Gergely Pongrátz – „Zaułek Corvina 1956” – recenzja i ocena

opublikowano: 2020-12-02 08:12
wolna licencja
poleć artykuł:
Powstanie węgierskie to nie tylko jedno z najważniejszych wydarzeń w historii państwa leżącego nad Balatonem. To również przykład, że chęć nagłego odejścia państwa bloku wschodniego od systemu politycznego narzuconego przez Związek Sowiecki, najczęściej mogło skończyć się tak jak to wyglądało u naszych „bratanków”. O tym czy warto podejmować walkę, która z góry skazana jest na porażkę, możemy dowiedzieć się ze wspomnień dowódcy słynnego oddziału zaułku Corvina – Gergelya Pongrátza.
REKLAMA

Gergely Pongrátz – „Zaułek Corvina 1956” – recenzja i ocena

Gergely Pongrátz
„Zaułek Corvina 1956”
nasza ocena:
7/10
cena:
Wydawca:
IPN, Węgierski Instytut Kultury w Warszawie
Okładka:
twarda
Liczba stron:
256
ISBN:
978-83-8098-317-5
EAN:
9788380983175

Główny bohater wspomnień, Gergely Pongrátz to jeden z dziewięciorga dzieci doktora Simona Pongrátza, który w 1940 roku pełnił obowiązki burmistrza w miasteczku Szamosúvár. Po wojnie inteligencka rodzina przeniosła się do późniejszej dzielnicy Budapesztu, Soroksáru. Młody Pongrátz na pierwszych stronach swojego pamiętnika zabrał nas w świat licznych absurdów węgierskiego komunizmu. Początkowo zarabiał na życie jako agronom lub będąc hodowcą bydła. Pracował po kilkanaście godzin na dobę zarabiając nędzną wypłatę. I podobnie jak w Polsce czy w innych państwach demokracji ludowej panowała zasada – „Kto nie kradł, temu bardzo trudno było utrzymać rodzinę. Wykształciła się koncepcja, że skoro fabryka jest nasza, to wynosimy nasze” – pisze Pongrátz.

Oczywiście nasz węgierski bohater mógł zarabiać kilkakrotnie więcej, co nie znaczy lepiej. Trzeba było tylko zostać „partyjniakiem” i od razu życie stawało się prostsze. Jednak w rodzinie Pongrátzów takie zachowanie nie wchodziło w rachubę:

Posłuchaj synu, kręgosłup mogli mi złamać, ale nie byli w stanie go skrzywić. Ty zaś jesteś już dużym chłopcem, zrobisz jak zechcesz. Poproszę cię jednak o to, żebyś od dnia, kiedy wstąpisz do partii komunistycznej, nie przekroczył progu mojego domu i nie nosił nazwiska.

Dlatego nie dziwi, że codzienne życie w komunistycznej rzeczywistości u Pongrátzów jak i całej rzeszy zwykłych ludzi, było pasmem biedy i upokorzeń, a za samą krytykę władzy można było łatwo trafić w ręce znienawidzonych „awoszy”, czyli funkcjonariuszy węgierskiej policji politycznej – o których na kartach książki wiele razy mamy okazję przeczytać. Aż ciarki przechodzą po plecach.

„Nadszedł czas, by Węgier głośno i wyraźnie wyznał swoją węgierskość”

Umiłowanie do wolności to nie tylko cecha narodowa Polaków. To także wyznacznik historii Węgier, które podobnie jak Polska musiała walczyć o swój państwowy byt.

Moja biedna ojczyzna! Przez stulecia musiała dźwigać jakieś jarzmo. Jak nie Turek, to Austriak albo Niemiec miał tutaj swoją kolonię. Teraz ma Rosjanin. Czyż to nie cud, że Węgry w ogóle są jeszcze na mapie? Wiele było prób i starań, by naszą ojczyznę całkowicie zetrzeć z mapy, lecz udało się to tylko po części

– podkreśla Pongrátz, którego słowa nieraz pokazują patriotycznego ducha w książce wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej. Zresztą autor w swoich pamiętnikach przyznaje za każdym razem, że bycie Węgrem jest dla niego wartością najwyższą, niż wszelkie dobra materialne. A wynikało to przede wszystkich z wychowania i zasad, które wpoili mu rodzice.

REKLAMA

Wybuch rewolucji węgierskiej, obalenie pomnika Stalina czy powiewające flagi z dziurą po komunistycznym godle przypominają entuzjazm mieszkańców Warszawy podczas pierwszych godzin powstania z sierpnia 1944 roku – gdzie każdy mógł przez chwilę poczuć się w pełni wolny. Nie ulega wątpliwości, że „Zaułek Corvina 1956” to oddanie czci pamięci młodych ludzi, którzy ginęli od sowieckich kul. Ma się nawet wrażenie, że wśród wielu budapesztańskich bojowników walczących przeciwko Armii Czerwonej to były kilkunastoletnie dzieci, które nawet przed błagalnym płaczem swoich matek nie cofnęły się, aby ginąć za wolność swoją i innych. Ciekawe jest to, że sam Pongrátz na tle opisywanych bohaterów może się wydawać czytelnikowi dojrzałym człowiekiem, a dodatkowo nazywany „wąsem”, jeszcze bardziej wzbudza takie odczucie. Nic bardziej mylnego. W chwili powstania Pongrátz miał tylko 24 lata. Niemniej, to właśnie najbardziej zapamiętane momenty ze wspomnień Pongrátza, są z udziałem walczących nastolatków na rzecz wolnych Węgier od „ruskich”, którym nie trzeba było nawet wydawać rozkazu, aby mieli umrzeć.

„Gdyby nie atakowali, to nie zabijalibyśmy”

Nie trzeba nikogo przekonywać, ze rewolucja węgierska od początku była skazana na porażkę. Mimo to z każdym spalonym sowieckim czołgiem, walczący młodzi ludzi cieszyli się jakby wygrali niejedną bitwę – (…) „Rosyjskie trupy leżały wszędzie. Było mi ich żal, jednak przypomniałem sobie słowa kompanów placu boju: „To oni atakują, my się tylko bronimy” – wspomina Pongratz, który wyrażał później wyrzuty sumienia

że w interesie czystości rewolucji broniłem morderców przed samosądami. Zawsze powoływałem się na to, że winni i tak nie unikną swego losu, bo po zwycięstwie powstania, gdy porządek zostanie przywrócony, będą musieli odpowiedzieć przed sądem za swoje czyny.

Jak doskonale wiemy, samo powstanie zakończyło się klęską, a zbrodniarze komunistyczni z spod znaku ÁVO/ÁVH, którzy dopuszczali się morderstw wobec bojowników i zwykłych obywateli – praktycznie bez obaw dożywali później starości.

„Wszystko za Ojczyznę”

„Zaułek Corvina 1956” nie jest łatwą lekturą, którą czyta się jednym tchem. Mamy tu od samego początku wyjaśnione, czym jest zło, które nosi nazwę komunizm. Wiedząc jak mało rozsądne było wysyłanie ludzi z butelką benzyny na czołgi, to tutaj jednak znajdziemy odpowiedź i zrozumienie postawy ludzi, którzy pragnęli oddać życie ze słowami na ustach: „Wszystko za Ojczyznę”.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Gergely'ego Pongrátza – „Zaułek Corvina 1956” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Maciej Gach
Politolog, współpracownik Radia Gdańsk. Jego zainteresowania koncentrują się wokół funkcjonowania systemów politycznych i partyjnych w Europie oraz zagadnień związanych z najnowszą historią Polski po 1945 roku. Zapalony miłośnik biegania.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone