Martha Hall Kelly – „Liliowe dziewczyny” – recenzja i ocena

opublikowano: 2016-10-09 15:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Trzy różne kobiety, które połączy dopiero KL Ravensbrück i przerażające eksperymenty pseudomedyczne. Czy losy Kasi Kuśmierczyk, Caroline Ferriday i Herty Oberheuser to dobry pomysł na powieść?
REKLAMA
Martha Hall Kelly
„Liliowe dziewczyny. Opowieść o kobietach połączonych przez koszmar Ravensbrück”
cena:
42,00 zł
Wydawca:
Prószyński i S-ka
Liczba stron:
664
Format:
130mm x 200mm
ISBN:
978-83-8069-453-8

Niemieckie nazistowskie obozy koncentracyjne to temat nieustannie obecny także w literaturze pięknej. Martha Hall Kelly poszła jednak krok dalej. KL Ravensbrück jest w jej powieści jedynie spoiwem, punktem, który w niesamowity sposób połączy żywoty trzech kobiet.

Caroline Ferriday jest członkinią nowojorskiej śmietanki towarzyskiej, bliską współpracownicą francuskiego konsula, która cały swój czas poświęca działalności charytatywnej. Po wojnie zacznie pomagać „Królikom z Ravensbrück” czyli więźniarkom (głównie Polkom), na których dokonywano eksperymentów. Herta Oberheuser dorasta w III Rzeszy i jako ambitna kobieta pragnie udowodnić swoją przydatność w zawodzie lekarza, korzysta więc z ogłoszenia o pracę w „obozie reedukacyjnym dla kobiet” w Ravensbrück. To właśnie tam, w ramach możliwości praktykowania, zaangażuje się w eksperymenty z sulfonamidami. Kasia Kuśmierczyk i jej siostra Zuzanna wiodą spokojne życie w Lublinie, które nagle zakłóci agresja niemiecka na Polskę. Obie siostry razem z matką trafią do KL Ravensbrück, gdzie dziewczęta poddane zostaną poddane eksperymentom medycznym, a Zuzanna dodatkowo sterylizacji. One przeżyją, matka zostanie rozstrzelana w obozie.

Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że powieść Liliowe dziewczyny to parahistoryczna powieść dla gospodyń domowych. Tymczasem Kelly od pierwszych stron wciąga czytelnika doskonale zbudowaną narrację. Każda część poświęcona jednej z trzech bohaterek napisana jest innym stylem, dostosowanym do ich aktualnych przeżyć, a także informacji ze świata, które do nich napływają.

W efekcie, od książki wprost nie można się oderwać, a bohaterki stają się nam bliskie, choć lektura wzbudza niepokój i porusza. Nie pozostawia czytelnika obojętnego i dzięki takiej fabule można przymknąć oko na drobne potknięcia. Takim potknięciem jest przypisywanie Niemcom dodawania do obozowych racji leków hamujących miesiączkę. Jest to często powtarzany motyw we wspomnieniach więźniarek, ale jest on plotką obozową – miesiączka zanikała z powodu ogromnego stresu, strachu i niedożywienia. Podobną usterką jest przedstawianie Elsy Schiaparelli jako mężczyzny.

REKLAMA

Czytelników może zaskoczyć informacja, że zarówno Herta Oberheuser, jak i Caroline Ferriday są postaciami autentycznymi. Pierwsza z nich rzeczywiście była kobietą-lekarzem w KL Ravensbrück, biorącym udział w eksperymentach medycznych jako asystentka dr. Gebharta. Oberheuser była sądzona w norymberskim procesie drugiego stopnia w sprawie nr I, czyli w tzw. procesie lekarzy. Ferriday zaś rzeczywiście dokonała cudów nie tylko niosąc pomoc francuskim sierotom, ale też organizując leczenie w USA Polkom, które służyły za króliki doświadczalne. Oprócz tego przyczyniła się ona do ujęcia „rzeźnika Lyonu” oraz cofnięcia Oberheuser pozwolenia na wykonywanie zawodu lekarza. Jest to piękna i wydaje się, że zapomniana postać, która dzięki tej powieści może zyskać należne jej miejsce w ludzkiej pamięci.

Kim zatem są kolejne bohaterki, czyli Kasia i jej siostra? Są one postaciami fikcyjnymi, luźno opartymi na przeżyciach Niny Niwińskiej i jej siostry Krystyny, które były Królikami z Ravensbrück. Stanowią swoisty symbol wszystkich Królików – tych, które przeżyły i tych, które nie miały tego szczęścia.

Niewątpliwie Liliowe dziewczyny fascynują, wciągają, ale przede wszystkim skłaniają do refleksji. Pod pozorem powieści (sądząc z tytułu raczej „babskiej”) przedstawiają złożoność świata – nie tylko tego obozowego – zderzenie dobra ze złem, ale także z szarością i ponurą beznadzieją. Są także sugestywnym ukazaniem tego, że każdy z nas jest sumą dokonywanych wyborów. Nie brakuje też miejsca na rozważanie problemu winy, odpowiedzialności i skonfrontowania się z własnym poczuciem winy, które niejednokrotnie niszczy nie tylko daną osobę, ale także jej bliskich. To w końcu również opowieść o życiu „po”: po obozie, okaleczeniu, stracie, rozczarowaniu bliskimi.

Martha Hall Kelly w niebanalnej formule składa hołd „Królikom z Ravensbrück” i ich opoce – Caroline Ferriday. Jeśli ta historia nie zostanie kiedyś zekranizowana, to będzie to ogromny błąd. Amerykańska powieść, która podniosła problem polskich więźniarek, które uniknęły śmierci w piekle obozu i do końca życia zmagały się z utratą zdrowia, a także własną traumą, to wydarzenie obok którego nie można przejść obojętnie.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Daria Czarnecka
Socjolog i historyk, laureatka Konkursu im. Władysława Pobóg-Malinowskiego na Najlepszy Debiut Historyczny Roku 2012. Bibliofil nie nadający się już do leczenia. Z zamiłowaniem i pasją zajmująca się historią II wojny światowej i militariami, dodatkowo specjalistka od ludobójstwa (w teorii, nie w praktyce) i ścigania zbrodniarzy wojennych.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone