Przegląd prasy sprzed 75 lat (12 marca 1937)

opublikowano: 2012-03-12, 08:00
wolna licencja
12 marca 1937 w Kilonii zwodowany został „Erich Giese” niemiecki niszczyciel typu 1934A zatopiony w 1940 w czasie walk pod Narvikiem. Kto mógł przewidzieć, że już za rok o tej porze Hitler będzie w Wiedniu, a za niewiele ponad dwa lata w Pradze? Póki co, wojna toczyła się tylko w Hiszpanii.
reklama

Sojusznik pogrążony w chaosie

Historia Rumunii międzywojennej jest w naszym kraju znana bardzo słabo, a szkoda. Na ogół jedyne co wiemy na temat naszego południowego to to, że nie dotrzymał on zobowiązań sojuszniczych we wrześniu 1939, internując zdradziecko władze polskie, a następnie wziął udział w II wojnie światowej po stronie Hitlera. Sprawa jest jednak znacznie bardziej złożona. Rumunia po I wojnie światowej bardzo przypominała Polskę: zlepiono ją z Rumunii z granic sprzed 1914 (tzw. „stare królestwo”), oderwanego od Węgier Siedmiogrodu oraz Mołdawii, stanowiącej uprzednio część carskiej Rosji. Etniczna ludność rumuńska stanowiła jedynie ok. 2/3 obywateli tego kraju. Niestabilna sytuacja polityczna i ekonomiczna wywoływała liczne przesilenia rządowe i kryzysy polityczne (bardzo ciekawie pisała o tym m.in. Alexandra Laignel-Lavastine). Sytuacja w latach 30. stała się szczególnie trudna. Sporą popularność zyskały ruchy skrajnie nacjonalistyczne, na czele z „Żelazną Gwardią”, której liderował charyzmatyczny Corneliu Codreanu. To właśnie żelaznogwardziści stali za najgłośniejszymi zabójstwami politycznymi tego okresu: w grudniu 1933 zamordowali oni premiera Iona G. Ducę, a we wrześniu 1939 premiera Armanda Călinescu. Zanim w lutym 1938 król Karol II zaprowadził dyktaturę, próbowano radzić sobie z sytuacją za pomocą środków właściwych demokracjom parlamentarnym. Jak donosiła sanacyjna „Gazeta Polska”, bezskutecznie:

BUKARESZT, 12.3 – Izba Deputowanych uchwaliła dziś 114 głósami przeciw 2 przedłużenie stanu oblężenia w Rumunii do dn. 15 września r.b z prawem prolongaty na dalsze 6 miesięcy drogą rozporządzenia. Stan oblężenia obowiązuje w Rumunii już od 3 i pół lat, a wprowadzony został po zabójstwie premiera Duca. Ustawa uchwalona dzisiaj nie tylko przedłuża stan oblężenia, ale także rozszerza bardzo poważnie kompetencje sądów wojennych. Pod jurysdykcję trybunałów wojskowych podpadną obecnie następujące przestępstwa: zdrada główna, szpiegostwo, zamachy i spiski przeciwko ustrojowi monarchicznemu i obowiązującej konstytucji, rozruchy, znieważanie narodu rumuńskiego, i godeł państwowych, znieważanie głów państw obcych, lub ich przedstawicieli w Rumunii, wystąpienia przeciw bezpieczeństwu państw obcych, przeciwko pokojowi, przeciwko swobodzie wykonywania praw publicznych i obywatelskich, przeciwko swobodnemu wyrokowaniu rządu. Rozszerzenie jurysdykcji sądów wojennych działa wstecz, a więc odnosi się do wszystkich powyższych przestępstw popełnianych przed wejściem w życie ustawy, ale jeszcze nie osądzonych. Ustawa ta jest dalszym ogniwem w łańcuchu zarządzeń wydanych przez rząd dla utrzymania porządku (ATE).

W Hiszpanii ciągle wojna trwa

Wielokrotnie miałem już okazję przedstawiać na łamach przeglądu prasy sprzed 3/4 wieku informacje dotyczące wojny domowej toczącej się w Hiszpanii. W marcu 1937 zauważalne było już, że siły nacjonalistyczne dowodzone przez gen. Francisco Franco mają za sobą największy kryzys i będą ogromnie trudnym przeciwnikiem dla wojsk republikańskich. W marcu 1937 zakończyła się kilkumiesięczna bitwa o Madryt - wojskom frankistowskim nie powiodła się próba zdobycia miasta. Fiaskiem zakończyła się także ofensywa nacjonalistów pragnących przełamać front na północ od stolicy, w rejonie Guadalajary. Wszystko to kazało spodziewać się jeszcze wielomiesięcznych morderczych zmagań. Z sympatią dla strony republikańskiej wojnę relacjonował socjalistyczny „Robotnik”:

Klęska na Pomorzu

Tymczasem w Polsce nie działo się dobrze. Późną zimą 1937 zrobił się na tyle ciepło, że śniegi zaczęły gwałtownie topnieć. Jak miało się okazać, było to o wiele zbyt gwałtownie, aby rzeki pozostały w swych korytach. O powodzi, która dotknęła w szczególności Pomorze, pisał endecki „Warszawski Dziennik Narodowy”:

Giełda jakich mało

Powyżej sporo miejsca poświęciłem poważnym wydarzeniom u naszych rumuńskich sojuszników. Czas więc na koniec poświęcić nieco miejsca zupełnie niepoważnym wydarzeniom u innych sojuszników - Węgrów. Krakowski „Ilustrowany Kurier Codzienny” donosił o niezwykłym przedsięwzięciu matrymonialnym, jakiego świadkiem stał się Budapeszt:

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Przeperski
(ur. 1986), doktor historii, pracownik Instytutu Historii Nauki PAN. Od stycznia 2012 do czerwca 2014 redaktor naczelny Histmaga. Specjalizuje się w dziejach Europy Środkowej w XX wieku, historii dziennikarstwa i badaniach nad transformacją ustrojową. Autor m.in. książek „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą” (2014) i „Nieznośny ciężar braterstwa. Konflikty polsko-czeskie w XX wieku” (2016). Laureat nagrody „Nowych Książek” dla najlepszej książki roku (2017), drugiej nagrody w VII edycji Konkursu im. Inki Brodzkiej-Wald na najlepsze prace doktorskie z dziedziny humanistyki (2019). Silas Palmer Research Fellow w Stanford University (2015), laureat Stypendium im. Krystyny Kersten (2015), stypendysta Funduszu Wyszehradzkiego w Open Society Archives w Budapeszcie (2019). Kontakt: [email protected]

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone