Jak Jakub I Stuart nie stworzył Wielkiej Brytanii?

opublikowano: 2018-02-27 18:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
24 marca 1603 roku bezpotomnie zmarła Elżbieta I. Jej następca został król Szkocji Jakub VI Stuart (jego koronacja jako Jakuba I, króla Anglii, Szkocji i Walii, odbyła się 25 lipca). Wybór nie był niespodziewany. Jakub, syn zgładzonej z rozkazu Elżbiety „królowej Szkotów” Marii Stuart, był najbliższym krewnym zmarłej królowej i, co najważniejsze, przeciwieństwem matki – katoliczki.
REKLAMA

Jakub, wychowany w otoczeniu prezbiteriańskim, skłaniał się ku episkopalizmowi, czyli podporządkowaniu władcy w duchu absolutystycznym struktury kościelnej, co upodobniało Kościół szkocki do anglikańskiego. Już w 1586 roku, przy okazji zawartego w Berwick angielsko-szkockiego paktu przeciw Hiszpanii, królowa Elżbieta, niezgodnie z aktem sukcesyjnym swego ojca Henryka VIII, obiecała Jakubowi prawo dziedziczenia tronu. W ostatnich latach jej życia ten plan potajemnie i niezależnie od królowej realizował wpływowy sekretarz stanu Robert Cecil, hrabia Salisbury.

Jakub Stuart, król Szkocji (jako Jakub VI) i Anglii (jako Jakub I) – jego panowanie miało rozpocząć unię realną między Anglią a Szkocją, jednak politycy obu państw nie byli się w stanie porozumieć co do jej kształtu. Akt unii został uchwalony dopiero w 1707 roku, za panowania Anny Stuart

Objęcie tronu przez Jakuba przyjęto w Anglii z nadzieją mimo jego anachronicznych poglądów na charakter władzy królewskiej, znanych choćby z jego rozprawy politycznej Królewski dar ([Basilikon Doron]). Jakub uważał, że majestat królewski, jako połączenie władzy duchownej i świeckiej, jest półboski, a więc monarcha dysponuje niegraniczoną władzą i przed nikim nie jest odpowiedzialny. Liczono jednak, że dzięki unii personalnej uda się zażegnać wiekowe spory między Anglia i Szkocją. Te nadzieje szybko okazały się iluzjami, bo nowy król nie potrafił i nie chciał współpracować z parlamentem. Do pierwszego konfliktu między nim a Izbą Gmin doszło już na samym początku jego panowania – chodziło o wielki projekt polityczny monarchy: związania Anglii i Szkocji unią realną i stworzenia nowego państwa Wielkiej Brytanii.

Unia ze Szkocją

Pomysł nie był nowy. W ostatnich latach panowania Elżbiety, w perspektywie objęcia tronu angielskiego przez króla Jakuba, w angielskich kręgach rządowych prowadzono studia nad kształtem unii i jej zastosowaniem w państwach europejskich. Spiritus movens całej sprawy był Cecil, który pojmował angielsko-szkocką unię jako równoprawny związek dwóch organizmów państwowych, polegający na unifikacji prawa i ujednoliceniu procedur sądowych oraz administracyjnych (w tym kontekście szczególnej wagi nabierało dostosowanie tzw. uzusu prawnego, wynikającego z lokalnych obyczajów i praktyki). Dlatego wzorem nie mogła być unia angielsko-walijskiej z 1536 roku, do której z powodu anglicyzacji prawa i walijskiej administracji (np. wprowadzenia języka angielskiego jako urzędowego) pasuje bardziej termin „aneksja”. W praktyce unia z Walią posłużyła Henrykowi VIII do centralizacji państwa.

REKLAMA

W sumie przed wstąpieniem króla Jakuba na tron angielski i w pierwszych latach jego panowania na forum parlamentarnym Westminsteru i Whitehall oraz w publicystyce politycznej zanalizowano 19 precedensów unijnych, m.in. aragońsko-kastylijski z 1469, hiszpańsko-portugalski z 1580 oraz francusko-angielski z 1431 roku. Jednak wszystkie one – podobnie jak unia angielsko-szkocka z 1603 roku – były związkami personalnymi: państwa rządzone przez jednego władcę zachowywały autonomię, a przede wszystkim swoje systemy prawne i strukturę administracyjną. W większości były to też związki narzucone, a równorzędność i równouprawnienie państw związkowych pozostały jedynie deklaracjami. Najbliższe poszukiwanego ideału były dzieje polsko-litewskiej epopei unijnej, której zwieńczeniem była unia lubelska z 1569 roku. Niewykluczone, że zbadaniu i zrozumieniu niuansów ustroju i życia politycznego polsko-litewskiego państwa miała służyć służyła misja szpiegowska komendanta londyńskiej Tower sir Johna Peytona do Rzeczypospolitej w 1598 roku. Ciekawe, że w publicystyce przykład rozwiązań ustrojowych Rzeczypospolitej Obojga Narodów służył zarówno zwolennikom, jak i przeciwnikom angielsko-szkockiej unii realnej.

Unia Anglii i Szkocji, kopia obrazu Pietera Paula Rubensa

Jakubowe mrzonki

W rzeczywistości idea Jakuba I o realnym zjednoczeniu Anglii ze Szkocją i stworzeniu Wielkiej Brytanii była niewykonalna. Różnice w mentalności Anglików i Szkotów, a przede wszystkim przepaść w potencjałach gospodarczych obu państw były głównymi powodami fiaska unijnych planów króla. Angielskie i szkockie elity irytowała zwłaszcza jego naiwna postawa i upór w dążeniu do realizacji projektu unijnego. Ponadto, odmiennie niż trzeźwo patrzący na sprawę politycy i posłowie Izby Gmin i szkockiego parlamentu, jako prawniczy dyletant monarcha ignorował fundamentalne przeszkody prawne, które stały na przeszkodzie realizacji jego ambitnego projektu. Sprawę wyłożył jasno doświadczony parlamentarzysta sir Edwin Sandys, który stwierdził, że angielski parlament nie ma uprawnień do stanowienia prawa dla Szkocji: [samodzielnie] nie możemy ustanawiać praw, które stworzyłyby Brytanię. Zwrócił uwagę na to, że ustawa o unii – nawet ratyfikowana przez parlamenty Anglii i Szkocji – unieważniłaby królewskie przysięgi koronacyjne Jakuba (oddzielnie jako króla Szkocji i Anglii). Z kolei jawny szkotożerca, prawnik i purytanin Nicholas Fuller trzeźwo zauważył, że unia realna oznaczałaby likwidację Wielkiej Karty Swobód ([Magna Charta Libertatum]) z 1215 roku, a więc fundamentu angielskiego systemu prawnego. Te przygnębiające opinie zszokowały króla, który przyznał: Błąd polegał na moim niezrozumieniu [tej] materii. Znałem swoje cele, ale nie lęki innych. Podobne obiekcje zgłaszali szkoccy parlamentarzyści.

REKLAMA

Tekst pochodzi z najnowszego numeru miesięcznika „Mówią Wieki”:

„Mówią wieki”
cena:
Data i miejsce wydania:
luty 2018

Anglia i Szkocja miały też rozbieżne cele w polityce zagranicznej i gospodarce. O ile Szkocję łączył tradycyjny sojusz z Francją, datujący się od czasów Marii Stuart, o tyle o stosunkach angielsko-francuskich można powiedzieć wszystko z wyjątkiem tego, że były przyjacielskie. Szkockie gildie i kompanie kupieckie w porównaniu z angielskimi (Kupców Ryzykantów, Kompanią Wschodnią, Kompanią Moskiewską i Kompanią Lewantyńską) wyglądały niczym ubogi krewny. I tylko te przykłady pokazują, dlaczego szkoccy politycy i przedsiębiorcy również bronili się ze wszystkich sił przed urzeczywistnieniem unijnych pomysłów króla Jakuba.

Union Jack - flaga Wielkiej Brytanii

Federacja?

Najlepszym sposobem wybrnięcia z kłopotu byłoby stworzenie angielsko-szkockiego państwa federacyjnego, w którym oba państwa zachowałyby własne tradycje prawne, rezygnując jednocześnie z niezależnego statusu. To było rozwiązanie stanowiące fundament unii angielsko-szkockiej z 1707 roku tworzącej Wielką Brytanię. Tyle że na początku XVII wieku ani Anglicy, ani Szkoci nie byli na to jeszcze gotowi. Według ówczesnej wyspiarskiej doktryny prawno-ustrojowej unia królestw bez ujednolicenia systemów prawnych była sprzecznością samą w sobie.

Patetyczne deklaracje króla Jakuba, że pragnie zjednoczenia serc i umysłów, jest mężem, a cała wyspa jest jego prawowitą żoną, a w końcu niemal ultymatywne żądanie, aby zamiast królem Anglii, Szkocji, Francji i Irlandii zaczęto go tytułować królem Wielkiej Brytanii (po 1618 roku samowolnie dorzucił do swojej tytulatury zaczerpniętą od Tudorów i twórczo rozwiniętą przez siebie formułę opiekuna i obrońcy wiary), budziły konsternację, zażenowanie lub żarty.

REKLAMA
Teatr Blackfriars (domena publiczna)

Na początku sierpnia 1605 roku na deskach londyńskiego Teatru Blackfiars (współfinansował go król Jakub) odbyła się premiera komedii satyrycznej Bena Jonsona, Johna Marstona i George’a Chapmana pt. Eastward Hoe. Doszło do skandalu, bo autorzy wprost dworowali sobie ze szkockich obyczajów i aluzyjnie z korupcji króla oraz jego szkockich faworytów. Ponadto sztuka nie uzyskała zgody cenzora lorda szambelana Thomasa Howarda, hrabiego Suffolk. Król Jakub rozumiał, a przynajmniej starał się rozumieć sztukę, zabrakło mu jednak poczucia humoru. Dlatego Chapman i Jonson na kilka tygodni trafili do Tower – Marstonowi upiekło się, bo był udziałowcem teatru. Mimo że sprawa rozeszła się po kościach, to wizerunek króla w oczach opinii publicznej ucierpiał.

Niekończące się dyskusje

Jakubowa idea unii angielsko-szkockiej, mimo wspomnianych fundamentalnych przeszkód, nie została z miejsca odrzucona. Dyskusje o tym, jak ją dostosować do aktualnych możliwości i potrzeb, toczyły się w parlamentach Anglii i Szkocji do 1607 roku. W lipcu 1604 roku obradujący w Perth parlament Szkocji wprawdzie uchwalił akt o unii Szkocji i Anglii, jednak w dokumencie była mowa jedynie o zniesieniu praw, które jawnie godziły w interesy gospodarcze Anglii (likwidacja ceł i myt granicznych).

Przy okazji Szkoci w ustawie o nienaruszalności pozycji Kościoła Szkocji i specjalnych instrukcjach dla swoich przedstawicieli do powołanej rok wcześniej mieszanej komisji dla unii dali wyraźnie do zrozumienia, że nie ustąpią w sprawie nienaruszalności zasad fundamentalnych, dawnych przywilejów, urzędów, praw, dygnitarstw i wolności tego królestwa. Obstawali też przy zachowaniu autonomii korporacji miejskich (burghów), odrębności parlamentów (w obawie przed skutkami nieobecności króla Jakuba w Szkocji posłowie chcieli, aby spędzał tam trzy miesiące każdego roku) oraz przywilejów i koncesji dla szkockich gildii i kompanii kupieckich, a także preferencyjnych umów handlowych z Francją.

W tym czasie wzajemne ataki i podgrzewanie resentymentów były stałym tematem w publicystyce po obu stronach granicy. Jednak to Izba Gmin stała się areną zajadłej retoryki antyszkockiej. Można powiedzieć, że zwolenników unii w myśl idei Jakuba I było jak na lekarstwo. „Partia królewska” z filozofem i wybitnym mówcą Francisem Baconem na czele była nieliczna.

REKLAMA

Tekst pochodzi z najnowszego numeru miesięcznika „Mówią Wieki”:

„Mówią wieki”
cena:
Data i miejsce wydania:
luty 2018
Elżbieta I w stroju koronacyjnym (malarz nieznany, ok. 1600)

P Najgłośniejsi byli przeciwnicy unii, a większość członków Izby Gmin w zasadzie podzielała ich punkt widzenia, z zadowoleniem wsłuchując się w antyszkockie filipiki. Właściwie obraz mieszkańców Szkocji ograniczał się do standardowego zestawienia: według Fullera Szkoci byli nieucywilizowanymi rabusiami, koniokradami, mordercami i brudnymi żebrakami lub bydłem, które po zawarciu unii zaleje Anglię w poszukiwaniu pracy i zajęcia. Szkoccy kupcy zaś to domokrążcy. Jeśli przyznamy im nasze swobody, to zlecą się do nas jak bydło do zielonej paszy – pisał Fuller – czego świadectwem jest mnogość Szkotów w Polsce. Podobnym chamstwem wykazał się debiutujący w ławach poselskich Christopher Pigott, poseł z Buckinghamshire. W jednym ze swoich pierwszych wystąpień niewybrednie zaatakował nie tylko Szkotów, ale i króla, który nie puścił płazem zniewagi. Dziesięć dni w Tower ostudziło zapał Pigotta.

Koniec snów o Unii

W skład komisji dla unii weszła 48-osobowa delegacja angielska z historykiem i dyplomatą sir George’em Carewem oraz prawnikiem sir Henrym Hobartem na czele, a także 31-⁠osobowa delegacja szkocka kierowana przez lorda kanclerza Aleksandra Setona i Aleksandra Livingstone’a, hrabiego Linlithgow. Jej członkowie pracowali zgodnie i – można powiedzieć – podeszli do całej kwestii realistycznie.

W listopadzie 1606 roku, a więc po prawie trzech latach, komisja przedstawiła parlamentom tzw. Instrument unii, w którym poza zniesieniem barier celnych, zmianami w symbolice heraldycznej i zaleceniem uznania Szkotów za obywateli obu państw nie było zapisów o stworzeniu państwa związkowego. Dyskusje nad dokumentem trwały do kwietnia następnego roku – m.in. storpedowano pomysł króla utworzenia wspólnego parlamentu – po czym plan wprowadzenia unii realnej został ostatecznie zarzucony. Uznano jedynie, że Szkotów urodzonych po 1603 roku obejmie angielskie prawo własności.

Machinacje Lorda Cecila

Portret Elżbiety I przypisywany Williamowi Segarowi (ok. 1585 r.)
REKLAMA

Debaty unijne wykorzystał za to lord Cecil, dla którego poszukiwanie rozwiązań prawnych dla projektowanego związku stało się pretekstem do przeglądu stosunków na linii dwór królewski – kompanie handlowe. Za czasów Elżbiety I konsorcja kupieckie zdobywały lukratywne koncesje i monopole dzięki łapówkom i hojnym donacjom. W efekcie państwo straciło nad nimi kontrolę. Wprawdzie u schyłku panowania Elżbiety ustawą parlamentarną udało się ukrócić ten proceder, ale w całej sprawie chodziło o to, aby handel, szczególnie zagraniczny, został objęty kontrolą państwa. Inaczej mówiąc, według Cecila kompanie handlowe miały być klientem dworu i narzędziem w polityce zagranicznej, również jako pośrednik w dyplomacji. Taki układ pozwalał na czerpanie o wiele większych dochodów przez dwór – dodajmy, poza kontrolą parlamentarną. Dzięki różnego rodzaju machinacjom Cecilowi udało się przejąć kontrolę – najczęściej przez umieszczenie zaufanych ludzi w zarządach spółek – m.in. nad Kompanią Lewantyńską, Wschodnioindyjską, Francuską, Hiszpańską, Wschodnią i Moskiewską.

Debata na temat unii ożywiła trwającą od ponad półwiecza, a jedynie przyciszoną za panowania Elżbiety I, dyskusję o istocie związków Anglii i Szkocji. Zwolennicy unii po obu stronach granicy coraz częściej określali swoją narodowość terminami „Scoto-Britannus” i „Anglo-Britannus”. Pobrzmiewała w nich chęć podkreślenia swojej odrębności, jednocześnie niewątpliwie był to wyraz refleksji nad bliskością obu państw, nie tylko w sensie geograficznym, ale też szerzej – historycznym i kulturowym (mimo wzajemnych stereotypów i uprzedzeń). Za panowania Jakuba I – może poza żołnierzami z Wysp Brytyjskich uczestniczącymi w wojnie trzydziestoletniej i studentami europejskich uniwersytetów – tego typu punkt widzenia podzielało niewielu. Dyskusja nad charakterem i przebiegiem tego procesu do czasu zawarcia przez Anglię i Szkocję unii realnej z 1707 roku do dziś budzi spory historyków anglosaskich, a ożywiło je referendum w czerwcu 2016 roku, które zapoczątkowało proces brexitu, czyli opuszczania przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej.

Warto przeczytać:

  • The Jacobean Union. Six tracts of 1604, ed. Bruce Galloway, Brian Levack, Edinburgh 1985
  • Bruce Galloway, The Union of England and Scotland, 1603–1608, Edinburgh 1986
  • Alan Haynes, Robert Cecil, Earl of Salisbury, 1563–1612. Servant of Two Sovereigns, London 1989Stefan Zabieglik, Historia Szkocji, Gdańsk 2000

Tekst pochodzi z najnowszego numeru miesięcznika „Mówią Wieki”:

„Mówią wieki”
cena:
Data i miejsce wydania:
luty 2018
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Tomasz Bohun
Historyk, redaktor „Mówią wieki”.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone