Jordaki Kuparenko konstruuje balon

opublikowano: 2021-11-11 19:01
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Jordaki Kuparenko ma głowę pełną pomysłów. Ten ambitny konstruktor i wynalazca właśnie ma szansę zrealizować swój kolejny projekt. Zbuduje latający balon!
REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki Zuzanny Orlińskiej „Powietrzny żeglarz. Uczeń sztukmistrza” (tom II).

– Pan życzył sobie mnie widzieć?

Młodzieniec leżący w łóżku wepchnął do ust trzymanego w dłoni daktyla, oblizał palce i błyskawicznie chwycił z komódki zielone okulary. Wcisnął je sobie na nos, po czym zaczął pospiesznie zapinać koszulę, nieprzystojnie odsłaniającą nagi tors.

– Mój Boże, co za zaszczyt! – wołał przy tym z entuzjazmem, który pan Magier odebrał jako nieco przesadny. – Jakąż łaskę mi waszmość uczynił, zawitawszy w moje skromne progi!

Nerwowym gestem wygładził kołdrę, strącając z niej na ziemię stos papierów, i mówił dalej, jak w gorączce: – Proszę, proszę siadać! Marcinku, podaj panu krzesło! Jestem tak wdzięczny, że gotówem dłonie waszmość panu całować!

Wykonał taki gest, jakby chciał zrealizować swoją groźbę. Pan Magier na wszelki wypadek założył ręce za siebie.

Kościół Panien Sakramentek, mal. Bernardo Belotto, 1770 rok

– Cóż znowu, nie trzeba… – rzekł zakłopotany. – Rad byłem spełnić prośbę Marcina i odwiedzić waćpana. Niech mi będzie wolno na wstępie wyrazić wielki żal, że spłonął teatr pański, dzieło tak udane i tak, nie waham się użyć tego słowa, genialne.

– Furda teatr! – zawołał Kuparenko, odrzucając grubą grzywę włosów na plecy. – Zrobię nowy! Nie za rok, nie za dwa, to za dziesięć lat! Wiem już, jakie błędy poczyniłem w konstrukcji i jak cały mechanizm mógłby działać lepiej i sprawniej! Naszkicowałem to sobie… o tu… – sięgnął pod łóżko, wyciągnął plik papierów i zaczął je przerzucać. – A zresztą nieważne! Na to jeszcze przyjdzie czas – powiedział. – Chciałem się z panem skonsultować w innej sprawie. – Słucham pana – skłonił się profesor Magier.

– Chcę zbudować balon!

– A! To mnie cieszy.

– Przestudiowałem pańskie wycinki i rysunki pańskiego brata. Wyliczyłem, ile kosztowałby balon z impregnowanego jedwabiu. Nie stać mnie na taki. Lecz przyszła mi do głowy pewna myśl! – Znów sięgnął pod łóżko, poszperał tam i wyciągnął jakąś pomiętą bibułkę. Dmuchnął w nią i papier wydął się, tworząc okrągłą czaszę. Kuparenko dmuchnął jeszcze raz, tym razem mocniej, a papierowa kula uniosła się i poleciała w stronę Magiera.

Uczony złapał ją zręcznie i dokładnie obejrzał. Była sklejona z pasków cienkiej bibułki, przypominających ćwiartki pomarańczy.

– Co waszmość o tym myślisz? – Kuparenko z ekscytacji nie mógł usiedzieć w łóżku. Skoczył ku profesorowi, nie dbając o to, że świecąc spod koszuli gołymi łydkami, może urazić jego delikatność. – Tani materiał! Mamy tu tego na kopy! Po każdym przedstawieniu zostają afisze, drukowane na porządnym, mocnym papierze. Gdyby tak skleić ze sobą te wielkie płachty w jedną czaszę?!

– W zasadzie nie widzę przeciwskazań. W końcu bracia Montgolfier również zaczynali od balonów z papieru. Ale w naszych warunkach atmosferycznych? – w panu Magierze doszedł do głosu meteorolog. – Bo ja wiem?

– Zabezpieczyłbym go gumą, tak samo jak zabezpiecza się tkaninę – wyjaśnił sztukmistrz. – Nie widzę powodu, dla którego nagumowany papier miałby być gorszym tworzywem niż nagumowany jedwab.

– Są to, mimo wszystko, materiały o różnej elastyczności – pan Antoni nie był do końca przekonany. – A co ty myślisz, Marcinku?

– Myślę, że nie dowiemy się, jeśli nie spróbujemy – rezolutnie stwierdził chłopak.

– Pan chciałby pokazywać ten balon tu, w Hecy? – Wypowiadając te słowa, pan Magier starał się, by nie zabrzmiały pogardliwie, trudno mu jednak było ukryć, że nie ma dobrego zdania o owym przybytku.

– Oczywiście nie w amfiteatrze. Myślałem o pokazie en plein air.

REKLAMA

– Naturalnie za biletami, ku uciesze gawiedzi? – spytał Magier, tym razem nie próbując już ukryć ironii.

– Pan mnie potępia? – Kuparenko zmarszczył brwi.

– Skądże znowu. Myślę wszakże, że piękna sztuka powietrzożeglarstwa może być czymś o wiele więcej niż tylko błahą rozrywką. Czytał pan już dzisiejszą gazetę? – zapytał pan Magier.

Jordaki pokręcił kudłatą głową.

Afisz reklamą lotu balonowego Jordakiego Kuparenki, 1808 rok

– Otóż piszą tam znowu o niedawnym doświadczeniu pana Garnerina. Wypuścił on balon po fajerwerku dawanym w paryskim ratuszu na cześć cesarza Napoleona. W gondoli umieścił liścik tej treści: Balon ten puszczony był w Paryżu dnia 25 Frimaire wieczorem – to będzie, zdaje się, szesnastego grudnia – przez Pana Garnerina powietrzożeglarza… I tak dalej, i tak dalej… Osoby, które go znaydą, wezwane są, aby o nim doniosły do Pana Garnerina, który ziedzie na mieysce.

– I cóż? – zapytał Kuparenko, przysiadając z podwiniętymi nogami na kołdrze.

– I oto pan Garnerin otrzymuje list ni mniej, ni więcej tylko od włoskiego kardynała Caprary, pod datą pierwszego stycznia, z którego dowiaduje się, że niejaki książę Mandragone odnalazł balon na jeziorze Bracciano niedaleko Rzymu około północy z siedemnastego na osiemnastego grudnia. A zatem balon wypuszczony w Paryżu szesnastego grudnia o siódmej przebył przez jeden dzień ponad trzysta mil! I przeleciał w tym czasie przez całą Francję, Alpy aż w okolice Rzymu!

– Niebywałe! – zawołał Kuparenko. – To przeszło piętnaście mil na godzinę!

– Jak pan sam widzi, balon to nie tylko widowisko dla tłumów. To także nadzieja na postęp. Wkrótce zamiast tłuc się dyliżansem pocztowym po złych, błotnistych drogach, będzie pan ruszał w podróż balonem i nazajutrz rano znajdzie się pan w Berlinie lub Paryżu!

– Ba, ale iluż pasażerów zmieści się w gondoli? Najwyżej jeden czy dwóch, podczas gdy w dyliżansie… – zauważył Kuparenko.

– To tylko kwestia czasu, drogi panie! – zapewnił go profesor. – Przewiduję, że wkrótce będziemy zdolni wyprodukować czasze tak ogromne, by mogły dźwignąć w koszu nawet kilkadziesiąt osób. A i same kosze będą wtedy przypominały bardziej pudła dyliżansów, by podróżnych uchronić przed zimnem i deszczem. Niech pan sobie wyobrazi wielkie balonowisko na przedmieściu, z którego statki powietrzne odlatują do wszystkich krajów świata! Ten wielojęzyczny gwar… Godziny odlotów wypisane na tablicy. Wystarczy sprawdzić numer lotu i ustawić się w kolejce do odprawy, gdzie urzędnik, po sprawdzeniu biletu, skieruje nas do odpowiedniej gondoli. Naturalnie, za większy bagaż trzeba będzie dopłacać, bo zająłby miejsce w balonie innemu podróżnemu…

– Śmiała wizja!

Pan Magier miał wrażenie, że w okrągłych szmaragdowych szybkach zapaliły się jasne płomyki.

– Która wkrótce się ziści – stwierdził uczony z przekonaniem. – Aerostaty zmienią nasz sposób przemieszczania się, stosowane na polach bitew będą mogły wpływać na wyniki wojen, a ja osobiście marzę o balonach meteorologicznych, które pozwoliłyby dokonywać pomiarów ciśnienia, temperatury i wilgotności powietrza w wyższych warstwach atmosfery.

– Jeśli stworzę własny balon, może pan być pewien, że udostępnię go do tego typu badań – obiecał Kuparenko. – Niczego nie pragnąłbym bardziej, niż stać się przydatnym nauce!

– Trzymam pana za słowo! – Magier uścisnął podaną mu dłoń. – I skoro pan wydobrzeje, zapraszam do mnie. Mam wiele sprzętów, które mogłyby uzupełnić wyposażenie pańskiego statku powietrznego.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Zuzanny Orlińskiej „Powietrzny żeglarz. Uczeń sztukmistrza” (tom II) bezpośrednio pod tym linkiem!

Zuzanna Orlińska
„Powietrzny żeglarz. Uczeń sztukmistrza” (tom II)
cena:
34,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Literatura
Rok wydania:
2021
Liczba stron:
376
Ilustracje:
Marcin Minor
Seria:
wydawnicza: A to historia!
ISBN:
978-83-8208-005-6
EAN:
9788382080056
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Zuzanna Orlińska
Absolwentka Wydziału Grafiki warszawskiej ASP, ilustratorka książek, czasopism i podręczników. Zdobywczyni wielu nagród – za powieść Ani słowa o Zosi otrzymała II nagrodę w Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren, Stary Noe został wyróżniony w konkursie na Książkę Roku IBBY 2015 i zdobył nagrodę główną w Konkursie Literackim im. Kornela Makuszyńskiego, z kolei Biały Teatr panny Nehemias otrzymał wyróżnienie w konkursie Książka Roku IBBY 2017. Stworzyła stronę internetową Kiedy byłam mała, poświęconą literaturze dla dzieci i młodzieży.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone