Harald Jähner – „Rausz. Niemcy między wojnami” – recenzja i ocena

opublikowano: 2023-10-03 07:09
wolna licencja
poleć artykuł:
Harald Jähner znany jest polskiemu czytelnikowi zainteresowanemu historią ze swojej znakomitej pracy „Czas wilka” poświęconej powojennym losom Niemców. Wydana przed dwoma laty książka pozwoliła także nam spojrzeć również z innej niż zazwyczaj perspektywy na doświadczenia przedstawicieli narodu, który z oczywistych przyczyn w kontekście II wojny światowej postrzegany jest przede wszystkim jako naród sprawców. „Czas wilka” opowiadał o powojennych konsekwencjach zawierzenia przez naród niemiecki Hitlerowi, „Rausz” stanowi niejako „prequel”, ukazując „jak do tego doszło”. Czy jest to pozycja równie satysfakcjonująca czytelniczo i wartościowa poznawczo?
REKLAMA

Harald Jähner – „Rausz. Niemcy między wojnami” – recenzja i ocena

Harald Jähner
„Rausz. Niemcy między wojnami”
nasza ocena:
8/10
cena:
59,90 zł
Tytuł oryginalny:
„Höhenrausch. Das kurze Leben zwischen den Kriegen”
Wydawca:
Wydawnictwo Poznańskie
Tłumaczenie:
Monika Kilis
Rok wydania:
2023
Okładka:
miękka
Liczba stron:
552
ISBN:
978-83-6781-555-0
EAN:
9788367815550

To, jak niestabilny liberalno-demokratyczny ład republiki niemieckiej zwanej „weimarską” załamał się pod ciężarem zawirowań ekonomicznych i politycznych radykalizmów, co doprowadziło do władzy jednego z największych zbrodniarzy w dziejach, cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem historyków i pasjonatów historii. Trudno się temu dziwić – jeżeli historia ma nas czegoś uczyć, a jej badanie pozwalać wyciągać wnioski na przyszłość, to dzieje międzywojennych Niemiec powinny być jednym z istotnych zagadnień badawczych. I rzeczywiście w ostatnim czasie osoby zainteresowane rzeczona tematyką nie mogą narzekać na brak ciekawych pozycji do lektury. Dość powiedzieć, że niedawno książkę poświęconą „latom Weimaru” wydał autor rewelacyjnego „Czasu Hitlera” prof. Frank McDonough (wprost nie mogę doczekać się polskiego przekładu). Pozycją nie do pominięcia wydaje się również omawiany „Rausz” autorstwa Haralda Jähnera, honorowego profesora dziennikarstwa na berlińskim Uniwersytecie Sztuk Pięknych, związanego z redakcjami „Frankfurter Allgemeine Zeitung” i „Berliner Zeitung”. O tym, że na pewno sięgnę po tę książkę wiedziałem już w momencie, w którym dowiedziałem się o jej wydaniu – tak wielkie wrażenie wywarł na mnie „Czas wilka” (gdyby kogoś nie przekonywała moja opinia o poprzedniej książce Jähnera to dodam argument, że podzieliło ją jury Targów Książki w Lipsku, przyznając w 2019 r. swoją nagrodę).

Bardzo trudno jest mi napisać cokolwiek o charakterze recenzowanej książki bez powtarzania słów, które napisałem w recenzji „Czasu wilka” – świadczy to o tym, jak podobne są te książki, obydwie napisano według jednakowego założenia. Obydwie pozycje skupiają się przede wszystkim na historii społecznej, jednak nie ignorują tematów związanych z kulturą, gospodarką czy życiem politycznym. Zbliżona jest struktura bazy źródłowej, charakter i kształt aparatu naukowego (przypisów). Wreszcie – jedna i druga publikacja jest książką „do czytania” niepozbawioną wartości (popularno)naukowej. Nie zawsze jest to łatwe do osiągnięcia połączenie, jednak Harald Jähner wydaje się być mistrzem takiej formuły.

Autor rozpoczyna narrację od rewolucyjnej zawieruchy, która ogarnęła Niemcy po zakończeniu I wojny światowej. Zwraca uwagę na swego rodzaju dwoistość omawianych wypadków. Z jednej strony była to rewolucja bardzo uporządkowana, odznaczająca się wręcz stereotypowo niemiecką solidnością i systematycznością, z drugiej zaś strony bywał to czas bardzo brutalny i niespokojny, pełen szokującej i nierzadko po prostu przypadkowej przemocy. Rewolucja i po części powojenna republika były w dużej mierze „dziećmi” silnej na ziemiach niemieckich socjaldemokracji. Jähner zwraca uwagę na specyfikę SPD, która wywarła wpływ na nowe realia społeczne i ustrojowe. Niemieccy socjaldemokraci byli rzeczniczkami ludu i w znacznej mierze sami z niego się wywodzili, jednak w ich polityce dawało się dostrzec, znaczną dozę kontynuacji dorobku Niemiec przedwojennych, mimo reform społecznych i zmiany ustroju państwa na republikański. Socjaldemokracja nie chciała niszczyć zastanego porządku, ale raczej sprawić aby mieszczański styl życia oraz związane z nim dogodności i szanse rozwoju stały się dostępne także dla warstw robotniczych. Nic więc dziwnego, że już od zarania międzywojennych Niemiec socjaldemokraci i komuniści byli śmiertelnymi wrogami – oba nurty myśli lewicowej dzieliły elementarne założenia i cele. Przy okazji Jähner dokonuje swoistej, bardzo cennej, demitologizacji postaci Róży Luksemburg, wykazując dlaczego nie może ona być wzorem i autorytetem dla demokratycznej lewicy. Autor, nie odmawiając komunistce licznych przymiotów osobistych przypomina, że była osoba apodyktyczną, nie tolerującą odmiennych poglądów i akceptującą przemoc polityczną (której ofiarą sama padła).

REKLAMA

Choć obraz galopującej hiperinflacji (słynne zdjęcia stosów bezwartościowych banknotów) kojarzy nam się raczej z kryzysem poprzedzającym dojście nazistów do władzy, to warto uświadomić sobie, że czas „gdy pieniądz umiera” miał miejsce także u początku jej istnienia. Kryzys ekonomiczny pociągał upadek obyczajów – dość rzec, że bardzo rozpowszechnionym sposobem zdobycia środków do życia stało się prostytuowanie się. Wielu krytyków nowej republiki postrzegało ją jako „wielki burdel”. Kiedy jednak sytuacja ustabilizowała się, okazało się że nowa era jest starciem starego i nowego. Nowe prądy w każdej niemal dziedzinie życia ścierały się z tym co zastane. A trzeba dodać, że ówczesna atmosfera charakteryzowała się niebywałym wręcz kultem młodości. Wydawało się, że to do młodych i do tego co nowe należy przyszłość. Na pewno to młodzi chcieli korzystać z życia. Pieniądze szybko traciły wartość, więc należało żyć chwilę i szybko je przepuścić. Paradoksalnie ciężkie warunki ekonomiczne sprzyjały rozrywkowemu i rozrzutnemu stylowi życia, młoda republika wydawała się być na permanentnym rauszu – stąd zresztą pochodzi tytuł książki. Oczywiście takie warunki mniej odpowiadały starszym pokoleniom, dotąd ustosunkowanym, które nie były w stanie zgromadzić pewnego kapitału na potrzeby życiowe, a nieraz miały problemy ze zdobywaniem środków niezbędnych do życia.

REKLAMA

Jednak musimy zdawać sobie sprawę, że nie sposób jest nakreślić portretu jednego „ducha” międzywojennych Niemiec. Np. w życiu umysłowym funkcjonowały różnorodne nurty autor zestawia kontrastujące ze sobą przesłania wyłaniające się z twórczości wybitnych literatów. Pacyfistyczne i antywojenne przesłanie wyłaniające się z prozy Ericha Marii Remarque’a diametralnie różniło się od poczucia zawartego z frontowymi towarzyszami braterstwa emanującego choćby z dzieł Ernsta Jüngera. Natomiast na gruncie politycznym bardzo niepojący był brak akceptacji dla porządku ustrojowego Republiki wyrażany przez radykałów zarówno lewicowych, jak i prawicowych oraz coraz bardziej niestabilne poparcie dla sił akceptujących państwo. Również i tutaj nowe ścierało się ze starym, a niektórzy na tyle tęsknili za Niemcami cesarskimi, że byli w stanie poprzeć każdą siłę negującą znienawidzoną republikę. Te spory uwidaczniały się nawet na plażach, gdzie ludzie wywieszali flagi demonstrujące ich sympatie polityczne i przywiązanie do określonych form państwowości.

Jähner wskazuje też polityków, których jego zdaniem można uznać za mężów opatrznościowych, a którzy swoja działalnością dążyli do ustabilizowania porządku wewnętrznego oraz do wzrostu znaczenia nowych Niemiec w środowisku międzynarodowym (mówimy wszak o państwie pokonanym w wojnie i obarczonym konsekwencjami tej porażki). Na pewno zaliczali się do nich socjaldemokratyczny prezydent Friedrich Ebert czy zamordowany w zamachu szef dyplomacji Walter Rathenau. Wspomniany zostaje także ówczesny burmistrz Kolonii Konrad Adenauer, który w 1932 otworzył autostradę Kolonia-Bonn. Warto zwrócić uwagę, bo żywe po dziś przekonanie, że w Niemczech autostrady zaczęto budować dopiero w III Rzeszy to pokłosie nazistowskiej propagandy, zgodnie z którą na odcinku Kolonia-Bonn funkcjonowała jedynie „droga ekspresowa”.

Lata dwudzieste były też w Niemczech czasem, w którym zachodziły znaczące przemiany społeczne. Na pewno do takich należało zwiększenie się zakresu emancypacji kobiet i ich udziału w życiu zawodowym. Pojawiła się też zupełnie inna niż wcześniej warstwa urzędnicza, liczna i stanowiąca atrakcyjny model kariery dla osób wykształconych. Bycie urzędnikiem, pracownikiem biurowym wiązało się też z określonym stylem życia. Upowszechniały się nowinki techniczne jak telefon, radio czy samochód. W Republice Weimarskiej kwitło też życie artystyczne. Nie sposób wspomnieć o kinie, w tym nurcie ekspresjonistycznym czy też o działalności twórców takich jak Fritz Lang.

REKLAMA

Nazwa Bauhaus znana jest nie tylko koneserom sztuki użytkowej. Swoją drogą przykład Bauhausu weryfikuje nasze wyobrażenia o emancypacji – kobiety mogły tam rozwinąć skrzydła co najwyżej w dziale tkackim i choć jego wyroby cieszyły się wielkim powodzeniem wśród klientów, to i tak jego pracownice zarabiały mniej od kolegów z innych działów. A jeszcze co do starcia starego z nowym – niech nie wydaje nam się, że wszystkie niemieckie mieszkania były urządzone według pomysłów Bauhausu. W rzeczywistości wystrój większości z nich nie odstawał od tego z czasów wilhelmińskich, Bauhas zaś uchodził za nurt awangardowy i nie przez wszystkich był akceptowany. W ogóle w „Rauszu” dużo jest fragmentów związanych ze sztuką, modą, architekturą, designem. Dla mnie osobiście te passusy było nieco mniej interesujące, ale osoby zainteresowane taką tematyką na pewno będą usatysfakcjonowane.

Książkę zamyka opis wielkiego kryzysu ekonomicznego i dojścia Hitlera do władzy, co ostatecznie pogrzebało Republikę Weimarską. Autor zwraca uwagę, że wiele zjawisk czy wydarzeń uznawanych dziś za „ikoniczne” dla tego okresu historii Niemiec jak np. lot sterowca Graf Zeppelin miało miejsce już u schyłku republiki, w późnych latach dwudziestych i wczesnych trzydziestych. Nietrudno więc o refleksję, że może ten „Weimar” nie był tak jałowy i beznadziejny i w innych okolicznościach liberalno-demokratyczne państwo niemieckie mogłoby przetrwać i wydać interesujące owoce. Niestety stało się inaczej i po rauszu przyszedł kac…

Największą przyjemność w lekturze „Rauszu” dawało mi poszukiwanie analogii pomiędzy opisywanymi zjawiskami a współczesnością – choć mając wiedzę, jak potoczyła się historia, ich ilość może wydawać się niepokojąca. Jähner opisuje np. nienawiść do kobiet widoczną w wypowiedziach prawicowych radykałów z tamtych lat i kto wie, czy nie jest to jakaś analogia z fenomenem manosfery i zjawiskiem inceli. Z kolei część lewicy upodobała sobie dziś zwalczanie transportu samochodowego, w automobilu upatrując największego zagrożenia dla środowiska i tkanki miejskiej. Okazuje się, że takie głosy pojawiały się już w Republice Weimarskiej. Jeśli ktoś uważa, że granice między płciami są dziś zamazywane i niektórzy nie są wręcz swojej płci pewni, to po lekturze „Rauszu” stwierdzi, że nihil novi sub sole. Często dyskutuje się dziś, także w naszym kraju, o tym czy jesteśmy gotowi do efektywnego skrócenia czasu pracy, być może nawet do krótszego np. 4-dniowego tygodnia pracy. Okazuje się, że w omawianym okresie (a pamiętajmy, że weekend był wtedy świeżym zjawiskiem) podobne refleksje pojawiały się w szeregach… Komunistycznej Partii Niemiec.

„Rausz” być może nie porwał mnie aż tak, jak „Czas wilka”, co nie zmienia faktu, że również jest to znakomita książka. Polecam ją jako lekturę obowiązkową wszystkim zainteresowanym Niemcami i ich historią, a rekomenduje również wszystkim szukającym po prostu zajmującej książki.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Haralda Jähnera „Rausz. Niemcy między wojnami”!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Gadziński
Absolwent Instytutu Historycznego oraz Instytutu Nauk Politycznych UW. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone