Historyk gra w Kingdom Come: Deliverance 2 – recenzja i ocena
W lutym 2018 r. świat gier cRPG zmienił się na zawsze. Czeskie Warhorse Studios wydało Kingdom Come: Deliverance – grę osadzoną w późnośredniowiecznych Czechach i trzymającą się realizmu przedstawionego świata. Wielu zwiastowało produkcji sromotną porażkę. Jak gra osadzona w tak specyficznych realiach, pozbawiona elementów fantastycznych i naszpikowana skomplikowanymi mechanikami mogła zachwycić kogokolwiek poza wąskim gronem graczy-historyków, którzy doceniliby przedstawione w niej smaczki? W tego typu projekcie wszystko mogło pójść nie tak – od pozbawionego pomysłu, klimatu i pustego otwartego świata, przez chaotyczną i niedopracowaną mechanikę, po drętwą i nudną fabułę.
Stało się jednak niemożliwe. Warhorse Studios udowodniło, że w szaleństwie jest metoda. Fani cRPG-ów dostali tak potrzebny powiew świeżości. Miłośnicy średniowiecza dostali wreszcie okazję, by zanurzyć się w immersyjnym i wiernym historycznym realiom świecie, który jest tak daleki od wciskanej nam od lat „hollywoodzkiej” wizji epoki. Czy długo oczekiwana kontynuacja podniosła poprzeczkę jeszcze wyżej?
Kingdom Come: Deliverance 2 - tło historyczne
Akcja Kingdom Come: Deliverance 2 rozgrywa się zaraz po zakończeniu pierwszej części gry, a więc w 1403 r., kiedy królem Czech, przynajmniej nominalnie, był Wacław IV Luksemburski, syn Karola IV Luksemburskiego i Anny Świdnickiej.
Pod koniec XIV w. autorytet Wacława jako władcy Czech i Niemiec zaczął podupadać. Nieudolne rządy i brak zdolności dyplomatycznych cechujących panowanie jego ojca sprawiły, że w 1394 r. utworzyła się przeciwko niemu koalicja czeskich możnych, którzy wzniecili zbrojne powstanie przeciwko królowi. W sierpniu 1400 r. czterech elektorów rzymskich na czele z Ruprechtem III Wittelsbachem, elektorem Palatynatu, pozbawiła Wacława niemieckiej korony z powodu „daremności, bezczynności, zaniedbania i niegodziwości”. Słabość Wacława wykorzystał skonfliktowany z nim Zygmunt Luksemburski, przyrodni brat, który w 1401 r. poparł zbuntowanych czeskich możnych i 29 czerwca następnego roku porwał Wacława i uwięził go na zamku Schaunberg w Górnej Austrii, a potem we Wiedniu. Zygmunt następnie najechał Czechy i rozpoczął walkę z lojalistami wiernymi Wacławowi. Właśnie w tym momencie w Kingdome Come: Delivarence poznajemy Henryka, którego wioska została zaatakowana przez walczących dla Zygmunta Luksemburskiego Kumanów. Już sam wybór historycznego tła gry wzbudzał wiele nieporozumień. Twórcy zdecydowali się na bardzo niszową tematykę, o której wzmianki nie uświadczymy na zajęciach z historii średniowiecza na poziomie szkolnym, a nawet akademickim.
Przyznaję, że zarówno pierwsza, jak i druga część Kingdom Come: Deliverance zrobiły to, czego oczekuję od gier historycznych – rozbudziły we mnie badawczą ciekawość i zachęciły do zgłębienia tematu.
Kingdom Come: Deliverance 2 - rozgrywka
W drugiej odsłonie gry znowu wcielamy się w Henryka i to dosłownie chwilę po wydarzeniach kończących pierwszą część. Jeśli niedawno graliście w jedynkę, będziecie się czuć, jakbyście kontynuowali dalszą grę. Jeśli graliście dawno i już nie pamiętacie fabuły lub nie graliście w poprzednią część, to nie przejmujcie się. Dzięki sekwencji filmów, dialogów i wspomnień gracz ma okazję poznać historię Henryka. Ja zdecydowanie potrzebowałem takiego odświeżenia. Nasz bohater nie jest już tylko synem kowala, lecz zaprawionym w bojach wojownikiem. Twórcy zdecydowali się jednak na zabieg, w wyniku którego grę zaczynamy znowu od pustej karty. Powtarza się więc standardowy RPG-owy wzór „od zera do bohatera”. W tego typu grach rozwój postaci to podstawa, ale miałem nadzieję, że w drugiej części KCD kwestia budowania postaci zostanie rozwiązana w ciekawszy i mniej oklepany sposób.
Z nieskrywaną ulgą odkryłem, że w Kingdom Come: Deliverance 2 twórcy zdecydowali się porzucić system zapisu stanu gry znany z pierwszej odsłony. Swobodny zapis nie był możliwy. Gracz musiał wpierw wypić tzw. Zbawiennego Sznapsa. Można było go kupić w oberżach, u handlarzy lub wykonać, ale biada temu, kto zapomniał się w niego wyposażyć. Dla mnie taka mechanika zapisu była frustrująca i odbierałem ją jako kompletnie niepotrzebny zabieg mający uczynić rozgrywkę bardziej realną. O ile zapisywanie i wczytywanie stanu gry może być jakkolwiek realne. W KCD2 zapisuje się grę standardowo w dowolnym momencie rozgrywki. Dla mnie ogromny plus.
Polecamy e-book Aleksandry Niedźwiedź – „Z czego się śmiano w średniowieczu?” :
Książkę można też kupić jako audiobook, w cenie 11,90 zł.
Kingdom Come: Deliverance 2 – walka
Mechanika walki wręcz w KCD ma tyle samo fanów co krytyków. Warhorse Studios stworzyło system bazujący na prawdziwych XV-wiecznych technikach szermierczych i zapewniający maksimum realizmu. Jedni pokochali grę właśnie za ten aspekt. Inni z tego samego powodu odłożyli grę na półkę i już nigdy do niej nie wrócili. Dla mnie walka w KCD jawiła jako trochę toporna i aż nazbyt „techniczna”, ale postanowiłem podejść do tematu z pokorą i uczyć się walki razem z Henrykiem. W Kingdom Come: Deliverance 2 twórcy postanowili nieco uprościć system walki. Zamiast pięciu kierunków ataku są cztery, a każda broń ma swój unikalny system kombinacji ciosów. Walka opiera się więc na tych samych zasadach, lecz jest płynniejsza i bardziej dostępna. Oczywiście nie tylko mieczami średniowiecze stoi. Świetną alternatywą dla szermierki jest broń obuchowa, która nie wymaga tyle finezji.
Do użytku oddano nowe rodzaje broni dystansowej. Henryk może teraz posługiwać się kuszą oraz prymitywną bronią palną w postaci lekkiej rusznicy. Kusza była powszechnie używana na europejskich polach bitew już od XII w., a broni prochowej zaczęto używać w XIV w. W 1403 r. rusznica była niczym więcej jak miniaturową formą artylerii. By oddać strzał z tak ciężkiej i nieporęcznej broni należało oprzeć lufę o coś stabilnego, a jej tylną część o ramię lub włożyć trzon broni pod pachę. W Kingdom Come: Deliverance 2 używamy rusznicy w ten drugi sposób. Twórcy zadbali, by średniowieczne Czechy nie zamieniły się w Dziki Zachód. Jeśli walczymy z więcej niż jednym przeciwnikiem lub jeśli nasz strzał okaże się niecelny, z pewnością nie zdołamy załadować broni po raz drugi i będziemy musieli przejść do walki wręcz.
Kingdom Come: Deliverance 2 - Kuttenberg
Teren, który przyjdzie nam przemierzać w Kingdom Come: Deliverance 2 jest znacznie większy od tego w pierwszej części. Świat jest podzielony na dwie mapy, każda o wielkości obszaru z poprzedniej odsłony. Wśród znajomego wiejskiego i zamkowego krajobrazu na prawdziwe centrum świata wyrasta Kutná Hora (grze znana pod niemiecką nazwą Kuttenberg). Początki miasta sięgają drugiej połowy XIII w., kiedy w rejonie ruszyło wydobycie srebra. W 1289 r. osada górnicza pierwszy raz pojawia się w dokumentach pod łacińską nazwą Mons Cuthna. Z początkiem XIV w. miasto stało się siedzibą mennicy królewskiej, a za czasów Wacława IV Luksemburskiego Kutná Hora była już drugim pod względem wielkości miastem w królestwie. W 1402 r. miasto zostało zaatakowane i po zażartej walce zdobyte przez siły Zygmunta Luksemburskiego, którymi dowodził Markwart z Úlic. To właśnie na nim twórcy KCD wzorowali postać głównego antagonisty. W 1403 r. historyczny Markwart już nie żył. Poległ w czasie walk o wspomniane miasto. Jest to jedna z wielu postaci w grze inspirowanych historycznymi sylwetkami.
Kuttenberg wypełnił pustkę, którą w pierwszej części był dla mnie brak większego ośrodka miejskiego. Średniowieczne miasto odwzorowano z wielkim pietyzmem i dbałością o realistyczne szczegóły. Kuttenberg nie jest martwe ani puste. Posiada własny rytm wyznaczany przez zajęcia i zwyczaje jego mieszkańców. Największą gratką dla miłośników historii będzie jednak fakt, że miasto odzwierciedla skomplikowaną sytuację polityczną i społeczną regionu w owym czasie. Wśród mieszkańców są nie tylko Czesi, ale również mówiący w charakterystyczny sposób Niemcy. Miasto jest rozdarte. Są tu stronnictwa popierające Zygmunta, a także ludzie wierni Wacławowi. Odczuwalne w różny sposób konflikty na tle społecznym i politycznym sprawiają, że Kutná Hora jawi się jako miasto z krwi i kości. Podobne odczucia miałem dotąd jedynie w Novigradzie z trzeciej części Wiedźmina.
Kingdom Come: Deliverance 2 – podsumowanie
Odpowiedź na pytanie zadane we wstępie brzmi: tak. Kingdom Come: Deliverance 2 zachowało w sobie to, co najlepsze z pierwszej części i ulepszyło elementy, które wymagały dopracowania. Rozgrywka jest płynniejsza i bardziej przystępna, a wykreowany świat zyskał na głębi i szeroko rozumianym klimacie. Odniosłem wrażenie, że ekipa Warhorse Studios naprawdę wsłuchała się w opinie graczy i włożyła dużo pracy, by ulepszyć końcowy produkt. W grze czuć tę samą pasję co w przypadku pierwszej części, za co Czechom należą się olbrzymie brawa. A jak fabuła? W mojej opinii stoi na jeszcze wyższym poziomie, ale najlepiej jeśli sami się przekonacie.