Jak leczono za pomocą... kurzego kupra?

opublikowano: 2023-07-25 17:53
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
„Na ukąszenie węża, jeśli to mąż (został ukąszony), weź żywego koguta i przyciśnij jego kuper w miejscu ukąszenia i tam go pozostaw. I to będzie dobre. Jeśli zaś chodzi o niewiastę, w ten sam sposób posłuż się żywą kurą, a pozbędziesz się trucizny”. Próbowaliście kiedyś tej metody?
REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki Justina Gregga „Przekleństwo homo sapiens. Dlaczego myślenie zabija”.

Kogut z jednego z niemieckich gospodarstw rolnych (fot. Thorsten Denhard)

Wyobraźcie sobie przez chwilę, że znowu lecimy naszym balonowym wehikułem czasu. Tym razem odwiedzamy jezioro Baringo sto tysięcy lat temu. Odnajdujemy naszą grupę w nieco porządniej wyglądającym obozowisku na brzegu jeziora. Z wysoka obserwujemy pechowe, choć dość powszechne zdarzenie. Przed chwilą małego chłopca ukąsiła w łydkę żmija sykliwa, jeden z najgroźniejszych węży Afryki. Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że bez odpowiedniego leczenia chłopiec umrze. Na szczęście w jego kierunku już spieszy któraś z dorosłych kobiet, niosąc pędy rośliny o wielkich podłużnych liściach, nazywanej ensete lub fałszywym bananowcem. Kiedy rozrywa łodygę, ze środka wycieka sok, który kobieta szybko wciera w miejsce ukąszenia. Chociaż ani w części nie tak skuteczna jak współczesne surowice, roślina ta ma właściwości przeciwbólowe i antyseptyczne, z których po dziś dzień korzystają przy ukąszeniach przez węże współcześni mieszkańcy Kenii. Skąd prehistoryczni ludzie mogli o nich wiedzieć?

Wiedza naszych przodków o roślinach leczniczych opierała się na kombinacji wyuczonych skojarzeń i wnioskowania przyczynowego. Najprawdopodobniej wyglądało to tak, że któryś z naszych odległych przodków znad jeziora Baringo skaleczył się w ramię podczas polowania i złapał garść pierwszych liści, jakie wpadły mu w rękę (akurat były to liście fałszywego bananowca), aby zatamować krwawienie. Po kilku dniach mógł zauważyć, że rana goi się szybciej niż zwykle. Wtedy mógł sobie zadać pytanie: dlaczego tak się dzieje? Pytanie mogło doprowadzić do konkluzji, że liście mają jakieś właściwości, które przyspieszają gojenie. Ta wiedza mogła być przekazywana (poprzez komunikat słowny i kulturę) przez tysiące lat, aż umożliwiła odpowiednią terapię i ocaliła życie ukąszonemu chłopcu.

Oczywiście wnioskowanie przyczynowe stanowiło potężną broń w arsenale naszych przodków, co nie oznacza, że używano jej przez cały czas. Bywało tak, że nasza potrzeba poszukiwania zależności przyczynowych powodowała więcej problemów, niż była w stanie rozwiązać. Tworzyła bowiem iluzję przyczynowości, gdzie takiej nie było.

Aby zrozumieć, co mam na myśli, wybierzmy się w jeszcze jedną podróż balonem. Tym razem zaniesie nas do średniowiecznej Walii, około roku 1000 naszej ery. Unosimy się nad falującymi zielonymi wzgórzami, które przeglądają się w wodach Morza Irlandzkiego. W małej wiosce mieszka tu grupa ludzi. Za stulecie w tym miejscu stanie forteca zbudowana przez anglonormandzkiego barona, inicjując w ten sposób łańcuch wydarzeń, który w końcu doprowadzi do założenia uroczego nadmorskiego miasteczka Aberystwyth. Na razie jednak jest tu tylko maleńka osada zamieszkana przez mówiących po walijsku tubylców, którzy zetknęli się z podobnym problemem co prehistoryczny klan przed chwilą. Mały chłopiec, syn wodza wioski, bawił się w wysokiej trawie, kiedy został ukąszony przez żmiję. Choć europejska żmija jest mniej jadowita niż jej afrykańska kuzynka, ukąszenie wciąż może mieć fatalne skutki, szczególnie jeśli pozostanie nieleczone. Na szczęście w wiosce jest uzdrowiciel.

REKLAMA

Matka chłopca, która przyniosła go do chaty uzdrowiciela, trzyma jego głowę w objęciach, a ukąszenie na łydce zaczyna puchnąć. Pojawia się uzdrowiciel pospiesznie niosący koguta, którego zabrał z kurnika. Po wyrwaniu kilku piór, aby odsłonić skórę, przyciska jego kuper w miejscu ukąszenia i trzyma go w tej pozycji przez ponad godzinę. Następnie oznajmia, że chłopiec został uleczony. Chłopiec zostaje zaniesiony do domu, gdzie po kilku godzinach umiera. Jak można się było spodziewać, terapia kogucim zadkiem nie przyniosła efektów, a dziecko doznało zatrzymania akcji serca na skutek działania jadu żmii.

Aberystwyth około 1840 roku (mal. William Crane)

Ten sposób leczenia – czyli pocieranie kurzym kuprem miejsca ukąszenia – był w tym czasie jedną z oficjalnie akceptowanych procedur leczniczych, szeroko rozpowszechnioną w całej Europie. Walijski tekst medyczny jeszcze z końca czternastego wieku udziela jasnych wskazówek:

Na ukąszenie węża, jeśli to mąż (został ukąszony), weź żywego koguta i przyciśnij jego kuper w miejscu ukąszenia i tam go pozostaw. I to będzie dobre. Jeśli zaś chodzi o niewiastę, w ten sam sposób posłuż się żywą kurą, a pozbędziesz się trucizny.

Ten sam walijski manuskrypt proponuje inne środki lecznicze. Na przykład głuchotę zaleca leczyć, wlewając do ucha miksturę z moczu barana, żółci węgorza i soku z pnia jesionu. Aby pozbyć się nowotworu, zagotuj nieco wina z odrobiną koziego łajna i mąki jęczmiennej, a następnie natrzyj tym guz. Możemy się również dowiedzieć, że nie ma powodu obawiać się śmierci na skutek ukąszenia przez pająka, ponieważ te są niebezpieczne jedynie od września do lutego. Jeżeli ktoś zostanie ugryziony w tym okresie, powinien pokruszyć zdechłe muchy i wetrzeć w miejsce ukąszenia, a wszystko będzie dobrze. Współczesnemu czytelnikowi wszystko to może się wydawać po prostu niedorzeczne, ale czasami – albo ślepym trafem, albo dzięki wnioskowaniu przyczynowemu, które akurat okazało się poprawne – średniowieczna medycyna działała, i to czasem skuteczniej niż współczesna. Ostatnio naukowcy znaleźli potencjalny lek na antybiotykoodpornego gronkowca MRSA. Znaleźli go w Bald’s Leechbook – tekście medycznym z dziewiątego wieku – w postaci maści z cebuli, pora, czosnku i krowiej żółci.

Historia medycyny to wnioskowanie przyczynowe w działaniu. Pewna grupa specjalistów w określonym miejscu i czasie skupiła się na tym, dlaczego ludzie chorują i umierają od ran, szukając nie tylko korelacji, ale i związku przyczynowego. Doprowadziło ich to do wypracowania złożonego modelu teoretycznego – obecnie kompletnie zarzuconego – który nazwano humoryzmem lub teoria humoralną. Jeśli nigdy o niej nie słyszałeś, nie przejmuj się. Mało kto z żyjących dziś osób się nią przejmuje, i nie bez powodu.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Justina Gregga „Przekleństwo homo sapiens. Dlaczego myślenie zabija” bezpośrednio pod tym linkiem!

Justin Gregg
„Przekleństwo homo sapiens. Dlaczego myślenie zabija”
cena:
59,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda
Liczba stron:
320
Premiera:
28.06.2023
Format:
210x143 [mm]
ISBN:
978-83-271-6398-1
EAN:
9788327163981
REKLAMA

A jednak humoryzm zdominował europejską medycynę na prawie dwa tysiące lat. Cała zachodnia cywilizacja została zbudowana na tym martwym i dziś już zdyskredytowanym systemie. Każdy słynny Europejczyk żyjący przed wiekiem dziewiętnastym – Juliusz Cezar, Joanna d’Arc, Karol Wielki, Eleonora z Akwitanii czy Napoleon – słyszał o humoryzmie i wierzył w niego.

Jako koncept pojawił się on po raz pierwszy w starożytnej Grecji, około 500 roku przed naszą erą. Słowo humor pochodzi od greckiego χυμός, oznaczającego dosłownie „sok”. To greckiego lekarza Hipokratesa (tego od przysięgi) w największym stopniu wiążemy z popularyzacją idei, którą można wyłożyć, jak następuje:

Ludzkie ciało zawiera krew, flegmę, żółć żółtą i żółć czarną. To są składniki, które je tworzą i odpowiadają za jego bolączki i zdrowie. Zdrowiem jest zasadniczo stan, w którym wszystkie te składniki znajdują się w odpowiedniej proporcji wobec siebie nawzajem, zarówno jeśli chodzi o stężenie, jak i ilość, i są ze sobą prawidłowo wymieszane. Cierpienie pojawia się wtedy, kiedy jedna z tych substancji znajdzie się bądź w niedoborze, bądź w nadmiarze, jest oddzielona wewnątrz ciała i niezmieszana z innymi.
Galen na ilustracji z XVIII wieku

Greckiego lekarza z przełomu drugiego i trzeciego wieku, Galena, oraz perskiego lekarza i erudytę z wieku dziesiątego, Avicennę, uznaje się za tych, którzy rozwinęli teorię Hipokratesa i stworzyli nowoczesny naonczas system, zyskujący popularność w czasach, kiedy odwiedziliśmy balonem Walię. To właśnie zakłócenie równowagi między humorami jest powodem powstawania chorób. Same zaś humory – krew, flegma, żółć i czarna żółć – rządzone są przez cztery przeciwności. Są nimi ciepło, chłód, wilgoć i suchość. Te cztery przeciwności formują wszystko, co znajduje się we wszechświecie, wliczając w to cztery żywioły: powietrze, wodę, ogień i ziemię. Dla przykładu ogień będzie gorący i suchy, podczas gdy woda zimna i mokra. Znajomość tych przeciwstawnych sił może zostać wykorzystana przez medyka w celu wyleczenia dowolnej choroby. Na przykład ktoś z gorączką będzie zbyt ciepły i zbyt suchy. Jego humory są kompletnie rozregulowane (czyli występuje nadmiar żółci). Tak więc leczenie gorączki musi polegać na wystawieniu pacjenta na działanie czegoś zimnego i wilgotnego (jak na przykład sałata), aby przywrócić równowagę humorów.

REKLAMA

Użycie koguta na ukąszenie węża też czerpie z humoryzmu, acz walijski manuskrypt nie wdaje się w szczegóły. Tak czy inaczej, koncepcja była taka: przytknięcie koguciego kupra do rany po ukąszeniu węża spowoduje, że jad z ciała człowieka zostanie wyssany i przejdzie do koguta. Nastąpi to oczywiście na skutek magicznej kombinacji nierównowagi humorów i istnienia przeciwieństw.

Humoryzm był cudownie złożonym systemem medycznym zbudowanym w całości na bazie wnioskowania przyczynowego. Medycy mieli absolutną rację co do tego, że choroba czy uraz wiążą się ze zmianami – oraz problemami – dotyczącymi wielu „substancji” regulujących procesy biologiczne w naszym ciele (w tym krwi, żółci i im podobnych). Mylili się natomiast co do mechanizmu przyczynowego. Współczesna medycyna wyparła ostatecznie humoryzm w połowie dziewiętnastego stulecia. Narodziła się z metody naukowej, która stosuje technikę fundamentalną dla rozpoznania różnicy pomiędzy korelacją a związkiem przyczynowym – badania kliniczne. Za jej pomocą możemy wnioskować przyczynowo (tak jak w przypadku kurzego kupra i jadu węża), a potem zweryfikować wnioski. Można dla przykładu poddać stu ukąszonych pacjentów kuracji kurzym kuprem, stu podać placebo (na przykład przykładać w miejscu ukąszenia pieczywo czosnkowe), a stu nie leczyć w ogóle. Jeśli spojrzymy następnie na rezultaty i przekonamy się, że we wszystkich trzech grupach procent wyleczonych jest taki sam, będziemy wiedzieć, że kurze kupry (ani chleb) tak naprawdę nie pomagają przy ukąszeniu węża. Wychodząc z tego punktu, można przetestować wszystkie podstawowe założenia humoryzmu i przekonać się ostatecznie, że wnioski co do tego, jak działają humory, były fałszywe.

Lekarz przygotowujący eliksir z arabskiej wersji farmakopei Dioscoridesa, 1224 rok

Oczywiście metoda naukowa i badania kliniczne nie zawsze prowadzą do właściwych wniosków. Przez długi czas metoda naukowa kazała nam wierzyć, że przyczyną wrzodów żołądka jest stres. Dopiero w roku 1984 Barry J. Marshall i Robin Warren wykazali, że to bakteria – Helicobacter pylori – jest ich przyczyną. Odkryli to, kiedy Marshall pobrał nieco bakterii z żołądka pacjenta cierpiącego na zapalenie błony śluzowej żołądka, dodał je do bulionu, a następnie wypił. Trzy dni później u niego również rozwinęło się zapalenie – był to najlepszy dowód, że winowajcą jest bakteria. Niestety, metoda naukowa potrzebuje czasu, by odkryć prawdziwą naturę zjawisk, a to z kolei pozwala naszym specjalistom od „dlaczego?” formułować tymczasem nic niewarte teorie w rodzaju humoryzmu. Kiepskie odpowiedzi na poważne pytania to nie tylko zwykła niedogodność. Czasami są tak gówniane, że człowiek zaczyna się zastanawiać, czy bycie specjalistą od „dlaczego?” nie stanie się czasem przyczyną ostatecznego upadku rodzaju ludzkiego.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Justina Gregga „Przekleństwo homo sapiens. Dlaczego myślenie zabija” bezpośrednio pod tym linkiem!

Justin Gregg
„Przekleństwo homo sapiens. Dlaczego myślenie zabija”
cena:
59,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda
Liczba stron:
320
Premiera:
28.06.2023
Format:
210x143 [mm]
ISBN:
978-83-271-6398-1
EAN:
9788327163981
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Justin Gregg
Pracownik naukowy Dolphin Communication Project oraz adiunkt na Uniwersytecie St. Francis Xavier w Kanadzie, gdzie zajmuje się behawiorem zwierząt. Badał zdolności echolokacyjne delfinów żyjących w wodach Japonii i Bahamów.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone