Owidiusz – „Sztuka kochania” – recenzja i ocena

opublikowano: 2009-12-06 21:19
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Za niecałe trzy tygodnie wigilia. Najwyższy czas zacząć myśleć o prezentach. Czasem zaskakująco dobrym upominkiem może być... wydanie źródła historycznego.
REKLAMA
Owidiusz
Sztuka kochania
cena:
30 zł
Wydawca:
Iskry
Tłumaczenie:
Julian Ejsmond
Okładka:
twarda z obwolutą
Liczba stron:
168
ISBN:
83-207-1798-1

„Sztuki kochania” Owidiusza nie trzeba przedstawiać. Przez całe pokolenia młodzież zaczytywała się ukradkiem w tej rzekomo pornograficznej książce. Autora potępiano za nią już za życia – utwór ponoć zachęcający żony do zdradzania mężów stał się pretekstem skazania go na wygnanie. W średniowieczu ocalał chyba cudem: pomimo klasztornej selekcji kultury antycznej, nie skazało go na przemiał czujne oko cenzora w habicie. Do XX stulecia Owidiusz dla młodzieniaszków stanowił jedną z niewielu dobrych zachęt do pilnego uczenia się łaciny... aż do 1921 roku, gdy „Sztuka kochania” ukazała się po polsku w przekładzie Juliana Ejsmonda.

Chyba najlepiej znany z utworów augustowskiego poety był w ostatnich latach w Polsce wznawiany dwukrotnie – przez Iskry i Państwowy Instytut Wydawniczy. Na niedawnych Targach Książki Historycznej w Warszawie w moje ręce trafiła edycja tej pierwszej oficyny z 2006 roku. Książka nie jest jak widać najnowsza, ale wciąż dostępna w sprzedaży i... niezwykle ładna.

Kieszonkowa publikacja ma ciekawą obwolutę i bardzo bogato, estetycznie ilustrowane wnętrze. Kilkadziesiąt całostronicowych, kolorowych reprodukcji to obrazy z różnych epok, z motywami mitologicznymi, antycznymi, ale niekoniecznie erotycznymi. Skład i dobór czcionek także robi przednie wrażenie. To co może budzić wątpliwości to tylko sam... tekst.

Przekład Ejsmonda jest niezwykle swobodny. Tłumacz postawił się raczej w roli poety niż historyka, więc zanim zabrał się do pracy... wyrzucił połowę utworu. Zbyt nudne wydały mu się opisy obyczajów i dygresje mitologiczne, a wiele rad mistrza uwodzenia uznał za nieżyciowe czy... nieuprzejme. Miejscami zmienił sens wypowiedzi Owidiusza, lub zabawił się piórem, np. wspominając w „Sztuce Kochania” o samym sobie albo nad wyraz swobodnie tłumacząc z oryginału:

Ludzie błądzili po polach

zaciekli, okrutni, dzicy,

nie uznający własności,

no – po prostu... bolszewicy.

Ten fragment nie znalazł się zresztą w nowym wydaniu, a tylko we wstępie do niego. I jest to bodaj niedopatrzenie – bo strofę wycięto w wydaniu peerelowskim, ale przecież PRL chyba już się skończył?

Przekład Ejsmonda czyta się bardzo przyjemnie, ale historyk nie będzie mieć z niego właściwie żadnego pożytku. Chyba że historyk... literatury XX wieku. Wstęp autorstwa Mikołaja Szymańskiego doskonale prezentuje sylwetkę Ejsmonda, metody jego pracy, anachronizmy i błędy w przekładzie.

Podsumowując – jest to piękny prezent, ale do naszych rąk trafia utwór na wpół Owidiusza, na wpół – Ejsmonda. Przede wszystkim dzieło artystyczne. Do celów naukowych zdecydowanie lepiej nadaje się wydanie przygotowane przez PIW, przetłumaczone i opatrzone wstępem przez prof. Ewę Skwarę. To zasługuje wszelako na osobną recenzję. Jeśli zaś potrzebujemy czystego przekładu Ejsmonda, za darmo i legalnie znajdziemy go w internecie. Wydanie przygotowane przez Iskry warto kupić przede wszystkim ze względu na jego jakość i estetykę. Fakt faktem – czyta się je nad wyraz przyjemnie.

Zobacz też

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Kamil Janicki
Historyk, były redaktor naczelny „Histmag.org” (lipiec 2008 – maj 2010), obecnie prowadzi biuro tłumaczeń, usług wydawniczych i internetowych. Zawodowo zajmuje się książką historyczną, a także publicystyką historyczną. Jest redaktorem i tłumaczem kilkudziesięciu książek, głównym autorem i redaktorem naukowym książki „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych” (2009) a także autorem około 700 artykułów – dziennikarskich, popularnonaukowych i naukowych, publikowanych zarówno w internecie, jak i drukiem (również za granicą).

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone