Indiana Jones: największy szkodnik w historii archeologii?

opublikowano: 2023-06-15 17:02
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Indiana Jones to chyba najsłynniejszy archeolog na świecie. Biorąc pod uwagę, że nie znał się na metodologii, nie prezentował żadnego warsztatu badawczego, niszczył i rabował stanowiska archeologiczne, należy uznać to za prawdziwe osiągnięcie. Co o doktorze Jonesie sądzi doktor Jagodziński?
REKLAMA
Indiana Jones i Świątynia Zagłady, fotos z filmu (fot. Paramount Pictures, Lucasfilm, prawa zastrzeżone)

Lato. Wykopaliska gdzieś w Polsce, przynajmniej dekadę temu. Monotonny szmer rozmów i ciągnącej się pracy studentów archeologii, przerywa na chwilę The Raiders’ March, Johna Williamsa, czyli główny motyw muzyczny z Poszukiwaczy zaginionej arki. Utwór wybrzmiewa jako dzwonek czyjegoś telefonu i wywołuje śmiech. Wszyscy rozumieją ironię sytuacji. Nasza praca w żadnym stopniu nie przypomina przygód Indiany Jonesa. Na szczęście.

Indiana Jones: doktor archeologii, który nie potrafi prowadzić badań…

Czy nam, archeologom, to się podoba czy nie, Harrison Ford jako Indiana Jones to obraz, jaki stanie przed oczami przeciętnemu człowiekowi, któremu zdradzimy naszą profesję. Gdyby ograniczało się to tylko do aparycji bohatera, czy dobrze skompletowanego stroju (zarówno terenowego ze skórzaną kurtką i fedorą, jak i gabinetowego z tweedowym garniturem) nie miałbym nic przeciwko. Problem w tym, że seria filmów z Indianą Jonesem upowszechniła obraz archeologa jako szukającego skarbów awanturnika.

Choć raczej nikt nie wyobraża sobie typowego lekarza jako dr. House’a, czy adwokata jako Saula Goodmana, to z jakichś powodów równie nieprawdziwy obraz archeologa przyjął się dość powszechnie. Dlaczego dr Jones to fatalny wzór dla archeologów?

Po pierwsze, tworzy fałszywy obraz tego, czym zajmuje się archeologia. Celem nauki jest odpowiedź na konkretne pytania (np. określenie chronologii, atrybucji kulturowej, znaczenia danego stanowiska) lub zabezpieczenie miejsca, w którym planowana jest inwestycja. Krótko mówiąc – archeolodzy to nie poszukiwacze skarbów. Opisujemy stanowisko, a nie rabujemy z niego jakiś artefakt.

Indiana Jones w filmie Poszukiwacze zaginionej Arki (fot. Paramount Pictures, Lucasfilm, prawa zastrzeżone)

Po drugie, badania wymagają odpowiedniego sposobu eksploracji i dokumentacji. Nuda, prawda? Ale właśnie właściwe udokumentowanie znaleziska i eksploracja, która pozwoli uchwycić cały kontekst, sprawiają, że unikatowy zabytek buduje naszą wiedzę. Przykładowo, odkrycie pradziejowego depozytu niesie prawdziwą wartość wtedy, kiedy dowiemy się czegoś na temat jego relacji z resztą stanowiska czy szerszym tłem kulturowym. Inaczej będzie po prostu ciekawostką.

Dla odmiany zastanówmy się teraz jak wygląda praca archeologa według standardów Indiany Jonesa. Wyrzucenie nazisty przez okno pokładu sterowca? Bardzo proszę. Zniszczenie całego stanowiska archeologicznego, by wydobyć z niego jedną złotą figurkę? Tylko potrzymaj mi pochodnię…

Archeologia jest dyscypliną fascynującą, a wykopaliska niekiedy mogą być prawdziwą przygodą, ale podczas nich korzysta się ze szpadla, szpachelki, łaty, niwelatora i aparatu, a nie z rewolweru i bicza. Na stanowiskach nie czekają na nas zagrażające życiu pułapki, a nasze zainteresowanie budzą przedmioty użytkowe i kultowe, ale nieposiadające nadprzyrodzonych mocy jak magiczne kielichy z Ostatniej krucjaty.

Nieścisłości, fantastykę i przekłamania mógłbym jeszcze długo wyliczać w kolejnych akapitach. Nie o to chodzi. Rzecz w tym, że to właśnie Indiana Jones wypromował absolutnie nieprawdziwy obraz archeologii. To przez niego wiele osób legitymizuje dziś rabowanie, a nie ratowanie zabytków, uznając rozkopywanie stanowisk za ciekawe hobby. Samych archeologów Henry Jones Jr. sprowadził zaś do kogoś w rodzaju poszukiwaczy przygód, awanturników i błyskotliwych lekkoduchów.

REKLAMA

… ale wie o tym i nawet nam o tym mówi

Inną stronę Indiana Jones prezentuje już jako nauczyciel akademicki wykładający na fikcyjnej uczelni Marshall College. W Poszukiwaczach zaginionej arki prowadzi zajęcia z neolitu. Wykład dotyczy m.in. kontekstu znalezisk, poszukiwań „skarbów”, o których z tradycji ustnych słyszeli miejscowi. Pada nawet przykład Turkdean w pobliżu Hazleton, czyli prawdziwego stanowiska archeologicznego z czasów neolitu (choć odkryto je w latach 80., kiedy kręcono film, a nie 30., kiedy rozgrywa się jego akcja). Ogólnie rzecz biorąc, wszystko się jednak zgadza.

Indiana Jones jako wykładowca prezentował inny styl nie tylko w ubiorze (fot. Paramount Pictures, Lucasfilm, prawa zastrzeżone)

Jeszcze bliższe prawdzie są słowa dr. Jonesa podczas wykładu z Ostatniej krucjaty. Tłumaczy tam m.in., że „archeologia to nie jest odkrywanie zaginionych miast, egzotyczne podróże i poszukiwanie skarbu zaznaczonego na mapie, a 70 % archeologii dzieje się w bibliotece”. Sceny wykładowe można odczytać jako mrugnięcie okiem w stronę zawodowych archeologów. Indiana Jones zaprzecza tym samym wszystkiemu, co pokazuje jako archeolog w terenie. Dlaczego? Bo to filmowa kreacja. Wyobraźmy sobie film o prawdziwych badaniach archeologicznych. Proces badawczy wyglądałby w uproszczeniu tak: wytyczenie wykopu, mozolne odsłanianie warstw archeologicznych, pomiary z wykorzystaniem niwelatora, dokumentowanie eksploracji, sporządzanie sprawozdań i publikacja artykułów naukowych i popularyzujących wiedzę. Raczej nie byłoby to ciekawsze od posługiwania się biczem, trzymania pochodni i biegania z rewolwerem.

Indiana Jones: nawarzył piwa, ale i tak go lubię

Do kin wchodzi właśnie piąta już produkcja z Indianą Jonesem, ale do napisania tego tekstu w większym stopniu zachęciła mnie, przeczytana niedawno ostra krytyka tego bohatera przez dziennikarkę i archeolożkę, Agnieszkę Krzemińską. Brutalnie stwierdziła ona, że Indiany Jonesa nienawidzi. Choć zgadzam się z nią co do szkodliwości stereotypu archeologa wykreowanego przez Harrisona Forda, to na koniec chciałbym jednak wziąć całą filmową serię w obronę.

Indiana Jones i ostatnia krucjata (fot. Paramount Pictures, Lucasfilm, prawa zastrzeżone)

Trudno polemizować z tym, że „Indy” wyrządził archeologii wizerunkową szkodę. Warto jednak pamiętać, że chyba w największym stopniu spopularyzował też dyscyplinę. Co więcej mowa przecież o fikcyjnym bohaterze filmów przygodowych, którego postać zdradza przy okazji hollywoodzkie wyobrażenie na temat archeologii. Biorąc to wszystko pod uwagę, mogę śmiało napisać, że lubię całą serię filmów (no może poza czwartą częścią), choć sam Indiana Jones wraz ze swoimi nienaukowymi metodami eksploracji jest prawdopodobnie największym szkodnikiem w dziejach archeologii.

Myślę, że przynajmniej część zawodowych archeologów chętnie wyjaśni przekłamania filmowe. Sam robiłem to w odniesieniu do produkcji historycznych, a tym razem spróbowałem w nawiązaniu do filmu, którego bohater dzieli ze mną swoją profesję. W przeciwieństwie jednak do cenionej przeze mnie Agnieszki Krzemińskiej nie nienawidzę Indiany Jonesa. Kreację tę odbieram bowiem raczej jako hołd dla mojej ukochanej dyscypliny. Może nietrafiony, ale mam do niego sentyment i jeśli znajdę chwilę, choćby z ciekawości, wybiorę się do kina, by obejrzeć, jak osiemdziesięcioletni Harrison Ford radzi sobie w kontynuacji sagi, która ukształtowała powszechne wyobrażenie o archeologii. Może w czasie seansu znowu usłyszę The Raiders’ March Johna Williamsa.

POLECAMY

Zapisz się za darmo do naszego cotygodniowego newslettera!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Jakub Jagodziński
Redaktor portalu Histmag.org. Doktor nauk humanistycznych w zakresie archeologii. Mediewista, etnolog i antropolog kultury. Pracownik Działu Naukowego Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu. Autor artykułów naukowych i monografii: „Goście, kupcy, osadnicy. Kontakty Słowian Zachodnich i Skandynawów w epoce wikingów”. Miłośnik podróżowania, odwiedził 40 państw na pięciu kontynentach.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone