Umarł król, niech żyje król

opublikowano: 2006-06-23 21:00
wolna licencja
poleć artykuł:
*Ponad pół miliona poddanych przybyło na błonia, aby świętować sześćdziesiątą rocznicę panowania 78-letniego monarchy Tajlandii. Znajome?*
REKLAMA

Owszem. Podobne tłumy pojawiają się w naszym kraju w czasie wizyt papieża. W podobnym wieku jest monarcha watykański. I podobnie jak w Tajlandii, władca dobrze wygląda, dobrze się go ogląda, miło że jest... ale czy ktoś go słucha? W końcu przyjechał „idol”, który jest „cool”, jak pisze internautka, której wypowiedź przytacza Adam Plona. Cool jest osoba, a nie to, co mówi.

Te kilka dni umocniło mnie w opinii, że wiara większości Polaków jest powierzchowna, obrazkowa. Reagowano prawie tylko na przywołanie imienia poprzednika, milcząc przy trudniejszych tezach. „Milcząc”, ale podejrzewam, że nie „słuchając”. Było oczywiście parę istotnych punktów wizyty papieża, takich jak nawiedzenie kościoła luterańskiego, ciepłe słowa do chorych w krakowskich Łagiewnikach i pobyt w Oświęcimiu. Inna sprawa, że środki przekazu pokazały jedynie piesze wejście monarchy do Auschwitz; czułem zażenowanie, widząc papieża opuszczającego teren obozu jednym z samochodów. Oczywiście samochód został kupiony specjalnie na pielgrzymkę, któż przejmowałby się jego kosztami...

W niektórych miejscach, w czasie wizyty papieża, widniały w oknach podobizny jednego z dwóch papieży – a czasem dwóch naraz – wraz z barwami watykańskimi. Na krakowskich Błoniach skandowano „wir lieben Dich!”. W jakimś stopniu cieszy mnie to, bo pokazuje zmianę stosunku części Polaków do Niemców. A może tylko do tego jednego Niemca?

Pseudopolszczyzna

Media, zwłaszcza te uważane błędnie za liberalne, zachwycały się polszczyzną Benedykta XVI. Nie poruszałbym tej kwestii, gdyby nie fakt, że papież CZYTAŁ fonetyczny zapis homilii, a nie MÓWIŁ. Wniosek jest prosty – „B16” nie zna języka polskiego. Do niektórych ta informacja jednak nie dociera; wciąż zżymają się, gdy naśladuje się w ich obecności papieski język polski.

Dobrze, że odzwyczaiłem się od telewizji – przynajmniej nie irytowała mnie ciągła obecność wyznawców Benedykta w odbiorniku. Prawie 24 godziny na dobę – w tym czasie na Jawie było trzęsienie ziemi. Jak widać, dla mediów nie liczą się tysiące ofiar.

Myślę, że ta pielgrzymka niewiele zmieniła w sercach Polaków, tak jak i niewiele zmieniały pielgrzymki Jana Pawła II. Pewne media oraz pewni politycy wciąż będą zionęli nienawiścią, a zwykli ludzie nadal będą dla siebie nieuprzejmi. O czytaniu encykliki papieża nie wspominając...

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Buchta
Magister politologii (Uniwersytet Śląski), absolwent zarządzania i marketingu. Obronił pracę magisterską na temat systemu politycznego Bawarii. Jest również współautorem książki Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych (2009). Członek stowarzyszenia Ruch Autonomii Śląska. Współzałożyciel Śląskoznawczego Koła Naukowego Sodalitas Silesiana. Były członek redakcji „Gazety Żorskiej”, webmaster portalu, dziennikarz. Były redaktor (szef działu korekty, tymczasowy szef działu kultury) miesięcznika internetowego „Histmag.org” (XII 2005-XII 2006), a także korektor i współpracownik. Obecnie członek rady merytorycznej „Histmaga”.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone