Studenci studentom, czyli NZS dziś

opublikowano: 2006-12-17 22:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Na witrynie internetowej czytamy: „Niezależne Zrzeszenie Studentów Akademii Pedagogicznej proponuje Braci Żakowskiej AP ofertę, która ma na celu przełamanie szarej monotonii życia studenckiego. Ofertę, która stanowi interesującą alternatywę dla bezczynnego gnuśnienia w akademiku w czasie wolnym od zajęć.” Jak jest naprawdę? Postanowiłem sprawdzić.
REKLAMA

Trudne dobrego początki

Od powstania NZS-u we wrześniu 1980 roku wiele się zmieniło. W swoich założeniach Niezależne Zrzeszenie Studentów miało być przeciwwagą dla komunistycznej przybudówki, jaką wtedy był SZSP. Stworzyli je studenci, którzy pragnęli pozytywnych zmian w szarej rzeczywistości PRL. Organizacja zapisała obszerną kartę dziejów antykomunistycznej opozycji. Po przewrocie w 1989 roku NZS stał się apolityczną organizacją studencką (więcej o historii NZS przeczytasz w listopadowym numerze Histmag.org).

Meble biurowe, komputery, faks. Wokół walają się stosy dokumentów, kubków i plakatów stanowiące tło dla energicznie pracujących, zabieganych ludzi. To wszystko mieści się w niedużym pomieszczeniu na parterze Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Tak wygląda siedziba jednej z bardziej aktywnych organizacji studenckich w Polsce – Niezależnego Zrzeszenia Studentów Akademii Pedagogicznej w Krakowie.

Akcja charytatywna „Wesoły tramwaj”

Nie gnuśniej w akademiku!

Zrzeszenie ma strukturę zdecentralizowaną. Teoretycznie na każdej polskiej uczelni powinna działać komórka NZS-u. W praktyce większość wegetuje lub działa bardzo słabo. Brakuje ludzi zdolnych do poświęceń i pracy, a reszta na ogół wybiera młodzieżówki partyjne. Chlubą na tym szarym tle jest NZS Akademii Pedagogicznej w Krakowie – obecnie jeden z największych i najprężniej działających oddziałów organizacji.

Dlaczego jeden z największych? – Mamy najwięcej członków, około trzystu. Jednak aktywnie działa czterdziestu kilku. Reszta wspiera nas zaocznie, pojawiają się wtedy, kiedy ich potrzebujemy. Trudno sobie wyobrazić, by w malutkim biurze codziennie pracowało kilkadziesiąt osób – mówi Anna Arak, sekretarz NZS AP. Rekrutacja zaczyna się już na samym początku studiów. – Szukamy ludzi z pasją, gotowych do wyrzeczeń, którzy potrafią wnieść coś nowego i pozytywnego do naszych struktur. Cwaniaki i karierowicze odpadają w przedbiegach – dodaje Arak.

Praca wre…

Otrzęsiny I roku

Pracę i nieustanny ruch widać tu na każdym kroku. Niczym w najczarniejszym śnie flegmatyka. Ciągle coś się dzieje, zawsze jest coś do zrobienia. Począwszy od banalnych zadań, jakimi są rozwieszanie plakatów poprzez organizację i przygotowywanie imprez okolicznościowych, aż po te najambitniejsze, na przykład Wampiriadę - coroczną akcję honorowego krwiodawstwa. – Na brak zajęć nie możemy narzekać. Patronujemy przedsięwzięciom zarówno ogólnokrajowym, jak i międzynarodowym, cyklicznym i tym organizowanym spontanicznie, choćby takim konferencjom naukowym - mówi Paweł Łuczyński przewodniczący NZS AP. – Co roku staramy się uczcić pamięć Stanisława Pyjasa, studenta zamordowanego przez SB. To między innymi dzięki niemu udało się stworzyć opozycję akademicką w Krakowie. Strach przyznać, ale pod tablicą upamiętniającą jego śmierć zbieramy się tylko my. Czyżby żacy z jego macierzystej uczelni już o nim zapomnieli? (Pyjas studiował polonistykę na UJ) – pyta Łuczyński.

Jak dużo dzieje się na uczelni dzięki NZS-owi widać na ich stronie internetowej (www.nzs.pl), gdzie zamieszczona i na bieżąco aktualizowana jest galeria fotorelacji z najważniejszych przedsięwzięć. – Co ważne, nie ograniczmy się tylko do naszej Alma Mater. Aktywnie uczestniczymy w krakowskim życiu czy to naukowym, czy kulturalnym. Podczas ostatniego święta niepodległości tylko my reprezentowaliśmy środowiska akademickie (w największej studenckiej aglomeracji – sic!) na tradycyjnym już pochodzie – podkreśla Piotr Kociołek, prawa ręka przewodniczącego.

REKLAMA
(Od lewej) Paweł Łuczyński i Piotr Kwinta podczas Szkoły starostów w Zakopanem

Wydawanie uczelnianej gazety „Nowy Legion”, organizacja Szkoły Starostów, prowadzenie Centrum Karier Studenckich, Akademickiej Ligi Kobiet Aktywnych to tylko niektóre (priorytetowe) projekty zrzeszenia. – Do tego wszystkiego dochodzi cała masa inicjatyw umilających studentom życie akademickie, czyli różnego rodzaju imprezy w krakowskich klubach, juwenalia, rajdy i wycieczki. Czasem aż trudno uwierzyć, że tyle udaje się zrobić – dodaje Piotr Kwinta, jeden z aktywniejszych członków NZS AP.

Jedyne na co narzekają to czas. – Niestety doba nie jest z gumy. Nauka połączona z pracą w organizacji zabiera nam praktycznie cały wolny czas. Na prawdziwe studenckie życie nie ma co liczyć. Jednak nigdy tego nie żałowałem, wolę siedzieć tutaj i robić coś konstruktywnego, niż bezsensownie patrzeć się na ścianę akademika – podkreśla Dariusz Lipka, zastępca przewodniczącego.

Działania NZS AP nie pozostają bez echa. Jako jedyny oddział w kraju uzyskał on status organizacji pożytku publicznego. Ponadto w tamtym roku jego członkowie otrzymali prestiżową nagrodę Pro Publico Bono za projekt Polsko-Ukraińskie Mosty Akademickie 2000-2010. – To dla nas wielkie wyróżnienie. Doceniono w ten sposób lata pracy zarówno naszej, jak i naszych poprzedników – chwali się Kociołek.

Święto organizacji pozarządowych

Non profit – dziwne określenie

Na moje proste pytanie „Po co?” odpowiadają różnie, ale mniej więcej w tym samym tonie. – Ktoś może powiedzieć, że za naszą działalnością kryją się określone korzyści. Pewnie wielu tak myśli. – zżyma się Łuczyński – Prawdą jest jednak to, że jedyną realną korzyścią, którą czerpiemy z pracy w organizacji, jest doświadczenie, które zapewne zaprocentuje później, w trakcie naszej drogi zawodowej. – My po prostu staramy się pomagać kolegom, jeszcze nikogo nie odesłaliśmy z kwitkiem – dodaje Kwinta. Rzeczywiście podczas mojego pobytu w ich siedzibie drzwi prawie się nie zamykały. Co chwilę ktoś przychodził z jakimś problemem. Niektórzy po prostu pytali o najbliższą dyskotekę czy rajd. Inni szukali pomocy w znalezieniu pracy bądź mieszkania do wynajęcia. Wszystkich traktowano jednakowo, po prostu życzliwie (jeżeli próbowaliście coś kiedyś załatwić w dziekanacie to pewnie wiecie, że nieczęsto się to zdarza), starając się przy tym znaleźć konkretne wyjście z sytuacji.

– Działamy non profit, każdy projekt finansowany jest z wielu źródeł. Staramy się o granty, pozyskujemy sponsorów i patronów naszych przedsięwzięć. Z uczelni dostajemy tak niewielkie pieniądze, że wystarcza na rachunki telefoniczne... Niektóre przedsięwzięcia finansują się same. Tak naprawdę młodzi ludzie w Polsce mają ogromny potencjał. My staramy się go uaktywnić. Proponujemy alternatywę dla bezproduktywnego życia w akademiku. Jak widać do tej pory się to udaje – podsumowuje Łuczyński.

Wampiriada

Właśnie dojechał transport z rejonowego centrum krwiodawstwa. Musiałem kończyć wywiad. Robota czeka, jutro wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Zaczyna się Wampiriada.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Piotr Hamarnik
Studiuje w Instytucie Historii Akademii Pedagogicznej im. KEN w Krakowie (V rok). Ukończył również Studium Dziennikarskie na tej samej uczelni. Aktywnie działa w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów swojej Alma Mater, w którym odpowiada za Biuro Prasowe i miesięcznik Nowy Legion. Dawniej związany z magazynem „Histmag.org”, odpowiadał w nim za promocję. Obecnie pracuje w dziale miejskim Gazety Wyborczej Kraków.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone