Edward Brooke-Hitching – „Atlas lądów niebyłych. Największe mity, zmyślenia i pomyłki kartografów” – recenzja i ocena
Bardzo lubię mapy, zwłaszcza te z dawnych epok. Wiele z nich nie przedstawiało wówczas wcale rzeczywistych kształtów lądów, ale za to stanowiło prawdziwe dzieła sztuki. Dlatego też zebranie najważniejszych kartograficznych fantazji, pomyłek i fałszerstw w jeden atlas uznałem za świetny pomysł.
„Atlas lądów niebyłych” – parę szczegółów technicznych
Autorem recenzowanej przeze mnie książki jest mieszkający w Londynie Edward Brooke-Hitching, absolwent Uniwersytetu w Exeter, reżyser filmów dokumentalnych, a także członek Królewskiego Towarzystwa Geograficznego i Brytyjskiego Towarzystwa Kartograficznego. Nie jest to jego pierwsza publikacja. Już wcześniej zaprezentował pracę o najdziwniejszych i najniebezpieczniejszych sportach w historii pt. „Fox Tossing, Octopus Wrestling and Other Forgotten Sports” („Rzucanie lisem, zapasy ośmiornic i inne zapomniane sporty”). Oryginalne wydanie opisywanego przeze mnie atlasu ukazało się w Wielkiej Brytanii w 2016 roku pt. „The Phantom Atlas. The Greatest Myths, Lies and Blunders on Maps”. W Polsce książka ta opublikowana została dzięki poznańskiemu Domowi Wydawniczemu REBIS.
„Atlas lądów niebyłych” omawia łącznie 58 zagadnień (każde w osobnym rozdziale). Zaliczyć można do nich takie miejsca jak wyspy Kalifornia i Korea (a nie, jak w rzeczywistości, półwyspy), legendarne Eldorado, Atlantyda, a także morze wewnątrz Australii i Terra Australis Incognita (Nieznany Południowy Ląd). Wiele do myślenia daje fakt, że niektóre z opisanych miejsc dopiero kilka lat temu ostatecznie uznano za fikcyjne – należą do nich wyspa Bermeja, rzekomo znajdująca się w Zatoce Meksykańskiej (2009 rok), i wyspa Sandy, umiejscawiana na Morzu Koralowym (2012 rok).
Poza fikcyjnymi wyspami, lądami i miastami Brooke-Hitching przedstawił ponadto pokrótce różne potwory morskie i mityczne ludy zamieszczane dawniej na mapach. Warto zauważyć, że poza funkcją ozdobników i zapełnienia białych plam, ich wizerunki, i dodawane niekiedy opisy, świetnie odzwierciedlają faktyczne wierzenia i przesądy minionych wieków.
„Atlas lądów niebyłych” – gratka dla miłośników map
Książka zawiera około 200 starych map (od średniowiecza po XX wiek), ilustracji i zdjęć. Na tych pierwszych w ramkach zaznaczone zostały omawiane miejsca. Często fragmenty te zamieszczone są również obok w powiększeniu, co bardzo ułatwia odnalezienie ich na mapach. Każde hasło dotyczące fikcyjnego miejsca posiada dodatkowo współczesną (poprawną) małą konturową mapkę, na której zostało ono zaznaczone. Obok punku zawsze widnieją jego współrzędne geograficzne, co być może jest już drobną przesadą – w końcu niektóre z tych wysp i lądów były zaznaczane przez kartografów w różnych miejscach. Szkoda też może, że wiele z historycznych map nie jest zbyt dokładnych, ciężko zatem ustalić właściwe współrzędne niektórych przedstawianych obszarów.
Każdy rozdział opisuje pokrótce powstanie i weryfikację omawianego fikcyjnego miejsca. Na początku hasła znajdują się również alternatywne nazwy omawianych obszarów. W polskim wydaniu znalazły się dodatkowo drobne uzupełnienia i poprawki od tłumacza. Zaletą publikacji są na pewno cytaty z różnorodnych źródeł – zarówno opisy z map, jak i fragmenty z kronik czy relacji podróżników. Momentami jednak wydaje się on napisany nieco zbyt potocznym językiem, a niektóre hasła są, jak na tego typu publikację, przesadnie uproszczone, przez co doszukać się można kilku nieścisłości. Nie przesądzam czy wynikają one z oryginalnego tekstu, czy z tłumaczenia. Dla przykładu: Tabula novarum insularum… z połowy XVI wieku nie jest pierwszą mapą przedstawiającą Amerykę (s. 218). Za taką obecnie uważa się bowiem mapę Martina Waldseemüllera z 1507 roku. Wspomniana wcześniej mapa jest zaś prawdopodobnie pierwszą, która ukazuje Amerykę Północną i Południową jako oddzielne kontynenty.
Przeglądając książkę można zorientować się, że rozdziały w jej angielskiej wersji ułożone są alfabetycznie. Po przetłumaczeniu ich na język polski, co naturalne, zatraciły tę cechę. Nie przeszkadza to jednak w czytaniu atlasu (kolejność nie ma w gruncie rzeczy większego znaczenia), zwłaszcza, że poza spisem treści, znajdują się w nim indeks osób, a także „indeks lądów niebyłych i fantasmagorii”.
*
Ten pomysłowy atlas posiada znakomitą szatę graficzną, ponadto wydany został na grubym papierze. Usprawiedliwia to jego dość wysoką cenę (69 zł), mimo stosunkowo niewielkiego formatu. Gorąco polecam go wszystkim miłośnikom map, geografii, a także mitów i legend. Na pewno też świetnie sprawdzi się jako prezent.