Andrzej Leder – „Prześniona rewolucja” – recenzja i ocena

opublikowano: 2014-05-14 18:55
wolna licencja
poleć artykuł:
Intrygujący podtytuł nowej publikacji Krytyki Politycznej może być nieco mylący. Już po krótkim przejrzeniu zawartości można zauważyć, że „Ćwiczenie z logiki historycznej” nie wiąże się tu z klasycznym zero-jedynkowym uprawianiem logiki formalnej.
REKLAMA
Andrzej Leder
Prześniona rewolucja. Ćwiczenie z logiki historycznej
nasza ocena:
7/10
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Rok wydania:
2014
Okładka:
twarda
Liczba stron:
205
Format:
210 mm x 150 mm
ISBN:
978-83-63855-61-1

Autorem książki jest Andrzej Leder, profesor nadzwyczajny w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Leder nie jest z wykształcenia historykiem, lecz filozofem. Swą rozprawę habilitacyjną, przedstawioną w 2008 roku, poświęcił tematowi „Nauka Freuda w epoce Sein und Zeit.” Profesor od wielu lat w ramach PAN kieruje Zespołem Badawczym Filozofii Kultury. Taki profil autora jednych może zachęcać do ambitnej lektury, innych natomiast odstraszyć – książki profesorskie w Polsce często charakteryzują się, eufemistycznie mówiąc, niskim stopniem przystępności dla osób spoza danej specjalności.

W przypadku pracy Andrzeja Ledera podobne obawy dość szybko mijają. Autor w dość elegancki sposób potrafi wyważyć proporcje pomiędzy gęstością materiału bibliograficznego a stosunkową lekkością języka, która momentami zbliża książkę do wartkiego, dłuższego eseju filozoficzno-historycznego. Szczególnie w przypadku wciąż rzadkich w Polsce pozycji z zakresu filozofii historii (i nie tylko) niełatwo zachować symetrię pomiędzy zbyt spekulatywnymi rozważaniami, które trudno połączyć z rzeczywistością, a nudnymi, przyczynkowymi pracami faktograficznymi, usypiającymi już po kilku minutach czytania.

Po przebrnięciu przez stosunkowo sprawnie skonstruowany wstęp, w którym zostały wyłożone przede wszystkim elementy pojęć Lacanowskiej psychoanalizy (pole symboliczne, fantazmat, transpasywność), profesor Leder proponuje rozważenie dziejów polskiej rewolucji symbolicznej w kilku jej etapach. Faza pierwsza, w latach 1939–1956, obfitująca w dramaty okupacji niemieckiej oraz sowieckiej, była zdaniem autora gruntowną zmianą polskiego imaginarium (według Charlesa Taylora imaginarium jest tym, co umożliwia praktyki społeczne dzięki nadaniu im sensu). Pojawia się tu pierwsza istotna teza autora „Prześnionej rewolucji”. Otóż autor twierdzi, że polska rewolucja, przeprowadzona rękami innych, przez polskie społeczeństwo została przeżyta jakby we śnie. Ów sen miał się zacząć od totalnej klęski Września '39, kiedy to gwałtownie rozpadła się rzeczywistość Polski przedwojennej.

REKLAMA

Na kolejnych stronach Andrzej Leder proponuje trudne przemyślenia na temat Zagłady Żydów. Twierdzi, że relacje międzykulturowe pomiędzy Żydami a Polakami w tamtym okresie były pozorne, a społeczność żydowska pozostawała głęboko wyizolowana ze społeczeństwo polskiego. Przywołuje niełatwe dla Polaków wspomnienia przejęcia własności żydowskiej w okresie okupacji (powołując się na Andrzeja Leona Sowę, uważa, że co najmniej pół miliona Polaków przejęło dobra żydowskie w okresie okupacji niemieckiej). Autor ocenia również krytycznie obojętność Polaków na los Żydów w okresie Zagłady. W tym miejscu można zacząć z Lederem poważniejszą polemikę. Otóż w książce nie ma żadnej wzmianki o „Żegocie” ani o Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata (Polacy są najliczniejszą grupą nagrodzonych za chronienie Żydów). Profesor filozofii pomija również bezwzględne realia surowej rzeczywistości okupacyjnej, stworzone przez Niemców – jak wiadomo, znacznie brutalniejsze niż na przykład w Petainowskiej Francji. Leder woli uprościć cały ten kontekst i szermować kilkukrotnie powtarzaną na różny sposób tezą, iż dla bardzo wielu ludzi wejście w „przygodę” z nowoczesnością odbyło się po żydowskim trupie.

Interesujące są rozważania Ledera w kolejnych rozdziałach. Pisze w nich o mentalności folwarcznej, jaka dominowała w Polsce przedwojennej i w miejsce której uformowała się w okresie powojennym mentalność folwarku industrialnego (zamiast szlacheckiego pana przyszedł dyrektor PGR-u bądź partyjny urzędnik powiatowego szczebla). Komuniści, pomimo zdobycia całkowitej władzy, nie zdołali bowiem stworzyć nowego imaginarium, mogącego przekonać większość społeczeństwa polskiego. Chociaż udało się im (a wcześniej władzom III Rzeszy) niemal całkowicie zniszczyć szlacheckie imaginarium, jego miejsca nie wypełniło nowe pole symboliczne.

Na przejściowym etapie doprowadziło to również do chaosu. Jak pisze autor: gdy Niemcy wymordowali Żydów, a komuniści unicestwili ziemian, gdy znikły więc dwa potencjalne obiekty „rewolucyjnych” uczuć przedwojennych chłopów, reakcją na nędzę stała się „wojna wszystkich ze wszystkimi”, stan hobbesowski. Według mnie mowa w tym miejscu nie tylko o powojennym bandytyzmie i strachu (świetnie opisanym w „Wielkiej trwodze” przez Marcina Zarembę, przywoływanego zresztą często u Ledera), ale także o trwałym zniszczeniu zaufania społecznego, które nigdy w stosunkach wewnątrzpolskich już się nie odbudowało. W cyklicznych badaniach „Diagnozy społecznej” Janusza Czapińskiego nad współczesnym społeczeństwem polskim od lat okazuje się, że Polacy sobie nie ufają, a tylko 15 procent społeczeństwa ma ochotę należeć do jakichkolwiek stowarzyszeń. Według mnie jest to pokłosie ogromnego spustoszenia okresu rewolucyjnego z lat 1939–1956, o jakim pisze Andrzej Leder.

REKLAMA

Na kwestię „schłopienia” polskiego społeczeństwa po 1939 roku znaczący wpływ miała likwidacja ówczesnych elit – na przykład w Wielkopolsce niemal w każdym miasteczku powiatowym Niemcy zlikwidowali już w październiku 1939 roku najważniejszą lokalną inteligencję w ramach operacji „Tannenberg”. Resztki powojennej inteligencji uległy deklasacji i odsunięciu od wpływów kulturowych. W tym miejscu Leder jest zaskakująco zgodny z biegunowo odległym od autora publicystą polskiej neoendecji, Rafałem Ziemkiewiczem. Ziemkiewicz w „Polactwie”, podobnie jak Andrzej Leder, zauważa ogromne spustoszenie mentalne, jakie spowodowały w społeczeństwie polskim procesy rewolucyjne po 1939 roku. Różnica pojawia się tu w akcentach – o ile Ziemkiewicz pesymistycznie ocenia obecny stan nieuświadomionego „schłopienia” Polaków, to Leder z umiarkowanym i lewicowym optymizmem sądzi, iż gwałtowne zmiany po 1939 roku spowodowały możliwość stworzenia nowego pola symbolicznego. Jego zdaniem groteskowe i karykaturalne są obecne próby „restauracji” całkowicie już zniszczonej kultury dworków czy też kultury folwarku.

REKLAMA

Książkę Andrzeja Ledera przeczytałem z dużym zainteresowaniem, chociaż w wielu miejscach pokreśliłem ją polemicznymi uwagami. Wspomniałem już, że autor upraszcza wiele kwestii (jak powyższą sprawę żydowską). Wypowiada też wiele błahych sądów – na przykład krytykując rolę endecji jako ruchu konserwatywnego, a zapominając o jej modernizacyjnym potencjale. Właśnie rozwinięta przecież przedwojenna Wielkopolska była bastionem Romana Dmowskiego. A region ten nie miał tak dużej ludności żydowskiej jak wiele obszarów Kresów. Zatem stosowany przez autora schemat, iż duży odsetek ludności żydowskiej opanowującej handel generował znaczny antysemityzm biedniejszej ludności polskiej (oraz Lacanowskie pragnienia), nie sprawdza się.

Moje wątpliwości budzą również uwagi filozoficzno-polityczne autora, jak ta, że jedną z recept na odrodzenie lewicy współczesnej byłoby podniesienie sprawy antyklerykalizmu. Jak pisze: ludzkie sprawy musimy rozwiązywać tu i teraz, na Ziemi, bo żadnego pocieszenia „stamtąd” nie ma i nie będzie. Bez tego credo lewica nie wie, kim jest. Takie konkluzje po dość erudycyjnych wywodach nieco mnie rozczarowują. Autor ignoruje poważną część współczesnej filozofii postsekularnej, która – utrzymując przecież związki z lewicą – jednocześnie pogłębia swoją semantykę kryptoreligijną (skądinąd jeden z często przywoływanych ulubieńców autora, Slavoj Žižek, w wielu książkach ochoczo inspiruje się językiem i symboliką religijną). Również dawny przedstawiciel lewicy laickiej w PRL, Leszek Kołakowski, przeszedł bardzo interesującą ewolucję intelektualną, która według mnie pokazuje dojrzałość ideową, polegającą na próbach pogodzenia dorobku oświecenia i chrześcijaństwa. Proponowany przez autora powrót lewicy współczesnej do powierzchownego antyklerykalizmu według mnie nie stworzy interesującego pola symbolicznego w Polsce, tak oczekiwanego przez Andrzeja Ledera.

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Juliusz Iwanicki
Doktor nauk humanistycznych. Absolwent Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza i Akademii Artes Liberales na Uniwersytecie Warszawskim. Studiował MISH, filozofię i historię. Autor książek i artykułów z obszaru religioznawstwa, historii filozofii (głównie nowożytnej), myśli społecznej (głównie w PRL) i kulturoznawstwa. Adiunkt na UAM w Poznaniu. W wolnych chwilach czytelnik literatury faktu i współczesnej beletrystyki. Jeszcze rzadziej hobbysta gier planszowych i karcianych. Lubi podróżować do krajów południowej Europy.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone