Aneta Ponomarenko – „Strażnik skarbu” – recenzja i ocena
Pierwsze dwa zabójstwa zostają upozorowane na zgony naturalne, jednak doktor Zaif nie daje się zwieść pozorom. Jego diagnoza brzmi jednoznacznie: to były morderstwa. Kiedy pozorowanie morderstw na nieszczęśliwe wypadki okazuje się nieskuteczne, morderca rezygnuje z prób tuszowania swojej działalności. Teraz torturuje swoje ofiary przed śmiercią, a nawet ucina im głowy. Śledztwo postępuje ślamazarnie, napięcie rośnie, a zwierzchnicy naszych śledczych zaczynają się niecierpliwić. Tymczasem wszystkie popełnione morderstwa mają jeden punkt wspólny: każda z ofiar miała coś wspólnego z masonami, a raczej z pamiątkami po nich, gdyż loże masońskie zostały rozwiązane przez władze kilkadziesiąt lat temu. Po tym ustaleniu śledztwo zaczyna się rozkręcać, morderca wyprzedza śledczych już tylko o minuty. Czy jednak zostanie schwytany?
Wiek XIX był stuleciem, w którym nastąpił gwałtowny rozwój nauki. Jej zdobycze zostały zastosowane także w kryminologii. Stosują je także nasi bohaterowie: telefon pozwala im się szybko porozumiewać, co pozwala im jeszcze bardziej zbliżyć się do mordercy. Jednak o wiele ważniejsze okazują się odciski palców. Dla ich pozyskania organizują nawet bal charytatywny i otrzymane w taki sposób porównują z tymi znajdowanymi na miejscu zbrodni.
Para Jezierski – Zaif, jako detektywi, przypomina najsławniejszą parę w światowej literaturze detektywistycznej i chyba takie skojarzenia są przez autorkę książki w pełni zamierzone. Dziwna to para: Jezierski – pół Rosjanin, pół Polak i doktor Zaif – Żyd. Z racji swojego pochodzenia są bojkotowani towarzysko przez polskie społeczeństwo. Jednak mimo to obaj pracują dla jego dobra, każdy z nich jak najlepiej wypełnia swoje obowiązki. W czasie wyjaśniania sprawy obaj myśliwi padną ofiarą Amora, jednak ostatecznie nie wpłynie to na przytępienie ich detektywistycznych uzdolnień. Kończąc lekturę książki, żałujemy, że to już koniec naszej przygody z dwoma detektywami, jednak wydawca książki już ogłasza, że autorka pracuje nad następnymi przygodami obu detektywów.
Miejscem akcji jest Kalisz i to samo miasto jest jednym z bohaterów powieści. Miejsca, w których rozgrywają się przedstawione wydarzenia, są dokładnie opisane. Dzięki precyzji i szczegółowości tychże opisów możemy za pośrednictwem książki odbyć wirtualną podróż po dziewiętnastowiecznym Kaliszu. Jednocześnie ma to na tyle głębokie uzasadnienie w akcji książki, że nie odnosimy wrażenia nachalnej promocji miasta i jego historii, traktujemy to jako niezbędny element, dzięki któremu akcja staje się jeszcze bardziej zrozumiała.
„Strażnik skarbu” jest debiutem literackim Anety Ponomarenko. Sama autorka urodziła się w Kaliszu, skończyła filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim, wcześniej pracowała jako nauczycielka i dziennikarka. Pomysł na książkę jest dość ciekawy. Publikacji promujących różne miasta mamy mnóstwo, ale takie, w których promocja łączy się z kryminałem, i to kryminałem pasjonującym, zdarza nam się spotykać o wiele rzadziej. Głównym atutem książki jest oczywiście jej akcja. Do pozostałych zaliczyłbym podanie nam w tak ciekawy sposób informacji o Kaliszu, no i, oczywiście, głównych bohaterów. Sam pomysł uczynienia ich z Rosjanina i Żyda-intelektualisty jest tak ciekawy, że chętnie sięgnę po następną pozycję tej autorki.
Redakcja: Michał Przeperski
Korekta: Mateusz Witkowski