Gajusz Juliusz Cezar – „Wojna domowa” – recenzja i ocena
Gajusz Juliusz Cezar – „Wojna domowa” – recenzja i ocena
„Wojna domowa” Gajusza Juliusza Cezara jest dziełem doskonale znanym. Tak bardzo, że bez niego domowa biblioteczka każdego pasjonata historii staje się uboższa. Znają je wszyscy, choć niewielu je przeczytało. Nie jest to zresztą tekst na tyle obszerny – w tomie zamieszczono też „Wojnę aleksandryjską” (zaczyna się tam, gdzie kończy się „Wojna domowa”), „Wojnę afrykańską” i „Wojnę hiszpańską”. Teksty krótsze, pochodzące z tego okresu, a więc budujące dodatkowy, cenny kontekst. Zwłaszcza, że w średniowieczu ich autorstwo błędnie przypisywano właśnie Cezarowi. Wszystkie one wchodziły w skład tzw. Zbioru cezariańskiego – „Corpus Caesarianum”. Zapewne ze względu na nowych czytelników zdecydowano się przyjąć tytuł całej antologii od najważniejszego dzieła. I jest to decyzja trafna. Utwór ten przeszedł bowiem do kanonu pamiętnikarstwa.
Wydawnictwo Czytelnik raczy odbiorców szeregiem nowych wydań starożytnych i klasycznych już dzieł. Na szczęście nie ograniczono się do najłatwiejszej metody offsetu, ale znane już przekłady przeszły staranną redakcję i korektę. Ujednolicono i uwspółcześniono pisownię, dodano lub uporządkowano przypisy.
Bardzo dobrze – myślę, że nie tylko moim zdaniem – prezentuje się szata graficzna. Powoli staje się ona cechą charakterystyczną cyklu wydawniczego. Ustawiona na półce obok „koleżanek” z serii prezentuje się świetnie i po prostu cieszy oko. Jest to zresztą już „drugi” Cezar wydany przez Czytelnika – po „Wojnie gallickiej”.
Wewnątrz zamieszczono też ilustracje, niezbyt liczne, choć – dla zaznajomionych ze starożytnością – będą one raczej wtórne. Co nie znaczy, że są niepotrzebne, bo stanowią dogodny przerywnik w czasie lektury. Zwłaszcza, że charakterystyczny styl Cezara jest suchy, konkretny i w zasadzie pozbawiony ozdobników. Szkoda, że publikacja nie została uzupełniona o większą liczbę map (na wyklejce widnieje mapa imperium rzymskiego w okresie wojny domowej, a w środku jest mapa samego miasta Rzym). Nie dla ikonografii czytamy przecież boskiego Juliusza.
Cezar opowiedział wszakże dzieje jednego z najważniejszych konfliktów starożytności. Dawni triumwirowie, Gnejusz Pompejusz i Gajusz Juliusz Cezar, stoczyli ze sobą walkę na śmierć i życie. Gdy młodszy z nich po zwycięskiej wojnie w Galii przekroczył Rubikon w 49 roku p.n.e., w Rzymie zapanował popłoch. Efektem starcia była śmierć Pompejusza Wielkiego i przejęcie władzy przez Cezara. Po zwycięstwie w bitwie pod Trapsus (dzisiejsza Tunezja), która wedle starożytnych źródeł skończyło się masakrą zwolenników Pompejusza i wspierających go Numidów, zabrał się za uporządkowanie spraw w Afryce i spisywanie pamiętników. Ich ukończenie przerwała śmierć Cezara w 44 roku, więc „Wojna domowa” nie objęła całości konfliktu.
Wróćmy jednak do przekładu. Jego autorami są nieżyjący już Eugeniusz Adam Konik i jego żona Maria Wanda Nowosielska. We wstępie sami podkreślają przede wszystkim jego filologiczny charakter. Przypominają o słynnej wersji autorstwa Jana Parandowskiego, która stawiała na walory literackie, co oczywiście miało wpływ na ścisłość historyczną. Niestety w zawierusze II wojny światowej tłumaczenie to zaginęło i zachowały się jedynie fragmenty. Tu mamy do czynienia z możliwie najbardziej wiernym przekładem wzbogaconym świetnym, wzorcowo opracowanym aparatem naukowym – efektem wieloletniej, żmudnej pracy wybitnych tłumaczy.
Nie można też zapominać o fakcie, który już niestety umyka współczesnym. Ze względu na czystą, konkretną łacinę Cezara, kolejne pokolenia adeptów uczących się tego pięknego języka tłumaczyły fragmenty „Wojny gallickiej” i „Wojny domowej”. Mówiąc lapidarnie za Cezarem: warto czytać, warto mieć na półce.