Hitler „lewakiem”? Marna to historiografia

opublikowano: 2017-08-30 15:12
wolna licencja
poleć artykuł:
Teza o rzekomym „lewactwie” Adolfa Hitlera i ruchu nazistowskiego jest jedną z ulubionych klisz używanych przez środowiska dążące do dezawuowania myśli lewicowej. Stosowana jako narzędzie walki politycznej i ideowej może być ona skuteczna – niewiele ma jednak wspólnego z rzetelnym podejściem do historii.
REKLAMA

Zobacz też: Korwin-Mikke i historia. Czy Hitler nie wiedział o Holokauście?

Okładka tygodnika „Do Rzeczy” nr 35/2017

Na okładce najnowszego numeru tygodnika „Do Rzeczy” (nr 35/2017) dostrzec możemy postać Adolfa Hitlera stylizowanego na komunistę – z czerwonym krawatem, czapką z czerwoną gwiazdą oraz opaską z sierpem i młotem. Strój ten ilustrować ma główną tezę artykułu, zgodnie z którą Adolf Hitler nie miał nic wspólnego ze skrajną prawicą, może być za to bezproblemowo przedstawiany jako „lewak”. Przeświadczenie o rzekomej prawicowości Hitlera miałoby być zwycięstwem lewicowej/komunistycznej propagandy.

Warto odnieść się do powyższego stereotypu, nie tylko dlatego, że figuruje on na okładce i w temacie numeru jednego z najbardziej poczytnych polskich czasopism, ale także dlatego, że wydaje się on coraz bardziej rozpowszechniony w polskim dyskursie publicznym.

Zacząć wypada od stwierdzenia, że nie może być żadnych wątpliwości co do wielu podobieństw, które łączyły III Rzeszę Niemiecką oraz Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Są one powszechnie znane – oba państwa były ustrojami totalitarnymi i posługiwały się terrorem, represjami oraz cenzurą. Oba były też ustrojami rewolucyjnymi, dążącymi do stworzenia nowego modelu człowieka oraz nowego społeczeństwa, gdzie nie będzie miejsca na pluralizm, ambiwalencję czy „ludzi-odpadów” (czy to rasowych, czy klasowych). Oba w końcu były kolektywistyczne i konstruktywistyczne, szczególnie wrogo nastawione do liberalizmu i pojęcia wolności negatywnej. Zauważyć tego rodzaju podobieństwa nie jest niczym kontrowersyjnym ani odkrywczym, o bliskości dwóch wielkich totalitaryzmów pisano bowiem od dawna. Są to uwagi wręcz zdroworozsądkowe, zahaczające o truizm.

Czym innym jest jednak wskazanie na podobieństwa zachodzące między ustrojami ZSRR i III Rzeszy, a czym innym przypisanie tego drugiego do szufladki z napisem „lewica”, nawet jeśli jest to lewica skrajna. O ile to pierwsze jest czymś oczywistym, o tyle to drugie jest już znaczącym nadużyciem intelektualnym. Otóż stwierdzenie „Hitler był lewakiem” posiada podobną wartość poznawczą jak stwierdzenie, że „Stalin był prawakiem”, a „Gomułka był ONR-owcem” – to znaczy zasadza się ono na pewnym drobnym wycinku prawdy, który użyty zostaje do reinterpretacji przeszłości w sposób dowolny, z pominięciem faktów niewygodnych oraz wszelkiego kontekstu historycznego.

REKLAMA

W efekcie prowadzi to do takiego rozwodnienia używanych pojęć, że tracą one jakąkolwiek wartość poznawczą – w zasadzie w każdym zjawisku możemy dopatrzyć się elementów „lewackich” jak i „prawackich”, przez co słowa te zaczynają znaczyć zarówno wszystko, jak i nic, stając się przez to pustymi epitetami.

Adolf Hitler w trakcie przemówienia radiowego w 1933 r. (fot. Bundesarchiv, opublikowano na licencji Creative Commons uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Niemcy)

Co prawda sam Hitler określił swój ruch mianem „narodowego socjalizmu”, nie stanowi to jednak jeszcze prawomocnego argumentu – tak samo jak nazwanie się przez Koreę Północną mianem „Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej” nie służy za argument, iż ustrój ten jest republiką i demokracją. Samookreślenie się ruchów politycznych jest ważne i mówi o nich sporo, ale może ono służyć jedynie za argument pomocniczy i dodatkowy.

Mówiąc o „narodowym socjalizmie” należy poza tym poczynić jeszcze trzy zastrzeżenia.

Po pierwsze, w zbitce „narodowy socjalizm” priorytet miała zawsze ta pierwsza część i to ona stanowiła o naturze ruchu nazistowskiego – zarówno w świadomości jego członków, jak i w praktyce politycznej. Owszem, polityka „socjalistyczna” także była praktykowana, lecz była ona jedynie dodatkiem do celu głównego, jakim była polityka rasowa i antysemicka. Ze wszystkich wypowiedzi, jak i działań czołowych nazistów widać niezbicie, że w przypadku kolizji między – powiedzmy – antysemityzmem a państwową służbą zdrowia, to ten pierwszy miałby zawsze priorytet. Nawet jeśli inwestycje publiczne z pieniędzy podatników były ważne, to stanowiły one jedynie narzędzie w polityce pozyskiwania Lebensraum i były wobec niej podrzędne.

Stawiając człon „socjalizmu” przed członem „narodowy” (w tym przypadku głównie w znaczeniu „rasowy”) dokonujemy przewartościowania, które nie ma pokrycia w źródłach historycznych i prowadzi do opacznego zrozumienia ideologii nazistowskiej. Można by rzec, że w „narodowym socjalizmie” to czynnik „narodowy” stanowił o istocie systemu, zaś czynnik „socjalistyczny” był raczej akcydensem, nawet jeśli był to akcydens bardzo ważny. Teoria rasowa i idea narodu miały pierwszeństwo przed wszystkim innym.

REKLAMA

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Spodobał ci się nasz artykuł? Podziel się nim na Facebooku i, jeśli możesz, wesprzyj nas finansowo. Dobrze wykorzystamy każdą złotówkę! Kliknij tu, aby przejść na stronę wsparcia.

Po drugie, warto pamiętać iż polityka szeroko pojętego „socjalizmu” (czyli interwencjonizmu państwowego w życie ekonomiczne, a niekiedy i ogólnospołeczne) była w epoce międzywojennej raczej normą i ze świecą można wówczas szukać entuzjastów wolnego rynku. Za planowaniem gospodarczym opowiadali się nie tylko naziści, komuniści i socjaldemokraci, ale także liberałowie – i tak w kolebce liberalizmu, jaką była Wielka Brytania, liberalny rząd Herberta Henry'ego Asquitha wprowadzał ustawodawstwo socjalne, a tacy myśliciele liberalni jak Thomas Hill Green, John Hobson czy Leonard T. Hobhouse popierali interwencjonizm państwowy w gospodarce. Owszem, istnieli także zwolennicy leseferyzmu, stanowili oni jednak mniejszość tak marginalną, że nie odgrywali praktycznie żadnej roli politycznej. W epoce międzywojennej istniał praktycznie powszechny konsensus co do tego, że wolny rynek się skompromitował, a jedyną skuteczną polityką jest interwencjonizm państwowy.

Oczywiście z faktu, iż zwolennicy leseferyzmu byli w mniejszości nie wynika wniosek o tym, że poglądy ich były niesłuszne – okoliczność ta jednak pozwala nam na zrozumienie, że popierając wolny rynek nie sposób było w okresie międzywojennym wygrać jakichkolwiek wyborów. Hitler nie wyrażał tutaj jakiejś specyficznej orientacji „lewackiej”, lecz raczej „ducha epoki”.

Po trzecie, socjalistyczny człon polityki Hitlera nie był wbrew pozorom aż tak radykalny jak mogłoby się wydawać – etatyzacja gospodarki była znaczna, ale nie zniesiono całkowicie gospodarki rynkowej, a zdarzały się nawet nieliczne prywatyzacje, jak ta kolei niemieckich (Deutsche Reichsbahn), czterech wielkich banków (Commerz und Privatbank, Deutsche Bank und Disconto-Gesellschaft, Golddiskontbank oraz Dresdner Bank), a także VereinigteStahlwerke A.G. oraz VereinigteOberschlesischeHüttenwerke AG. Inwestycje państwowe, nacjonalizacja i planowanie gospodarcze dominowały, a cała gospodarka była w ostatniej instancji zależna od woli Führera, naziści argumentowali jednak, iż jest to raczej „trzecia droga” między socjalizmem i liberalizmem.

REKLAMA

W rzeczywistości był to nade wszystko mocno regulowany, skorumpowany korporacjonizm, który łączył w eklektyczny sposób rozmaite myśli i koncepcje. Prawdą jest, że z wolnym rynkiem miał on bardzo mało wspólnego, ale niemniej prawdziwe jest stwierdzenie, że nie był to typowy ustrój socjalistyczny.

Wszystko to sprawia, że ciężko nazwać III Rzeszę ustrojem „lewackim”. Często przy tym używa się argumentu, iż „lewicowość” nazizmu i faszyzmu wyraża się w realizacji pewnych idei oświeceniowych – wiary w możliwość racjonalnego uporządkowania świata, a więc konstruktywizmu oraz odrzuceniu wiary w samorzutność procesów czy to rynkowych (jak w przypadku liberałów) czy obyczajowo-społecznych (jak u konserwatystów).

Hitler w trakcie przemówienia w Krolloper, która pełniła funkcję Reichstagu, 11 grudnia 1941 r. (fot. Bundesarchiv, opublikowano na licencji Creative Commons uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Niemcy)

Piotr Zychowicz podejmuje tę kwestię akcentując nienawiść Hitlera do arystokracji i sił konserwatywnych społecznie. W takim rozumieniu „lewicy” Hitler rzeczywiście mógłby zostać określony tym mianem, jednak – po pierwsze – takie rozumienie „lewicy” rozciągałoby to pojęcie do tego stopnia, iż utraciłoby ono zasadniczo sens porządkujący. Po drugie, ignoruje ono inne aspekty ideologii nazistowskiej.

Elementy nazizmu można by podzielić bowiem na trzy kategorie. Pierwszą i najważniejszą jest rasizm, obcy zasadniczo ideologii lewicowej, która nacisk kładła zawsze na egalitaryzm i internacjonalizm. Owszem, zdarzały się niekiedy przypadki nastrojów rasistowskich u konkretnych działaczy czy myślicieli utożsamianych z lewicą, lecz nie stanowiły one nigdy integralnej części doktryn. Piotr Zychowicz zupełnie ignoruje ten najważniejszy składnik nazizmu, a w całym artykule wzmianka o rasizmie i antysemityzmie Hitlera pojawia się jeden (!) raz, na dodatek przeciwstawiona wyrwanym z kontekstu wypowiedziom Marksa o Żydach z „Kwestii żydowskiej”. Teza jakoby świadczyło to o duchowym pokrewieństwie marksistów i nazistów w kwestii antysemickiej jest nie tyle uproszczeniem, co nade wszystko manipulacją. Poza tym jednym ustępem, sprawa rasizmu i antysemityzmu jest pominięta całkowicie.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Polecamy e-book Michała Przeperskiego „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”:

Michał Przeperski
„Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
86
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-3-9

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

Drugim elementem nazizmu jest wspomniany wyżej konstruktywizm, który ideologie faszystowskie i nazizm dzieliły z komunizmem, socjaldemokracją i w zasadzie zdecydowaną większością nurtów myślowych XIX i XX wieku. Uważa się to najczęściej za spuściznę oświeceniową, a łączy się ona z zamiłowaniem do rewolucji i „ruszania z posad bryły świata”.

REKLAMA

Trzecim jednak elementem, typowym już dla faszyzmu i nazizmu, jest zdecydowane odrzucenie tejże spuścizny oświeceniowej – są to idee nacjonalistyczne, romantyczne i kontr-oświeceniowe. Paradoks ten można zrozumieć następująco: nawet ruchy kontrrewolucyjne są zmuszone siłą rzeczy do absorbowania pewnych elementów rewolucji, a także do działania w obrębie nowego paradygmatu, która ta rewolucja zrodziła. W tym sensie można zrozumieć rewolucyjny zapał wszystkich tych, którzy powołują się na idee konserwatywne czy kontr-oświeceniowe – nie ma już powrotu do nieodwracalnie minionej przeszłości, przez co tradycjonalizm staje się aprobatą dla nowych, porewolucyjnych porządków, za to chęć zrekonstruowania rzeczywistości przedrewolucyjnej wymaga rewolucyjnego czynu.

W tym sensie konserwatyzm jest ideologią na wskroś nowoczesną i – paradoksalnie – stanowiącą pokłosie rewolucji francuskiej. Nawet zwalczając rewolucję. stajemy się poniekąd jej dziećmi, chociażby myśląc kategoriami wytworzonymi przez nowe warunki społeczne. Są to słynne „kontrrewolucyjne paradoksy”, w polskiej literaturze opisywane m.in. przez Jerzego Szackiego. Naziści mogli być więc wrogami „lewicy” rozumianej przez oświeceniowe hasła wolności, równości i braterstwa, jednocześnie sami absorbując elementy tych idei oraz asumpcje za nimi stojące.

Ostatnia już uwaga odnosi się do historycznego wymiaru pojęcia „lewica”. O ile w XIX wieku hasło to odnosiło się nade wszystko do idei równości, zniesienia wyzysku ekonomicznego i reformy/zniesienia kapitalizmu w imię gospodarki uspołecznionej/upaństwowionej, o tyle wiek XX przyniósł daleko idącą zmianę w priorytetach ruchów oraz myślicieli lewicowych. Najkrócej można tę ewolucję streścić jako wchłanianie idei liberalnych, szczególnie w sferze politycznej, a częściowo też ekonomicznej.

REKLAMA
Adolf Hitler (fot. Raaghaad S, opublikowano na licencji Creative Commons uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe)

Kompromitacja komunizmu pozwala obecnie na utożsamianie XXI-wiecznej lewicy z ruchem socjaldemokratycznym, która bardzo mało ma wspólnego z socjaldemokracją sprzed stu lat. Jej naczelnymi hasłami są prawa człowieka, wolność słowa, ochrona życia prywatnego swoich obywateli czy uspołeczniona gospodarka rynkowa (choć już nie wolnorynkowa). Pozwalając sobie na pewien ahistoryzm i przyrównując Adolfa Hitlera do powyższych idei możemy stwierdzić – i to chyba bez kontrowersji – że Hitler nie tylko nie jest reprezentantem dzisiejszej lewicy, ale wręcz jej kompletnym zaprzeczeniem.

Z kolei jeśli chodzi o lewicę historyczną, możemy chyba wysunąć następującą tezę (fakt, że już nie nadającą się na okładkę czasopisma): ideologia nazistowska posiadała elementy, które możemy określić mianem „lewicowych” i „socjalistycznych”, przy czym pełniły one rolę podrzędną i instrumentalną wobec prymatu rasy i Volksgemeinschaft (wspólnoty narodowej). Była ona także wytworem tendencji konstruktywistycznych i kolektywistycznych, trwających aż od czasów oświecenia i rewolucji francuskiej. Jakkolwiek adoptowały one pewne części składowe wspólne także dla lewicy, w zamierzeniu miały ostatecznie doprowadzić do destrukcji tychże lewicowo-oświeceniowych ideałów i zastąpieniu ich bliżej niesprecyzowaną utopią opartą na koncepcjach rasowych i romantycznych.

O tym rasowym i romantycznym wymiarze pan Zychowicz jednak nie pisze, zadowalając się wybiórczym cytowaniem ustępów z programu NSDAP świadczących o jego etatystycznym charakterze, a także kładąc nacisk na fascynację Hitlera komunizmem i nienawiść obydwu ideologii do tradycjonalizmu i arystokracji. Rzeczy niewygodne są pominięte i zignorowane, a nazizm zostaje arbitralnie wrzucony na skalę „lewica-prawica”, bez jakiejkolwiek refleksji nad problemami, jakie rodzi rozciągnięcie tej dwudzielności na ruch tak eklektyczny jak nazizm.

Nade wszystko Piotr Zychowicz walczy jednak dzielnie i mężnie ze smokiem, którego sam chyba wymyślił – założenie o „prawactwie” Hitlera jest być może popularne na różnych forach internetowych, które Piotr Zychowicz odwiedza, ale próżno go szukać w literaturze przedmiotu.

Teza o „prawactwie” Hitlera jest myślą nierozważną i uproszczoną, za to teza o jego „lewactwie” jest po prostu głupia i ahistoryczna.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Redakcja: Paweł Czechowski

Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Mateusz Kuryła
Absolwent filologii angielskiej na Uniwersytecie Warszawskim, prywatnie pasjonat historii. Interesuje się szeroko pojętą „późną nowoczesnością” (od Wielkiej Rewolucji Francuskiej po historię najnowszą), ze szczególnym uwzględnieniem historii idei, prądów intelektualnych oraz zaangażowania intelektualistów. Obecnie prowadzi szczegółowe badania nad historią Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone