Wrześniowe wydanie miesięcznika „Odkrywca” (nr 9/260)

opublikowano: 2020-09-03 05:20
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Autorzy „Odkrywcy” stale starają się weryfikować, badać, dociekać i odmitologizowywać, by osiągnąć stan suchej jak pustynia pewności, opartej na prostym podziale: prawda to czy fałsz. Jednak temu wszystkiemu towarzyszy swoisty rodzaj namiętności, w którym nie zawsze liczy się wyłącznie „szkiełko naukowca”, ale i „serce odkrywcy”.
REKLAMA

Takie szkiełko naukowca i równocześnie serce odkrywcy widać w działaniach Stowarzyszenia Miłośników Górnych Łużyc i ich próbach dotarcia do schronu w Górze Kamiennej w Lubaniu (s. 4) czy porywającym wręcz tekście Olafa Popkiewicza o Tygrysach spod Kwidzyna (s.10). W każdej z tych spraw są dosłownie tony niewyjaśnionych tajemnic. Kiedy i czy zostaną ostatecznie wyjaśnione? Kto to wie. Tu naprawdę trzeba mocnych szkieł i wielkich serc. Zatem o tych dwóch artykułach nieco więcej.

Zagadka schronu pod górą Kamienną w Lubaniu – Łukasz Orlicki

Schron w Lubaniu to jedyny tak duży obiekt z okresu drugiej wojny światowej w Polsce, o którym wiemy z pewnością, że istnieje, a jednocześnie nie możemy dostać się do środka.

Podziemny schron przeciwlotniczy wybudowany pod Górą Kamienną w Lubaniu nadal pozostaje odcięty kilkunastometrowymi zawaliskami. Uniemożliwia to eksplorację jego wnętrza. Jednak dzięki zaangażowaniu Stowarzyszenia Miłośników Górnych Łużyc (SMGŁ) prowadzone z powierzchni badania przyniosły kolejne interesujące informacje.

W 2020 roku do obydwu otworów wprowadzono nowe, specjalnie przygotowane tylko do tego celu zestawy kamer. Ku zdumieniu wszystkich zaangażowanych w projekt nowa kamera pokazała całkowicie suche wnętrze podziemnego obiektu! Woda, która stanowiła potencjalny problem w przyszłej akcji odkopywania wejścia, zniknęła. Kolejną sensacją stały się nowe, wykonane dzięki specjalnemu zestawowi oświetlenia zdjęcia, na których mogliśmy zobaczyć o wiele więcej niż dotychczas.

Legenda Tygrysów z Kwidzyna – Olaf Popkiewicz

W tej historii kilka rzeczy się nie zgadza. Niektóre przeczą logice, inne zapisom w źródłach. Jak zatem tak naprawdę potoczyły się losy Tygrysów w końcu stycznia 1945 roku pod Kwidzynem?

Wszystko zaczęło się w sierpniu 1943 roku, kiedy to silnie przetrzebiony I batalion 4 pułku pancernego Wehrmachtu, ujeżdżający czołgi Panzer III i IV, został dosłownie rzutem na taśmę ewakuowany z Półwyspu Krymskiego, który z dnia na dzień stawał się miejscem niezbyt przyjaznym dla Niemców. W początku września batalion dotarł do Wiednia. Tam okazało się, że przed jego żołnierzami postawione zostało nowe zadanie: mają stać się kadrą dla nowo powstającego batalionu czołgów ciężkich o numerze 507.

Wybrani czołgiści wysłani zostali na poligon w Padeborn, gdzie 7 listopada 1943 roku rozpoczęło się szkolenie w obsłudze nowej broni, które zakończyło się już 25 listopada. Przeszkolone załogi zostały przewiezione do obozu w Oldebroek, a na przełomie 1943 i 1944 roku drogą kolejową przybyło 45 nowiutkich czołgów Tiger I. Dowództwo nad batalionem objął major Erich Schmidt, a dowodził trzema kompaniami czołgów ciężkich (każda po 14 pojazdów), kompanią dowodzenia oraz służbami….

Najnowszy numer dostępny jest:

REKLAMA
Komentarze

O autorze

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone