Anna Brzezińska – „Woda na sicie. Apokryf czarownicy” – recenzja i ocena
Anna Brzezińska – „Woda na sicie. Apokryf czarownicy” – recenzja i ocena
W położonej wysoko w górach dolinie Intestini mieszkańcy od wieków żyją z wydobycia tajemniczego vermiglio - smoczej krwi. Gdy źródło zaczyna wysychać, a w okolicy rośnie ludowa rebelia, pobożni mężowie jak najszybciej muszą wskazać winowajcę. Kto lepiej nadaje się do tej roli, jeśli nie kobieta - wiedźma?
Anny Brzezińskiej chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Autorka bestsellerowych „Córek Wawelu” to nie tylko lubiana i ceniona pisarka fantastyki, trzykrotna zdobywczyni Nagrody im. Janusza Zajdla, ale też gruntownie wykształcona mediewistka.
Jesienią tego roku miała miejsce premiera jej najnowszej książki – „Woda na sicie. Apokryf czarownicy”. Tym razem akcja nie rozgrywa się na średniowiecznym dworze, a w świecie opartym prawdopodobnie w realiach wczesnorenesansowych Włoch. Główna bohaterka La Vecchia, czyli Staruszka, to przesłuchiwana przez Świętą Inkwizycję kobieta, którą oskarżono o paranie się magią. Ale to nie konszachty z diabłem są najpoważniejszym zarzutem, jaki zostaje postawiony kobiecie – La Vecchia staje przed sądem jako podejrzana o morderstwo mnicha, z którym miały łączyć ją bliskie relacje.
Za swoje rzekome przewinienia nasza bohaterka spędza kilka miesięcy w więzieniu, gdzie zostaje poddana przesłuchaniom i torturom, które stopniowo wyniszczają zarówno jej psychikę jak i organizm.. Podczas procesu opowiada historię całego swojego życia – tym samym w smutny i bolesny sposób rozlicza się nie tylko ze swojej przeszłością, ale również z całą lokalną społecznością, której zakłamanie i ciemnotę w złośliwy, a czasem i humorystyczny sposób komentuje.
Czy La Vecchia przyznaje się do zarzucanych jej czynów? Ależ nie! Bohaterka pomimo ogromnego wyczerpania, uparcie twierdzi, że nie jest winna zarzucanym jej czynom. Z drugiej strony zdaje się wiele wiedzieć nie tylko o tajnikach magii, ale również o mrocznej stronie ludzkiej duszy i wszystkich „grzeszkach”, które lokalna społeczność ma na sumieniu, a które przez wiele lat starano się „zamiatać pod dywan”. Być może ta właśnie wiedza sprawiła, że w opinii lokalnej społeczności kobieta jest niebezpieczna, a w oczach Świętej Inkwizycji to idealny kozioł ofiarny, którego proces „zapudruje” rosnące niezadowolenie społeczne i widmo rychłej rebelii.
Czytelnik w trakcie lektury poznaje jedynie subiektywny punkt widzenia rzeczywistości przedstawiony La Vecchię. Powieść „Woda na sicie” to monolog starszej kobiety, spisywany przez ordynariusza, a sam proces to rodzaj słownej i intelektualnej gry prowadzonej przez oskarżoną z Trybunałem Inkwizycyjnym oraz z zeznającymi na jej niekorzyść świadkami.
W relacji głównej bohaterki pełno jest nieścisłości, przekłamań, a także chaotycznych odniesień do różnych etapów jej życia. W tej historii bardzo trudno jest znaleźć jeden wspólny wątek, który logicznie spinałby całą opowieść głównej bohaterki. Czytelnik musi samodzielnie oddzielić ziarno od plew, prawdę od fikcji, manipulację od autentycznych wydarzeń, a na pytanie, czy La Vecchia faktycznie była winna morderstwa, nie znajdzie jasnej odpowiedzi. Czytając „Wodę na sicie” trudno jest stwierdzić, czy sprzeczności w zeznaniach wynikają z celowego wprowadzenia Trybunału w błąd, czy może jest to jedynie efekt tortur, które powodują m.in. zaniki pamięci u przesłuchiwanej i rosnącą u niej z każdym rozdziałem desperację. A może ta cała historia nigdy nie miała miejsca i jest jedynie wymysłem zmęczonej życiem staruszki? Pewną wskazówką w sposobie zrozumienia procesu jej myślenia oraz kreowanej przez nią rzeczywistości może być podtytuł powieści „Apokryf czarownicy”. Apokryf, czyli „utwór wątpliwego autorstwa, rzekomo powstały w dawnych czasach, a odkryty później” (cyt. za Słownikiem Języka Polskiego PWN), a więc tekst o wątpliwej autentyczności – podobnie jak zeznania torturowanej kobiety.
W powieści pojawiają się również wątki magiczne, z których najważniejszą rolę odgrywa tajemniczy kamień – vermiglio – uważany za zakrzepłą krew smoka. I w tym przypadku również nie otrzymamy odpowiedzi: czym ten kamień faktycznie jest i czy naprawdę istnieje. Vermiglio może być zarówno wymysłem lokalnej społeczności, jak i zwykłą rudą miedzi, którą lokalna społeczność uznaje za cudowną, gdyż jej wydobycie stanowi główne źródło utrzymania mieszkańców wioski. Wspomnianym smok, to nie żadna ziejąca ogniem, fruwająca w przestworzach, fantastyczna bestia, a jedynie alegoria autentycznego zła kryjącego się w ludzkiej skórze.
Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Anny Brzezińskiej – „Woda na sicie. Apokryf czarownicy”!
Każdy rozdział stanowi osobne zeznanie oskarżonej, poprzedzone i zakończone notatką ordynariusza o czasie i okolicznościach poczynionych przez nią wyznań. Ów notatki to bardzo często jedyne momenty, w których Święta Inkwizycja wyraźnie zaznacza swoją obecność. Czytelnik nie zna dokładnych pytań zadawanych przez Inkwizycję, ich treści może jedynie domyślić się z relacji kobiety.
W swojej najnowszej książce Brzezińska próbuje rozprawić się z „czarną legendą” Świętej Inkwizycji, choć w pewnych momentach, być może nieświadomie, powiela utarte w popkulturze błędne wyobrażenie o jej działalności. La Vecchia jest na bieżąco informowana o co i przez kogo jest oskarżana oraz w jaki sposób będzie przesłuchiwana. Powieść nie zawiera szczegółowych opisów tortur, a czytelnik bardziej może odczuć ich skutki w sposobie relacjonowania wydarzeń przez oskarżoną, niż poprzez otrzymanie dokładnego opisu ich przebiegu. Brak jasno określonych ram czasowych, w którym toczy się akcja sprawia, że nie wiadomo do końca, w którym momencie historycznym ma miejsce proces kobiety. Późne średniowiecze, a może renesans? To szczególnie cenna informacja, gdyż Inkwizycja na poszczególnych etapach swojej działalności funkcjonowała inaczej, a sam proces La Vecchi raczej przypomina ten z okresu potrydenckiego, niż średniowiecznego.
Protokoły przesłuchań w pewnych momentach wydają się nieco nienaturalne – brak w nich napięcia związanego z zarzutami przedstawionymi oskarżonej, a przecież walczy ona o życie, starając się wybronić przez ciążącym na niej widmem rychłej śmierci. W kwestii działań Świętej Inkwizycji autorka nie wnosi zbyt wiele nowych treści, a raczej powiela sporo utartych schematów opartych głównie na przeciwstawieniu skorumpowanych i zepsutych przedstawicieli Kościoła z ludźmi w absurdalny sposób oskarżonymi o zajmowanie się czarami.
Brak dialogów nadaje powieści pewną unikatowość i oryginalność, ale może powodować też trudność w utrzymaniu zainteresowania u czytelnika, czy wręcz go znudzić. Wprowadzenie od czasu do czasu jakiejś ostrzejszej wymiany zdań pomiędzy przesłuchiwaną a przesłuchującymi, czy świadkami, zapewne ożywiłoby akcję.
Niewątpliwą zaletą najnowszej książki autorki „Córek Wawelu” jest język całej powieści. Barwnym, potoczystym i oryginalnym stylem można zachwycić się już od pierwszych stron. Historyczny klimat utworu podtrzymywany jest poprzez stylizowanie wypowiedzi bohaterki na okres, w którym żyła. La Vecchię, chociaż niepiśmienną i pochodząca z tzw. marginesu społecznego, cechuje wysoka inteligencja i elokwencja, a także spora wiedza z dziedziny heraldyki, medycyny, czy polityki, a jej wypowiedzi są kwieciste i składne, chociaż nie brakuje w nich przekleństw i wulgaryzmów.
Najnowsza powieść Anny Brzezińskiej to dzieło wielowątkowe i złożone. Motywy magiczne i baśniowe przeplatają się z elementami historycznymi. Faktów historycznych nie uświadczymy zbyt wiele. Są to głównie tropy, wskazówki, luźne nawiązania do autentycznych wydarzeń z przeszłości. „Woda na sicie” to historia, która ma na celu przede wszystkim ukazanie przekroju mentalnego społeczeństwa niewielkich miasteczek na przełomie średniowiecza i epoki nowożytnej. Wątek polowania na czarownicy służy bardziej jako pretekst do snucia uniwersalnej opowieści o walce samotnej kobiety o godność w świecie rządzonym przez mężczyzn, niż przedstawienie autentycznego świadectwa procesu inkwizycyjnego. Autorka nie unika też tematu nędzy i ciężkiej sytuacji osób, które w ówczesnym rozumowaniu społeczeństwa uchodziły za gorsze, co w ostateczności prowadziło do ich bezbronności wobec wymiaru sprawiedliwości.
Czytając „Wodę na sicie” nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że Anna Brzezińska w jakimś stopniu wzorowała się na pracach: „Montaillou. Wioska Heretyków 1294-1324” Le Roy Ladurie i „Ser i robaki. Wizji świata pewnego młynarza z XVI w.” Ginzburga. Nie jest to w żadnym wypadku zarzut, a jedynie luźne odczucie recenzenta, które jeśli jest prawdziwe, pokazuje, jak bardzo sztandarowe dzieła antropologii historycznej wciąż żywo działają na współczesnych twórców.
„Woda na sicie” stanowi nietypowe podejście do tematu procesów czarownic w dawnych wiekach, choć momentami ze względu na sposób prowadzenia narracji może być dość trudna w odbiorze. Sprawnie dopasowany do epoki język, charyzmatyczna postać głównej bohaterki, a także wielowarstwowość i głęboko ukryty symbolizm powieści, sprawiają, że warto zapoznać się z najnowszą książką Anny Brzezińskiej. Pikanterii całej historii dodaje fakt, iż czytelnik nigdy do końca nie jest pewien, co w opowieści La Vecchi jest prawdą, a co fikcją, a na końcu... kim właściwie jest główna bohaterka? Zielarką, czarownicą, a może zwykłą ofiarą, której w wyniku tortur pomieszało się w głowie? Na te i inne pytania każdy musi odpowiedzieć sobie sam.