Gabriel García Márquez – powieściopisarz z Macondo

opublikowano: 2019-04-17 14:07
wolna licencja
poleć artykuł:
Gdy w 1982 roku otrzymał literacką Nagrodę Nobla, komisja doceniła jego: „powieści i opowiadania, w których fantazja i realizm łączą się w złożony świat poezji, odzwierciedlającej życie i konflikty całego kontynentu”. 17 kwietnia 2014 roku zmarł Gabriel García Márquez – ojciec realizmu magicznego.
REKLAMA
Gabriel García Márquez (fot. Jose Lara, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.0).

Gabriel José de la Concordia García Márquez przyszedł na świat 6 marca 1927 roku w Aracatace jako dziecko Luisy Santiagi i Gabriela Eligia Garcii. Pierwsze lata swojego życia „Gabo” – bo tak znajomi nazywali go przez całe życie – spędził ze swoimi dziadkami ze strony matki: Tranquiliną Iguran Cortez i pułkownikiem Nicolasem Márquezem, zwolennikiem kolumbijskiej Partii Liberalnej i weteranem tzw. „Wojny Tysiąca Dni”. Gabriel niemal od urodzenia mógł wyłapywać z rzeczywistości inspiracje dla swoich dzieł, np. jego dziadkowie byli kuzynostwem pierwszego stopnia. Choć w Ameryce Łacińskiej nie była sytuacja unikatowa, a małżeństwa pomiędzy kuzynostwem były wówczas spotykane, fani jego twórczości zapewne zauważą nawiązanie do tej sytuacji w „Stu latach samotności”. Zresztą, życie Gabo i jego literacka twórczość wielokrotnie się przenikały i wciąż przenikają – mieszkańcy Aracataki wciąż podkreślają, że to właśnie ich miasto jest pierwowzorem magicznego Macondo, znanego z powieści pisarza.

Gabriel García Márquez – dziennikarz

Swoją przygodę ze słowem pisanym Márquez rozpoczął od publikacji w gazetach. Już jako uczeń Kolegium San Jose zamieszczał swoje prace w szkolnym czasopiśmie „Juventud”. W 1947 roku kolumbijski „El Espectactor” opublikował jego pierwsze opowiadanie, zatytułowane „Trzecia rezygnacja”. Zakochany w pisaniu Gabo w 1950 roku porzucił studia prawnicze, by zająć się własną twórczością. W latach 50. pracował m.in. dla „El Universal” i „El Heraldo”, pisząc artykuły o najróżniejszej treści – np. w felietonie dla tego ostatniego tytułu ironicznie komentował wizytę Evy Perón w Europie. Co ciekawe, Márquez w swoich artykułach wykazywał także zainteresowanie filmem – był pierwszym kolumbijskim dziennikarzem, który regularnie w swojej rubryce wypowiadał się na temat kinematografii.

Kiedy w W 1954 roku rozpoczął współpracę z czasopismem „El Espectator”, zaskoczył swoich szefów dwoma artykułami, które poruszały temat samotności i władzy monarszej. Pierwszy z nich, żartobliwy w swoim tonie, traktował o Kleopatrze. Drugi – bardziej poważny – dotyczył brytyjskiej królowej-matki Elżbiety. Artykuły te na tyle zainteresowały jego przełożonych, że wkrótce pozwolili mu zająć się formą, która interesowała go najbardziej – reportażem.

REKLAMA

Szansą dla młodego dziennikarza okazało się wysłanie go do Medellin, gdzie osunięcie się osiedla spowodowało wiele ofiar śmiertelnych. Podejrzewano, że katastrofa ta była wynikiem korupcji i fatalnego budownictwa. Po przylocie do miasta Gabriel García Márquez wpadł jednak w panikę – odkrył, że dziennikarze, którzy byli na miejscu katastrofy przed nim, właściwie wyczerpali temat. Kiedy wziął się w garść, obudził w sobie żyłkę dziennikarza-detektywa. Przeprowadził szereg wywiadów ze świadkami katastrofy oraz osobami uratowanymi, przedstawicielami władzy, politykami, strażakami i kapłanami. Jego tekst pozwolił spojrzeć Kolumbii na katastrofę z szerszej perspektywy. Honor Márqueza był uratowany, a dziennikarz otrzymał zielone światło dla rozwijania swoich reporterskich talentów. W kolejnych tekstach pisał m.in. o zapomnianym przez Boga i ludzi departamencie El Chocó, który decyzją rządu podzielono pomiędzy trzy inne departamenty.

Gabriel García Márquez w trakcie festiwalu filmowego w meksykańskiej Guadalajarze, rok 2009 (fot. Festival Internacional de Cine en Guadalajara, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.0 Ogólny).

Najsłynniejszą gazetową historią Márqueza była jednak publikacja z 1955 roku – wywiad z Alejandrem Velasco, jedynym ocalałym spośród ośmiu członków załogi niszczyciela „Caldas”, którzy wypadli za burtę podczas sztormu. Został także wysłany do Europy – tam relacjonował konferencję Wielkiej Czwórki w Genewie oraz weneckie biennale sztuki. Odwiedził wówczas także Polskę, ponieważ w Wenecji udało mu się zdobyć zaproszenie na Międzynarodowy Kongres Filmowy w Warszawie. Dwa lata później, w 1957 roku, ponownie odwiedził Europę Wschodnią, a relację z podróży zamieściło czasopismo „Cromos” z Bogoty. Gabo zauważył wówczas, że Polacy są najbardziej antyradzieccy w całym obozie socjalistycznym, ale także są „histeryczni”, „skomplikowani” i „trudni”, oraz „przejawiają niemal kobiecą wrażliwość”. Nie zrobił na nim wrażenia Kraków, ale za to głęboko przeżył wizytę w Auschwitz.

W latach 60. trwała tułaczka Márqueza po świecie – najpierw pracował jako korespondent w Nowym Jorku, a następnie przeniósł się do Meksyku. Już po sukcesie „Stu lat samotności” wraz z rodziną przeprowadził się do Barcelony. Posiadał także mieszkania w Paryżu, Bogocie i Kartagenie.

REKLAMA

Gabriel García Márquez – pisarz magiczny

Gabriel García Márquez w 1984 roku (fot. F3rn4nd0, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Unported).

Zanim powstała jego najsłynniejsza powieść, która stała się jednym z najważniejszych dzieł realizmu magicznego, Gabriel García Márquez napisał m.in., „Szarańczę” (1955) „Nie ma kto pisać do pułkownika” (1961) czy „Złą godzinę” (1962). „Sto lat samotności” wydał w 1967 roku, mając czterdzieści lat. Popularna historia głosi, że pomysł na to dzieło spłynął na Márqueza podczas podróży z rodziną do Acapulco, do którego Márquezowie nie dojechali – natchniony pomysłem pisarz zawrócił bowiem samochód i wrócił do stolicy, by przez kolejne osiemnaście miesięcy oddać się opowiadaniu o losach Macondo i rodziny Buendia. Jak sam później mówił, najtrudniejszy dla niego był:

„Początek. Doskonale pamiętam dzień, kiedy z wielkim wysiłkiem dokończyłem pierwsze zdanie i z przerażeniem zacząłem się zastanawiać, co, u diabła, będzie dalej. Właściwie aż do końca galeonu w środku puszczy nie byłem tak naprawdę przekonany, że ta książką dokądś mnie doprowadzi. Ale począwszy od tego momentu, wpadłem w trans, co było nawet dość zabawne.”

Gabo postanowił oddać się powieści całkowicie. Zrezygnował nie tylko z pracy w agencji reklamowej, ale także z życia towarzyskiego. Rano odwoził synów do szkoły, o godzinie 08:30 siadał przy biurku i do czasu powrotu dzieci do domu (godz. 14:30) bez przerwy pisał. Anielską cierpliwość wykazywała jego żona, Mercedes, która musiała zarządzać gospodarstwem z ograniczonymi funduszami. Jak opowiadał sam pisarz:

„Zalegaliśmy z czynszem za osiem miesięcy. Kiedy nie płaciliśmy za trzy miesiące, Mercedes poszła do gospodarza i powiedziała >>Słuchaj, nie zapłacimy ci za ten kwartał ani przez następne pół roku<< Przedtem zapytała mnie: >>Jak myślisz, kiedy skończysz?<< a ja odpowiedziałem, że za pięć miesięcy. Więc dla pewności dodała jeszcze miesiąc, a wtedy właściciel domu powiedział jej >>Jeśli dacie mi słowo, w porządku, poczekam do września<<. I we wrześniu poszliśmy i mu zapłaciliśmy…”

Przyjaciołom, którzy pytali o nowy projekt, opowiadał, że to powieść nie podobna do niczego innego. „Tym razem poszedłem na całość. Albo odniosę sukces, albo padnę na pysk”.

REKLAMA

Polecamy e-book Agnieszki Woch – „Geniusze, nowatorzy i skandaliści polskiej literatury. Od Przybyszewskiego do Gombrowicza”

Agnieszka Woch
„Geniusze, nowatorzy i skandaliści polskiej literatury. Od Przybyszewskiego do Gombrowicza”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
113
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-24-2
(fot. Gorup de Besanez, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe).

W sierpniu 1966 roku Gabo i Mercedes nadali na poczcie „Sto lat samotności” do wydawnictwa w Buenos Aires. Kiedy okazało się, że nie mają tylu pieniędzy, by wysłać tak dużą przesyłkę, podzielili powieść na dwie mniejsze paczki – pierwsza została nadana od razu, druga zaś – po zastawieniu grzejnika, suszarki do włosów i miksera. Jak później się okazało, warto było zastawić sprzęt gospodarstwa domowego, bo książka szybko stała się kultową niemal w całej Ameryce. Choć do dziś Aracataca uważa się za Macondo, Macondo to naprawdę metafora całego kontynentu, tak ukochanego przez Gabriela.

Choć żadna z kolejnych powieści Márqueza nie okazała się tak ikoniczna jak „Sto lat samotności”, jego kolejne dzieła cieszyły się również dużym uznaniem i popularnością – mowa chociażby o „Jesieni patriarchy” (1975), „Kronice zapowiedzianej śmierci” (1981) czy „Miłości w czasach zarazy” (1985). W 1982 roku twórczość Gabo została uhonorowana literackim Noblem – ponoć samą nagrodę pisarz odebrał w lnianych spodniach i karaibskiej koszuli. Jego ostatnią powieścią była opublikowana w 2004 roku „Rzecz o mych smutnych dziwkach”. Niezwykle ciekawym przejawem twórczości jest wydany w 2011 roku zbiór przemówień noblisty zatytułowany „Nie wygłoszę tu mowy”. Márquez bardzo nie lubił publicznych wystąpień, stąd też niezwykle starannie przygotowywał się do każdego z nich. Gabo wydał także swoją autobiografię pod wiele mówiącym tytułem: „Życie jest opowieścią”.

Gabriel García Márquez – człowiek magiczny

Tabliczka upamiętniająca pisarza w Paryżu (fot. Patrik Tschudin, opublikowano opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.0 Ogólny).

Łatwo dostrzec wokół pisarza pewną aurę magiczności. O znajomość z nim zabiegali François Mitterrand, Felipe González, Bill Clinton, choć zdecydowanie najwięcej kontrowersji przysporzyła mu przyjaźń z Fidelem Castro. Jego agentka, Carmen Balcells, wspominała:

„Ten człowiek był magiczny. Jego książka była magiczna, jego imię było magiczne. Gabo był spełnieniem snu Warhola o sławie, znacznie dłuższej niż 15 minut.”

Gabriel Garcia Márquez zmarł w Meksyku, 17 kwietnia 2014 roku. Płakał cały hiszpańskojęzyczny świat, który stracił swojego dobrego ducha. Gazeta „ABC” nazwała go wówczas „reporterem magii”, prezydent Peru żegnał go słowami: „Odpoczywaj w pokoju (…) tam w Macondo”, a prezydent Meksyku wspominał: „Urodzony w Kolumbii, przez dekady uczynił z Meksyku swój dom, wzbogacając swoją obecnością życie naszego kraju”. Miesiąc po śmierci prochy pisarza powróciły do ojczyzny i spoczęły na cmentarzu w Kartagenie. Macondo wciąż o nim pamięta.

***

Kilka tygodni temu Netflix poinformował, że zakupił prawa do sfilmowania „Stu lat samotności”, a synowie Gabo – Rodrigo oraz Gonzalo – objęli funkcję producentów wykonawczych. Czy jednak ktokolwiek będzie potrafił przenieść na ekran magicznego ducha powieści? Oby sam duch pisarza czuwał nad tą ekranizacją…

Bibliografia:

  • Martin Gerald, Gabriel García Márquez. Życie. wyd. Świat Książki, Warszawa 2009.
  • Gembczyk Julia, Netflix zapowiada – powstanie ekranizacja „Stu lat samotności”, kulturalnemedia.pl [dostęp: 13.04.2019 r.]
  • Słynny pisarz Gabriel Garcia Marquez nie żyje, polskieradio.pl [dostęp: 12.04.2019 r.]

Redakcja: Paweł Czechowski

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Agata Łysakowska-Trzoss
Doktorantka na Wydziale Historycznym oraz studentka filmoznawstwa na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Interesuje się historią życia codziennego, rozwojem miast w XIX wieku oraz historią filmu. Miłośniczka kultury hiszpańskiej i katalońskiej oraz wielbicielka filmów z Audrey Hepburn. Choć panicznie boi się latać samolotami, marzy o podróży do Ameryki Południowej.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone