Jak było zorganizowane państwo Mongołów?

opublikowano: 2025-10-27, 16:57
wszelkie prawa zastrzeżone
Mongołowie stworzyli największe państwo lądowe w historii. Jak funkcjonowało? Na czym polegała budowa ruchomych miast? Czym był dżam?
reklama

Ten tekst jest fragmentem książki Marie Favereau „Orda. Jak Mongołowie zmienili świat”.

Batu Chan, wnuk Czyngis-chana i syn Dżocziego, założyciel Złotej Ordy

„Szczodrość jego była nieoszacowana, a wielkoduszność niezmierzona”, napisał o Batu perski historyk Dżuwajni. „Kupcy ze wszech stron przywozili mu wszelkie towary, on zaś brał wszystko i kilkakrotnie podwajał cenę”. Hojność chana zachwycała i zdumiewała Dżuwaj niego i innych cudzoziemców, a nawet niektórych Mongołów. Batu płacił kupcom dwukrotność sumy, jakiej żądali.

Nie miało to jednak nic wspólnego z rozrzutnością. Batu był hojny, ponieważ stanowiło to źródło jego siły. Musiał przyciągać kupców, aby zapewnić sprawne funkcjonowanie gospodarki i systemu politycznego, szczególnie w czasach, gdy brakowało łupów wojennych do rozdziału. Mając nadzieję na zdobycie przychylności kupców, naśladował wielkiego chana Ugedeja, który nakazał „wypłacać kupcom nagrodę w wysokości dziesięciu procent od wartości sprzedanych przez nich towarów”. Według Raszida ad-Dina biczigczowie (sekretarze) Ugedeja ostrzegli go, że już płaci za ich towary więcej, aniżeli są warte. „Kupcy handlują ze skarbem w nadziei na zysk – odparł Ugedej – i ponoszą wydatki, by opłacić was, biczigczów. Spłacam dług, który wam zawdzięczają, aby nie odeszli, poniósłszy stratę w transakcjach z nami”. Innym razem „ktoś przyniósł [Ugedejowi] dwieście kościanych grotów strzał. Dał mu podobną liczbę sztabek (srebra)”. Nie chodziło wyłącznie o prestiż. Przywódcy mongolscy pilnowali, by nie hamować obiegu towarów, a mając świadomość, że kupców nie da się do niczego przymusić ani kontrolować, zamiast tego stosowali zachętę. Obłożyli transakcje handlowe niskim podatkiem i obiecali kupcom bezpieczeństwo oraz ochronę towarów. Dopuścili ich również do dżamu – imponującej sieci zaopatrzenia i komunikacji, którą bardziej szczegółowo opisuję poniżej. Przywódcy Mongołów konkurowali też ze sobą, oferując kupcom i przedsiębiorcom przywileje w postaci zwolnień z opodatkowania. W latach pięćdziesiątych XIII wieku taka polityka zaczęła przynosić Batu pierwsze owoce, o czym wkrótce się przekonamy.

Ówcześni kronikarze dostrzegli, że celem chanów nie było gromadzenie bogactwa, lecz jego dystrybucja. Raszid ad-Din następująco pisał o Ugedeju: „Pewnego dnia, gdy położył fundamenty Karakorum, poszedł do skarbca i ujrzał blisko sto tysięcy sztabek [srebra]. «Jakąż korzyść przynoszą nam te zapasy? – zapytał. – Musimy ich stale strzec. Ogłoście, aby każdy, kto chce sztabkę, przyszedł i wziął ją sobie»”. Kilka innych anegdot opowiada, że Ugedej rozdawał sztabki srebra i złota swoim ludziom na sfinansowanie ich działalności handlowej. Czynił to w przekonaniu, że wszystko, co da swoim poddanym, prędzej czy później do niego wróci. W gospodarce Mongołów obieg zasobów przynosił więcej korzyści niż magazynowanie.

reklama

Prawdą jest, że chanowie gromadzili bogactwo – dzięki produkcji dóbr będących ich własnością, sługom, stadom, podarkom, podatkom i wojnie. Handel pełnił jednak odmienną funkcję. Nie służył wzbogaceniu się chana, który jako stojący ponad sprawami ludzkimi nie angażował się w handel ani nie gonił za zyskiem. Chanowie mogli tylko dawać lub otrzymywać; nie płacili, lecz obdarowywali, co również znajduje odzwierciedlenie w ich demonstracyjnej hojności. Nie, celem handlu nie było dostarczenie osobistych korzyści chanowi, lecz zapewnienie imperium zdrowych podstaw, a jego mieszkańcom dobrobytu – zarówno pod kątem finansowym, jak i duchowym, ponieważ obieg towarów był ściśle powiązany z mongolskim systemem wierzeń.

Mongołowie postrzegali towary jako nośniki czegoś niematerialnego, a ich ruch jako niezbędny dla kosmicznej równowagi świata. Kubi, system redystrybucji, służył nie tylko żywym, ale i zmarłym, o których przychylność należało nieustannie zabiegać, aby uchronić się przed zemstą „chorych zmarłych”. Uważano, że obieg to warów pozwala uspokoić ich duchy. Mongołowie wierzyli ponadto w reinkarnację i w ich przekonaniu redystrybucja dóbr zwiększała szanse na pomyślne ponowne narodziny. Tak więc gospodarz, który dzielił się swoimi ziemskimi dobrami z dużą liczbą gości, zapewniał szczęście i dobrobyt żywym, zmarłym i sobie w życiu pozagrobowym. Ze względu na ów skomplikowany splot tego, co tu i teraz, z transcendencją i odrodzeniem się w świecie doczesnym, Mongołowie wierzyli, że rozdział i obieg dóbr bezpośrednio przekłada się na dobrobyt społeczeństwa. Obieg towarów uzyskanych w wyniku handlu, opodatkowania i wojny był zatem kluczem do utrzymania porządku społecznego i naprawy nierówności społecznych. Trudno zrekonstruować, jak średniowieczni Mongołowie definiowali zbiorowe poczucie szczęścia, z całą pewnością jednak wierzyli, że ruch towarów jest niezbędny, by je osiągnąć. A to znaczyło, że najważniejszym zadaniem chana było zapewnienie płynności funkcjonowania mechanizmów redystrybucji.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marie Favereau „Orda. Jak Mongołowie zmienili świat” bezpośrednio pod tym linkiem!

Marie Favereau
„Orda. Jak Mongołowie zmienili świat”
cena:
89,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
The Horde: How the Mongols Changed the World
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Rok wydania:
2025
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
432
Seria:
Historia
Premiera:
14.10.2025
Format:
150x225 mm
Język oryginalny:
angielski
ISBN:
978-83-8338-324-8
EAN:
9788383383248
reklama

Nie sposób oczywiście zaprzeczyć, że istniała akumulacja majątku. Mało tego: była powszechnie akceptowana. Uzasadnienie bogactwa miało jednak sens tylko w kontekście jego redystrybucji, przeprowadzanej zgodnie z zasadami kubi, systemu udziałów opartego na tümenie. Chan obdzielał darami – pozyskanymi w drodze handlu lub dyplomacji – dowódców dziesięciotysięcznych oddziałów, którzy z kolei obdarowywali tych stojących na czele tysięcy i tak dalej. Tak funkcjonował obieg dóbr w państwie Mongołów. Gospodarka chanów nie potrzebowała dóbr luksusowych, by się utrzymać – wymagała ich natomiast ekonomia polityczna. Służyły jako gratyfikacja dla elit, aby je przywiązać do dworu; elity zaś wykorzystywały te same dobra, aby zapewnić sobie lojalność ludu. Sztabki srebra, zło to, drogocenne tkaniny, futra, perły – wszystko to stale zmieniało właściciela. Chan dokonywał redystrybucji dóbr publicznie, podczas kurułtaju. Gwardziści za kulisami nadzorowali cały proces, rejestrowali i liczyli towary. Cały ten rozbudowany system miał na celu utrzymanie spójności ciała politycznego i przychylności kosmicznego porządku.

Wielki kurułtaj Tamerlana na szesnastowiecznej ilustracji

Dżoczydzi nie zamierzali pozwolić, żeby wielki chan nimi rządził. Dla zachowania niezależności musieli rywalizować. Dokładnie tak postępował Batu; konkurował z wielkim chanem na wszystkich polach – handlu, polityki i protektoratu. Szybko dostrzegł niezmierzony potencjał Dolnej Wołgi i w ciągu kilku lat przekształcił region w dynamiczny ośrodek handlowy, ściągając kupców z Kijowa, Sudaku, Nowogrodu oraz dalekiej Północy. Büri, jego kuzyn z konkurencyjnej linii Czagataja, zaprotestował, publicznie domagając się podziału terytorium Batu. Z rozkazu Batu został stracony. Chanowie Dżoczydów nie pozwolili, aby inni członkowie złotego rodu rościli sobie prawa do Stepu Kipczackiego.

Mongolizacja przestrzeni

Mongołowie wierzyli, że góry, jeziora i doliny są obdarzone kosmologiczną mocą. Wznosili na tych terenach swoje jurty, pałace i miejsca pochówku, zwane korig. Jak widzieliśmy, wielcy chanowie opanowali duchowe serce Karakorum, dolinę Orchonu. Zbudowali również pomnik Czyngis-chana na Burchan Chaldun, dawnym ośrodku duchowym w górach Chentej w północno-wschodniej Mongolii, gdzie jeszcze przed przybyciem Mongołów miejscowa ludność pielęgnowała kult przodków. Najprawdopodobniej to właśnie tam przewieziono zwłoki Czyngisa z terytorium Tangutów. Góra odpowiadała jego süld – charyzmie i sile witalnej. Na Burchan Chaldun mają swoje źródła rzeki Onon, Kerulen i Toła. Uważano, że ich łożyska mają mistyczny związek z narodzinami Mongołów. Były to również ojczyste strony Temudżyna i miejsce, w którym zwołał kurułtaj w 1206 roku. Ulokowanie tam jego grobowca uczyniło z Burchan Chaldun najświętsze miejsce imperium.

reklama

Na dalekim zachodzie potomkowie Dżocziego budowali zręby własnej tradycji. Pod rządami Batu zaczęli wznosić ołtarze ofiarne, pałace, budowle religijne i korigi. Pierwotna lokalizacja pochówków chanów pozostaje nieznana. Późniejsze źródła utożsamiają korig chanów dżoczydzkich z miejscowością Mały Saraj nad Uralem. Okolice dolnego Uralu istotnie stanowiły pierwotny nutag darowany przez Czyngis-chana Batu, zanim jeszcze stanął on na czele ekspedycji przeciwko Kipczakom. Wedle tych przekazów Batu założył Mały Saraj, który stał się centrum życia religijnego. W rzeczywistości początki miasta datuje się na X wiek, ale historia o jego założeniu przez Batu świadczy o roli Małego Saraju jako ważnego ośrodka życia duchowego Dżoczydów. Powstała tam między innymi dżoczydzka nekropolia chańska. Jej lokalizacja do dziś pozostaje tajemnicą, ponieważ Mongołowie dokładali wielkich starań, aby ukryć miejsca pochówku chanów. Dżuzjani, świadek tamtych czasów, podaje, że grób Batu „przykryto ziemią i przepędzono po niej konie, aby nawet ślad nie pozostał”. Wiemy jedynie tyle, że miejsce intronizacji chana było silnie powiązane z miejscem jego wiecznego spoczynku. Większość chanów z dynastii Batuidów wstępowała na tron na terenie Małego Saraju. Tak jak Czyngis-chan uczynił z Burchan Chaldun miejsce swej intronizacji i sanktuarium przodków, tak też Batu przekształcił dolny Ural w świętą ziemię, na której jego potomkowie praktykowali kult przodków i byli grzebani podobnie jak ich najbliżsi krewni.

Gwardziści strzegli korigów zarówno elit, jak i zwyczajnych ludzi; Carpini opisuje, że kiedy przypadkowo wkroczył na teren cmentarza dla gminu, został zatrzymany przez straże. Cmentarzyska – ukryte, strzeżone i zamknięte dla obcych – były dla Mongołów ważniejsze niż miasta. Decyzja o wyborze miejsca pochówku jest zatem widomym znakiem wagi, jaką do niego przywiązywali. Ciała tysięcy Mongołów, którzy polegli podczas kampanii węgierskiej, zostały przewiezione z Europy z powrotem do Mongolii. W pewnym okresie rządów Batu-chana praktyka ta została jednak zmieniona, a zmarłych chowano w dolinach na zachodzie. Dżoczydzi nie zabierali już ciał swoich zmarłych, ponieważ Step Kipczacki stał się ich nowym domem.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marie Favereau „Orda. Jak Mongołowie zmienili świat” bezpośrednio pod tym linkiem!

Marie Favereau
„Orda. Jak Mongołowie zmienili świat”
cena:
89,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
The Horde: How the Mongols Changed the World
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Rok wydania:
2025
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
432
Seria:
Historia
Premiera:
14.10.2025
Format:
150x225 mm
Język oryginalny:
angielski
ISBN:
978-83-8338-324-8
EAN:
9788383383248
reklama

Osiadłe miasto

Około 1250 roku Batu ufundował trwałe budowle w miejscu, które na monetach mongolskich nosi nazwę Saraj, tj. pałac lub miasto. Okresowo pojawiały się tam lokalne grupy nomadów, jednak do momentu powstania Saraju nie było większych osad. Pałac chana najprawdopodobniej miał postać olbrzymiej sali audiencyjnej, zaprojektowanej na wzór złotego namiotu lub innej ceremonialnej jurty. Otaczały go budowle z cegły suszonej, ceramiki i kamienia, a w okolicy ustawiono wielkie kamienne posągi na przenośnych platformach. Pałac wznosił się niemal w połowie drogi między północną a południową granicą migracyjnego szlaku ordy Batu-chana. Miasto nie było otoczone murami.

Niewiele wiadomo o pierwotnym kształcie, organizacji i rozmiarach Saraju. Wilhelm z Rubruk, który odwiedził go w październiku 1254 roku, nie poświęcił mu większej uwagi. Nadmienił mimochodem o „nowym mieście, które Batu zbudował nad rzeką Itil” (Wołgą), i zauważył, że „Saraj i pałac Batu są położone na wschodnim brzegu rzeki”. Z kolei Carpini w ogóle nie wspomniał o nowym mieście, co sugeruje, że pałac chana został zbudowany po jego wizycie w 1246 roku.

Wyimaginowany portret Ugedeja

Historycy nie są zgodni co do dokładnej funkcji kompleksu Batu-chana. Częstym błędem jest przyrównywanie Saraju do typowego miasta cesarskiego, ponieważ chan nigdy nie zamieszkałby w czterech ścianach ani nie zbudowałby w jego obrębie swojego mauzoleum. Nie starał się również zaimponować poddanym budynkami. Saraj prawdopodobnie pełnił podobną funkcję jak Karakorum, „osiadłe miasto” zbudowane dwadzieścia lat wcześniej przez Ugedeja. Karakorum było miastem zamkniętym, otoczonym ceglanymi murami. Wydzielono w nim dwie dzielnice: dla muzułmańskich kupców i chińskich rzemieślników. W sąsiedztwie pałacu wielkiego chana znajdowały się: kilka pomniejszych pałaców przeznaczonych dla sekretarzy dworskich, dwanaście świątyń buddyjskich, dwa meczety i kościół. Tak jak Karakorum Saraj, z domami z cegły suszonej i dobrze przemyślanymi dzielnicami, był miejscem spotkań dla cudzoziemców. Gościł kupców, podróżników, sekretarzy, rzemieślników i duchownych, którzy cenili wygody osiadłego trybu życia. Prawdą jest, że mongolskie miasta całkowicie różniły się od tego, do czego przywykli przybysze z Zachodu; Wilhelm z Rubruk zwrócił uwagę na to, jak małe jest Karakorum – „nie tak duże jak wioska Saint Denis, a klasztor Świętego Dionizego wart jest dziesięciokrotnie więcej niż ten pałac” – a Saraj był jeszcze mniejszy. Mimo to Mongołowie byli zawsze gościnni. Chanowie nie szczędzili wysiłków. Wielki chan Gujuk zbudował nawet w nowym mieście Emin pałac dla wygody ważnych podróżników z zagranicy – sam w nim nigdy nie zamieszkał.

reklama

Saraj nie był zatem wyjątkiem ani w imperium, ani też w Zło tej Ordzie. Wzdłuż szlaków sezonowych migracji pod okiem i za pieniądze dworu rozwijało się osadnictwo. Dżoczydzi dysponowali tysiącami jeńców wojennych, których część pragnęli osiedlić, przede wszystkim rzemieślników, których wyroby i dzieła sztuki wymagały dłuższego pobytu w jednym miejscu lub stałych urządzeń. Nie za wsze było to łatwe, ponieważ przymusowe osadnictwo prowadziło do buntów. Carpini relacjonuje, że doszły go słuchy o powstaniu, jakie przeciwko Mongołom wzniecili Rusini osiedleni pod przymusem na Stepie Kipczackim. Dżoczydzi kwaterowali też w miastach franciszkanów i dominikanów oraz innych wysłanników, którzy nie byli w stanie sprostać wymogom koczowniczego życia, jak również kupców i podróżników potrzebujących miejsc do przechowywania swoich towarów. Finansowali ponadto wznoszenie świątyń i budowli sakralnych. Z rozkazu Sartaka, najstarszego syna Batu, na trasie wędrówek jego ordy powstała osada z kościołem nestoriańskim. Nowe miasta, które jak grzyby po deszczu wyrastały od połowy lat trzydziestych do połowy lat pięćdziesiątych XIII wieku w całym imperium Mongołów, pełne były zresztą świątyń, kościołów, klasztorów i meczetów. Mieszkańcy tych miast prowadzili osiadły tryb życia. Obecność chana pobudzała je do większej aktywności, nigdy jednak nie zamierały na dobre.

Sami Mongołowie uważali stałe domostwa za mniej wygodne od namiotów – cieplejszych, bardziej miękkich i zapewniających większą intymność. Jednak nawet jeśli stałe miasta powstawały przede wszystkim jako odpowiedź na potrzeby rosnącej populacji osiadłych poddanych, służyły też samym Mongołom. W pałacach odbywały się kurułtaje i inne ważne zgromadzenia. Saraj, jako ośrodek handlu, religii i rzemiosła, pomógł w realizacji celów politycznych i gospodarczych Ordy, a rozwijając się, umacniał pozycję chana. Nie był natomiast ośrodkiem administracji. Mongołowie rządzili z końskiego grzbietu.

Ruchome miasto

Ordy zajmowały olbrzymie połacie ziemi. Każda z nich, jak ogromne, wydłużone miasto, liczyła tysiące ludzi. W sprzyjających warunkach populacja sięgała stu tysięcy. Wszystko, czego potrzebowano, zabierano ze sobą: domy, warsztaty, pałace, świątynie, posągi. Orda była samowystarczalną jednostką, przemieszczającą się wraz z całym zapleczem, które obejmowało wielką liczbę koni, kóz, owiec, wołów i wielbłądów. Podstawę jej funkcjonowania od zawsze stanowiły hodowla i wypas zwierząt, choć z czasem utrzymanie stale rosnącej populacji wymusiło zróżnicowanie strategii. Ubocznym produktem mobilności była sezonowość diety. Mongołowie polowali i łowili ryby przez cały rok, ale zimy wymagały szczególnych przygotowań. Wraz z nastaniem chłodów, gdy zwierzęta traciły na wadze, dieta nomadów w większym stopniu opierała się na węglowodanach. Hodowcy wymieniali owce i skóry na zboża; na stołach elit dżoczydzkich pojawiały się pszenica i proso z licznych wsi sąsiadujących z zimowiskiem w delcie Wołgi i ujściu Donu. Chłopi sprzedawali płody rolne na targach ord oraz sezonowych jarmarkach.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marie Favereau „Orda. Jak Mongołowie zmienili świat” bezpośrednio pod tym linkiem!

Marie Favereau
„Orda. Jak Mongołowie zmienili świat”
cena:
89,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
The Horde: How the Mongols Changed the World
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Rok wydania:
2025
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
432
Seria:
Historia
Premiera:
14.10.2025
Format:
150x225 mm
Język oryginalny:
angielski
ISBN:
978-83-8338-324-8
EAN:
9788383383248
reklama

Rokrocznie ordy Dżoczydów wędrowały to w górę, to w dół wielkich rzek przecinających ich terytorium. Podczas tych wspólnych migracji ludzie poruszali się konno, na wozach lub pieszo. Kobiety, w tym chatun, umiały jeździć wierzchem, czyniły to jednak wyłącz nie na krótkich dystansach, podczas pracy lub dla rozrywki. Podczas migracji powoziły dwukołowymi wozami. Wzdłuż brzegu Wołgi „jedna kobieta przeprowadzi dwadzieścia albo trzydzieści wozów”, dziwił się Wilhelm z Rubruk. Tłumaczy następnie, w jaki sposób kobiety łączą ze sobą wozy ciągnione przez wielbłądy i woły. Każdy z nich mógł wieźć kufry pełne dóbr albo spory namiot. W ciągu pierwszego dziesięciolecia po osiedleniu się na zachodnim stepie Dżoczydzi stali się niemal całkowicie zależni od szczególnego rodzaju namiotu umieszczonego na wozie. Tradycyjny mongolski namiot kratowy (jurtę nazywaną też ger) można zwinąć i zapakować na wóz. Namioty nowego typu były trwale osadzone na płaskim podwoziu z kołami – moglibyśmy taki pojazd nazwać jurtowozem. Nie składano ich, ale możliwe było postawienie ich w całości na ziemi. Na wschodzie Mongołowie regularnie korzystali z jurtowozów, jeśli tylko pozwalało na to ukształtowanie terenu, ale nigdy nie zrezygnowali z namiotów kratowych. Ziemie zachodnie jednak bardziej sprzyjały wykorzystaniu jurtowozów. Do największych z nich zaprzęgano ponad dwadzieścia wołów.

Koronacja Ugedeja w 1229 roku

Dżoczydzi udoskonalili swój system transportu, żeby przewozić ogromne bogactwa zgromadzone podczas ostatniej kampanii przeciwko Kipczakom – odzież, tkaniny, futra i skóry, broń, biżuterię, narzędzia i sprzęty domowe. Nie tylko zaczęli budować więcej jurto wozów niż namiotów kratowych, ale także wyhodowali więcej wołów i wielbłądów, które były wystarczająco silne, aby ciągnąć lub dźwigać ciężkie skrzynie z towarami. Wielbłądy szkolono również do przekraczania rzek z ładunkiem. W latach pięćdziesiątych XIII wieku zamożny mieszkaniec państwa Dżoczydów posiadał od stu do dwustu skrzyń wypełnionych dobytkiem. Niektóre z ord były równie imponujące, jak ta należąca do chana. „Zdawało mi się, że zbliża się ku mnie duże miasto”, zanotował Wilhelm z Rubruk na początku czerwca 1253 roku, gdy po raz pierwszy zobaczył ordę. Przemieszczała się ona wzdłuż zachodniego brzegu Donu, prowadzona przez jednego z przedstawicieli Batu. Wilhelm dowiedział się, że ów człowiek ma pod sobą nie więcej niż pięciuset ludzi – resztę stanowiły ich rodziny, robotnicy, szamani i duchowni, jeńcy i inni. Różnica między ordą imperialną a innymi ordami polegała na wielkości kesziku, ponieważ obóz chana pełnił funkcję stolicy.

reklama

Aby odmalować krajobraz polityczny Ordy, musimy wpierw po znać geografię polityczną nomadów, która miała niewiele wspólnego z podziałem administracyjnym. Miejsca takie jak Saraj czy Karako rum nie były kluczowe dla potęgi Mongołów. Źródła spisane przez ludzi osiadłych, którzy oceniali splendor i zaawansowanie imperiów na podstawie wielkości i liczby ich miast, zdecydowanie przeceniają znaczenie stolic Mongołów. W rzeczywistości były one zaledwie niewielkimi enklawami w rozległym wszechświecie politycznym. Prawdziwą stolicą była orda chana.

Ordy bowiem były o wiele lepiej zorganizowane niż jakiekolwiek ówczesne miasto. Przemieszczanie tak wielkich mas wymagało od ludzi i zwierząt ścisłej dyscypliny. Szczególne wrażenie robiły mongolskie wierzchowce. Szkolono je, aby nawet bez jeźdźca na grzbiecie podążały za swoim właścicielem, potrafiły również samodzielnie powrócić do obozu. Nie potrzebowały paszy; zimą żywiły się trawą wygrzebaną spod śniegu, dzięki czemu radziły sobie w warunkach, w których inne konie nie byłyby w stanie przetrwać. Ludzie Zachodu porównywali je do psów; komplement ten świadczył o ich zaradności.

Dżoczi (fot. Enerelt)

Kiedy rozbijano obozowisko, wszyscy dokładnie wiedzieli, gdzie ustawić swoje ruchome domy. Namioty zawsze stawiano w taki sposób, aby otwór wejściowy skierowany był na południe. Układ obozu miał na celu regulowanie ruchu zwierząt i ludzi, z poszanowaniem pozycji społecznej każdej osoby. Uwzględniał starszeństwo rangi i kolejność sukcesji, tak więc w centrum stały namioty chana, a pozostałe lokowano na osi wschód–zachód. Rozmieszczenie jurt nie wynikało jedynie ze statusu, miało również znaczenie symboliczne. Orientacja według stron świata pozwalała mieszkańcom odnaleźć swoje miejsce w przestrzeni, społeczeństwie i wszechświecie. Na układ ruchomych miast miały wpływ narodziny, śmierć oraz polityka. Ich elastyczność sprawiała, że lepiej niż trwała zabudowa dostosowywały się do zmieniających się okoliczności. Plan obozowiska ordy odzwierciedlał jej płynny porządek społeczny i można było z niego wyczytać, czy znajduje się ona w stanie pokoju czy wojny.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marie Favereau „Orda. Jak Mongołowie zmienili świat” bezpośrednio pod tym linkiem!

Marie Favereau
„Orda. Jak Mongołowie zmienili świat”
cena:
89,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
The Horde: How the Mongols Changed the World
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Rok wydania:
2025
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
432
Seria:
Historia
Premiera:
14.10.2025
Format:
150x225 mm
Język oryginalny:
angielski
ISBN:
978-83-8338-324-8
EAN:
9788383383248
reklama

System obronny obozów mongolskich miał postać pierścienia (kürijen). Aby chronić się przed wrogami i obcymi, Mongołowie obozowali w kręgu, którego centrum stanowił namiot wodza ordy. U Dżoczydów układ ten stosowano podczas polowań i wojen, korzystały też z niego pomniejsze grupy podczas wędrówki po stepie. W czasach pokoju trzymano się układu liniowego, namioty chana ustawiając pośrodku. W razie potrzeby orda była w stanie niemal natychmiast przekształcić się w machinę wojenną, zapewniając ruchliwość niezbędną do błyskawicznych ataków lub szybkiego odwrotu. Ówcześni obserwatorzy uważali ordę za najbezpieczniejsze miejsce na ziemi. Krąg zapewniał ochronę przed rabusiami, nieprzyjaciółmi oraz dzikimi zwierzętami, a bliskość rzeki ograniczała skutki pożarów. Rozmieszczenie ordy służyło ponadto rozproszeniu tarć społecznych poprzez unikanie stłaczania mieszkańców w przeludnionych dzielnicach. Ruchome miasto zawsze można było rozbudować, aby pomieścić większą liczbę ludzi. Gwardziści czuwali dzień i noc, niemniej orda nie była obozem wojskowym – kobiet i dzieci zawsze było więcej niż zbrojnych jeźdźców. U progu szóstej dekady XIII stulecia, po niemal półwieczu nieustannego wojowania, ordy Dżoczydów korzystały z długotrwałego pokoju. Wywarło to wpływ na ruchome miasta.

Prace w obozowisku rozdzielano według ściśle określonych ról płciowych. Mężczyźni odpowiadali za szereg zadań związanych z opieką nad stadami oraz ubojem. Ponadto polowali, wytwarzali łuki i strzały, namioty, wozy, uprzęże i sprzęt jeździecki. Prace wykonywane przez kobiety budziły fascynację podróżników. „Ich kobiety robią wszystko”, pisał Carpini. „Skórzaną odzież, tuniki, buty, spodnie i wszelkie wyroby ze skóry; powożą wozami i naprawiają je, objuczają wielbłądy, a wszelkie swe prace wykonują sprawnie i z zapałem. Wszystkie kobiety noszą spodnie, a niektóre strzelają jak mężczyźni”. Wilhelm z Rubruk zauważył, że „orda bogatego Mongoła przypomina duże miasto, lecz bardzo mało w nim mężczyzn”. Spostrzeżenie to podkreśla kluczową rolę, jaką odgrywały kobiety w życiu obozu.

reklama

Kobiety nie tylko prowadziły obóz, ale były również właścicielkami gospodarstw domowych. Regularnie gościły swoich mężów, ponieważ mężczyzna musiał odwiedzić każdą ze swoich żon. Była to powszechna praktyka na wszystkich szczeblach społeczeństwa. Znalazła odzwierciedlenie zarówno w rozkładzie obozów mongolskich – priorytetowo traktujących mobilność – jak i we władzy decyzyjnej kobiet ze wszystkich warstw społecznych. Wilhelm z Rubruk zauważył, że każda z dwudziestu sześciu żon Batu miała własny „duży dom”, a towarzyszyły im mniejsze, służące jako „komnaty, w których mieszkają ich sługi”. Tymczasem Sartak miał sześć żon, a jego najstarszy syn dwie lub trzy. Według obliczeń Wilhelma do domostwa każdej z żon przynależało „dobre dwieście wozów”. Przypisane małżonkom miejsca w układzie obozu odzwierciedlały ich rangę: pierwsza żona na skraju po stronie zachodniej, ostatnia po stronie wschodniej.

Rozbudowując obóz, Mongołowie byli w stanie z łatwością pomieścić nowych przybyszów, w tym handlarzy, dyplomatów, wędrownych uczonych i duchownych, którym natychmiast przydzielano siedzibę. Gościom przyzwyczajonym do życia w mieście imponowały bezpieczeństwo i porządek społeczny panujące w obozach. „Nigdy nie spotyka się wśród nich bójek, burd, ran, morderstw. Nie ma również rabusiów ani złodziei, którzy by dokonywali wielkich kradzieży”, zauważył Carpini. „W związku z tym nie zabezpieczają ryglami ani kratami mieszkań i wozów, w których trzymają swoje kosztowności. Ktokolwiek natknie się na zagubione zwierzę, ten albo pozostawi je w spokoju, albo zabierze do ludzi wyznaczonych do tego celu”. Carpini zaobserwował, że Mongołowie odnoszą się do siebie z niezwykłym szacunkiem.

Zdumiało go też, że nikt nie wchodzi do pawilonu wielkiego cha na przez wielką bramę zarezerwowaną dla władcy, mimo że w żaden sposób tego nie pilnowano. Carpini zwrócił baczną uwagę na dyscyplinę panującą wśród mieszkańców ordy. Mongołowie wykazywali silne poczucie hierarchii społecznej, a ich codziennym życiem sterowały liczne ograniczenia i tabu. Kradzież, cudzołóstwo i ujawnienie określonych sekretów karano śmiercią. Mimo braku formalnego zakazu normy społeczne zniechęcały nawet do rozmów z cudzoziemcami. Komunikując się z osobami z zewnątrz, zwykli Mongołowie niekiedy zatajali pewne informacje lub rozpowszechniali fałszywe plotki, aby nie naruszyć norm. Rzadko łamali podstawowe zasady i upewniali się, że zagraniczni goście je rozumieją.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marie Favereau „Orda. Jak Mongołowie zmienili świat” bezpośrednio pod tym linkiem!

Marie Favereau
„Orda. Jak Mongołowie zmienili świat”
cena:
89,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
The Horde: How the Mongols Changed the World
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Rok wydania:
2025
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
432
Seria:
Historia
Premiera:
14.10.2025
Format:
150x225 mm
Język oryginalny:
angielski
ISBN:
978-83-8338-324-8
EAN:
9788383383248
Mongołowie na wojnie. Ilustracja z XIV wieku

Obóz stanowił odbicie zmieniającego się mongolskiego świata i społeczeństwa: w miarę rozwoju imperium i poszczególnych ord w obozach pojawiały się kolejne oznaki świadczące o sukcesie. Znaczące nowości przynosiły na przykład zwycięstwa na polu bitwy. Świętujący chanowie nakazywali budowę specjalnych namiotów ceremonialnych wykonanych z jedwabiu i filcu, które mogły po mieścić tysiące ludzi. Mongołowie przejmowali również namioty od pokonanych wrogów; po zwycięstwie nad Węgrami Batu zamieszkał w białych namiotach króla Beli, aby okazać swoją wyższość nad pobitym władcą. Ogólnie rzecz biorąc, wielkość i okazałość namiotów i wozów odzwierciedlała pochodzenie, status i bogactwo. Do czerwonych, białych i złotych namiotów wielkiego chana Gujuka mogły wejść nawet dwa tysiące ludzi, podczas gdy najmniejsze jurty w ordzie miały około pięciu metrów średnicy i mieściły najwyżej pięć dorosłych osób. Tylko filc najwyższej jakości był naturalnie biały; kobiety posiadające namioty z typowego szarego wojłoku pokrywały je zatem wapnem, białą glinką lub sproszkowaną kością, aby je rozjaśnić. Zwykli ludzie również starannie malowali i dekorowali swoje domy. Do ścian przyszywano kawałki barwnego filcu przedstawiające „winorośle i drzewa, ptaki i zwierzęta”. Zamężne kobiety ozdabiały też swoje wozy. Nawet skromny dobytek może być piękny.

Doliny wielkich rzek

Mieszkańcy Ordy dostrzegali w krajobrazie szczegóły, które umykały uwadze ludzi osiadłych. Rzeki i góry nie stanowiły granic, lecz raczej sposób, aby okiełznać przestrzeń i dotknąć niebios. W szczególności te pierwsze decydowały o naturze ziem Dżoczydów. Przecinały stepy jak autostrady, a jednocześnie Mongołowie potrafili przekraczać je niemal w dowolnym miejscu. Dostarczały miejsc pod zimowe leże, gdy ordy osiadały na ich zamarzniętej powierzchni.

Terytorium Dżoczydów rozciągało się od Irtyszu po Dniepr. Na wschodzie leżało rozległe państwo wielkiego chana; na zachodzie ziemie Litwinów, Polaków, Węgrów i Krzyżaków. Rdzeniem tego ogromnego terenu był 640-kilometrowy pas biegnący wzdłuż dolnej Wołgi. Obszar ten był zarezerwowany dla ordy Batu. Jego najbliżsi krewni, bejowie i nojonowie zamieszkiwali inne części Stepu Kipczackiego. Poszczególne grupy podzieliły między siebie brzegi Uralu, Wołgi, Donu i Dniepru, czterech największych rzek przecinających step. Ich ordy przemieszczały się w górę i w dół nurtu i od czasu do czasu zatrzymywały w miejscach, które uznawano za korzystne z punktu widzenia zaopatrzenia w żywność, wypasu zwierząt i polityki.

Goście Mongołów byli świadkami tego rzecznego nomadyzmu. Carpini, który od lutego do kwietnia 1246 roku podróżował po Stepie Kipczackim, donosił: „Wszyscy wodzowie zimą podążają w dół rzeki, ku morzu, a latem zawracają ku górom”. Dziesięć lat później Wilhelm z Rubruk potwierdził, że od stycznia do sierpnia orda Batu-chana podąża wzdłuż wschodniego brzegu Wołgi do Ukek (obecnie Saratów). Od sierpnia do grudnia natomiast kieruje się na południe, ku delcie. Równolegle do niej, lecz na zachodnim brzegu Wołgi, migrowała orda Sartaka, najstarszego syna Batu-chana. Oba obozy dzieliło raptem kilka dni marszu. Badacze porównali sezono we wędrówki Dżoczydów do tak zwanej transhumancji pionowej, polegającej na przeprowadzaniu stad w terenach górskich na wyżej położone (chłodniejsze) pastwiska latem i niżej położone łąki zimą. Migracja Ordy nosi znamiona transhumancji, ponieważ latem udawano się na północ, ku chłodniejszym terenom, zimą powracano zaś na cieplejsze południe. Na zachodnim stepie Dżoczydzi maszerowali jednak po płaskim, stabilnym terenie wielkich dorzeczy, co umożliwiało pasterzom przemieszczanie się nie tylko ze zwierzętami, lecz z całym dobytkiem.

Każda taka sezonowa wędrówka odbywała się na dystansie około 600 kilometrów. Ludzie przemieszczali się regularnie co dwa lub trzy dni, co w ocenie Wilhelma nadawało „bardzo powolne tempo”, które przyrównał do „marszu jagnięcia czy wołu”. Koczownicy prawdopodobnie dziennie przebywali od ośmiu do dziewiętnastu kilometrów, w zależności od ukształtowania terenu, a pokonanie każdego odcinka trasy zajmowało od pięciu do siedmiu miesięcy. Aby chronić stada przed zmęczeniem, Mongołowie często zatrzymywali się na odpoczynek i zapewniali zwierzętom dostęp do świeżej trawy. W ten sposób unikano również nadmiernego wypasu na danym terenie. „Każdy kapitan, w zależności od tego, czy ma pod sobą więcej, czy mniej ludzi, zna granice swych pastwisk i wie, gdzie karmić stada zimą, latem, wiosną i jesienią”, dopisał Wilhelm.

Zimą stada, zwierzęta juczne, wozy i ludzie przekraczali rzeki po lodzie. Wołga stanowiła lodowy korytarz opisany przez Wilhelma z Rubruk jako czterokrotnie szerszy od Sekwany. Carpini napisał, że jemu i jego towarzyszom kilka dni zajęło przejście przez Dniepr, który uważał za niesamowicie rozległy – jak wszystkie wielkie rzeki na stepie. Mongołowie rozbijali namioty mieszkalne na zamarzniętej rzece i łowili ryby w przeręblach. Bliskość rzeki zapewniała również dostęp do wody i pozwalała zachować orientację w przestrzeni.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marie Favereau „Orda. Jak Mongołowie zmienili świat” bezpośrednio pod tym linkiem!

Marie Favereau
„Orda. Jak Mongołowie zmienili świat”
cena:
89,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
The Horde: How the Mongols Changed the World
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Rok wydania:
2025
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
432
Seria:
Historia
Premiera:
14.10.2025
Format:
150x225 mm
Język oryginalny:
angielski
ISBN:
978-83-8338-324-8
EAN:
9788383383248
Hełm mongolski (fot. Gary Todd)

Latem osiadłe ludy mogły przekroczyć Wołgę na wysokości Ukeku, gdzie Mongołowie zorganizowali brody dla wozów. Dzięki temu mieli oko na cudzoziemców i tubylców podróżujących w regionie. Koczownikom taka infrastruktura była najzupełniej zbędna. Dysponowali przenośnymi łodziami: był to lekki, kolisty płat skóry z otworami na obrzeżu, przez które przewlekano sznur, tworząc coś na kształt sakwy. Worek wypełniano dobytkiem, na wierzch kładąc siodła, a następnie przywiązywano do ogona silnego konia. Jeden z mężczyzn płynął przodem, prowadząc konie, pozostali siedzieli na workach. Niekiedy w celu przyspieszenia przeprawy Mongołowie sięgali po wiosła. Często przenosili się z jednego brzegu na drugi, wprawiając tym w zdumienie mieszkańców osad uzależnionych od stałych brodów.

Znajomość miejsc, w których można dogodnie sforsować bystry nurt rzeki, należała do najważniejszych umiejętności Mongołów i zapewniała im wielką przewagę nad osiadłymi ludami. Miejscowi Rusini na przykład, choć żeglowali po tych samych rzekach, nie potrafili przekraczać ich z taką łatwością jak koczownicy. Mogli wprawdzie podróżować nimi w górę i w dół nurtu, jednak Mongołowie, którzy kontrolowali nieliczne brody, nie pozwalali miejscowej ludności swobodnie przeprawiać się na drugą stronę. Była ona zatem zmuszona do czasochłonnej podróży do brodów, gdzie należało jeszcze uregulować opłatę. Okiełznanie rzek nie tylko przynosiło Mongołom bezpośrednie korzyści, lecz także pozwalało korzystać z nich w charakterze instrumentu sprawowania władzy nad poddanymi i sąsiadami.

Sieć transportowa

Ordy Dżoczydów były rozrzucone po całym stepie. Oprócz grup Batu i Sartaka było jeszcze co najmniej osiem dużych ord: po jednej na każdym z brzegów Dniepru; jedna nad Donem, prowadzona przez siostrę Batu oraz jej męża; po jednej na każdym z brzegów Uralu, pod komendą dowódców wojskowych; jedna na Zakaukaziu, należąca do Berkego, młodszego brata Batu; jedna Ordy, nieopodal miasta Emin, i jedna w regionie jeziora Ała-kol – orda Dżocziego, w której po jego śmierci rządy sprawowała jedna z wdów po nim.

Niektóre ordy, na przykład Sartaka i Batu, sąsiadowały ze sobą; inne dzieliły setki kilometrów. Komunikowały się poprzez dżam, sieć oficjalnych posterunków, dzięki którym wprawny jeździec mógł pokonać trasę z Wołgi nad Irtysz w ciągu ośmiu tygodni. Dżam był złożonym systemem służącym całemu imperium Mongołów na wiele sposobów. Korzystano z niego, aby szpiegować wrogów, przewozić towary i wiadomości między oddalonymi punktami, a także zaopatrywać obozy wojskowe, miasta i ordy. Jego rozwój nastąpił za czasów Czyngis-chana, aczkolwiek sama sieć konnych połączeń istniała już znacznie wcześniej. Turkuccy, kitańscy, ujgurscy oraz inni władcy Azji Środkowej rozwijali metody przekazywania wiadomości co najmniej od VII stulecia naszej ery. Mongołowie połączyli te regionalne sieci i zaadaptowali je do własnych ambicji. W połowie XIII wieku system funkcjonował z najwyższą sprawnością.

Mongołowie oraz ludność tubylcza prowadzili setki posterunków, niewielkich obozów, w których podróżnicy i posłańcy mogli zaopatrzyć się w żywność i zmienić konie. Koszty ich utrzymania ponosili miejscowi, których obowiązkiem było dostarczanie koni, wody, żywności i ubrań oraz zapewnianie dachu nad głową oficjalnym podróżnikom, zagranicznym posłom oraz ich świcie. Dżamczi, listonosze, którzy obsługiwali posterunki, nie rozdawali wierzchowców, lecz wymieniali je na te, które podróżni otrzymali przy poprzednim popasie. W dziedzinie koni Mongołowie byli niezwykle wybredni. Rozróżniano konie juczne, pocztowe i bojowe, a także zwierzęta zdolne do pokonywania dużych odległości i sprinterów przydatnych do realizacji pilnych zadań na krótkich dystansach. Cały system dżamu nadzorowała armia.

Na Stepie Kipczackim posterunki rozlokowano w odległości około jednego dnia drogi od siebie. Różniły się pod względem wielkości, wyposażenia i udogodnień. Placówki położone w pobliżu wsi i miast były lepiej zaopatrzone, ale te w głębi stepu miały niekiedy naprawdę niewiele do zaoferowania. Wszystkie konie w dżamie stanowiły własność imperium; system przypominał państwowe przed siębiorstwo oferujące wynajem wierzchowców na całym terytorium Mongołów.

Kubilaj-chan na polowaniu

Dżam połączył sieci komunikacyjne i zaopatrzeniowe. Do skutecznego funkcjonowania konieczne było opanowanie różnych metod transportu i splecenie trzech podsystemów. Tergen dżam składał się z wozów ciągnionych przez woły, wielbłądy i silne konie; za jego pomocą transportowano ciężkie towary, obejmował jednak zaledwie część terytorium, m.in. okolice Karakorum. Morin dżam, regularny szlak pocztowy, dostępny był wyłącznie dla jeźdźców i przecinał całe imperium. Za pośrednictwem narin dżam, tajnego systemu komunikacji, posłaniec był w stanie pokonać około 190 kilometrów dziennie. Zdolność do łączenia różnych form i sposobów transportu tłumaczy, w jaki sposób niespełna milion Mongołów rozproszonych na ogromnej przestrzeni był w stanie rządzić imperium o rozmiarach niemal całego kontynentu. Dżam sprawił, że step bardzo się skurczył.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Marie Favereau „Orda. Jak Mongołowie zmienili świat” bezpośrednio pod tym linkiem!

Marie Favereau
„Orda. Jak Mongołowie zmienili świat”
cena:
89,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
The Horde: How the Mongols Changed the World
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Rok wydania:
2025
Okładka:
całopapierowa z obwolutą
Liczba stron:
432
Seria:
Historia
Premiera:
14.10.2025
Format:
150x225 mm
Język oryginalny:
angielski
ISBN:
978-83-8338-324-8
EAN:
9788383383248
reklama
Komentarze
o autorze
Marie Favereau
Profesorem nadzwyczajny historii na Uniwersytecie Paris Nanterre. Była członkinią Francuskiego Instytutu Archeologii Orientalnej w Kairze, stypendystką Fulbrighta w Instytucie Studiów Zaawansowanych Uniwersytetu Princeton, wykładała na Uniwersytecie Lejdejskim oraz pracowała na Uniwersytecie Oksfordzkim w ramach szeroko zakrojonego projektu Nomadic Empires. Autorka m.in. La Horde d’Or et le sultanat mamelouk oraz współautorka powieści graficznej Gengis Khan.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone