Obiad czwartkowy: Historyk – zawodowy bezrobotny?

opublikowano: 2008-10-02 21:55
wolna licencja
poleć artykuł:
1 października tysiące nowych studentów odebrało indeksy przeróżnych uczelni w kraju. Nowymi rocznikami wypełniły się także instytuty historii. Obok satysfakcji i obawy przed nowymi wyzwaniami, młodym żakom towarzyszyło z pewnością pytanie – co dalej i czy mój wybór był dobry?
REKLAMA

Chyba żaden inny kierunek nie jest skierowany tak bardzo do pasjonatów. O tym że ciężko wiązać z nim swoją przyszłość i liczyć na burzliwą karierę zawodową – pisała Dominika Karp w Gazecie Praca (dodatku do Gazety Wyborczej), w artykule „Historia — najbardziej nieprzyszłościowe studia?”, który ukazał się w kwietniu tego roku. Opinia ta wzbudziła niemałe oburzenie w środowisku, czego wyrazem był list skierowany do autorki przez Samorząd Studencki Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Absolwenci [historii — S.A.] pewnie radzą sobie na rynku pracy nie lepiej i nie gorzej niż ci z innych kierunków. Jest wśród nich wiele wybitnych osobistości ze świata polityki, mediów i biznesu, które często podkreślają, że umiejętności zdobyte na studiach historycznych bardzo im pomogły — odpowiadali na zarzuty nieperspektywiczności studenci.

…smutna alternatywa?

Gdzie tkwi więc prawda o studiach historycznych, i czy są one dobrym wyborem dla 18-latka, dla którego decyzja o wyborze kierunku jest furtką do przyszłości. Dzisiejszy model edukacji, w którym wyniki matury są przepustką na studia, wymusza podjęcie wstępnej decyzji o przyszłości już teraz. Wiele kierunków uwzględnia bowiem historię (często zdaną na poziomie rozszerzonym) wśród punktowanych przedmiotów. Osoby, które wybierają ten przedmiot nie są więc historycznymi laikami, którzy na samo słowo „historia” reagują ostentacyjnym ziewaniem.

Autor artykułu, doktorant historii, który jej studiowania bynajmniej nie żałuje, podczas wizyty na Wawelu

Wybór ten nie wiąże się jednak często ze wskazaniem historii jako kierunku przyszłych studiów. O ile jednak nie można się dziwić, że przegrywa ona rywalizację z prawem – atrakcyjnym pod względem materialnym i prestiżowym – o tyle trudno wytłumaczyć większą popularność stosunków międzynarodowych, politologii czy socjologii, które dają podobne do historii, jeśli nie gorsze, perspektywy późniejszej pracy zawodowej. Nauki historyczne wybierane są zaś często jako kierunek alternatywny – drugi albo trzeci. Gdzie więc przegrywają one rywalizację o serca młodych Polaków?

Historyk = nauczyciel?

Niewątpliwie za historią ciągnie się opinia, że jedyną drogą zawodową, jaką można po niej wybrać, jest praca nauczyciela. Wielu patrzy więc na ten kierunek jako wylęgarnię belfrów, którzy po pięciu latach grzebania w bibliotekach, skazani są na powrót do nie zawsze przyjaznych murów szkolnych. Doniesienia medialne dotyczące patologii w szkołach, a także niezbyt atrakcyjne perspektywy materialne związane z zawodem nauczyciela, zniechęcają do wiązania z nim swojej przyszłości. Coraz częściej potencjalni studenci zadają sobie pytanie, co można robić po historii…oprócz zawodu nauczyciela. Czy otrzymują satysfakcjonującą odpowiedź?

Uciekając od łatki nauczycielskiej, kierunek ten zaczyna się przedstawiać jako kształtujący szereg umiejętności, poszerzający ogólną wiedzę o świecie, będący ucieleśnieniem humanistyki. Wszak właśnie w ramach historii człowiek poznaje szereg zagadnień z zakresu prawa, kultury, filozofii, psychologii, czy nawet techniki i ekonomii. Tyle tylko że argument ten przestaje trafiać do społeczeństwa nastawionego na zdobywanie konkretnych umiejętności. Czy nam się to podoba czy nie, uniwersytety w coraz mniejszym stopniu służą poszerzaniu wiedzy o świecie, lecz stają się miejscem przygotowania zawodowego na poziomie szkoły wyższej. Student kończąc edukację, bardziej niż wyższego wykształcenia, pragnie uzyskania konkretnych umiejętności pozwalających na podjęcie rywalizacji na rynku pracy.

W poszukiwaniu zawodu

Wiele zaczyna zależeć nie tylko od studentów i ich pomysłowości, ale także od oferty jaką przedstawiają poszczególne uczelnie. Przede wszystkim, aby odzyskać atrakcyjność wśród kierunków studiów, historia powinna poszerzać możliwości specjalizacji zawodowych.

REKLAMA

Anachronizmem jest inwestowanie wyłącznie w specjalizacje dydaktyczne, które, choć ciągle popularne wśród samych studentów, nie zachęcają do studiowania historii. Tymczasem nauki historyczne dają możliwości tworzenia szeregu specjalizacji wykorzystujących wiedzę i umiejętności kształtowane przez historię, a jednocześnie będących atrakcyjnymi pod względem perspektyw zawodowych. Z powodzeniem uczelnie powinny dawać szansę na kształcenie archiwistów, dziennikarzy i pracowników mediów, edytorów tekstu, czy ludzi zajmujących się branżą muzealno-turystyczną. Możliwie szeroka gama specjalizacji zawodowych nie tylko pokazałaby, że absolwenci historii nie są skazani na szkolne mury, ale także umożliwiła znaczne poszerzenie umiejętności i uatrakcyjniła sam kierunek.

Lecz nie tylko w ofercie specjalizacji tkwić winna tajemnica sukcesu. Studenci narzekają niejednokrotnie, że kształcenie zawodowe, w porównaniu do kursu historii, jest traktowane peryferyjnie. Program studiów ciągle bardziej przygotowuje do bycia naukowcem, niż wykorzystania umiejętności związanych z historią. Specjalizacje zawodowe częściej są dodatkiem i nie dają realnych umiejętności. Student staje się więc na rynku zawodowym w praktyce bezużyteczny.

Historyk, specjalista od…

Gdzie szukać rozwiązań, które połączyłyby kształcenie historyka z kształceniem zawodowym? Być może pierwszym krokiem winno być większe związanie tematów prac magisterskich ze zdobywanym zawodem. Czy warto ograniczać się jedynie do prac stricte naukowych, będących często jedynie ich niezbyt udaną parodią, napisaną byle otrzymać „mgr” przed nazwiskiem? Wydaje mi się, że coraz częściej pracami magisterskimi mogłyby być edycje źródeł, porządkowanie i przygotowywanie archiwów, czy szereg innych czynności, które łączyłyby historię z umiejętnościami zawodowymi.

Na koniec warto także wspomnieć, iż nikt nie robi tak złego PR-u historii, jak jej absolwenci, i to najczęściej ci, którym się nie udało. Ich głos jest bardziej słyszalny, niż głos setek historyków, których nazwać możemy ludźmi sukcesu. A przecież historykami są Adam Michnik, Marcin Meller (red. naczelny Playboya), premier Donald Tusk, marszałek sejmu Bronisław Komorowski czy marszałek senatu Bogdan Borusewicz.

Historia nie jest ani lepszym, ani gorszym kierunkiem od innych. Dziś potrzebne jest jednak uświadomienie wielu młodym ludziom, że studiowanie jej nie skazuje ich na pracę w szkole, a umiejętności, jakie tam zdobędą dają szereg możliwości na rynku pracy. Wielkie jednak zadanie również przed uczelniami, które taką szansę muszą tworzyć przez urozmaicanie programów i wzbogacanie ich o treści okołohistoryczne.

Zobacz też

Przypominamy, że felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji "Histmag.org".

Tekst zredagował: Kamil Janicki

Korekta: Małgorzata Misiurek

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone