Andrew J. Rotter - „Bomba atomowa” – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-01-16 15:30
wolna licencja
poleć artykuł:
6 sierpnia 1945 roku historia świata uległa nieodwracalnej zmianie. Człowiek uzyskał niespotykane do tej pory możliwości destrukcji. Szczegóły konstrukcji bomby atomowej szybko przestały być amerykańską własnością, a cały glob pogrążył się w nowym wyścigu zbrojeń. Bomba stała się narzędziem polityki, i jako taka weszła w krąg zainteresowania historyków i politologów.
REKLAMA
Andrew J. Rotter
„Bomba atomowa. Świat wobec zagrożenia”
Tłumaczenie:
Jacek Dobrowolski
Rok wydania:
2011
Okładka:
miękka
Liczba stron:
304
Format:
16,8 x 23,8 cm
ISBN:
978-83-01-16808-7

Broń atomowa stanowiła istotny element polityki zagranicznej mocarstw pomiędzy rokiem 1945 a 1989. Nie liczyły się już rzędy pancerników, czy tysiące gotowych do walki czołgów. Teraz liczyła się jedynie liczba rakiet tkwiących w silosach. Także dziś problem posiadania i rozprzestrzeniania broni jądrowej jest jedną z najbardziej palących kwestii w polityce międzynarodowej.

Kilka liczb

Całość pracy liczy sobie 304 strony, z czego tekst właściwy zajmuje 276 z nich. Jak można przeczytać na stronie 9.: W polskim wydaniu nie zamieszczono ilustracji, przez co zmniejszono wartość tej pozycji względem oryginału w którym zamieszczono ich 18. Pozostaje mieć nadzieję, że ten sposób publikowania książek zagranicznych w Polsce nie znajdzie szerszego grona naśladowców. Omawiana pozycja ukazała się na Zachodzie w 2008 roku pod tytułem „Hiroshima. The world’s bomb”.

Bomba a polityka

Kluczem do zrozumienia omawianej pracy jest jej podtytuł. Rottera nie interesuje bomba jako urządzenie techniczne czy broń masowego rażenia, a jedynie jako nowy czynnik militarny mający wpływ na działania polityków. Owszem, w pracy jest opisana cała droga od odkrycia uranu, aż do początków jego militarnego zastosowania. Autor czyni to jednak tylko po to, aby pokazać, jak politycy w różnych państwach podchodzili do kwestii atomistyki. Trudno zresztą oczekiwać innego podejścia od autora zajmującego się rolą gestów, wyglądów i zapachu w dyplomacji, jakim jest Andrew J. Rotter. Bomba atomowa jest dla niego jeszcze jednym argumentem w dyskusji pomiędzy politykami prowadzącymi nerwowe negocjacje, w których liczy się każde słowo. W swej pracy śledzi nie tyle rozprzestrzenianie się wiedzy o bombie jako broni, co opisuje proces zyskiwania przez kolejne państwa możliwości stosowania tego argumentu w polityce, oraz jak wpływało to na stosunki międzynarodowe.

„Bomba atomowa” to praca dobra pod względem merytoryki, lecz dość przeciętna pod względem atrakcyjności lektury. Rotter brnie w opisy rozterek moralnych i dysput pomiędzy naukowcami, co wyraźnie spowalnia narrację. Tego typu informacje są rzecz jasna potrzebne i wzbogacają merytoryczną wartość tekstu, lecz nie sprzyjają wciągnięciu czytelnika w lekturę. Czasami wydaje się też, że autor zapomina, że z jego pracą może spotkać się osoba nie posiadająca doświadczenia w temacie atomistyki i przesadnie zagłębia się w rozważania techniczne. Niekiedy zresztą tezy autora musza być uzupełniane przez konsultanta naukowego.

REKLAMA

Na osobną wzmiankę zasługują pomyłki popełnione w przekładzie tekstu z angielskiego na polski. Tłumacz niewątpliwe posiada umiejętności w zakresie terminologii naukowej, jednak w odniesieniu do terminów właściwych dla historii wojskowości, popełnił kilka błędów. Royal Flying Corps stał się Królewskim Korpusem Latającym zamiast „Lotniczym”, samoloty torpedowe są tu określone jako „samoloty-torpedy”, a w ręce amerykańskich żołnierzy trafiają „karabinki maszynowe”.

Mimo wspomnianych mankamentów, Rotter dostarcza w swej pracy dużej ilości informacji na temat rozwoju atomistyki. Historię tej dziedziny nauki zaczął opisywać sięgając aż do filozoficznych początków poszukiwania cząsteczek elementarnych, z których miał być zbudowany świat. Krok za krokiem, omawia poszczególne odkrycia prowadzące do narodzin reaktora atomowego i bomby atomowej. Cały czas nie oddala się jednak od polityki, będącej w jego ujęciu główną siłą sprawczą i głównym beneficjentem badań. Książka ta może być więc bardzo przydatnym informatorem dla politologów zainteresowanych wpływem broni jądrowej na wydarzenia polityczne po 1945 roku.

Podsumowanie

Broń atomowa jest stałym elementem naszego świata, na dobre i na złe. Ostatnie lata przyniosły znaczne ograniczenia ilości głowic znajdujących się na wyposażeniu mocarstw, jednak nadal istnieje ich dość, by zamienić Ziemię w pustynię. O istniejącym niebezpieczeństwie przypomina działający od 1947 roku Zegar Zagłady, który niedawno znów posunął się naprzód. W tym kontekście można powiedzieć, że książka Rottera to dobre kompendium opisujące najważniejsze fakty dotyczące obecności broni atomowej w polityce. Najpewniej jednak skorzystają z niego zapewne ludzie, którzy już posiadają określony zasób wiedzy w tym temacie.

Redakcja: Michał Przeperski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Łukasz Męczykowski
Doktor nauk humanistycznych, specjalizacja historia najnowsza powszechna. Absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Gdańskiego. Miłośnik narzędzi do rozbijania czołgów i brytyjskiej Home Guard. Z zawodu i powołania dręczyciel młodzieży szkolnej na różnych poziomach edukacji. Obecnie poszukuje śladów Polaków służących w Home Guard.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone