Dorothee Schmitz-Köster, Tristan Vankann – „Dzieci Hitlera. Losy urodzonych w Lebensborn” – recenzja i ocena
Nawet dziś nadal żywy jest mit, że ośrodki Lebensbornu były farmami reprodukcyjnymi. To tutaj miano krzyżować esesmanów z kobietami spełniającymi najwyższe kryteria rasowe. Jednak tak naprawdę Lebensborn skupiał się na pomaganiu niezamężnym kobietom w cichym wydaniu na świat nieślubnego potomstwa. Zajmował się także oddawaniem do adopcji dzieci, które zostały zabrane z krajów okupowanych, jako posiadające cechy aryjskie. Jednak koniec wojny to nie koniec historii Lebensbornu. W każdym dziecku, które znalazło się w tej placówce, Lebensborn trwa po dziś dzień.
Dorothee Schmitz-Köster w swojej książce nie tylko „prostuje” społeczny odbiór instytucji Lebensbornu. Przede wszystkim opisuje jednostkowe losy osób, które urodziły się w tych ośrodkach. Przybliża ich problemy z tożsamością, korzeniami, brakiem poczucia stabilizacji, a także obaw, że są wynikiem sterowanej reprodukcji rasy aryjskiej. Że są dziećmi Führera.
Chyba mało kto zdaje sobie sprawę, jak trudne jest życie osób urodzonych w ośrodkach Lebensbornu lub oddanych przez tę organizację do adopcji. Ludzie ci traumatyczne przeżycia z wczesnego dzieciństwa odczuwają nawet po latach. Wspominają poczucie odtrącenia, nienormalności, brak jakichkolwiek więzi z rodzicami zastępczymi bądź też wieloletni pobyt w różnych środowiskach, począwszy od domu dziecka, a na wielu rodzinach zastępczych skończywszy. Jak stwierdza sama autorka, nie da się określić portretu typowego dziecka z Lebensbornu. Każde z nich ma różne przeżycia, doświadczenia, a także w różnym okresie swojego życia dowiedziało się o tej organizacji.
Niewątpliwą zaletą książki, poza jednostkowym podejściem do tematu, jest wielość przedstawionych sytuacji. Mamy tutaj dzieci urodzone w ośrodkach i tam pozostawione, dzieci wychowywane przez biologiczne matki, a także „zrabowane” (w ujęciu Hrabala) dzieci skandynawskie i polskie. Jest również przypadek dziewczynki, która z powodu zespołu Downa została – jak chcieliby to nazywać twórcy programu Aktion T4 – poddana eutanazji (oficjalny powód śmierci: zapalenie płuc). Dzięki temu czytelnik jest w stanie uświadomić sobie wieloaspektowość działalności projektu Heinricha Himmlera.
Dodatkowym atutem są zdjęcia dzieci Lebensbornu wykonane przez Tristana Vankanna. To niesamowite, że poznając historię danego człowieka, możemy jako czytelnicy spojrzeć mu w oczy. Pomimo czarno-białych zdjęć można dostrzec, że ludzie ci często bardzo różnią się od aryjskiego ideału. Niestety, pomimo chęci teoretyków rasy z Lebensbornu w ośrodkach nie rodzili się tylko Aryjczycy. Przyszła elita wyrosła na normalnych, przeciętnych ludzi, u których wyjątkowa jest tylko historia narodzin.
Dzięki syntetycznemu i spersonalizowanemu podejściu do tematu autorce udało się stworzyć rzetelną pracę nie tylko o samym Stowarzyszeniu Lebensborn, ale także o ludziach: matkach, dzieciach, rodzinach zastępczych. O braku poczucia ugruntowania już po narodzinach, o poszukiwaniu własnych korzeni, a także o człowieku i jego szansach w obliczu zmowy milczenia.
Redakcja i korekta: Agnieszka Leszkowicz