Latem szlachta nie pracuje, ale czy bawi? Historyk znów ogląda „1670”

opublikowano: 2025-09-19, 08:53
wszelkie prawa zastrzeżone
O, ty plebejski z serialu humorze! Ile cię cenić, ten wie niezgorzej kto cię zobaczył. I co dzień w Polsce orze jak może.
reklama
„1670”, fot. Netflix, prawa zastrzeżone

Plebejski humor w serialu o szlachcie? Ano, żarty w nowym „1670” nie są szczególnie wyrafinowane, a podaje się je widzowi jeszcze bardziej prosto w oczy niż w sezonie pierwszym. Co nie znaczy, że nie będą bawić…

Ale po kolei. Zakładam, że przy drugim sezonie wiecie już, o co w „1670” chodzi. Jeśli nie, polecam nadrobić tę recenzję sezonu pierwszego:

Od mockumentu do czeskiego filmu

Tutaj porozmawiamy przede wszystkim o tym, jakie zmiany zaszły w folwarku najsłynniejszego (jak sam deklaruje) Jana Pawła w historii ludzkości. Po pokazanej nam poprzednio wiośnie, w Adamczysze nadeszło lato. A jak powszechnie wiadomo, każdy współczesny Polak, ekhem, to znaczy - staropolski szlachcic w tym okresie, choćby miał wydać na to wszystkie oszczędności, musi pojechać z rodziną na zagraniczne wakacje. Na przykład do Turcji. Do kurortu o jakiejś egzotycznej nazwie. Na przykład Al-Inkluziw. Tutaj Jan Paweł, cóż… jest dalej Janem Pawłem tak bardzo, jak tylko może być. W efekcie zbiegu okoliczności i typowych dla siebie zachowań pakuje się w organizację królewskich dożynek. Koszmarnie drogich, dodajmy, a przecież wszystkie oszczędności wydał na wakacje. Odważne i komiczne próby rozwiązania tego problemu są główną osią fabuły drugiego sezonu „1670”. Serial rozwija też inne, zapoczątkowane poprzednio wątki. Na przykład królewski wysłannik, młody szlachcic mający sprawdzić Adamczychę, okazuje się całkiem przystojnym i rozsądnym kawalerem. Wpada więc w oko córce Jana Pawła Anieli, która jest skrajną chłopomanką i łączy ją romans z pomocnikiem kowala Maciejem.

Jeśli chodzi o konwencję, zmiany są subtelne, ale zauważalne. Twórcy odważniej wykorzystują efekty specjalne, wprowadzają na ekran jeszcze więcej absurdu, a nawet groteski, przesuwając nieco punkt ciężkości proponowanego nam humoru. Łamanie czwartej ściany i puszczanie oka do widza dalej tu znajdziemy, ale te elementy schodzą na nieco dalszy plan, ustępując miejsca o wiele szybciej rozwijającej się akcji. Jak wspomniałem na początku, żarty wykładane są tu szybko i bezpośrednio, często układając się w konwencję komedii pomyłek. Pierwszy sezon przypominał trochę kostiumowy mockument. Tutaj zdecydowanie bardziej pasuje mi określenie „czeski film”.

Nie, to nadal nie jest serial historyczny

Przy recenzji pierwszego sezonu zaznaczyłem, że nie ma sensu silić się na ocenianie historycznej poprawności produkcji, w której „kogutem” na powozie-karetce jest prawdziwy kogut w klatce, piejący modulowany sygnał. W drugim sezonie mamy za to np. zapętlone rżenie konia, symulujące dławienie się silnika zakopanego w błocie pojazdu. Czy zatem kogoś zdziwi, że podtrzymam tu swoje zdanie? „1670” nie jest i nigdy nie był produkcją, która ma ambicje pokazywać historyczne realia. To lekka komedia kostiumowa, z której nie tyle my czerpiemy wiedzę historyczną, co raczej to ona wykorzystuje znane nam historyczne i popkulturowe wątki, by na tej podstawie wyśmiewać przywary zupełnie współczesnych ludzi.

reklama

Co oczywiście nie znaczy, że osoba zainteresowana historią nie doszuka się tu kilku ciekawych smaczków. Przykładowo -  jak wiadomo, akcja serialu „1670” toczy się… w 1670 roku. Jednym z absurdalnych wyczynów Jana Pawła w trakcie tureckich wakacji jest wkręcenie się jako tłumacz na toczące się właśnie polsko-tureckie rokowania pokojowe. Oczywiście nasz bohater nie zna języka tureckiego, ale przecież, jak sam stwierdza, „zawsze celuj w pracę nieco powyżej swoich kompetencji”. O dziwo, udaje mu się „coś” wynegocjować i uniknąć wykrycia swojej niekompetencji. Jeśli spojrzymy teraz na kalendarium prawdziwej historii, to w tych okolicach czasowych, 18 października 1672 roku królewscy komisarze podpisali pokój w Buczaczu – traktat uznawany za upokarzający i haniebny, w którym Rzeczpospolita zobowiązywała się do oddania Imperium Osmańskiemu części terytoriów i wypłacania corocznego haraczu, czym stawiała się w pozycji tureckiego lennika.  Trzeba przyznać, że to bardzo zgrabne nawiązanie. Po raz pierwszy w serialu na ekranie widzimy też prawdziwą, historyczną postać - Jana Sobieskiego.

Warto zaadresować też pojawiające się gdzieniegdzie zarzuty, że „1670” wykrzywia obraz staropolskiej szlachty i fałszuje naszą historię. Cóż, jeśli potraktujemy serial śmiertelnie poważnie, może rzeczywiście ktoś mógłby się pogniewać. Ale czy wtedy nie powinniśmy oburzać się również na osadzone w konwencji historycznej kabarety? Albo na kostiumową „Koronę Królów”, która przecież nie jest komedią, a w wielu wypadkach upraszcza i dopowiada? Lub też na serial „Wspaniałe Stulecie”, że postać Sulejmana Wspaniałego spłaszczył niemal wyłącznie do roli rozgrywanego przez niewolnicę kochanka? Moim zdaniem nie ma to sensu, choć zgadzam się, że brakuje nam w Polsce naprawdę mocnych, osadzonych solidnie na faktach, wysokobudżetowych produkcji, promujących naszą historię, formatu „Kompanii Braci”.

„1670”, fot. Netflix, prawa zastrzeżone

Humor prosty i skuteczny, jak uderzenie cepa

Czy więc warto wrócić do Adamczychy i śledzić perypetie jej mieszkańców? Moim zdaniem tak, pamiętając oczywiście, że serial „1670” to lekka komedia, a nie nauczyciel historii. Pierwszy sezon, choć sympatyczny, powodował u mnie głównie lekkie uniesienie wargi. W drugim sposób podawania humoru, przesunięty w stronę konwencji „czeskiego filmu”, zdecydowanie bardziej przemówił do mojej wrażliwości, choć żarty są tu podobnego kalibru, co w pierwszej. To ostatnie dla jednych może być zaletą, dla innych wadą, musicie zdecydować sami. Wydaje mi się, że jednocześnie produkcja rzadziej uśmiecha się do osób, szukających drugiego dna i mniej oczywistych nawiązań, a szkoda. Jest jeszcze kwestia lokalności humoru „1670”. A ten jest, w sporej części, jeszcze bardziej nieprzekładalny na inne języki, niż w pierwszym sezonie. Jeśli widzimy na płocie przed opuszczoną chatą wymazany napis CHWDSZ, to przeciętny Polak odczyta nawiązanie bez problemu. Co jednak zrobi z tym faktem wersja anglojęzyczna? Nie zazdroszczę tu pracy tłumaczom. Mimo powyższych uwag, uważam drugi sezon „1670” za dobre rozwinięcie pierwszego, sam bawiłem się przy nim lepiej niż poprzednio. 

Polecamy e-book Sebastiana Adamkiewicza „Zrozumieć Polskę szlachecką”

Sebastian Adamkiewicz
„Zrozumieć Polskę szlachecką”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
82
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-4-6

Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!

reklama
Komentarze
o autorze
Mateusz Balcerkiewicz
Redaktor naczelny portalu Histmag.org, kustosz Archiwum Akt Nowych w Warszawie, absolwent historii na Uniwersytecie Warszawskim. Redaktor naukowy i współtwórca portalu 1920.gov.pl. Hobbystycznie członek grupy rekonstrukcyjnej Towarzystwo Historyczne "Rok 1920" oraz gitarzysta.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone