III Letni Zlot Redakcji - „Histmag” nad pięknym, modrym Dunajcem
W dalekiej krainie, gdzie płynie najbardziej góralska ze wszystkich rzek, upatrzyła sobie Rada Ministrów miejsce na swoją letnią rezydencję.
Nasi milusińscy od razu po przybyciu na miejsce, zasiedli do stołu, aby w pocie czoła oddawać się swojemu ulubionemu zajęciu – pracy nad „Histmagiem”. Przystąpiono do obrad.
Czajna zaczął serwować nowymi pomysłami, niczym niedościgniony Wielki Reformator.
Niektórzy aż skakali z radości na myśl o tym, że nie tracą czasu, jak to teraz u młodzieży modne, a zajmują się Ważnymi Sprawami.
Aż wrzało od nowych pomysłów. Atmosfera była iście rewolucyjna.
Niektórzy siedzieli długo po nocach , aby nie tracić cennego czasu na sen, przez co przepracowani padali rano ze zmęczenia.
Mimo tego Wielki Reformator wyglądał na zadowolonego. Widać nie spodziewał się wiele po Ministrach...
Dwaj dzielni kaowcy nie dawali za wygraną i motywowali Ministrów do bardziej wytężonej pracy, która miała skończyć się przekroczeniem planu o 145 proc. Niestety skończyło się jak zawsze na 40 proc.
Kefir w podzięce za wniesiony wysiłek został przeniesiony do raju. Z łaski Wielkiego Reformatora trafił na Piwną Polanę – artefakt nieznany szerzej w świecie, nieuwzględniony na mapach, spowity zasłoną tajemnicy.
Ministrowie wydali wszystkie fundusze na pomoce naukowe, dlatego zamiast kupić pocztówkę dla prenumeratorów i czytelników „Histmaga”, zlecili jej narysowanie Pierwszemu Książęcemu Rysownikowi, który dobrowolnie i bez żadnych nacisków zgodził się podjąć wyzwanie. Za darmo . [
] (http://histmag.org/bonus/pocztowka.jpg)
Z nami te numery!
Michał Świgoń
Współtwórcy „Histmaga” w jednym miejscu i czasie - to dla nas wielkie wydarzenie. Redakcyjny zlot odbywa się tylko raz w roku.
Tu przede wszystkim liczą się ludzie. To największy „kapitał”, jaki w redakcji posiadamy. Osoby dotychczas sobie znane głównie jako kilka cyferek czy znaków w komunikatorze internetowym, mniej lub bardziej wyraźny głos w słuchawce telefonu, nagle spotykają się w jednym miejscu. Nie brak zaskoczenia, bo ktoś wygląda zupełnie inaczej, niż na zdjęciu, a redakcyjny ponurak okazuje się porażać wszystkich swym dobrym humorem. Co pozostaje po czterech dniach wspólnego biesiadowania, wypraw górskich, kąpieli w rzece i wielogodzinnych dyskusji?
Po pierwsze – to świadomość bycia Redakcją. Mimo tego, że jesteśmy w różnym wieku, z różnych zakątków Polski, chcemy tworzyć coraz lepsze pismo. Co więcej, chcemy robić to w Zespole. Dla naszych Czytelników. By pełnić dziennikarską misję przybliżania niekiedy bardzo skomplikowanych zjawisk i problemów w sposób możliwie przystępny i ciekawy. W redakcyjnej ankiecie oceniliście nas na czwórkę z plusem. Zrobimy wszystko, by w pełni zasłużyć następnym razem na piątkę!
Po drugie – to chęć sformalizowania tej świadomości na gruncie prawnym. To start czasopisma w rozumieniu polskiego prawa. To działanie w realiach gospodarki rynkowej i chorym polskim prawodawstwie. To zdecydowanie więcej trosk, problemów, ale także i pomnożenie szans na to, by nasze dzieło stało się Prasą internetową przez duże „pe”. Czy nam się to uda? Zobaczymy. Trzymajcie kciuki!
