Dolar - historia zielonego banknotu

opublikowano: 2017-10-25 17:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Dolar posiada barwne dzieje. To historia odkryć, podbojów, wojen, kryzysów i wielkich fortun. Te zielone banknoty z podobiznami prezydentów od wieków budzą pożądanie. Jak narodziła się waluta która rozpala mroczne żądze?
REKLAMA

Dolar: historia i ciekawostki

Wśród setek tysięcy napadów na banki, jakich dokonano w historii Stanów Zjednoczonych, nie sposób znaleźć dwóch identycznych. Różnią się sposobem przeprowadzenia, stopniem profesjonalizmu rabusiów, ich przebraniem i uzbrojeniem, treścią notatek z żądaniem pieniędzy oraz sposobami ucieczki. Obiektami napadów bywają duże banki w centrach metropolii, oddziały na prowincji i małe placówki w centrach handlowych. Wspólnym elementem wszystkich tych przestępstw jest ich cel, czyli kradzież jak największej ilości gotówki. Oczywiście zdarza się, że rabusie zabierają ze sobą również przechowywaną w skrytkach biżuterię, czeki i obligacje. Jednak głównym przedmiotem pożądania zarówno zawodowców, jak i amatorów, są zielone banknoty z podobiznami prezydentów, czyli dolary amerykańskie — waluta, której początki sięgają połowy ubiegłego tysiąclecia.

„Twarda” waluta (w latach 80. równowartość ok. połowy przeciętnej pensji)

Historia dolara to historia odkryć, podbojów, wojen, kryzysów i wielkich fortun. Jej geneza prowadzi do krainy geograficznej Czech, gdzie na przełomie XV i XVI wieku odkryto pokaźne złoża srebra. Umożliwiło to rozpoczęcie produkcji srebrnego bilonu, który szybko zastąpił malutkie monety bite z rzadkiego i kosztownego złota. W 1518 roku srebrne monety zaczęto produkować w położonej przy granicy z Niemcami miejscowości Sankt Joachimsthal (obecnie Jáchymov). Z jednej strony miały one wygrawerowaną podobiznę Joachima, czyli ojca Marii z Nazaretu, a z drugiej — czeskiego lwa. Monety nosiły nazwę „Joachimsthale” i były produkowane z wysokiej jakości kruszcu. Miały też wagę dopasowaną dobrze do obowiązujących wówczas miar, dzięki czemu szybko stały się popularne w całej Europie Środkowej. Ponieważ podobne monety zaczęto wytwarzać w innych krajach, dla ich określenia zaczęto używać samego przyrostka nazwy miejscowości Joachimsthal — „talar” (thaler). Ich angielska nazwa brzmiała z kolei „dolar”. W połowie XVI wieku wydobycie srebra w Europie zaczęło się zmniejszać.

Pokaźne złoża tego metalu odkryto jednak na kontynencie amerykańskim. Przez kolejnych trzysta lat 85% światowego srebra pochodziło ze skolonizowanych przez Hiszpanię krajów Ameryki Południowej i Środkowej — przede wszystkim Boliwii, Peru i Meksyku. Przy niemal nieograniczonych zasobach srebra Hiszpania zdominowała produkcję monet z tego kruszcu, w związku z czym szybko wyparły one środkowoeuropejskie talary. Oficjalna nazwa hiszpańskich monet brzmiała real de a ocho, ale popularnie nazywano je „peso de ocho”. W XVII wieku stały się obowiązującym środkiem płatniczym we wszystkich hiszpańskich koloniach, stamtąd zaś trafiły do kolonii brytyjskich w Ameryce Północnej. Jako że ich wartość odpowiadała wartości europejskich talarów, osadnicy posługiwali się określeniem „hiszpański dolar”. Gdy w 1776 roku Stany Zjednoczone ogłaszały niepodległość, większość monet w obiegu stanowiły właśnie hiszpańskie dolary. Ze względów praktycznych oraz by podkreślić odrębność od Korony Brytyjskiej, odrzucono wówczas brytyjskiego funta i przyjęto dolara za oficjalną walutę Stanów Zjednoczonych. Nazwa „dolar” pojawia się w artykule 1. amerykańskiej konstytucji. Mówi on o tym, że do roku 1808 parlament nie ma prawa ograniczać sprowadzania do USA niewolników, chociaż może nałożyć cła importowe w wysokości do 10 dolarów od osoby. Pisząc o dolarach, autorzy konstytucji mieli na myśli dolary hiszpańskie.

REKLAMA
Warsztat mincerza (domena publiczna)

W okresie kolonizacji Ameryki Północnej osadnicy posługiwali się trzema rodzajami waluty. Początkowo popularne było „płacidło”, czyli towary pełniące funkcje pieniądza, takie jak skóry bobrów i bawołów, kukurydza oraz ryby. W Karolinie Południowej rolę środka płatniczego pełnił ryż, a w stanie Wirginia — tytoń. Płacenie towarami odbywało się jednak wyłącznie na obszarze kolonii oraz w handlu z Indianami. W transakcjach międzynarodowych posługiwano się głównie hiszpańskimi dolarami. Ponieważ ich ilość w obiegu była ograniczona, kolonie zaczęły drukować własne papierowe pieniądze. Jako pierwsza wyemitowała je w 1690 roku kolonia Massachusetts, by sfinansować wyprawy wojenne. Kolonialne pieniądze nie miały jednak pokrycia w srebrze lub złocie i były łatwe do podrobienia. Powszechnie drukowano zbyt dużą liczbę banknotów, co prowadziło do inflacji i ogromnych strat wśród posiadaczy gotówki oraz kredytodawców. W konsekwencji w roku 1764 Wielka Brytania wprowadziła limity w drukowaniu własnych pieniędzy przez kolonie, ale zakaz nie obowiązywał długo. W 1775 roku, w ramach przygotowań do wojny o niepodległość, Amerykanie zdecydowali o druku nowych pieniędzy, zwanych „kontynentalami” (ang. [continentals]). Początkowo wprowadzono do obiegu niewielką liczbę tych banknotów, o nominałach od 1/6 do 80 dolarów, ale wraz ze wzrostem wydatków wojennych ich suma została zwiększona do 240 milionów, co spowodowało wysoką inflację. W 1880 roku, czyli zaledwie po pięciu latach, wartość kontynentali spadła do 2,5% ich wartości nominalnej, a w 1890 roku wymieniano je na rządowe obligacje za 1% wartości. Do języka weszło wówczas powiedzenie: „Nie wart nawet kontynentala”. Człowiekiem, któremu powierzono rozwiązanie problemu, był Robert Morris. Dzięki własnym środkom oraz pożyczce od Francji doprowadził on do utworzenia Banku Ameryki Północnej. W lipcu 1785 roku Kongres Kontynentalny upoważnił ten bank do emisji nowej waluty, zwanej United States Dollar. By uniknąć powtórki z kontynentalami, w Konstytucji Stanów Zjednoczonych umieszczono klauzulę zakazującą poszczególnym stanom emisji papierowego pieniądza. W 1792 roku uchwalono ustawę, dzięki której dolar amerykański stał się prawnym środkiem płatniczym. Jego wagę określono na 24 gramy srebra, co odpowiadało wadze dolara hiszpańskiego, który stał się punktem odniesienia dla waluty amerykańskiej. Kiedy w 1798 roku doszło do pierwszego w historii USA skoku na bank, czyli włamania do Banku Pensylwanii, w dokumentach sądowych odnotowano, że wartość łupu wyniosła 162 800 dolarów hiszpańskich. Sumę tę zapisano słowami, ponieważ nie funkcjonował jeszcze symbol $. Znak ten wszedł do użycia dopiero w XVIII wieku i pochodził od meksykańskiego peso, które początkowo zapisywano jako PS, później S na literze P, a ostatecznie jako symbol „$”.

REKLAMA
Biały Dom (fot. Cezary p, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International).

Przez pierwsze czterdzieści lat istnienia Stany Zjednoczone funkcjonowały w systemie walutowym opartym na złocie i srebrze. Relację wartości monet z obu kruszców ustalono na 15 do 1. Jako że monety srebrne ważyły 24 gramy, wagę monet złotych ustalono na 1,6 grama. W 1834 roku Kongres zmienił relację obu kruszców na 16 do 1, co oznaczało zmniejszenie wagi złotych monet do 1,5 grama. W ten sposób doszło do dewaluacji srebra i obniżenia jego wartości w stosunku do cen na rynkach światowych. Spowodowało to „eksport” srebrnych monet. W efekcie około roku 1850 w obiegu pozostały niemal wyłącznie monety złote. Gdy 5 listopada 1870 roku w Reno w stanie Nevada doszło do napadu na pociąg, gangsterzy znaleźli w wagonie pocztowym 60 tysięcy dolarów w złotych monetach. Ponieważ nie byli w stanie zabrać ze sobą całego łupu ważącego prawie 100 kilogramów, pozostawili w pociągu monety o wartości 8 tysięcy dolarów. Złoto było preferowane przez władze Stanów Zjednoczonych z powodu odkrycia pokaźnych złóż tego metalu w Kalifornii, podczas gdy srebro wydobywano w kontrolowanej przez Hiszpanię Ameryce Środkowej i Południowej. W 1873 roku „srebrny dolar” został wycofany z obiegu, a kruszec do jego produkcji stosowano odtąd wyłącznie jako domieszkę do innych metali w monetach o wartości mniejszej niż jeden dolar.

REKLAMA

Tekst jest fragmentem książki Marka Wałkuskiego „To jest napad! Czyli kawałek nieznanej historii Ameryki”:

Marek Wałkuski
„To jest napad! Czyli kawałek nieznanej historii Ameryki”
cena:
39,90 zł
Format:
164x239
ISBN:
Książki drukowanej: 978-83-283-3542-4, 9788328335424

W XIX wieku Stany Zjednoczone kilkakrotnie odeszły od zasady, że papierowe pieniądze powinny mieć pokrycie w cennych metalach. Po raz pierwszy nastąpiło to w 1812 roku podczas wojny z Wielką Brytanią, którą określano mianem drugiej wojny o niepodległość USA. Początkowo Amerykanie doznali serii dotkliwych porażek w starciach z koalicją wojsk brytyjskich, kanadyjskich oraz plemion indiańskich. Najbardziej bolesna miała miejsce w sierpniu 1814 roku, gdy Brytyjczycy zajęli Waszyngton. Po wkroczeniu do stolicy biesiadowali w Białym Domu, po czym podpalili nowo wybudowaną rezydencję amerykańskich prezydentów.

W ogniu stanęły też inne budynki federalne, w tym Kapitol oraz Biblioteka Kongresu. Pożary zostały ugaszone tylko dzięki ulewnym opadom deszczu. W kolejnych miesiącach wojskom amerykańskim udało się odnieść szereg zwycięstw i w 1815 roku podpisano układ pokojowy. Odparcie brytyjskich ataków, szczególnie na Nowy Orlean, stało się przedmiotem dumy narodowej. Wojna zmusiła jednak amerykański rząd do emisji obligacji niegwarantowanych złotem czy srebrem. Podobne papiery wartościowe wyemitowano podczas wojny z Meksykiem w latach 1846 – 48, która wybuchła po aneksji Teksasu przez Stany Zjednoczone. W obu przypadkach rządowe papiery wartościowe nie były powszechnie używanymi środkami płatniczymi, aczkolwiek można było nimi opłacać cła oraz podatki. Podczas wojny secesyjnej w latach 1861 – 62 roku amerykański rząd wyemitował tak zwane „demand notes”, którymi opłacano żołnierzy i zakupy uzbrojenia. W odróżnieniu od wcześniejszych papierów wartościowych, były one drukowane dwustronnie i miały mniejszy rozmiar. Z powodu zielonego koloru na odwrocie nazywano je „greenbackami”. To właśnie one stały się pierwowzorem obecnych banknotów dolarowych.

Rysunek satyryczny Johna S. Pughe’a opublikowany w 1898 roku przedstawia płacącego dolarami Wuja Sama, z którym cała Europa chce robić interesy (z wyjątkiem niemającej grosza przy duszy Hiszpanii) (prawa zastrzeżone)

Pod koniec XIX wieku podjęto próbę przywrócenia do obiegu srebrnych monet. Powodem było odkrycie na zachodzie USA pokaźnych złóż srebra, co doprowadziło do spadku cen tego kruszcu. Wspierany przez koncerny wydobywcze ruch pod nazwą Free Silver promował wówczas nieograniczone bicie srebrnych monet, co w praktyce oznaczało politykę taniego pieniądza i wysokiej inflacji. Taka polityka monetarna byłaby korzystna dla farmerów, którzy mogliby szybciej spłacić swoje zadłużenie. Sprzeciwiali się jej jednak zwolennicy silnego dolara, bankowcy oraz przemysłowcy, forsujący ideę parytetu złota. W 1878 roku ruch Free Silver odniósł sukces, doprowadzając do uchwalenia przez Kongres ustawy nakazującej rządowi USA zakupy srebra za kwotę 4 milionów dolarów miesięcznie i bicie monet z tego kruszcu. W obiegu nadal jednak dominowały monety ze złota, preferowane przez Amerykanów. Kiedy w 1897 roku Butch Cassidy obrabował kopalnię węgla w Pleasant Valley w stanie Utah, jego łupem padło 7 tysięcy dolarów wyłącznie w złotych monetach. Formalny koniec tak zwanego „bimetalizmu” nastąpił w 1900 roku, gdy zwolennicy silnego dolara przeforsowali w parlamencie Gold Standard Act, czyli ustawę o parytecie złota, gwarantującą wymienialność amerykańskiej waluty na złoto w stosunku: jeden dolar za półtora grama złota. Jednak w 1933 roku prezydent Franklin Delano Roosevelt zawiesił obowiązywanie parytetu, unieważnił złoto jako legalny środek płatniczy i zakazał przetrzymywania przez obywateli znaczących jego ilości.

REKLAMA

Amerykanie mieli obowiązek odsprzedania cennego metalu bankowi centralnemu po 20,67 $ za uncję, a tym, którzy nie podporządkowali się nakazowi, groziły wysokie kary finansowe lub więzienie. Celem tego posunięcia było przerwanie praktyki gromadzenia złota przez Amerykanów jako zabezpieczenia kapitału, co zmniejszało ilość pieniądza w obiegu, skutkując pogłębieniem gospodarczego kryzysu. Parytet złota został przywrócony w transakcjach międzynarodowych po II wojnie światowej na mocy porozumień z Bretton Woods. Dolara powiązano wówczas ze złotem według obowiązującego jeszcze przed wojną stałego przelicznika 35 USD za uncję i ustalono stałe kursy walut 44 państw alianckich wobec waluty amerykańskiej. W ten sposób dolar stał się walutą światowych rezerw. System z Bretton Woods okazał się jednak nie do utrzymania na dłuższą metę. W 1971 roku prezydent Richard Nixon ogłosił zakończenie gwarantowanej wymienialności dolara na złoto. Od tego momentu amerykański system finansowy nie jest już powiązany z metalami szlachetnymi. Następca Nixona, prezydent Gerald Ford, ponownie zezwolił Amerykanom na posiadanie złota. W latach 70. cena tego kruszcu wzrosła — z 35 do 850 dolarów za uncję.

REKLAMA
Prezydent Gerald Ford, wrzesień 1974 roku (fot. David Hume Kennerly, ze zbiorów National Archives and Records Administration)

Na amerykańskich banknotach od początku dominowała barwa zielona. Kiedy w latach 60. XIX stulecia rząd Stanów Zjednoczonych rozpoczynał druk papierowych pieniędzy mających sfinansować walkę z wojskami Konfederacji, zdecydowano się na zieleń jako na kolor symbolizujący stabilność. W odróżnieniu od walut innych krajów, wszystkie amerykańskie banknoty, niezależnie od nominału, mają podobną kolorystykę — kolor czarny z elementami zieleni z przodu i zieleń na odwrocie. Na pierwszych monetach, jakie bito w Stanach Zjednoczonych, nie było twarzy prezydentów ani innych zasłużonych polityków. W początkach amerykańskiej państwowości panowała niechęć do umieszczania podobizn przywódców na pieniądzach, ponieważ przypominało to praktykę stosowaną przez europejskich monarchów. Zamiast tego na monetach widniały postacie z mitologii greckiej oraz rzymskiej.

Stosunek Amerykanów do tej kwestii zmienił się w połowie XIX wieku. Na wyemitowanym w 1862 roku „greenbacku” znalazł się portret Salmona Chase’a — sekretarza skarbu w rządzie prezydenta Lincolna. W 1880 roku do obiegu wszedł banknot jednodolarowy z prezydentem Jerzym Waszyngtonem, a sześć lat później z podobizną jego żony Marthy. Obecnie na amerykańskich banknotach znajdują się oblicza Waszyngtona (1 $), Jeffersona (2 $), Lincolna (5 $), Hamiltona (10 $), Jacksona (20 $), Granta (50 $) oraz Franklina (100 $). Na awersie banknotów widnieje także nominał — pisany cyfrą i słownie, rok emisji, seria i numer, podpis sekretarza skarbu oraz pieczęć Rezerwy Federalnej. Na odwrocie umieszczony jest napis: „The United States of America” oraz hasło: „Bogu ufamy” ([In God We Trust]), które od 1956 roku stanowi oficjalne motto Stanów Zjednoczonych. Na większości banknotów widnieją też rysunki symbolicznych amerykańskich budowli, takich jak Biały Dom, Kongres czy pomnik Lincolna. Na jednodolarówce znajduje się Wielka Pieczęć Stanów Zjednoczonych z napisem: „Novus Ordo Seclorum” (łac. Nowy Porządek Wieków) oraz „Oko opatrzności” w piramidionie, które zwolennicy teorii spiskowych uważają za dowód na udział masonerii w tworzeniu państwa amerykańskiego. Oko opatrzności pojawiło się jednak w symbolice masońskiej dopiero w 1797 roku, czyli kilkanaście lat po zaprojektowaniu Wielkiej Pieczęci, a wśród jej projektantów tylko Benjamin Franklin był masonem.

REKLAMA

Tekst jest fragmentem książki Marka Wałkuskiego „To jest napad! Czyli kawałek nieznanej historii Ameryki”:

Marek Wałkuski
„To jest napad! Czyli kawałek nieznanej historii Ameryki”
cena:
39,90 zł
Format:
164x239
ISBN:
Książki drukowanej: 978-83-283-3542-4, 9788328335424

Najrzadziej spotykanym amerykańskim banknotem jest ten o nominale 2 dolarów. Po raz pierwszy pojawił się on w obiegu w 1862 roku i był emitowany nieprzerwanie do roku 1966, kiedy to wstrzymano jego produkcję z powodu niskiej popularności. Po dziesięciu latach dwudolarówka została wskrzeszona z okazji obchodów dwustulecia Stanów Zjednoczonych. Na awersie umieszczono wtedy portret trzeciego prezydenta USA Thomasa Jeffersona, a na rewersie reprodukcję obrazu Johna Trumbulla Deklaracja Niepodległości. Większość Amerykanów podejrzliwie patrzy na banknot o nominale 2 dolarów, a wielu nie ma pojęcia, że jest on w USA legalnym środkiem płatniczym. Mimo to na całym świecie w obiegu jest 1,2 miliarda tych banknotów.

Awers i rewers dwóch zużytych banknotów amerykańskich, pięcio- i dziesięciodolarowego, wydrukowanych przez władze Konfederatów podczas wojny secesyjnej w 1864 roku (prawa zastrzeżone)

Największe zmiany w wyglądzie amerykańskich pieniędzy nastąpiły w 1929 roku. To właśnie wtedy zredukowano liczbę różnych wersji banknotów o tym samym nominale i zmniejszono ich wielkość o prawie 30%. Obecnie wszystkie mają 156 mm długości, 66 mm szerokości oraz 0,1 mm grubości i ważą około jednego grama. Rabując bank na kwotę 10 tysięcy dolarów w banknotach dwudziestodolarowych, przestępca ucieka więc z plikiem o grubości zaledwie 5 centymetrów i wadze pół kilograma. Gdyby ten sam łup otrzymał w jednodolarówkach, ważyłyby one 10 kilogramów. Taki sam kształt i podobny wygląd wszystkich amerykańskich banknotów może stanowić utrudnienie dla złodziei i rabusiów bankowych. Podczas napadu, w którym cenna jest każda sekunda, nie ma bowiem czasu na analizę, czy wrzucone do torby przez kasjera pliki banknotów składają się z pięcio-, dziesięcio- czy studolarówek. Z pomocą przestępcom przychodzi wówczas znajomość zasady pakowania banknotów w papierowe banderole. Są one uregulowane przez Związek Banków Amerykańskich w taki sposób, że do plików o różnej grubości i nominałach stosuje się opaski w odmiennych kolorach. Czarne banderole używane są do plików składających się z 25 jednodolarówek. Kolor fioletowy odpowiada plikowi stu dwudziestodolarówek, a musztardowy — stu banknotom studolarowym. Kolorowe banderole wprowadzono po to, by ułatwić liczenie dużej ilości pieniędzy. Ich znajomość może jednak również pomóc profesjonalnym bankowym rabusiom.

REKLAMA

Przez ponad 150 lat w Stanach Zjednoczonych funkcjonowały papiery wartościowe o bardzo dużych nominałach — 500, 1000, 5000 i 10 000 dolarów. Początkowo były to obligacje skarbowe poszczególnych stanów, a później także normalne banknoty emitowane przez Departament Skarbu i Rezerwę Federalną. Banknoty o dużych nominałach po raz ostatni zostały wydrukowane w 1945 roku, aczkolwiek nadal pozostają legalnymi środkami płatniczymi. Jednak o ile w okresie międzywojennym podczas rabowania bankowych skarbców gangsterzy mogli trafić na banknot o nominale 5 czy 10 tysięcy dolarów, to obecnie znajdują się one w muzeach albo w rękach kolekcjonerów. Najlepiej zachowane banknoty o dużych nominałach mogą być warte nawet 150 tysięcy dolarów. Gdyby ktoś wpadł na pomysł zapłacenia takim banknotem w sklepie, prawdopodobnie by mu się to nie udało. W Stanach Zjednoczonych sprzedawcy z podejrzliwością patrzą bowiem nawet na banknoty pięćdziesięcio- i studolarowe, a niejeden mały sklepik odmawia ich przyjmowania. Według prawa federalnego wszystkie oficjalne banknoty i monety są legalnymi środkami płatniczymi przy spłacie długu publicznego, opłatach urzędowych, podatkach i innych należnościach skarbowych. Prawo nie nakłada jednak na firmy prywatne czy osoby fizyczne obowiązku przyjmowania wszystkich banknotów i monet. Podmioty te mogą stosować własne zasady, byle były one zgodne z prawem stanowym. Niechęć niektórych Amerykanów do posługiwania się wysokimi nominałami sprawia, że rabusie bankowi czasami instruują kasjerów, by wrzucali do torby same dwudziestodolarówki.

Rycina przedstawiająca deklarację niepodległości, która znajduje się na rewersie banknotu dwudolarowego (prawa zastrzeżone)

Amerykańskie banknoty wcale nie są produkowane z papieru. Wytwórnia Papierów Wartościowych (ang. [Bureau of Engraving and Painting]) podaje, że składają się one w 75 procentach z wełny, a w 25 procentach z lnu. Banknot dolarowy funkcjonuje w obiegu średnio 6 lat, podczas gdy studolarowy krąży około 15 lat. Koszt produkcji banknotów rośnie wraz z nominałem — wyprodukowanie banknotu jednodolarowego kosztuje 5, dwudziestodolarowego 12, a studolarowego 15 centów. Najdroższe są banknoty pięćdziesięciodolarowe. Koszt ich wytworzenia wynosi prawie 20 centów. W 2016 roku amerykańska Rezerwa Federalna wpuściła do obiegu 6 miliardów banknotów o łącznej wartości 230 miliardów dolarów. Łącznie jest w nim około 1,5 biliona dolarów. Jest więc co rabować.

Tekst jest fragmentem książki Marka Wałkuskiego „To jest napad! Czyli kawałek nieznanej historii Ameryki”:

Marek Wałkuski
„To jest napad! Czyli kawałek nieznanej historii Ameryki”
cena:
39,90 zł
Format:
164x239
ISBN:
Książki drukowanej: 978-83-283-3542-4, 9788328335424
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marek Wałkuski
Dziennikarz radiowy, korespondent Polskiego Radia w Waszyngtonie. W latach 1990-2002 pracował w Programie 3 Polskiego Radia, prowadząc poranne wydanie audycji Zapraszamy do Trójki. Autor licznych relacji reporterskich i reportaży. Opracowywał analizy słuchalności w Agencji Reklamy Polskiego Radia. Autor książek Wałkowanie Ameryki oraz Ameryka po kawałku.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone