Bunt w Nowoczerkasku: masakra robotników w „Robotniczym Raju”

opublikowano: 2018-06-01 16:14
wolna licencja
poleć artykuł:
W państwach „realnego socjalizmu” ludzie pracy mieli być dobrze wynagradzani i zadowoleni, a strajki miały pozostać domeną okrutnego kapitalizmu. W rzeczywistości w państwach bloku wschodniego, w tym również w Związku Sowieckim, takie bunty wybuchały często. Tłumiono je z całą bezwzględnością.
REKLAMA

31 maja 1962 roku w miasteczku Ramla w Izraelu szykowano niezwykle ponurą ceremonię. O północy na zbudowanej tam szubienicy miał stanąć osławiony zbrodniarz niemiecki, Adolf Eichmann, główny koordynator i wykonawca Endlösung. Wydarzeniem tym żył cały świat, prócz Związku Sowieckiego. Tam bowiem tego samego dnia wprowadzono 30% podwyżkę cen mięsa i 25% podwyżkę cen masła.

Nikita Chruszczow, ówczesny przywódca Związku Sowieckiego (domena publiczna).

Żyjący w „państwie robotników i chłopów” robotnicy i chłopi niemal od zarania systemu musieli borykać się z problemami dnia codziennego, nic więc dziwnego, że bardziej od jakiegoś niemieckiego mordercy interesowało ich to, czy będą mieli czym nakarmić rodziny. Sytuacja taka nie była też zresztą czymś bardzo nowym, ponieważ wszyscy zdążyli już przywyknąć do chronicznej niemożności zaopatrzenia mieszkańców w podstawowe artykułu spożywcze w gospodarce uspołecznionej. O ile jednak obywatele Związku Sowieckiego byli po prostu wściekli lub rozżaleni, o tyle mieszkańców Nowoczerkaska centymetry tylko dzieliły od wybuchu. A pamiętać należy, że miasto zamieszkiwali głównie kozacy dońscy, a więc lud raczej gorącokrwisty.

Założony w 1804 roku Nowoczerkask nie był specjalnie dużym miastem – nawet dzisiaj liczy mniej niż 200 tysięcy mieszkańców. W roku 1962 znaczną liczbę spośród mieszkańców zatrudniał Новочеркасский электровозостроительный завод – Nowoczerkaski Zakład Budowy Elektrowozów. Te potężne zakłady przemysłowe były jednym z przedsiębiorstw kluczowych dla sowieckiej gospodarki, istniejącym zresztą po dziś dzień. Szacuje się, że ok. 15 000 wyprodukowanych przez NEWZ lokomotyw obsługuje 80% ruchu towarowego w Rosji i WNP, w dużej mierze maszynami konstrukcji WŁ60 i innych. Obojętnie jednak od wagi zakładu produkcyjnego, nie mógł on liczyć na preferencyjne traktowanie swoich robotników. Następnego dnia po podwyżce cen, gdy nagłówki gazet na świecie informowały o śmierci Eichmanna, megafony NEWZ poinformowały o obniżce pensji o 1/3.

Elektrowóz WŁ60, produkowany w Nowoczerkaskim Zakładzie Budowy Elektrowozów (fot. Вадим Анохин, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0).

Prawobrzeżna strona Nowoczerkaska, w znacznej części zajęta przez tereny zakładów, stanęła w osłupieniu. Pracownicy wysłali delegację do dyrektora, Borysa Kuroczkina, ten jednak na skargę robotników, że nie stać ich na mięso odpalił à la manière de Marie-Antoinette „jak was nie stać na pierogi z mięsem, to jedzcie z wątróbką!” (według późniejszej wersji „z kapustą”, zaś według Sołżenicyna „z dżemem”). Ta arogancka odpowiedź została szybko przekazana dalej i zaogniła sytuację w fabryce. Rozpoczął się strajk. Jak wspominali później robotnicy, zrobili to, co widzieli na filmach propagandowych o sytuacji robotników w Ameryce.

Rychło stanęły całe zakłady, konflikt zaś zaczął eskalować. Prócz haseł ekonomicznych, jak „Żądamy mięsa”, pojawiły się też antypaństwowe, wyrażające ludzką frustrację, jak „Chruszczow na kiełbasy!”. Do południa protestowało już siedem tysięcy ludzi, zaś Moskwa była już poinformowana o sytuacji. Chruszczow rozkazał Rodionowi Malinowskiemu, ministrowi obrony, oraz Wadimowi Tikunowowi, ministrowi spraw wewnętrznych, zaprowadzenie porządku w Nowoczerkasku. Do miasta wyruszyli też dwaj najbliżsi współpracownicy pierwszego sekretarza, Froł Kozłow oraz Anastas Mikojan. Skierowano tam też jednostki wojskowe. 1 czerwca udało się jednak uniknąć katastrofy – protest przebiegł relatywnie spokojnie, jeśli pominąć spalenie wyniesionych z fabryki portretów przywódców Związku Sowieckiego.

Generał Issa Plijew, dowódca Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego odpowiedzialny za masakrę w Nowoczerkasku (fot. Mil.ru, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution 4.0 International).

W nocy strajkujący rozeszli się do domów, co wykorzystał KGB. Nad ranem oficerowie bezpieki aresztowali około dwudziestu prowodyrów, w mieście zaś rozmieszczono wojsko, by blokowało ulice. Dowódca Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego, generał Issa Plijew, ogłosił alarm bojowy w 18. Dywizji Pancernej i skierował ją do miasta, gdzie miała dołączyć do elementów jednostki wysłanych w nocy.

REKLAMA

Gdy rankiem 2 czerwca robotnicy wrócili na rynek Nowoczerkaska, szybko zorientowali się w posunięciach rządu. Blokady wojskowe zostały z łatwością przerwane, zablokowano linię kolejową biegnącą obok miasta, zaś tłum ruszył na budynki należące do miejskiego komitetu partii. Oznaczało to konieczność przejścia przez zablokowane przez czołgi mosty. Na miejscu był zastępca dowódcy okręgu, generał Matwiej Szaposznikow. Wtedy też doszło do dramatycznej sytuacji. Generał Plijew wydał swym wojskom rozkaz otwarcia ognia do protestujących, został on jednak zablokowany przez Szaposznikowa. Następnie dowódca okręgu rozkazał już bezpośrednio swemu zastępcy użycie broni pancernej do ataku na zbliżających się protestujących. Szaposznikow odmówił wykonania rozkazu – według świadectw ów weteran spod Stalingradu i Kurska miał odpowiedzieć Plijewowi, że nie widzi wroga, którego mógłby zaatakować.

Artykuł został opublikowany w ramach dodatku tematycznego do Histmag.org „Wielkie momenty oporu przeciw tyranii 1945-89”, zrealizowanego dzięki wsparciu Europejskiego Centrum Solidarności :

Kłótnia z dowództwem trwała na tyle długo, by strajkujący przekroczyli linię jego wojsk. Nie było już szans, by siły pancerne ruszyły na protestujących, gdy więc sytuacja na moście została opanowana, Szaposznikow pobiegł do swego łazika, po czym ruszył w stronę budynku komitetu miejskiego, pełen najgorszych przeczuć. Jak się okazało – słusznych.

W tym czasie protestujący zdążyli już dotrzeć pod Pałac Atamański, znajdujący się na prospekcie Płatowskim. Tam znajdowała się siedziba partii i tam protestujący skierowali się najpierw, bazując na plotkach, jakoby aresztowani w nocy prowodyrzy strajków mieli być zamknięci albo tam, albo w siedzibie KGB. Ponieważ aresztantów nie znaleziono, strajkujący ruszyli w stronę budynków KGB oraz milicji i zaczęli się do nich włamywać. Wtedy też padły pierwsze strzały. Ogień prowadzono seriami, używając do tego broni szturmowej oraz lekkiej maszynowej, gdy zaś po paru minutach zaprzestano strzelać, na placu leżało 26 zabitych oraz 87 rannych. Trzech z nich zmarło potem w szpitalu.

Pałac Atamański w Nowoczerkasku (fot. Gray Gray, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

Masakra w Nowoczerkasku stała się jedną z pilniej strzeżonych tajemnic Związku Sowieckiego. Do jego upadku nie pociągnięto nikogo do odpowiedzialności, nie przeprowadzono nawet śledztwa, nie wolno też było w żaden sposób upamiętniać pomordowanych. Dzisiaj za głównego winowajcę uważa się głównodowodzącego Północnokaukaskiego Okręgu Wojskowego, generała Plijewa, jako wydającego rozkaz otwarcia ognia na polecenie członków Biura Politycznego z Kozłowem na czele. Istnieją jednak poszlaki wskazujące na inny przebieg wypadków. Podczas masakry i bezpośrednio po niej widziano niezidentyfikowanych osobników prowadzących ogień lub uciekających z miejsca wydarzeń, bezpośrednio po ustaniu strzelaniny na terenie zjawiły się ciężarówki z piaskiem do zasypywania krwi oraz wywożące zabitych, równie szybko podciągnięto też beczkowozy do zmywania krwi i innych śladów po zabitych. W tej wersji wydarzeń przypuszcza się, że motorem wydarzeń było dążenie do utrącenia kariery idącego w górę Kozłowa, którego typowano już na następcę Chruszczowa.

Pomnik upamiętniający ofiary masakry (fot. Dennp, domena publiczna).

Obojętnie od motywu sprawców, życie straciło niemal trzydzieści osób. Nie był to jednak koniec: w sumie z powodu strajku aresztowano 116 osób, z czego 14 skazano w procesach pokazowych. Połowa otrzymała wyroki od 10 do 15 lat pozbawienia wolności, drugą połowę zaś skazano na karą śmierci. Pozostała setka otrzymała mniejsze kary więzienia. Wszystkie wyroki wykonano.

Epilog tej historii miał miejsce 5 maja 1990 roku – na ulicy nieopodal NEWZ znaleziono pobitego na śmierć Piotra Siudę, jednego z przywódców strajku. Na fali przemian w upadającym Związku Sowieckim zgłosił on do Biura Prokuratora Generalnego sprawę mordu w Nowoczerkasku, co kosztowało go życie. Śledztwo w tej sprawie rychło zostało zamknięte. Po dziś dzień nie zbadano dokładnie tej sprawy, poprzestając na obarczenia winą Froła Kozłowa i Issy Plijewa. wciąż jednak nie wiemy, co naprawdę wydarzyło się 2 czerwca 1962 roku.

Bibliografia:

Artykuł został opublikowany w ramach dodatku tematycznego do Histmag.org „Wielkie momenty oporu przeciw tyranii 1945-89”, zrealizowanego dzięki wsparciu Europejskiego Centrum Solidarności :

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Przemysław Mrówka
Absolwent Instytut Historycznego UW, były członek zarządu Koła Naukowego Historyków Wojskowości. Zajmuje się głównie historią wojskowości i drugiej połowy XX wieku, publikował, m. in. w „Gońcu Wolności”, „Uważam Rze Historia” i „Teologii Politycznej”. Były redaktor naczelny portalu Histmag.org. Miłośnik niezdrowego trybu życia.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone