Kto za nami stoi!? – wywiad z Michałem Świgoniem, wydawcą Histmag.org

opublikowano: 2012-10-01 11:08
wolna licencja
poleć artykuł:
11 lat temu, wraz z grupą znajomych, stworzył e-zin, który miał się zajmować historią i grami komputerowymi. Dziś jest wydawcą jednego z większych i poczytniejszych portali historycznych w Polsce. O swojej pracy, Histmagu, Śląsku i spojrzeniu na życie opowiada Michał Świgoń.
REKLAMA
Michał Świgoń - twórca i wydawca portalu historycznego Histmag.org

Michale, zacznijmy od małego coming outu. Pamiętam jak pewnego razu w komentarzach pewien dyskutant usilnie domagał się odpowiedzi na pytanie, kto za nami stoi. Chyba czas go zadowolić. Kto stoi za Histmagiem i jego 11-letnią historią?

Gdy ktoś mnie pyta, kto stoi za Histmagiem, zwykle instynktownie oglądam się za siebie. Zrobiłem tak też i tym razem, ale żadnych agentów obcych wywiadów, Żydów, masonów, cyklistów, członków Opus Dei czy krwiożerczych narodowców nie stwierdziłem.

A tak poważnie – jasnym jest, że w świecie mediów istnieją określone powiązania kapitałowe, a wydawcy mają wpływ na linię redakcyjną. Dlatego Histmaga wydajemy sami. Dzięki temu mogę starać się kierować w swojej pracy własnym sumieniem, przekonaniami, poczuciem odpowiedzialności za portal, za ludzi którzy go współtworzą, za naszych Czytelników, którzy traktują go jako wiarygodne źródło wiedzy.

Jest to nieraz bardzo trudne, proza życia codziennego nie oszczędzała nam w historii portalu trudnych wyborów, ale myślę, że po tych 11 latach mogę spojrzeć w lustro i nie wstydzić się efektów swojej pracy.

Jak traktujesz wszelkie próby szufladkowania Histmaga?

Mam taką starą zasadę, że dopóki od faszystów, komunistów, zgniłych liberałów i klerykałów obrywa się Histmagowi mniej więcej po równo, to znaczy, że wszystko jest w najlepszym porządku. Cieszę się, gdy nasz portal może pełnić funkcję miejsca, w którym mogą spotkać się przedstawiciele różnych opcji światopoglądowych, różnych spojrzeń na historię, i rzeczowo porozmawiać.

Gdybyś jednak sam mógł opisać miejsce portalu w debacie na temat historii, to jakie miejsce on zajmuje?

Wiem o wielu ludziach świata mediów, którzy korzystają z Histmaga jako inspiracji do podejmowanych tematów. Przedstawiciele redakcji coraz częściej są zapraszani do innych mediów jako eksperci. Jesteśmy w czołówce najpopularniejszych polskich mediów historycznych. To z pewnością duże osiągnięcie, świadczy o tym, że zbudowaliśmy cenioną markę.

Z drugiej strony, trzeba stwierdzić z pokorą, że jest jeszcze wiele do przemyślenia i zrobienia. Oczywiście, nigdy nie sprawimy, że historia stanie się bohaterką zbiorowej świadomości na miarę gwiazd popkultury. Często doskwiera nam brak ludzi, którzy łączą zamiłowanie do historii z talentami niezbędnymi do skutecznego działania w portalu internetowym – dziennikarskimi, korektorskimi, informatycznymi czy marketingowymi. Zachęcam, zapraszam: chodźcie do nas, współdziałajmy.

Michał Świgoń w czasie Targów Książki w Krakowie

Co człowieka, który nie zajmuje się na co dzień historią, trzyma przy historykach? Wielu członków redakcji pewnie przyzna mi rację, że podczas pracy w Histmagu nauczyli się – również od Ciebie – zasad dobrego dziennikarstwa. Czy jest jakaś rzecz, której Ty nauczyłeś się od historyków?

Przecież Was się nie da nie lubić! To jest tak: nie ma jakiejś uniwersalnej rzeczy, której nauczyłem się „od historyków”, a przynajmniej nie przychodzi mi taka od razu do głowy. Mam jednak taką zasadę, że nigdy nie przyjmuję do redakcji kogoś, o kim nie potrafię potrafię powiedzieć, czym mnie on inspiruje, czego mogę się od niego nauczyć, w czym może być dla mnie wzorem. I chyba właśnie to pozwala mi cieszyć się moją pracą mimo tego, że bardziej już w Histmagu nie awansuję. Wspaniali ludzie, z którymi mogę współdziałać.

Jaki był najtrudniejszy dla Ciebie moment w historii portalu?

Idąc tropem odpowiedzi na poprzednie pytanie – sytuacje, gdy ludzie, którym się bardzo ufa, poważnie to zaufanie zawodzą. Takich momentów było na szczęście tylko kilka.

Najbardziej w Histmagu denerwuje mnie...?

Gdy coś mocno zawalę. Jestem niepoprawnym perfekcjonistą.

Byłeś jednym z twórców, potem redaktorem naczelnym, a dzisiaj wydawcą portalu o tematyce humanistycznej. O humanistach często słyszy się, że to "klasa próżniacza", „zawodowi bezrobotni”. Nie myślisz czasem, że źle zainwestowałeś swój czas i pieniądze?

Miałem taki okres w swoim życiu, gdy byłem o tym przekonany. Było to na ostatnim roku studiów wyższych. Doszło do tego, że na jakiś czas pożegnałem się z Histmagiem. Ale jednak wróciłem. Dlaczego? Uznałem, że kocham to, co robiłem w HM i że ma to potencjał, głęboki sens. Udało się – nie bez trudności — sprawić, że po zakończeniu studiów Histmag stał się dla mnie głównym miejscem pracy. Tak jest do dzisiaj. Nie żałuję.

Porozmawiajmy nieco o Tobie. Pochodzisz z Górnego Śląska. Jak patrzysz na dzisiejszą dyskusję wokół śląskiej tożsamości i historii?

W głębi serca czuję się Ślązakiem, w spisie powszechnym – obok narodowości polskiej – zadeklarowałem również śląską. Cieszę się, że taka dyskusja się intensywnie toczy, choć jest wokół niej sporo niepotrzebnych emocji czy nieporozumień.

Myślę, że wynikają one z wielu krzywdzących stereotypów, zarówno mieszkańców innych części Polski wobec Ślązaków, jak i w drugą stronę. Zarazem moja śląska tożsamość nie przeszkadza mi w poczuciu bycia również Polakiem, Europejczykiem, chrześcijaninem. Na Górnym Śląsku mieszkają także ludzie, którzy czują się wyłącznie lub przede wszystkim Polakami, jak również Ślązacy, którzy nie mają poczucia wspólnoty z Polską. Wszystkim należy się szacunek.

Mówiłeś o tożsamości śląskiej. Jak mógłbyś ją zdefiniować?

Trudno zdefiniować coś, co ma się w sercu. To trochę tak, jakby próbować w kilku zdaniach zdefiniować polskość. Dlatego wolę zostawiać ten temat na długie nocne rozmowy.

Czy jest jakieś miejsce na Śląsku, czy może w ogóle w Polsce, które mógłbyś nazwać „Twoim miejscem”?

Jedną z moich życiowych maksym jest „nie ważne gdzie, ważne z kim” – najważniejsi są dla mnie ludzie, nie miejsca. Gdybym musiał je wskazać, byłoby ich z pewnością kilka. Na pewno Bytom, w którym spędziłem prawie całe swoje życie. Na pewno Cieszyn, który jest dla mnie ulubionym miejscem wypoczynku. Na pewno krakowska bazylika dominikanów, która w mojej duchowości jest miejscem szczególnym.

Na poznańskim Starym Mieście

No właśnie. Powiedziałeś o kościele dominikanów w Krakowie. W twojej biografii zawodowej znaleźć mogę też współpracę z Gościem Niedzielnym. Nie boisz się, że we współczesnym świecie przyznawanie się do religijności traktowane jest jako dziwactwo?

Jeśli staramy się poważnie traktować sferę wiary, nie da się jej traktować wybiórczo. Staram się być sobą i być wierny tym samym wartościom – niezależnie od tego, czy działam w sferze prywatnej, czy publicznej. Nie traktuję swojej wiary jako maczugi, którą mam ochotę przywalić innym, ale i nie zamierzam się z nią specjalnie kryć. Tego samego oczekuję też od innych w stosunku do mnie. A tak na marginesie: dlaczego właściwie powiedzenie w Polsce, że jest się katolikiem, miałoby być dziwne?

Mariusz Szczygieł napisał w swojej książce „Laska nebeska”, że z każdej przeczytanej przez niego książki zapamiętuje jedno zdanie. Czy jest jakieś zdanie, z książki bądź filmu, które szczególnie utkwiło w Twojej pamięci?

Ostatnio, za inspiracją redakcyjnych kolegów, nadrabiam zaległości w polskiej kinematografii. Cytat więc będzie z jednego z ostatnio oglądanych filmów, a konkretnie, będzie to piosenka z Va Banku:

O szczęście trzeba grać va bank, z fortuną tak to zwykle bywa,

kto nie naraża nigdy się na szwank, ten głównej stawki nie wygrywa.

Świetnie ilustruje to, co wspominałem wcześniej o „trudnych wyborach”, z jakimi człowiek nieraz musi się mierzyć, działając w świecie mediów czy prowadząc własną firmę. Ale jest też wiele granic, których nigdy bym nie przekroczył.

Masz 28 lat. Wystarczająco, żeby odnaleźć się w tym świecie?

Niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie – jak pisał św. Augustyn o Bogu. W pełni odnajdę się w innym świecie.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone