Kwietniowy numer miesięcznika „Odkrywca” (nr 04/2019)
Jeden z artykułów to krytyka prowadzenia dotychczasowych śledztw nad budzącymi wątpliwości co do
autentyczności zapiskami czy mapami.
Z kolei ostatni artykuł jest historią poszukiwań obrazu, który stał się symbolem wszystkich dzieł zaginionych podczas II wojny światowej – „Portretu młodzieńca”. Część z opisywanych spraw trwa lub trwała kilka-kilkadziesiąt lat. „Dzienniki wojenne” i pamiętnik z Wałbrzycha to rzecz raptem 3-tygodniowa.
A oprócz tego w numerze m.in:
Poszukiwania na Wyspie Skarbów - Robert Swerczyk
Poszukiwania indywidualne. W Anglii nikt nie wymaga od nas żadnych rejestracji. Nie musimy być zrzeszeni w żadnych związkach i organizacjach, jeśli tylko sami zdobywamy pozwolenia właścicieli gruntów. Obowiązuje nas umowa, którą zawieramy z farmerami (dla uproszczenia tak będę określał posiadacza ziemskiego, choć, jak się domyślacie, nie zawsze jest on rolnikiem), czy innymi posiadaczami terenów, na których prowadzimy poszukiwania.
Istotną kwestią, o której należy pamiętać, jest fakt, że ziemia i to, co się w niej znajduje, należy do właściciela terenu. Zwyczajowo znaleziska o większej wartości winny być spieniężone, a kwota uzyskana ze sprzedaży podzielona równo między poszukiwacza a właściciela terenu. Jednak, co podkreślam, właściciel ma prawo żądać znalezionych na swoim terenie przedmiotów i stąd zwyczaj podpisywania umów, które zabezpieczają obie strony przed wzajemną nieuczciwością.
Sudeckie Machu Picchu - Krzysztof „Czarny” Krzyżanowski
Wspinam się na szczyt rumowiska i staję nagle na wąskiej półce, którą ogranicza ściana jasnych skał. Mgła niepostrzeżenie opada i nagle widzę widok, który znam już z trzyminutowego filmu na YouTube. Intuicja podpowiada mi, że dobrze wybrałem pierwszy cel. Pierwsze, co rzuca mi się w oczy – niektóre głazy noszą ewidentne ślady obróbki ludzką ręką. Są jakby nieukończone, inne mają regularne otwory i zagłębienia. Idę ostrożnie skalną półką w stronę wschodnią, mając strzeliste ściany kamieniołomu po swojej lewej ręce. Zza krzaków wyłania się ciemny prostokąt wykuty w skale.
Podchodzę bliżej i przyglądam się z ciekawością. Wnęka jest precyzyjnie wykuta, głęboka na pół metra, widać zawiasy od jakiś ciężkich drzwi i skobel do zamocowania kłódki. Pierwsze moje skojarzenie to kamienny sejf, schowek na materiały wybuchowe potrzebne do pracy w kamieniołomie. Przechodzę przez załom skały, widzę przed sobą niewielkie wzniesienie, a na nim kolejną skalną półkę. Bingo, przeczucie mnie nie myliło. Jestem w sudeckim Machu Picchu.
Najnowszy numer dostępny jest również w wersji elektronicznej POD TYM LINKIEM!
Czasopismo „Odkrywca” ukazuje się nieprzerwanie od 1998 r., dotychczas opublikowanych zostało ponad 200 numerów.