Giles Milton - „Białe złoto” – recenzja i ocena
Giles Milton jest znanym i cenionym historykiem nowożytnych wypraw i eksploracji, pisze niezwykle popularne i tłumaczone na wiele języków książki. Najbardziej interesują go nieznane szerzej fragmenty dziejów XVI-XVIII wieku. Tym razem, posłużył się metodą reportażu historycznego, by przybliżyć zapomniane dziś zjawisko białego niewolnictwa w berberyjskiej Afryce. Bardziej znany jest chyba proceder zniewalania ubogich europejskich przybyszów w Nowym Świecie w celu odpracowania przez nich kosztów podróży. Niniejsza książka odkrywa przed nami dzieje innej plagi – porywania do Maroka, więzienia i nieludzkiego traktowania chrześcijan z całej Europy, od Portugalii aż po Rosję.
Dobrze, że Milton odkrywa przed nami na nowo proceder, który tak szerokim echem odbijał się trzysta lat temu w Europie. Po zapoznaniu się z tą pozycją aż trudno zrozumieć, iż ten epizod historii europejskiej nie pozostał w szerszej świadomości.
Z jednej strony w recenzowanej pozycji czytelnik odnajdzie solidną dawkę faktografii. Prześledzi, jak korsarze porywali zrazu statki dla ich ładunków (załogę biorąc do niewoli przy okazji), a potem stopniowo coraz bardziej zależało im na samych załogantach. Byli oni przydatni jako siła robocza, którą można oddać w darze muzułmańskim władcom, czy wreszcie jako mocna karta przetargowa w polityce zagranicznej z Europą i wielkie źródło dochodów (z okupów). Dowie się czytelnik, na podstawie licznych zachowanych relacji, jak okrutny los czekał tych nieszczęśników, w jak fatalnych warunkach byli trzymani, a także np. jak „skłaniano” pojmanych do apostazji.
Z drugiej strony, rozwinięte i dobrze wkomponowane w książkę zostają historie dwóch głównych bohaterów: brytyjskiego marynarczyka Thomasa Pellowa oraz marokańskiego sułtana Mulaja Ismaila. Pierwszy z nich jest autorem wspomnień z niewoli, które wydał po swoim szczęśliwym powrocie do Kornwalii. Porwany jako jedenastoletni chłopiec, spędził w marokańskiej niewoli ponad dwadzieścia lat. Krnąbrny, uparty, odważny, przeżył niejedną awanturniczą przygodę – większość czasu spędzając na przerażającym, pełnym intryg, dworze sułtana w Meknesie.
Sułtan Mulaj Ismail, drugi z protagonistów, jest postacią pełną niebywałych skrajności. Z punktu widzenia tematyki książki, był istnym potworem, typem najgorszego despoty: człowiekiem nieobliczalnym, pełnym humorów, niebezpiecznym i przebiegłym. Z białego niewolnictwa zrobił żyłę złota, która pozwoliła mu wodzić za nos ogromne europejskie imperia, ściągać niebotyczne haracze, i dała jednocześnie do dyspozycji tanią siłę roboczą dla ucieleśnienia megalomańskich fantazji architektonicznych. Nie zapominajmy jednak (i autor o tym nie zapomina), iż był to zarazem władca fanatycznie pobożny, kochany przez lud, którego panowanie pozostało w pamięci jako złoty wiek Maroka.
Książka jest bardzo mocna. Opiera się w ogromnej części na cierpliwie skompletowanym materiale źródłowym, który, szczególnie jeśli chodzi o źródła brytyjskie, okazuje się bogaty (diariusze, gazety, korespondencje itd.). Potoczysty ciąg zdarzeń i zgrabne sfabularyzowanie tej historii sprawia, że książkę się czyta jednym tchem. Autor rezygnuje z bogatej bibliografii, wskazując tylko najważniejsze dokumenty i źródła weryfikacji – jest to zabieg godny pochwały, zważywszy na popularną formę książki. Lekturę ułatwiają mapki i wkładka z ilustracjami (przede wszystkim ryciny z epoki). Należy pochwalić brawurowe spolszczenie (zwłaszcza cieszy próba całkiem zgrabnej archaizacji relacji źródłowych). Całe wydanie, jak nas zresztą do tego przyzwyczaiło Noir sur blanc, jest nad wyraz satysfakcjonujące estetycznie.
Książka godna polecenia, a dla miłośników epoki wręcz obowiązkowa.
Redakcja: Michał Przeperski