Sprawa Gorgonowej: ostatni dzień Lusi Zarembianki

opublikowano: 2018-03-23 14:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Ta śmierć wstrząsnęła całą Polską. Nocą z 30 na 31 grudnia 1931 roku siedemnastoletnia Lusia Zarembianka, córka znanego lwowskiego architekta, została zamordowana. Podejrzenie padło na guwernantkę - Ritę Gorgonową. Doszło do głośnego procesu, którego przebieg relacjonowano w mediach.
REKLAMA

Lusia wychodzi z domu, gdy na dworze jest jeszcze ciemno. Na stację idzie najkrótszą drogą, obok domu ogrodnika, przez furtkę z tyłu ogrodu. Klucz zawsze wisi tam na gwoździu przy bramie. Potem przemierza kilkaset metrów leśną dróżką do dworca kolejowego Hołosko. (Willa Zaremby leży na terenie wsi Łączki, na granicy dwóch gmin – Brzuchowice i Hołosko). Dworzec to dwie budy zbite z desek otoczone drewnianym płotem – w jednej jest kasa biletowa, w drugiej poczekalnia. O szóstej czterdzieści pięć Lusia wyrusza pierwszym pociągiem do Lwowa. To tylko dziewięć kilometrów. Droga na miejsce z dwoma przystankami – w Rzęśnie Polskiej i Kleparowie – zajmuje kwadrans.

Do kamienicy przy ulicy Dembińskiego można z Dworca Głównego dojechać tramwajem. Cztery przystanki dwójką. Wysiąść trzeba na ostatnim, przy ulicy Gródeckiej.

Rita Gorgonowa w towarzystwie adwokata (domena publiczna)

Dembińskiego to mała uliczka odchodząca od placu Bema przy dawnych austriackich koszarach. Tu Lusia zostaje aż do wieczora, pakując rodzinny dobytek.

O dziewiątej wyjeżdża z Brzuchowic Zaremba. Do Lwowa dociera autobusem. Swoje biuro architektoniczne ma w dwupiętrowej kamienicy przy ulicy Kopernika 10, naprzeciw nowoczesnego kina Kopernik. I choć na Dembińskiego stąd niedaleko, nie spotyka się tego dnia z córką. Lusia telefonuje do niego koło południa. Mówi, że wróci wieczorem do domu sama. Prosi, żeby ktoś na nią czekał na peronie.

Zaremba wraca ze Lwowa pociągiem o piętnastej dwadzieścia pięć. Dołącza do Stasia i Romusi, bawiących się w śniegu w ogrodzie. Lepi z dziećmi bałwana, rzuca śnieżkami, ciągnie Romusię na sankach. Gdy zapada zmrok, wracają do mieszkania, zamykają się w pokoju Zaremby, słuchają radia.

Co dzieje się wtedy z Ritą? Nie bardzo go to interesuje.

 – Unikaliśmy siebie wzajem – zeznał.

Wie tylko, że rano, zaraz po wyjeździe Lusi, wywietrzyła jej pokój, przyniosła wodę i zaczęła myć okna w różowym pokoju.

Pociąg ze Lwowa przyjeżdża kwadrans przed dwudziestą. Trochę wcześniej Staś wychodzi z domu na dworzec odebrać z pociągu starszą siostrę. Gdy wracają przez lasek, śnieg już mocno prószy.

Lusia jest wesoła. Po drodze opowiada Stasiowi o porządkach, które robiła w lwowskim mieszkaniu.

Pokój Lusi Zarembianki (aut. Happa; domena publiczna)

Do willi wchodzą przez kuchenne drzwi (główne wejście od werandy jest zwykle zamknięte). W jadalni przy stole siedzą już ojciec, Pani i Romusia. Nie rozmawiają ze sobą. On czyta magazyn „Naokoło Świata”, a ona Amerykę popularnego pisarza Emila Ludwiga. Nawet nie podnosi wzroku znad książki, gdy dzieci witają się z domownikami.

REKLAMA

 – Dlaczego nos na kwintę spuściła? – dopytuje ją Zaremba, ale nie uzyskuje odpowiedzi.

Rita wychodzi z jadalni jeszcze przed podaniem kolacji. Odchodząc, ofuknie Lusię z powodu zagubionego klosza na lampę naftową i zabroni dziewczynce spać w nocy z Romą.

Zarembowie zjadają pierogi z mięsem. Lusia opowiada przy stole o grawerowanej wizytówce z jej imieniem i nazwiskiem, która zawiśnie na drzwiach nowego mieszkania. Bardzo jej imponuje, że to ona tam będzie najważniejsza, a nie ta przybłęda, którą sprowadził ojciec.

Rozmawiają szeptem, bo na kolanach ojca zasypia Romusia. Mówi głównie Zaremba. O trudnym charakterze Pani, jej dąsach, złym humorze, w który wpada bez powodu.

Po kolacji ojciec bierze na ręce śpiącą Romusię, przechodzi przez pokój Rity do swojej sypialni. Za nim idą Staś i Lusia. Każdego wieczoru odprowadzają ojca do łóżka. Pani leży już wtedy przykryta kołdrą. Przy lampie naftowej czyta dalej Ludwiga.

W domu jest bardzo gorąco, więc Staś uchyla okno w sypialni ojca, stawia na nocnym stoliku lichtarz, zapałki i szklankę z wodą. Przed wyjściem nastawia radio, by ojciec wysłuchał świątecznego koncertu.

Rita Gorgonowa (aut. Happa; domena publiczna)

Całują go z Lusią na pożegnanie, wychodzą. Przechodząc przez pokój Rity, mówią „dobranoc”. Nie odpowiada.

Staś zamyka drzwi sypialni Rity. Lusia bierze ze sobą pozostawioną przez ojca gazetę. Do różowej sypialni odprowadza ją Staś. Służąca przynosi dziewczynce lampę naftową, a Staś podłącza jej słuchawki do radia. Około dwudziestej pierwszej żegna się z siostrą i wraca do jadalni. Słyszy jeszcze, jak siostra nalewa wodę do miednicy i się myje. Staś nasuwa na uszy słuchawki, włącza radio i kładzie się w łóżku pod oknem. Przed zaśnięciem patrzy jeszcze w stronę pokoju Lusi. Lampa ciągle się świeci. To znak, że siostra nie śpi. „Widocznie czyta” – to jego ostatnia myśl przed zaśnięciem.

Około dwudziestej pierwszej trzydzieści zasypia ze słuchawkami na uszach.

Zaremba też słucha radia i też zasypia o tej samej porze.

Około północy chłopca wyrywa ze snu skowyt psa.

– Jakby go ktoś uderzył – tak tłumaczy to śledczym.

Siada na łóżku, nasłuchuje. Myśli, że hałas spowodował ktoś z domowników, bo gdyby to był obcy, pies szczekałby głośno.

REKLAMA

Tekst jest fragmentem książki Cezarego Łazarewicza „Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej”:

Cezary Łazarewicz
„Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej”
cena:
44,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Czarne
Rok wydania:
2018
Okładka:
twarda
Liczba stron:
240

Patrzy przez okno. Za szybą widać tylko białe płatki śniegu spadające na ogród. Ma wrażenie, że ktoś stoi za szklanymi drzwiami w holu. Myśli, że to starsza siostra, więc woła cicho, żeby się upewnić: „Lusiu, Lusiu”. Dziewczynka nie odpowiada. Staś powoli wstaje z tapczanu, podchodzi do oszklonych drzwi oddzielających jadalnię od przedpokoju. Staje pół kroku przed nimi. W ciemności widzi zarys ludzkiej postaci. Może pięć, może sześć kroków dalej, między pianinem a wielką bożonarodzeniową choinką obwieszoną bombkami. Chłopiec wali nerwowo pięściami w szybę i krzyczy coraz głośniej:

 – Lusiu, Lusiu, Lusiu. – Wtedy zdaje sobie sprawę, że to nie Lusia, tylko ktoś wyższy.

Karta ewidencyjna oskarżonej Rity Gorgonowej (aut. Happa; domena publiczna)

Stojąca nieruchomo w mroku postać drga, przesuwa się ostrożnie w lewo do drzwi, a gdy uchylają się one na moment, wypływa na zewnątrz do ogrodu. Na ułamek sekundy staje na tle białego śniegu, odbijającego żółte światło żarówki pobliskiego posterunku żandarmerii, co pozwala chłopcu dostrzec zarys włosów i futrzanego kołnierza. (Tak potem zezna).

I dopiero gdy postać zniknie za drzwiami, Staś wchodzi ostrożnie do holu. Idzie wprost do pokoju siostry. Ciemno. Patrzy na stojące pod ścianą łóżko i zdaje mu się, że nie ma w nim Lusi. Tam, gdzie zwykle była jej głowa, leży wielka poduszka.

Podchodzi, podnosi poduszkę, pod którą leży bezwładna głowa. Próbuje siostrą potrząsnąć, dobudzić ją, ale palce grzęzną mu w lepkiej, ciepłej mazi.

– Lu-sia za-bi-ta. Za-bi-taaaa. Zaaaaa-biiiiii-taa – krzyczy nad bezwładnym wciąż ciałem i biegnie obudzić ojca.

Ogrodnik Józef Kamiński jest pierwszą osobą, której Staś opowiada o tajemniczej postaci widzianej w holu.

– Była otulona w futro – tłumaczy mu, gdy nocą idą na posterunek żandarmerii wojskowej powiadomić o morderstwie.

Staś nie mówi, kim jest ta osoba, ani nawet czy to kobieta, czy mężczyzna. Kamiński o nic nie dopytuje. Powtarza tylko wachmistrzowi Treli wszystko, czego dowiedział się od chłopca. Trela natomiast o zagadkowej nocnej wizycie melduje policjantowi Józefowi Nuckowskiemu, gdy tylko przybywa do willi Zarembów. A Nuckowski dalej – nadkomisarzowi Frankiewiczowi.

Nad ranem Staś trafia ponownie na posterunek żandarmerii. Tym razem już jako ważny, kluczowy świadek. Przesłuchuje go aspirant Bolesław Respond.

REKLAMA

Podczas tego pierwszego przesłuchania Staś mówi Respondowi o ważnym szczególe: postać, którą widział w nocy, była kobietą. I jeszcze jedno: miała długie, rozczochrane włosy.

Aspirant zauważa, że chłopiec jest zdenerwowany. Nie przyciska, nie dopytuje. Odpuszcza.

 – Wyczułem, że waha się, jakby coś ukrywał. Domyśliłem się, że zanim coś powie, chce się poradzić ojca – zezna potem w sądzie Respond.

Po kilku godzinach Respond znów przesłuchuje Stasia. Pyta wprost:

– Czy pan poznał postać w holu?

Zeznania młodego Zaremby aspirant Respond kaligrafuje czarnym atramentem.

Proces Rity Gorgonowej (aut. Happa; domena publiczna)

„Między pianinem a choinką ujrzałem sylwetkę kobiety w futrze, stojącą twarzą w twarz do mnie, w której rozpoznałem panią Gorgonową. – Respond zanotował słowa młodego Zaremby. – Zacząłem pięścią stukać w drzwi, co słysząc, pani Gorgonowa cicho, szybkim krokiem wyszła przez drzwi wprost na werandę, skręcając przy drzwiach w lewo”.

„W jadalni krzyczałem: »Lusia zabita«. Na mój krzyk pierwsza do jadalnego weszła pani Gorgonowa, która była ubrana tak, jak ją widziałem poprzednio, a mianowicie w futro brązowe i pantofle nocne na nogach”.

(W sądzie Stanisław Zaremba wyjaśni, że dopiero po powrocie z wartowni, jakieś dwie godziny po odkryciu zwłok Lusi, zaczęła mu pierwszy raz świtać w głowie myśl, że to była Pani. Leżał wtedy na kanapie i rozmyślał, czy powiedzieć o tym ojcu. Ale nie miał nawet okazji, bo ojca pilnowała policja).

[embedhald-5129]

Staś opowiada śledczym, że gdy Pani straciła łaski ojca, pieniądze na utrzymanie domu zaczął przekazywać Lusi. Pani, która nigdzie nie pracowała, została wtedy bez środków do życia. Nawet o kupno rzeczy osobistych musiała prosić dziewczynkę. Bardzo źle to znosiła.

Chłopiec mówi o ciągłych awanturach i groźbach śmierci, które Pani kierowała do jego siostry.

– Wiem, że ona obawiała się tej zemsty ze strony Gorgonowej. Bała się sama spać w swoim pokoju i wiem, że przeczuwała grożącą jej zemstę – zeznawał Staś.

Dzięki zeznaniom czternastolatka policja już po kilku godzinach śledztwa ma nie tylko główną podejrzaną, lecz także motyw zbrodni: zemstę.

Nadkomisarz Józef Frankiewicz w piątek 1 stycznia 1932 roku ze strzępków zeznań tka przekonującą opowieść.

Pisze, że morderstwo córki Zaremby Gorgonowa zaplanowała wcześniej i dobrze się do niego przygotowała. Więc kiedy w środę wieczorem, 30 grudnia, rodzeństwo Zarembów przechodzi przez jej sypialnię, mówiąc „dobranoc”, ona musi już mieć przygotowany w ukryciu kilof, którym za dwie godziny roztrzaska czaszkę Lusi.

REKLAMA

Tekst jest fragmentem książki Cezarego Łazarewicza „Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej”:

Cezary Łazarewicz
„Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej”
cena:
44,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Czarne
Rok wydania:
2018
Okładka:
twarda
Liczba stron:
240

Leżąc w łóżku i czytając książkę, czeka tylko na moment, aż wszyscy zasną. Kiedy będzie miała pewność, że nikt jej nie zaskoczy, wstanie z łóżka, wsunie pantofle, narzuci ciężkie, brązowe futro i ruszy przez jadalnię obok śpiącego Stasia do pokoiku Lusi. (Śledczy nie wiedzą jednak, czy kilof przyniosła ze sobą, czy był wcześniej ukryty w różowym pokoju).

Frankiewicz przypuszcza, że po zabójstwie Gorgonowa otworzyła okno w pokoju dziewczynki, żeby upozorować włamanie. Wszystko to miało odsunąć podejrzenia od domowników, obarczając winą bliżej nieokreślonego włamywacza zboczeńca.

Wyrok skazujący Ritę Gorgonową (aut. Happa; domena publiczna)

(Dwa dni po śmierci Zarembianki biegli odkryją, że została zdeflorowana, a że nie znajdą męskiego nasienia w pochwie, przyjmą, że nie był to gwałt).

Po dokonaniu morderstwa zamierza wycofać się niepostrzeżenie do swej sypialni, ale wszystko się komplikuje, gdy otwiera drzwi od werandy, którymi miałby uciec nieznany zabójca. Wślizgnął się wtedy Lux, wilczur pilnujący obejścia Zarembów. Gorgonowa, próbując go odgonić, uderza zwierzę kilofem w łeb. Skowyt psa budzi Stasia.

Chłopak wstaje z łóżka, podchodzi do szklanych drzwi, odcina morderczyni odwrót i zmusza ją do ucieczki inną drogą.

Staś wchodzi do pokoju Lusi. Gdy podnosi poduszkę, Gorgonowa biegnie wzdłuż domu w stronę drugiej werandy, tymczasowo porzucając skrwawiony kilof przy wejściu do piwnicy. (Nad klamką policjanci odkryli krwawy odcisk). Nie może wrócić do swojego pokoju, bo oszklone drzwi są od wewnątrz zamknięte. Rozbija szybkę, przekręca klucz, kalecząc się przy tym w rękę. Wpada do swojego pokoju, gdy Staś podnosi już alarm.

Brzęk rozbijanej szyby Staś słyszy przy kominku w jadalni, gdy biegnie już z pokoju Lusi zawiadomić ojca. Chwilę później Rita jako pierwsza zjawia się w jadalni, udając, że dopiero zerwała się z łóżka. Jest ubrana w futro i zielone pantofle, a Zaremba, który wbiega tuż za nią, jest bosy, w koszuli nocnej.

Dalej według Frankiewicza było tak:

REKLAMA

Po zamarkowaniu udziału w akcji ratowniczej i wybiegnięciu po doktora nie czekała tam na niego, lecz wróciła do domu i tu przy ogólnym chaosie wycofała się z pokoju, gdzie wszyscy byli zajęci. Sama przyszła do swej sypialni, zabrała z konsolki obok łóżka świecę i wyszła ze swej sypialni drzwiami na werandę, a stamtąd do piwnicy. Zapaliwszy świecę, chciała ukryć w piwnicy dżagan oraz zakrwawioną chusteczkę, którą miała przy sobie podczas mordu i nią wycierała zakrwawione ręce. Chusteczkę ukryła, wcisnąwszy ją po wypłukaniu z krwi w miejsce, gdzie ją później znaleziono. Dla ukrycia zaś dżaganu nie znalazła w piwnicy odpowiedniego miejsca. Dlatego też wyszła z piwnicy (mając w ręku zgaszoną świecę z lichtarzem) i skierowała się z dżaganem do znajdującego się tuż obok zamarzniętego basenu, w którego przerębli postanowiła dżagan utopić.

Odpowiedzi ławników w sprawie Gorgonowej

Musiała się schylić nad przeręblą. Przy tym pochyleniu wypadła jej niepostrzeżenie na śnieg luźno osadzona w lichtarzu świeca. Zbrodniarka, nie spostrzegłszy tego w ciemności, wróciła tą samą drogą do sypialni i tu dopiero zauważywszy brak świecy, nie wiedząc, gdzie jej szukać, zaniosła niepostrzeżenie pusty lichtarz na kredens do pokoju jadalnego.

W tym zamieszaniu, jakie ciągle w domu w tym czasie było, Gorgonowa miała sposobność zrzucić w swej sypialni zanieczyszczoną przez siebie koszulę i mogła ją spalić za pomocą zabranej z kuchni, rzekomo dla odkażenia skaleczonej ręki, nafty.

Nie jest wykluczone, że Henryk Zaremba zauważył w fakcie morderstwa pewne podejrzane objawy u Gorgonowej w jej wyglądzie i zachowaniu się. Mógł jednak z uwagi na miłość do posiadanego z nią małego dziecka spostrzeżenia swe przemilczeć.

Nadkomisarz Frankiewicz nawet wyjaśnia w swoim raporcie zagadkę odnalezionego na podłodze stolca. „Wychodząc z pokoju, podejrzana uległa pod wpływem wrażenia i wysiłku wielkiemu wstrząsowi psychicznemu. Słaniając się wzdłuż ściany, doszła do wnęki wejściowej, na której pozostawiła bardzo wyraźne ślady krwawych dłoni. Schodząc ze stopnia, nie wytrzymała nerwowo i bezwiednie, w pozycji stojącej oddała kał”.

Tak według komendanta lwowskiej policji wyglądał przebieg zabójstwa małoletniej Elżbiety Zarembianki.

Problem w tym, że to, co na papierze wygląda dość przekonująco, może okazać się trudne do udowodnienia. Główna podejrzana wciąż wszystkiemu zaprzecza i nie chce przyznać się do winy.

Gazety piszą, że jest kompletnie załamana. Gdy dowiedziała się, że grozi jej kara śmierci przez powieszenie, poprosiła, by ją rozstrzelali, bo, jak wyjaśniła śledczym, bardzo się boi szubienicy.

Tekst jest fragmentem książki Cezarego Łazarewicza „Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej”:

Cezary Łazarewicz
„Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej”
cena:
44,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Czarne
Rok wydania:
2018
Okładka:
twarda
Liczba stron:
240
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Cezary Łazarewicz
Dziennikarz prasowy, reporter i publicysta. Autor m.in. książek Sześć pięter luksusu. Przerwana historia domu braci Jabłkowskich (2013), Elegancki morderca (2015), Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka (2016). Laureat Nagrody Literackiej Nike i Nagrody im. Oskara Haleckiego.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone