że zwyciężył Kennedy. Badania opinii publicznej szybko potwierdziły wzrost notowań demokraty. Nixon przed trzema kolejnymi starciami był w zdecydowanie lepszej kondycji psychicznej i fizycznej – to jednak nie pomogło mu w wymazaniu wizerunku zmęczonego polityka.

REKLAMA
Debata z 7 października 1960 r. (fot. United Press International, domena publiczna).

57% Amerykanów, uczestniczących w głosowaniu stwierdziło, iż debaty miały wpływ na ich decyzję przy urnie wyborczej. Dodatkowo 6% wyborców, sugerowało się jedynie obejrzaną debatą telewizyjną. Ostatecznie wybory prezydenckie wygrał demokratyczny senator, z przewagą jedynie 118 574 z 70 milionów oddanych głosów. Interesujący jest fakt, że po przeliczeniu głosów elektorskich przewaga wydaje się już bardziej zdecydowana i wynosiła 303 do 219 na korzyść polityka Partii Demokratycznej. Nixon wygrał wprawdzie w większości stanów, ale było to niewystarczające. Do triumfu Kennedy’ego przyczyniło się południe Nowej Anglii, stany nad środkowym Atlantykiem oraz najważniejsze stany Południa – gdzie czarni wyborcy masowo głosowali właśnie na JFK.

Po ogłoszeniu wyników wyborczych obaj kandydaci przyznali, że debata miała decydujący wpływ na przebieg elekcji. „Nie ma wątpliwości. Nie wygrałbym bez telewizji” – mówił Kennedy. Nixon zaś stwierdził: „Nie da się ukryć – Kennedy zyskał na debatach więcej niż ja”. Jak na ironię, amerykańscy politycy tak wystraszyli się magii telewizji, że następna taka debata odbyła się dopiero 16 lat później.

Warto dodać, że na przebieg kampanii, jak i ostateczny wynik wyborczy między Nixonem i Kennedym, miały wpływ także dwie inne sprawy. Pierwsza kwestia dotyczyła religii, jednak szybko została zneutralizowana przez Kennedy’ego (prywatnie katolika), który wygłosił przemówienie podkreślające, „że żaden katolicki prałat nie będzie podpowiadał prezydentowi – gdyby ten był katolikiem – jak ma postępować; żaden też protestancki pastor nie powinien wskazywać swoim parafianom, na kogo maja głosować”. Kolejnym zagadnieniem była utrata głosów konserwatywnie nastawionych demokratów z południowych stanów. Z tego powodu stratedzy Partii Demokratycznej zabiegali wszelkimi sposobami o elektorat Afroamerykanów oraz innych mniejszości z tych terenów

Debata z 21 października 1960 r. (fot. Associated Press, domena publiczna).

Czy gdyby Nixon odmówił udziału w debacie, wynik wyborczy byłby inny? Nie sposób na to odpowiedzieć, ale Dwight Eisenhower do końca swoich dni zastanawiał się, czy mógł zrobić więcej, aby Biały Dom nie trafił w ręce demokratów. Ponoć pocieszał się faktem, jak to na jednym z wieców zobaczył transparent z hasłem – „Lubimy Ike’a, ale popieramy Jacka”.

W dobie mediów społecznościach telewizyjne debaty nie mają już takiego wpływu na wyborców. Ponoć mówi się, że Abraham Lincoln, ze swoją charakterystyczną bródką i skrzeczącym głosem, nie miałby dzisiaj szans, aby zostać prezydentem USA. Ciekawe tylko, że nikt nie przewidział, iż Amerykanie będą kiedyś zmuszeni wybierać między kandydatami dobiegającymi osiemdziesiątki, podczas gdy dawniej wyśmiewano się z „rządów starców” na Kremlu.

Bibliografia:

  • Cygnarowski Mateusz, Dudek Sebastian, Goduń Tomasz, Iwaniszczuk Piotr, Mały leksykon Systemów Politycznych, wyd. Elipsa, Warszawa 2004.
  • Lewicki Zbigniew [red.], Ameryka, polityka, prawo, społeczeństwo, wyd. Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Warszawa 2014.
  • Lis Tomasz, Jak to się robi w Ameryce, wyd. Twój Styl, Warszawa 2000.
  • Shi David Emory, Tindall George Brown, Historia Stanów Zjednoczonych, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2002.

Redakcja: Paweł Czechowski

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Maciej Gach
Politolog, współpracownik Radia Gdańsk. Jego zainteresowania koncentrują się wokół funkcjonowania systemów politycznych i partyjnych w Europie oraz zagadnień związanych z najnowszą historią Polski po 1945 roku. Zapalony miłośnik biegania.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone