Judith Flanders – „Życie codzienne w Londynie Dickensa” – recenzja i ocena

opublikowano: 2024-01-04 08:50
wolna licencja
poleć artykuł:
Jak naprawdę wyglądało życie w Londynie Dickensa? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w książce opublikowanej w ramach cenionej serii Wydawnictwa PIW.
REKLAMA

Judith Flanders – „Życie codzienne w Londynie Dickensa”

Judith Flanders
„Życie codzienne w Londynie Dickensa”
nasza ocena:
8/10
cena:
89,00 zł
Wydawca:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Tłumaczenie:
Tomasz Fiedorek
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda
Liczba stron:
568
Premiera:
27.11.2023
ISBN:
978-83-8196-456-2
EAN:
9788381964562

Wydaje się, że określenie „Londyn czasów Dickensa” przywołuje dość konkretne stereotypowe skojarzenia także tym, którzy twórczość angielskiego pisarza znają pobieżnie, z ekranizacji czy zgoła wcale. Chyba dość powszechnie wiąże się ono z wyobrażeniem dużych nierówności społecznych i koniecznością brutalnej walki o byt, podczas której jest się zdanym wyłącznie na siebie. A jak naprawdę wyglądało życie w Londynie Dickensa? Odpowiedzi na to pytanie stara się udzielić autorka pozycji wydanej przez PIW w cenionej serii poświęconej historii życia codziennego.

Judith Flanders wydaje się być zresztą właściwą osobą, by na takie pytania odpowiadać. Urodziła się w Londynie i choć przez pewien czas mieszkała z rodzicami w Kanadzie i Izraelu, to jednak w dorosłym życiu osiadła w brytyjskiej stolicy na stałe. Jest autorką kilku książek (nie tylko historycznych, ale też np. satyrycznego kryminału), regularnie wypowiada się na łamach brytyjskiej prasy różnych odcieni politycznych, zajmuje się też krytyką sztuki, interesuje się również tańcem i grami wideo (sama wystąpiła w jednej z części „Assasssin’s Creed”).

Głównym przedmiotem badań brytyjskiej historyczki jest epoka wiktoriańska, a przecież w zbiorowej świadomości określenie „wiktoriański Londyn” wydaje się synonimem stwierdzenia „Londyn czasów Dickensa”. Flanders już w początkowych partiach książki zwraca uwagę na pewną nieścisłość tej stereotypowej konotacji. Charles Dickens nie tylko żył i był aktywny już za panowania Wilhelma IV, ale odnosił wtedy niemałe sukcesy literackiej – wtedy bowiem wydano np. „Olivera Twista”. Mimo to oryginalny tytuł książki, nieoddany w polskim wydaniu to „Wiktoriańskie miasto”.

Polski tytuł – „Życie codzienne w Londynie Dickensa” to w zasadzie wierne oddanie brzmienia angielskiego podtytułu, choć przypuszczam że wydawca kierował się po prostu spójnością w ramach serii. Książka wpisuje się w dający się zaobserwować od jakiegoś czasu nurt pisania o miastach. Wielu publikacji o sobie doczekał się już Londyn, by wspomnieć choćby „biografię” tej metropolii autorstwa Petra Ackroyda (i inne jego publikacje), zresztą przywoływaną przez Flanders.

Jest to więc książka o Londynie, a czy o Dickensie? Cóż, jeżeli ktoś (niezrażony tytułem, zapowiadającym coś zupełnie innego niż biografię pisarza) zechce z tej akurat pozycji posiąść wiedzę o życiu Charlesa Dickensa, to się srogo rozczaruje. Nie oznacza to bynajmniej, że ten Dickens został przywołany w tytule jedynie w roli ozdobnika, czy też dla orientacji, o jakich czasach publikacja opowiada. Wręcz przeciwnie – Charles Dickens jest na kartach książki stale obecny. Autorka nieustannie stara się pokazywać jak opisywane zjawiska i rzeczywistość, której portret kreśli wpływały na Dickensa, kształtowały jego osobowość, odnajdywały odzwierciedlenie w jego twórczości. Prowadząc tok narracji Judith Flanders stale przywołuje konkretne przykłady z książek Dickensa.

Jeżeli ktoś z nakreślonego portretu autorki wysnuł wniosek, że autorka jest jakąś medialną celebrytką, lansującą się na znawczynię dziejów, a zdobywającą popularność na zajmowaniu się tańcem czy grami komputerowi, to zdecydowanie jest on nazbyt pochopny i bardzo krzywdzący. Judith Flanders jest pełnokrwistą historyczką, a w pracy nad książką wykorzystała bardzo bogatą bazę źródłową – świadczy o tym obfita bibliografia. Co prawda, poza osobno wyróżnionymi dziełami Charlesa Dickensa, opracowania oraz np. publikacji z epoki i inne źródła są w niej wymieszane, co czyni wykaz bibliograficzny nieco nieczytelnym, jednak wystarczy choćby przejrzeć bibliografię i widać ogrom materiału wykorzystanego przez Flanders.

REKLAMA

Oprócz niezaprzeczalnej wartości naukowej, praca ma też swego rodzaju wymiar literacki. Nie jest to suche zreferowanie danych czy wyliczenie faktów i opisanie zjawisk. Jest to książka, która po prostu „się czyta”, barwny portret XIX-wiecznego Londynu, wręcz reportaż z niego. Tym, co chyba najbardziej mnie uderzyło podczas lektury, jest to że wszystko wydaje się pozostawać w ciągłym ruchu. Tak jak w wielkiej metropolii, jaką jest Londyn, ciągle coś się dzieje, tak na kartach książki Judith Flanders też ciągle coś się dzieje, każdy gdzieś zdążą lub się spieszy, trwa nieustanny ruch i permanentna krzątanina, dosłownie na chwilę nic się tutaj nie zatrzymuje.

Nie przypadkiem w pierwszych rozdziałach możemy ogarnąć spojrzeniem miasto budzące się ze snu i ludzi spieszących o świcie, a w wielu przypadkach jeszcze przed świtem do swoich zajęć. A trzeba przyznać, że dla warstw nieuprzywilejowanych życie w XIX-wiecznym Londynie faktycznie nie należało do najłatwiejszych. Autorka opisuje tryb zatrudniania pracowników najemnych i walkę o angaż, a także np. powszechne swego czasu zjawisko handlu ulicznego, które zaczęło zanikać w związku z coraz mniejszą dochodowością takiej działalności. Flanders przenikliwie analizuje też założenia oraz pozytywne i negatywne skutki opartej na filozofii utylitarystycznej ówczesnej polityki społecznej, mającej w założeniu zaradzić dostrzeganym już wówczas bolączkom. W kręgu zainteresowań autorki znajduje się również czas wolny i zajęcia łączące ludzi z różnych klas społecznych – jak choćby uczęszczanie na zimowe ślizgawki. Niestety również i takiej beztroskiej z pozoru rozrywce towarzyszył czasem tragedie np. w przypadku załamania się lodu. Flanders nie pomija także, by przytoczyć tytuł książki wspomnianego wcześniej Ackroyda, „Londynu podziemnego”, pisze o półświatku czy o kształtowaniu się specyficznego ulicznego slangu.

Komu można polecić „Życie codzienne w Londynie Dickensa”? Zważywszy na walory publikacji, jest to pozycja generalnie godna rekomendacji. Nie sposób jednak nie wskazać, kto z jej lektury zaczerpnie najwięcej korzyści. Przede wszystkim jest to pozycja dla miłośników prozy Karola Dickensa. Ponownie zaznaczam, że Dickens w tytule nie jest „ozdobnikiem” ani „chwytem marketingowym”. Wywody autorki naprawdę często odwołują się dość konkretnie to jego pisarstwa i wskazana jest co najmniej ogólna orientacja w treści jego dzieł. Zapewne dla pierwotnego adresata książki, wykształconego czytelnika z kraju anglojęzycznego jest to w sumie oczywistość, natomiast nie wiem, czy w naszych realiach, gdzie Dickens jest co prawda znany i czytany, ale chyba nie stanowi elementu powszechnego curriculum – nie podwyższa to trochę „progu wejścia” niezbędnego dla pełnej percepcji opracowania. Po drugie, wskazana jest choćby ogólna orientacja w topografii Londynu. Inaczej tok narracji wydać się może trochę abstrakcyjny. Sytuacje ułatwiają nieco plany miasta zamieszczone w książce. Wydawcę pochwalić zresztą należy także za bardzo pomocny (choć „mieszany” – osobowo-hasłowo-geograficzno-problemowy) indeks.

Jeśli ktoś zatem naprawdę lubi dzieła Charlesa Dickensa i choć trochę zna Londyn, w pełni będzie móc skorzystać z omawianej publikacji. Myślę nawet, że lektura dostarczyć może wielu inspiracji do planowania spacerowych tras po stolicy Zjednoczonego Królestwa, „śladami” Dickensa czy bohaterów jego książek.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Judith Flanders „Życie codzienne w Londynie Dickensa” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Gadziński
Absolwent Instytutu Historycznego oraz Instytutu Nauk Politycznych UW. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone