IKEA wypłaci odszkodowania więźniom z NRD wykonującym przymusowe prace
Zobacz także:
- Jak polskie mieszkania zmieniły się od czasów PRL?
- Anna Augustyniak: Niemieccy kupcy krążyli po rynku, oglądali ludzi na targu, wybierali i płacili za nich urzędniczce z Arbeitsamtu
Ikea to jedna z najpopularniejszych na świecie firm zajmujących produkcją oraz sprzedażą mebli, a jej nazwa stanowi akronim wyrazów: Ingvar, Kamprad (imię i nazwisko założyciela koncernu), Elmataryd (nazwa farmy) i Agunnaryd (rodzinna parafia w Szwecji). Szwedzkie przedsiębiorstwo zostało założone w 1943 roku przez Ingvara Kamprada (1926-2018). Jak dowodzi Elisabeth Asbrink w książce „W Lesie wiedeńskim wciąż stoją drzewa”, słynny przedsiębiorca miał też ciemne karty w swoim życiorysie. Miał bowiem należeć do nazistowskiej partii Svensk Socialistisk Samling podczas II wojny światowej. Sam przyznawał, że był to „grzech młodości”.
Więźniowie produkowali meble dla Ikei
Dochodzenie przeprowadzone przez audytorów Ernst & Young wykazało, że w Niemieckiej Republice Demokratycznej, istniejącej w latach 1949–1990, więźniowie byli wykorzystywani do pracy w fabrykach należących do szwedzkiego giganta w branży wnętrzarskiej. Ustalenia te potwierdza także raport „Praca przymusowa więźniów politycznych w zakładach karnych w NRD”, opracowany na początku 2024 roku przez historyków Markusa Mirschela i Samuela Kunze pod opieką prof. Jörga Baberowskiego z Uniwersytetu Humboldta w Berlinie. Wcześniej, w 2014 roku, wstępny raport przedstawił politolog Christian Sachse, a badania sfinansowała Ikea.
Tania siła robocza NRD
Więźniowie, którzy pracowali w bardzo trudnych warunkach, stanowili tanią siłę roboczą Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Ikea zapowiedziała, że przeznaczy 6 mln euro na utworzenie rządowego funduszu pomocowego, z którego środki zostaną przeznaczone na odszkodowania dla ofiar przymusowej pracy. Ikea wskazała, że taki krok to efekt „wieloletnich rozmów między niemieckim oddziałem firmy a Związkiem Stowarzyszeń Ofiar Dyktatury Komunistycznej (UOGK)”.
- Nie możemy cofnąć tego, co więźniowie musieli znosić w więzieniach NRD. Ale możemy okazać im szacunek dzisiaj i wesprzeć ich, jeśli staną w obliczu szczególnych trudności. Ikea zdecydowała się pójść właśnie tą drogą i jestem za to wyraźnie wdzięczny - wskazała Evelyn Zupke, przedstawicielka ds. ofiar NRD w parlamencie niemieckim, cytowana przez CNN.
Natomiast Walter Kadnar, dyrektor generalny Ikea Germany, przyznał, że od czasu, kiedy wyszło na jaw, że produkty szwedzkiego giganta były wytwarzane m.in. przez więźniów politycznych w NRD, firma rozpoczęła działania zmierzające do rozwiązania problemu.
Potwierdza to Dieter Dombrowski, niemiecki polityk o polskich korzeniach, przewodniczący UOKG (Związku Stowarzyszeń Ofiar Dyktatury Komunistycznej), który sam był więźniem politycznym w NRD, a podczas pobytu więzieniu Stasi w Cottbus przymusowo zajmował się wykonywaniem obudów kamer. Wskazał, że podczas prac zmierzających do wypracowania satysfakcjonującego obie strony rozwiązania, przedstawiciele firmy spotykali się z poszkodowanymi, a decyzja podjęta przez Ikeę jest przełomowa.
Czy wspomniany fundusz rządowy powstania, o tym zdecyduje niemiecki Bundestag w ciągu najbliższych tygodni.
Ikea nie była jedynym zakładem produkcyjnym wykorzystującym przymusową pracę więźniów. Jak ustalono, takie praktyki stosowały m.in.: Quelle, Aldi, Otto i Magna w komunistycznych Niemczech Wschodnich.