Artem Antonow – „Jeńcy” – recenzja i ocena filmu

opublikowano: 2010-12-07 12:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Dawno – poza świetną „Brygadą” – nie oglądałem dobrego rosyjskiego kina. Niestety film „Jeńcy” w reżyserii Artema Antonowa tego nie zmienił. Choć rozumiem zachwyty niektórych nad tym obrazem.
REKLAMA
Reżyseria: Artem AntonowScenariusz: Igor Bolgarin, Viktor SmirnovZdjęcia: Andrei VorobyovMuzyka: Andrei AntonenkCzas trwania: 100 minutDystrybucja: Epelpol DistributionProdukcja: Niemcy, RosjaData polskiej premiery: 2009Ocena naszego recenzenta: ++7/10++(jak oceniamy książki?)

Trwa II wojna światowa. Na wschodzie w klinczu stoją dwa wielkie mocarstwa – hitlerowskie Niemcy oraz ZSRR. Giną kolejni żołnierze – chłopcy, którym dano karabin do ręki i wysłano na front. Młody Chumachenko pała chęcią zemsty – podczas bitwy hitlerowcy otoczyli jego niedoświadczony oddział i przy dźwiękach harmonijki zabili prawie wszystkich towarzyszy broni. Radziecki żołnierz za wszelką cenę chce wrócić na front. Jednak dowództwo ma dla niego inny plan – dowodzenie grupą hitlerowskich jeńców, którzy przy ogromnym zimnie na dalekiej tajdze mają wykonać zadanie wagi państwowej. Czy rzeczywiście okaże się tak istotne?

„Jeńcy” to opowieść o bezsensie wojny. To pacyfistyczny obraz, który pokazuje, że od nienawiści i ideologii ważniejsza jest ciepła strawa i poczucie bezpieczeństwa. To wiemy już od Maslowa. Nowością – do której przekonać nas chce Antonow – jest przekonanie, że od ideologii i nienawiści silniejszy jest także pociąg seksualny. A to teza już wielce ryzykowna…

Wielką zaletą tego filmu jest ukazanie wojny z zupełnie innej perspektywy. Mało tu strzałów i broni. Poznajemy za to obłąkanych i wdowy, które po śmierci męża na froncie muszą zająć się gospodarstwem. To fajnie, że Antonow walczy z jednostronną optyką wojny. Pozostaje pytanie, czy aby w swoim dziele nie przedstawia jej dokładnie w ten sam sposób?

Muszę jednak przyznać, że ostatnia scena zmusza do refleksji. Być może tylko dla niej warto obejrzeć ten niekiedy przydługawy film.

Korekta: Justyna Piątek

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Łukasz Grzesiczak
Łukasz Grzesiczak – rocznik 1981. Absolwent filozofii UJ, próbuje skończyć bohemistykę na UJ. Przygotowuje doktorat o Europie Środkowej w Instytucie Politologii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Pracował jako piarowiec kultury, asystent senatora oraz wydawca on-line w portalu społecznościowym. Czechofil, dziennikarz, recenzent kulturalny – obecnie współpracuje m.in. z tygodnikiem „Przegląd”, czeskim magazynem „Listy”, „Nową Europą Wschodnią”, „Witryną czasopism” i portalem „polis.edu.pl”. Publikował m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Newsweeku”, „GW”, „Dzienniku Zachodnim”, „Twórczości” i „Lampie”. Jego proza ukazywała się na łamach „Pograniczy”. Tłumaczy z języka czeskiego i słowackiego. Uwielbia kawę, domino, Milana Kunderę i The Clash. Bloguje na http://kostelec.blox.pl

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone