Hugh Ambrose - „Pacyfik” – recenzja i ocena

opublikowano: 2011-10-14 05:45
wolna licencja
poleć artykuł:
W latach 1941-1945 podczas „wojny o Pacyfik” śmierć poniosło prawie 200 tys. alianckich żołnierzy. Straty militarne po stronie japońskiej od roku 1937 i wojny z Chinami, po bezwarunkową kapitulację 15 sierpnia 1945 r. sięgały ponad 2 milionów osób. Nie bez powodu zatem, Hugh Ambrose - autor „Pacyfiku” – zaraz po tytule swojej książki dopisuje „piekło było za oceanem”.
REKLAMA
Hugh Ambrose
„Pacyfik”
cena:
90 zł
Wydawca:
Magnum
Okładka:
miękka
Liczba stron:
520
ISBN:
978-83-896556-64-3

W latach 1941-1945 podczas „wojny o Pacyfik” śmierć poniosło prawie 200 tyś. alianckich żołnierzy. Straty militarne po stronie japońskiej od roku 1937 i wojny z Chinami, po bezwarunkową kapitulację 15 sierpnia 1945 r. sięgały ponad 2 milionów osób. Do historii konflikt ten przeszedł głównie za sprawą swojego brutalnego finału, w którym dwie bomby atomowe złamały opór Imperium Wschodzącego Słońca. Nie bez powodu zatem, Hugh Ambrose - autor „Pacyfiku” – zaraz po tytule swoje książki dopisuje „piekło było za oceanem”.

Zacznijmy od Autora. Nazwisko znajome? Owszem, i nie przez przypadek, Hugh poszedł bowiem w ślady swojego słynnego ojca – Stephena Ambrose’a – autora zekranizowanej przez HBO „Kompanii Braci”. Inspiracja nie jest zresztą ukrywana, pisarz już we wstępie wspomina o tym, że wszystkiego nauczył się od ojca, a książkę dedykuje właśnie jemu. W Stanach Zjednoczonych kwestia ta ma jeszcze jeden, nieco skandaliczny wymiar. Całkiem niedawno bowiem okazało się, że w przynajmniej kilku, jeśli nie kilkunastu książkach Stephen Ambrose po prostu przepisywał ustępy innych prac historycznych. „Czy i Hugh pójdzie w jego ślady?” – pytał recenzent „Open Letters Monthly”. Zostawmy jednak te kwestie na boku.

Książka już na samej okładce nie ukrywa, że towarzyszy serialowi o tym samym tytule, który aktualnie emituje TVP. O ile ten pierwszy skupiony jest na losach trzech marines - Roberta Leckie, Eugene’a B. Sledge oraz poległego pod Iwo Jimą zdobywcy Medalu Honoru Johna Basilone – książka Ambrose’a poszerza opis o dwóch bohaterów: pilota US Navy Mike’a Micheel, przyjaciela z dzieciństw Eugene’a Sledge - Sid Phillips, oraz kapitana marines Austina "Shifty" Shofner, który spędził prawie trzy lata w obozie na Filipinach. Zapewne nie przez przypadek żołnierze, których wybrał autor zostali rzuceni w najbardziej kluczowe punkty amerykańskiej ofensywy, od Guadalcanal po Okinawę.

Nie jest to pozycja dla kogoś, kto szuka kompendium wiedzy o wydarzeniach z lat 1941-1945. Nie jest to nawet próba rekonstrukcji i szerszego spojrzenia na bitwę o Pacyfik. Ambrose pyta: „Czy pięciu ludzi, mających własne niepowtarzalne losy, może reprezentować armię uczestników tej wielkiej wojny na tyle, aby uzasadnić tak ogólny tytuł książki?”. Odpowiedź jest twierdząca z czym nie sposób się nie zgodzić. Na sukces tak serialu jak i tej książki składa się właśnie piętno indywidualnych przeżyć, które odciska się na kartach historii. W żywy i wartki sposób zostajemy rzuceni w dylematy autentycznych ludzi, wiemy tyle ile oni w momencie podejmowania decyzji i ruszania na kolejną wyspę. Ambrose wzbogaca swoją narrację nie tylko o wspomnienia (wymienić należy dwóch opisywanych bohaterów, z których pamiętników czerpali twórcy serialu i Autor - E. B. Sledge „With the Old Breed” oraz R. Leckie „Helmet For My Pillow”), ale także bogatej literatury narosłej przez lata wokół tematu.

REKLAMA

Niestety, Autor nie ustrzegł się przed drobnymi wpadkami. Pisząc np. o lotnictwie I wojny światowej, twierdzi że ówczesne samoloty latały z prędkością setek kilometrów na godzinę. Jedna z szybszych maszyn SE5a z dwustukonnym silnikiem ledwo przekraczała granicę 200 km/h, nie mówiąc o starszych modelach. „Pacyfik” jest momentami książką brutalną, bo taki też charakter miał ten konflikt. Japończykom zdarzało się trenować ciosy bagnetem na ciałach amerykańskich żołnierzy, ci często podczas starć nie pozostawali im dłużni. Dobrze, że Ambrose nie ucieka w sielankowe opisy egzotycznych wysp. Kampania ta i wiele jej bitew często toczyło się do ostatniego żołnierza, na niewielkim obszarze, przy tropikalnych deszczach i upałach – stąd stopniowe zezwierzęcenie, samobójstwa, robactwo i klejący się brud. Trochę szkoda, że w pewnych chwilach przeważa „zbyt militarny” styl opisu, ciągłe przytaczanie nazw jednostek, korpusów, dywizji. Na szczęście nie psuje to jednak ogólnego obrazu opowiadanej historii.

Może na szczęście „Pacyfik” nie jest książką tylko o wojnie. Jest w niej także czas na chwile wytchnienia, przegrupowania wojsk, miłość podczas stacjonowania w uroczych zakątkach Australii, śluby i rozstania. Fotografie umieszczone przez wydawcę (często publikowane po raz pierwszy) dodatkowo wzmagają ten stan nostalgii i poczucia uczestniczenia w epickim konflikcie, widzianym oczami jego szeregowych uczestników. Książkę Ambrose’a pomimo wcześniejszego obejrzenia serialu czytałem z przyjemnością. Dowiedziałem się dzięki niej więcej i poleciłbym ją każdemu, kto ceni sobie nie tylko przegrupowania wojsk i wielkie manewry, ale także te mniejsze, równie znaczące dramaty i zwycięstwa ludzi z krwi i kości.

Redakcja: Michał Przeperski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marcin Łukasz Makowski
Doktorant w Instytucie Historii PAN oraz student filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Interesuje się historią Kościoła i inteligencji świeckiej w PRL. Aktualnie zajmuje się tematyką polemiki między katolikami i marksistami po II wojnie światowej. W wolnych chwilach gra w Starcrafta, słucha jazzu, robi świetne frytki. Mieszka w Krakowie.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone