Jedno z najbardziej tajemniczych zjawisk w historii. Niebo rozerwała potężna eksplozja
30 czerwca 1908 roku, godzina 7.15 czasu lokalnego. Na niezamieszkałych obszarach tajgi pośrodku Syberii, nad rzeką Podkamienna Tunguzka, doszło do potężnej eksplozji. Świadkowie tego zdarzenia, którzy znajdowali się około 30 kilometrów od miejsca wybuchu, mówili o dużej kuli ognia ciągnącej za sobą dym, następnie zaś błysk jaśniejszy od Słońca. Po nim zaś miał nastąpić głośny hałas przypominający grzmot słyszany w promieniu 1000 kilometrów.
Grunt trząsł się, a wicher zerwał pokrycie namiotu. To, co zobaczyliśmy, wzbudzało przerażenie. Drzewa przewracały się i płonęły na nich igły. Ogień objął też chrust i mech
– powiedział badaczom Czuczancza, jeden ze świadków zdarzenia. W momencie eksplozji razem z bratem znajdował się w namiocie na brzegu rzeki Awarkitta. Jego krewny potwierdził tę relację, również wspominając o głośnym grzmocie oraz „jaskrawym świetle – jakby drugim słońcu”.
Iwan Aksenow, syberyjski szaman, który znajdował się 20 kilometrów od miejsca eksplozji, zapamiętał ją nieco inaczej. Najpierw usłyszał huk – tak ogromny, że stracił przytomność.
Kiedy się ocknąłem, wszystko wokół waliło się i paliło. Spojrzałem w górę i zobaczyłem lecącego „czorta”. To coś miało podłużny kształt i dwa punkty widoczne na przedzie. Ciągnęło za sobą ogon z dymu
– powiedział.
Skutki eksplozji odczuł również Siemion Siemionow, chłop znajdujący się koło 70 kilometrów od epicentrum eksplozji.
Nagle niebo rozwarło się i całą jego część ogarnął ogień. Poczułem wtedy uderzenie gorąca. Zdawało mi się, że płonie na mnie koszula. Chciałem szybko ją ściągnąć, ale wtedy nagły podmuch zrzucił mnie ze schodów
– stwierdził.
Poważne skutki
Skala zniszczeń spowodowanych tajemniczą eksplozją była ogromna. Niewiele było wprawdzie ofiar śmiertelnych ze względu na niską gęstość zaludnienia. Wybuch zniszczył jednak domy osób znajdujących się najbliżej zdarzenia, zabił wiele stad reniferów i powalił kilka milionów drzew w promieniu około 40 kilometrów. Wywołał też burzę geomagnetyczną – magnetometry przez pewien czas pokazywały, jakoby w środkowej Rosji znajdował się biegun północny.
Huk eksplozji słyszalny był z odległości 1000 kilometrów. U pasterzy znajdujących się 20 kilometrów od miejsca wybuchu spowodował on tymczasową głuchotę, w promieniu 200 kilometrów od epicentrum wypadły zaś szyby z okien.
Powstała na skutek eksplozji fala termiczna wywołała rozległe pożary, które szalały po okolicy przez kilka tygodni. Do tego wiele europejskich krajów zaobserwowało zjawisko „białej nocy” – było ono spowodowane odbijaniem światła przez pył, który na skutek eksplozji uniósł się w ogromnych ilościach do stratosfery.
Eksperci szacują, że wybuch był nawet tysiąc razy potężniejszy od wybuchu bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę. Gdyby doszło do niego nad Petersburgiem lub Moskwą, niechybnie zrównałby je z ziemią.
Opóźniona reakcja
Tajemniczy wybuch pociągnął za sobą poważne konsekwencje. Tym bardziej zastanawiająca była dla wielu reakcja rosyjskich władz – pierwsza grupa badaczy przybyła na miejsce dopiero po trzynastu latach. Zdaniem wielu historyków był to efekt zasięgu terytorialnego Imperium Rosyjskiego, ale i jego niestabilności politycznej nasilonej dodatkowo przez wybuch I wojny światowej i rewolucję bolszewicką.
Choć Radziecka Akademia Nauk w 1921 roku wysłała na miejsce eksplozji geologa Leonida Kulika, teren ten był na tyle niedostępny, że specjalista nie był w stanie do niego dotrzeć, nie mówiąc o przeprowadzeniu badań. Udało mu się dopiero sześć lat później. Mimo że od momentu wybuchu minęło dziewiętnaście lat, na obszarze tym wciąż mnóstwo było śladów eksplozji – już w 1921 roku Kulik pisał, że „pnie i korzenie prastarych olbrzymów tajgi leżały połamane jak trzciny”.
Badacz pojechał tam z konkretną tezą – po zgłębieniu wiadomości w lokalnych gazetach podejrzewał, że przyczyną eksplozji był gigantyczny meteoryt z żelaza i niklu, który spadł na syberyjską tajgę. Będąc na miejscu, próbował znaleźć dowody, które potwierdziłyby te przypuszczenia. Choć starannie przeczesał teren, nie był w stanie znaleźć niczego takiego. Zebrał jednak dokładny materiał, także fotograficzny, dzięki czemu zainteresował tematem innych uczonych, również tych zza granicy.
Niewyjaśniona zagadka
Hipotez wyjaśniających eksplozję pojawiało się mnóstwo. Czechosłowacki astronom Lubor Kresák uważał, że za tajemniczym zjawiskiem stoi meteoroid będący oderwanym fragmentem Komety Enckiego. Anrew Chaikin twierdził, że to kwestia upadku asteroidy. Nikołaj Wasiliew z Akademii Nauk Medycznych ZSRR mówił o „ciele niebieskim zbliżonym do komety”, inni wspominali o komecie lodowej lub plazmoidzie oderwanym od Słońca.
W 1990 roku na miejsce eksplozji wybrała się kolejna grupa badaczy – z Rosji, Bułgarii, Francji i Szwecji – pod przewodnictwem chorwackiego astronoma Korado Korlevica. Ten, po kilka dniach zbierania próbek ziemi, stwierdził, że przyczyną katastrofy tunguskiej, bo tak nazwano tajemnicze zdarzenie, był ogromny meteoryt wielkości drapacza chmur, który uderzył w Syberię. Inni wskazywali na kamienny meteoryt o średnicy 60 metrów, który – ich zdaniem – miał rozpaść się po wejściu w ziemską atmosferę.
Do dziś wśród badaczy nie ma zgody co do tego, co właściwie wydarzyło się w 1908 roku pośrodku Syberii – żadnemu nie udało się znaleźć na miejscu choćby odłamka meteorytu ani krateru, który świadczyłby o jego zderzeniu z ziemią.
W 2007 roku dwójka włoskich badaczy z Uniwersytetu Bolońskiego – Luca Gasparini i Giuseppe Longo – stwierdziła, że znalazła krater potwierdzający tezę o uderzeniu dużego meteorytu lub fragmentu komety w powierzchnię Ziemi. Stwierdzili, że jest nim jezioro Czeko mające kształt odwróconego stożka.
W 2013 roku naukowcy pod kierownictwem Wiktora Kwasnicy z Instytutu Geochemii, Mineralogii i Złóż Naturalnych Narodowej Akademii Nauk Ukrainy w Kijowie na podstawie badań stwierdzili, że przyczyną katastrofy była prawdopodobnie asteroida o średnicy 65 metrów, która wtargnęła w atmosferę i eksplodowała 10 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Nie wszystkich jednak przekonała ta teza.
Dziś najbardziej prawdopodobne są dwa wyjaśnienia. Według jednego z nich przyczyną katastrofy tunguskiej był wybuch kamiennej planetoidy, która eksplodowała około 5 do 10 kilometrów nad Ziemią. Druga teoria mówi o tym, że nad środkową Syberią eksplodowała kometa, która po wejściu w atmosferę rozgrzała się i wyparowała podczas wybuchu, przez co nie uderzyła w powierzchnię Ziemi. Nie sposób jednak z całą pewnością stwierdzić, co stało się nad rzeką Podkamienna Tunguzka. Potężna eksplozja do dziś pozostaje tajemnicą.
Polecamy e-book Michała Beczka – „Wikingowie na Rusi”
Książka dostępna również jako audiobook!
Źródła:
- Cielebiaś P., „Spojrzałem w górę i zobaczyłem lecącego czorta” – katastrofy do dziś nie wyjaśniono [dostęp: 28.06.2025 r.].
- Szczepańska A., Katastrofa tunguska. Tajemnica ze środkowej Syberii [dostęp: 28.06.2025 r.].
- Tunguska Event [dostęp: 28.06.2025 r.].
- Turco R. P., Toon O. B., Park C., Whitten R. C., Pollack J. B., Noerdlinger P., Tunguska Meteor Fall of 1908: Effects on Stratospheric Ozone, „Science”, American Association for the Advancement of Science, 1981.
- Uri J., 115 Years Ago: The Tunguska Asteroid Impact Event [dostęp: 28.06.2025 r.].