Dipo Faloyin – „Afryka to nie państwo. Pora przełamać stereotypy” – recenzja i ocena

opublikowano: 2024-04-04, 07:28
wolna licencja
Choć w Afryce znajduje się 30% wszystkich granic świata, to jednocześnie właśnie na tym kontynencie rozgrywa się aż 60% sporów terytorialnych między państwami. Czy źródeł afrykańskich konfliktów należy szukać wyłącznie w polityce kolonialnej europejskich mocarstw?
reklama

Dipo Faloyin – „Afryka to nie państwo. Pora przełamać stereotypy” – recenzja i ocena

Dipo Faloyin
„Afryka to nie państwo. Pora przełamać stereotypy”
nasza ocena:
7/10
cena:
79,90 zł
Tytuł oryginalny:
„Africa Is Not a Country: Notes on a Bright Continent”
Wydawca:
Wydawnictwo Literackie
Tłumaczenie:
Wojciech Charchalis
Okładka:
twarda
Liczba stron:
400
ISBN:
978-83-0808-362-8
EAN:
9788308083628

Dipo Faloyin, dziennikarz i redaktor popularnego magazynu lifestylowego VICE, jest Nigeryjczykiem. Obywatelem szóstego najludniejszego kraju świata. Urodził się w Chicago, wychował w Lagos, obecnie mieszka w Londynie. Jego debiut z pewnością trafi do szerokiego grona odbiorców. Polskie tłumaczenie ukazuje się w niespełna dwa lata po oryginalnej publikacji – równocześnie z wydaniem niemieckim, włoskim, holenderskim i czeskim. Zarówno tytuł, jak i sama treść przyciągają uwagę Czytelnika. Dzięki błyskotliwej, pełnej humoru i potoczystej narracji książkę czyta się znakomicie. Dla wszystkich miłośników Afryki będzie więc to pozycja obowiązkowa.

Chyba najciekawszy rozdział dotyczy skarbów zrabowanych przez państwa kolonialne. Aż 90% materialnego dziedzictwa kultury Afryki – w tym tzw. brązy z Beninu wykradzione przez Brytyjczyków z Nigerii – znajduje się poza kontynentem. Gdyby British Museum zwróciło choćby połowę wyszabrowanych artefaktów, stałoby się niewielką placówką. Tymczasem europejskie i amerykańskie instytucje muzealne nie chcą dopuścić do restytucji posiadanych eksponatów. Zasłaniają się budzącym zasadnicze wątpliwości „szerszym intelektualnym albo estetycznym kontekstem i ustawieniem ich [dzieł sztuki – PB] w szerszej, bogatszej strukturze zależności”.

Największą zaletą pracy jest przedstawienie afrykańskiej perspektywy i tym samym pobudzenie do myślenia Czytelnika zlokalizowanego w innym kontekście kulturowym. Autor nie ustrzegł się przy tym kontrowersji. Zbiór luźno ze sobą powiązanych esejów jest jego subiektywnym wyborem. Oczywiście ma do niego prawo. Zresztą sam zaznacza, że „książka przedstawia jego punkt widzenia” i tym samym nie jest neutralny. Z jednej strony, co podkreśla dziennikarz, opisy Czarnego Kontynentu rzeczywiście zazwyczaj są uproszczone, bywają dla jego mieszkańców krzywdzące i pełne są stereotypów, z których warto sobie zdawać sprawę by w przyszłości się ich wystrzegać. Z drugiej strony, Faloyin w kilku miejscach się zapędził lub też – świadomie lub nie – pominął istotne wątki.

reklama

Autor książki „Afryka to nie państwo” tłumaczy czytelnikom, jak wiele zła wyrządziły wielkie kampanie charytatywne lat osiemdziesiątych, w tym piosenka „Do They Know It’s Christmas?”. W tym samym rozdziale autor krytykuje kampanię internetową „Kony 2012”. Szkoda, że przy okazji nie znalazł przestrzeni by napisać kim jest (lub był) Joseph Kony. Zresztą przyjęte założenie, że wszelkie wsparcie z Zachodu jest zgubne dla mieszkańców Czarnego Lądu jest co najmniej kontrowersyjne.

Zgoda – mit „białego zbawcy” jest ugruntowany i krzywdzący, ale państwa zachodnie nie odpowiadają za wszystkie wypaczenia przemysłu pomocy humanitarnej. Z książki dowiadujemy się również, że najlepsze filmy na temat Afryki to „Książę w Nowym Yorku” (1988) i „Czarna Pantera” (2018). Pozostałe produkcje są natomiast uproszczone i powtarzają stereotypy o zacofanym kontynencie. Nawet, jeśli by tak było, to uważam, że m. in. „Wierny ogrodnik” (2005), „Operacja bracia” (2019), czy też „Krwawy diament” (2006) są warte obejrzenia. Choć pokazują jedynie wycinek afrykańskiej rzeczywistości, to dają impuls do sięgnięcia po dodatkową literaturę oraz przemyśleń nad relacjami na linii byłe metropolie-kolonie.

W pierwszym rozdziale, pisząc o swoim rodzinnym mieście, dziennikarz twierdzi, że Lagos „ma wszystko, żeby stać się naprawdę wielkim, wspaniałym miastem”. Jakby zapominał o gigantycznych barierach rozwojowych tej ponad dwudziestomilionowej metropolii. Choćby o największych na świecie pływających slumsach i rosnącej przestępczości.

W innym miejscu, opisując podział Sudanu, nawet nie próbuje przedstawić złożoności rozpadu największego państwa kontynentu. Kilkadziesiąt stron dalej, analizując postać Paula Kagame, „zapomina” o jego udziale w wielkiej wojnie afrykańskiej i rozgrabieniu przez Rwandę surowców w Demokratycznej Republice Konga.

Mając na uwadze powyższe mankamenty, jednocześnie pamiętając o dominujących zaletach, trzeba mimo wszystko pozytywnie ocenić wartość książki wydanej przez Wydawnictwo Literackie. Zarówno miłośnicy tematyki afrykańskiej, jak i bardziej zaznajomieni z historią Czarnego Lądu, znajdą w pracy coś dla siebie. Dzięki potoczystej narracji i dobremu tłumaczeniu Wojciecha Charchalisa, lektura będzie stanowiła dużą przyjemność i z pewnością skłoni Czytelnika do redefinicji części błędnych przekonań na temat Afryki. Polecam uwadze.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Dipo Faloyina „Afryka to nie państwo. Pora przełamać stereotypy”!

reklama
Komentarze
o autorze
Piotr Bejrowski
Absolwent historii i politologii na Uniwersytecie Gdańskim. Sportowiec-amator, podróżnik. Autor tekstów popularnonaukowych. Redaktor e-booków wydawanych przez Histmag.org.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone