Ludzkie pochodnie – głośne samospalenia w historii [18+]

opublikowano: 2023-06-20 06:55
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Różniło ich pochodzenie, sytuacja życiowa i konkretne motywacje. Jedno jednak mieli wspólne – wszyscy odczuwali ogromną bezradność i desperacką potrzebę zmian. I wszyscy postanowili zademonstrować to w najdosadniejszy z możliwych sposobów. Samospalenia nie są w historii nowym zjawiskiem. Niektóre z nich odbiły się jednak szczególnie głośnym echem. Poniżej prezentujemy wybrane z nich.
REKLAMA
Thich Quang Duc (fot. Phusa12)

Śmierć dla ojczyzny: Karol Levittoux

Samospalenie jako forma indywidualnego protestu rozpowszechniło się w Europie w latach sześćdziesiątych XX wieku. Korzenie tego radykalnego aktu na Starym Kontynencie sięgają jednak znacznie wcześniej – dokładniej czasów polskiego romantyzmu. W 1839 roku rosyjskie służby na polecenie namiestnika Królestwa Kongresowego Iwana Paskiewicza rozpoczęły zakrojoną na szeroką skalę masowych aresztowań. Ich celem była łukowska młodzież zaangażowana w działalność Związku Patriotycznego – niepodległościowej organizacji założonej w Łukowie przez studenta i konspiratora Karola Levittouxa. Głównym zadaniem związku, mającego swoje struktury również w Warszawie, była praca samokształceniowa i agitacja niepodległościowa. Nie przetrwał on jednak długo. Władze carskie trafiły na jego trop już w 1839 roku, głównie za sprawą nauczyciela z łukowskiej szkoły elementarnej – Jana Thierbacha, który doniósł władzom na niepokorną młodzież.

W kręgu podejrzanych znalazło się blisko dwieście osób. Sam inicjator działań konspiracyjnych – Karol Levittoux – dostał się w ręce rosyjskich służb na początku w 1841 roku, za sprawą zeznań złożonych przez jednego z członków Związku Patriotycznego. Został aresztowany i osadzony w Pawilonie X warszawskiej Cytadeli. Tam spędził kilka miesięcy – w surowych warunkach i poddawany brutalnym przesłuchaniom. Za pomocą tortur służby chciały wyciągnąć od niego informacje niezbędne do zdekonspirowania organizacji i rozpracowania siatki spiskowej. Ci jej członkowie, którzy zdołali uniknąć aresztowania, podjęli desperacką próbę uwolnienia kolegi, lecz ich starania spełzły na niczym. Rosyjska straż dowiedziała się o ich planach i skutecznie je udaremniła. To jednak tylko pogorszyło los Levittouxa.

Tablica upamiętniająca Karola Levittoux w Warszawie, w miejscu, gdzie istniało gimnazjum, w którym działał (fot. Adrian Grycuk)

Poddawany coraz bardziej brutalnym przesłuchaniom, w końcu nie wytrzymał. Nie chcąc nikogo zdradzić, postanowił odebrać sobie życie. Dokładna data jego śmierci nie jest znana – jedni wskazują na 7 lipca, inni przekonują, że stało się to pod koniec miesiąca. Młody Levittoux wziął świeczkę służącą do oświetlenia pomieszczenia i podłożył ją pod siennik. Cyprian Kamil Norwid, który osobiście znał chłopaka, w liście do Zygmunta Krasińskiego z 1848 roku w następujący sposób opisał jego desperacki czyn:

Kląkł na łóżku z twardych desek powrozami słomianymi okręconych – pod one deseczki świecę postawił; wolno zapaliły się powrozy kręcone ze słomy. Jak wieczność długo musiały się rozżarzać, nim zaczęły śmierć zadawać. Kilka godzin ujść musiało nim to łóżko w stos się przeobraziło i to raczej węglem niż płomieniem. Znaleziono go na kolanach z piersią i twarzą zwęgloną, bez życia wpół opadłym.

Ciało zmarłego zostało pochowane na stokach Cytadeli. Sam Levittoux stał się symbolem buntu przeciwko władzy carskiej i heroicznej walki o niepodległość Polski.

REKLAMA

W obronie religii: Thich Quang Duc

Chociaż buddyzm postrzegany jest zwykle jako religia pokoju i jako taki sprzeciwia się przemocy, to właśnie wśród jego wyznawców ta forma radykalnego protestu ma najwięcej przedstawicieli. Pierwsze wzmianki o samospaleniach mnichów buddyjskich pochodzą już z V wieku – w ten sposób buntowali się najczęściej przeciwko korupcji władzy. Najgłośniejszym echem odbił się jednak akt samospalenia dokonany przez mnicha Thich Quang Duca w XX wieku.

W 1955 roku władzę w Wietnamie Południowym objął prezydent Ngo Dinh Diem, który na kartach historii tego kraju zapisał się między innymi za sprawą swojego nieprzejednanego stanowiska względem religii. Będąc katolikiem, faworyzował swoich współwyznawców i krwawo prześladował wyznawców buddyzmu, którzy stanowili wówczas zdecydowaną większość, bo blisko 70% społeczeństwa. Ngo Dinh Diem zabronił publicznego obchodzenia świąt buddyjskich, a wszelkie przejawy łamania tego zakazu były surowo karane. Tak było chociażby z urodzinami Buddy, które zorganizowano w Hue w 1963 roku. Demonstracja została ostro stłumiona przez siły rządowe, w efekcie czego zginęło dziewięć osób. Do tego władze nie przyznały się do interwencji. To dla wielu przelało czarę goryczy.

Samospalenie buddyjskiego mnicha Thicha Quanga Duca (fot. Malcolm Browne)

10 czerwca 1963 roku do amerykańskiej agencji prasowej napłynął list, w którym poinformowano, że następnego dnia przed ambasadą Kambodży w Wietnamie dojdzie do ważnego wydarzenia. Nie spotkał się on ze szczególnym odzewem dziennikarzy – wielu z nich było zmęczonych trwającymi od dłuższego czasu protestami buddystów i sądziło, że to jedno z kolejnych wydarzeń, których już byli świadkami. Ci, którzy mimo takich podejrzeń postanowili udać się we wskazane miejsce, stali się świadkami jednego z najważniejszych wydarzeń w najnowszej historii – nie tylko Wietnamu.

11 czerwca 1963 roku w godzinach przedpołudniowych rozpoczął się marsz buddystów, na czele którego jechał niebieski samochód. Zatrzymał się on na jednym ze skrzyżowań w Sajgonie i wysiadł z niego 67-letni mnich Thich Quang Duc. Usiadł na środku skrzyżowania, po czym jeden z duchownych wylał na niego benzynę. Duc odmówił mantrę i podpalił się zapałką. Ciało mnicha płonęło około dziesięć minut – w tym czasie jeden z duchownych powiedział do mikrofonu po wietnamsku i angielsku: „Buddyjski mnich spalił się na śmierć! Buddyjski mnich stał się męczennikiem!”.

Następnie ciało mnicha zostało skremowane – z wyjątkiem serca, które uczyniono relikwią. Desperacki akt Thich Quanga Duca odbiła się głośnym echem po obu stronach żelaznej kurtyny – głównie za sprawą zdjęć wykonanych przez Malcolma Browne’a, dziennikarza i szefa agencji Associated Press w Sajgonie, które natychmiast obiegły pierwsze strony gazet w Stanach Zjednoczonych i w krajach Europy Zachodniej. Również państwa bloku wschodniego ochoczo powielały zdjęcia, przedstawiając je jako przykład antyamerykańskiej propagandy. Zdjęcie Browna zostało uznane zdjęciem 1963 roku, rok później otrzymał też za nie Nagrodę Pulitzera. Jak wspominał dziennikarz tamto wydarzenie:

Polecamy e-book Tomasza Kruka pt. „Dramat Afganistanu: XX wiek” :

Tomasz Kruk
„Dramat Afganistanu: XX wiek”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
83
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-20-4
REKLAMA
Thich Quang Duc zapalił zapałkę, którą trzymał na brzuchu i podpalił się. Oniemiałem, oblał mnie zimny pot, z najwyższym trudem skupiłem się na ostrości, naświetlaniu, robieniu zdjęcia. Byłem przerażony. Wielokrotnie pytano mnie, czy mogłem powstrzymać samobójstwo. Nie mogłem. Stała tam zwarta grupa około dwustu mnichów gotowych zablokować mnie, gdybym spróbował się ruszyć. […]  Po latach mam jednak poczucie, że przyczyniłem się do tej śmierci. Że starszy mnich nie zrobiłby tego, gdyby nie był pewny obecności reportera, który przekaże relację światu.

Protest przeciwko wojnie: Norman Morrison

Wieść o samospaleniu buddyjskiego mnicha nie tylko rozeszła się w Stanach Zjednoczonych głośnym echem, ale i okazała się inspiracją dla tamtejszych pacyfistów – zwłaszcza Normana Morrisona.

Od 1955 roku Stany Zjednoczone zaangażowane były w wojnę wietnamską, co – wraz z upływem czasu, rosnącymi kosztami i wzrastającą liczbą ofiar wśród amerykańskich żołnierzy – wywoływało coraz większe niezadowolenie amerykańskiej opinii publicznej. Jedną z takich osób był kwakier Norman Morrison. 2 listopada 1965 roku w jednej z gazet przeczytał artykuł o bombardowaniu wioski w Wietnamie, w wyniku czego doszło do śmierci jej mieszkańców, w tym dzieci. Poruszył ten temat z żoną przy obiedzie. Kiedy ta wyszła z domu odebrać starsze dzieci ze szkoły, Norman zabrał roczną córkę Emily, kosz z naftą i udał się pod budynek Pentagonu. Tam polał się naftą i podpalił.

Norman Morrison

Chociaż ubrania dziewczynki były przesiąknięte naftą, jej samej nic się nie stało. Mężczyzna został natomiast przewieziony do szpitala, gdzie zmarł w wyniku poparzeń. W liście do swojej żony wytłumaczył, że zrobił to, by żadne wietnamskie dziecko nie musiało już ginąć w wyniku wojny. Jak napisał:

Proszę, nie potępiaj mnie…. Od tygodni, a nawet miesięcy modlę się tylko o to, aby mi objawiono, co muszę zrobić. Dziś rano bez ostrzeżenia pokazano mi to, tak wyraźnie, jak objawiono mi w tamten piątkowy wieczór w sierpniu 1955 roku, że zostaniesz moją żoną… Przynajmniej nie zamierzam jechać bez dziecka, jak to zrobił Abraham. Wiedz, że cię kocham, ale muszę działać na rzecz dzieci w wiosce kapłana.

Nawiązanie do Abrahama wzbudziło u niektórych przypuszczenia, że być może planował podpalić również swoją córkę, choć nie zostało to w żaden sposób potwierdzone. Jego desperacki czyn wywołał różne reakcje – niektórzy uznali go za bohatera, inni za osobę nie do końca zdrową psychicznie, jeszcze inni akt jego samospalenia nazwali morderstwem. Dorota Mock w liście do „The Baltimore Sun” napisała:

REKLAMA
Zamordowaliśmy go tak samo zimno, tak samo mechanicznie, tak samo nieczule, jak codziennie mordujemy mężczyzn, kobiety i dzieci w Wietnamie.

Bunt przeciwko systemowi: Ryszard Siwiec

Z zupełnie innym odbiorem spotkał się dramatyczny protest Ryszarda Siwca. Były żołnierz Armii Krajowej, z wykształcenia filozof, od początku był krytyczny wobec komunistycznych rządów, które nastały w Polsce po zakończeniu II wojny światowej. W geście sprzeciwu odmówił chociażby pracy w szkole – by nie uczestniczyć w indoktrynacji młodzieży, podjął się pracy księgowego. We własnym zakresie kolportował też ulotki, pisane prywatnie pod pseudonimem „Jan Polak”. Szczególnie mocno przeżył wydarzenia Marca 1968 – próbował nawet nawiązać kontakt ze strajkującymi studentami, ale ostatecznie mu się nie udało. Agresja wojsk Układu Warszawskiego przelała jednak czarę goryczy.

Odbywające się 8 września 1968 roku Centralne Uroczystości Dożynkowe na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie zgromadziły blisko 100 tysięcy osób – w tym I sekretarza Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i wielu działaczy partyjnych i państwowych. To właśnie na ich oczach Ryszard Siwiec postanowił dokonać radykalnego protestu. O godzinie 12:15, w jednym z sektorów polał się rozpuszczalnikiem i podpalił. Nie pozwolił przy tym nikomu udzielić sobie pomocy, broniąc się przed osobami, które próbowały ugasić ogień. Płonąc, krzyczał:

Protestuję, protestuję, protestuję! Niech żyje wolna Polska! To jest okrzyk konającego, wolnego człowieka!

Mimo dramatycznego wydarzenia uroczystości dożynkowe trwały nadal. Ryszard Siwiec został wkrótce przetransportowany do szpitala, gdzie zmarł po kilku dniach w wyniku odniesionych oparzeń, obejmujących ponad 80% powierzchni jego ciała. Został pochowany na cmentarzu komunalnym w Przemyślu. Chociaż był to największy pogrzeb w historii tego miasta, nie zmienił się w manifestację polityczną. Funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa natychmiast przystąpiły do działania – skonfiskowali kilka negatywów i zabronili robić zdjęcia oraz w jakikolwiek sposób poruszać ten temat – na długi czas nałożyli nań blokadę informacyjną. Tym, którzy byli świadkami wydarzenia, wmawiano zaś, że Ryszard Siwiec był psychicznie chory i miał problemy z alkoholem. W efekcie jego czyn praktycznie do początku lat dziewięćdziesiątych był nieznany społeczeństwu.

Przed śmiercią w rozmowie z żoną miał powiedzieć:

Ginę po to, żeby zwyciężyła prawda, żeby zwyciężyło człowieczeństwo i żeby zwyciężyła miłość. Ginę po to, żeby zginęło kłamstwo, zginęła nienawiść i zginął terror.

Polecamy e-book Weroniki Kulczewskiej-Rastaszańskiej pt. „Sto lat Nosferatu. Historia wampirów na ekranie”:

Weronika Kulczewska-Rastaszańska
„Sto lat Nosferatu. Historia wampirów na ekranie”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
131
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-60-0
REKLAMA

Protest przeciwko apatii: Jan Palach

Z podobnych motywów równie radykalną formę protestu wybrał Jan Palach – choć najprawdopodobniej nic nie wiedział o samospaleniu Siwca. Zapalnikiem – w brutalnie dosłownym tego słowa znaczeniu – buntu Palacha również była inwazja wojska Układu Warszawskiego na Czechosłowację, a może nawet bardziej apatia, z jaką mieszkańcy jego kraju przyjęli to wydarzenie. Chociaż interwencja ta zahamowała reformy wprowadzane na fali praskiej wiosny, społeczeństwo przyjęło ją z dużą biernością. Podobnie przyglądało się również „normalizacji”, oznaczającej nic innego, jak przywracanie poprzedniego reżimu.

Młody student historii i ekonomii politycznej na Uniwersytecie Karola w Pradze chciał pobudzić mieszkańców swojego kraju do działania. Nie od początku myślał o samospaleniu – rozważał również inne formy działania, jak na przykład zajęcie budynku radia w Czechosłowacji. Nie udało mu się jednak przekonać innych do tego planu, wobec czego postanowił sięgnąć po bardziej radykalną formę protestu.

Tablica pamiątkowa z maską pośmiertną Jana Palacha (fot. Aldo Ardetti)

Aktu samospalenia dokonał 16 stycznia 1969 roku przed budynkiem Muzeum Narodowego na placu Wacława w Pradze. Podobnie jak Siwiec został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł po trzech dniach na skutek odniesionych oparzeń – obejmowały one ponad 80% powierzchni jego ciała. Reakcja na jego czyn była jednak zgoła odmienna jak w Polsce. Zorganizowany 25 stycznia 1969 roku pogrzeb przerodził się w wielotysięczną polityczną manifestację, której uczestnicy byli prześladowani przez tajną policję. Co więcej, dzień po samospaleniu Palacha grupa studentów protest głodowy, domagając się realizacji jego postulatów.

Co więcej, na Palachu się nie skończyło. Do końca kwietnia ponad dwadzieścia osób próbowało powtórzyć jego radykalny bunt i dokonać aktu samospalenia – siedmiu z nich się to udało. Wśród nich znalazł się m.in. Josef Hlavaty, Miroslav Malinka i Jan Zajic. Sam poległy – nazwany „pochodnią numer 1” – nigdy do tego nie wzywał, przeciwnie. Swój czyn wyjaśnił w następujący sposób:

Ze względu na to, że nasze narody znalazły się na krawędzi beznadziei, zdecydowaliśmy się wyrazić swój protest i obudzić naród tej ziemi. Nasza grupa złożona jest z ochotników, zdecydowanych spalić się dla naszej sprawy. Ja miałem honor wylosować nr 1 i uzyskałem prawo napisania pierwszych listów, a także wystąpić jako pierwsza pochodnia.

Bunt przeciwko sytuacji ekonomicznej: Mohamed Bouazizi

Choć samospalenie może wydawać się dziś dość odległą formą, do równie radykalnych protestów dochodzi również współcześnie. Do takiej sytuacji doszło chociażby w 2011 roku w Tunezji.

REKLAMA

Sytuacja, w której przyszło dorastać Mohamedowi Bouaziziemu nie należała do najłatwiejszych, głównie ze względów ekonomicznych. W jego mieście – Sidi Bu Zajd – bezrobocie sięgało 30%, przez co nie mógł znaleźć żadnej pracy. Podobnie na niczym kończyły się jego starania o pobór do wojska. Wobec tego zarabiał na straganie i niskimi dochodami, jakie przynosił mu handel, wspierał matkę i pięcioro rodzeństwa. Niejednokrotnie pomagał też biednym rodzinom, zaopatrując je w darmowe owoce i warzywa, przez co był dość popularną osobą w mieście. Znany był jednak również policji, z którą miał liczne zatargi.

Funkcjonariusze policji nie raz upokarzali młodego Bouaziziego. W pewnym momencie czara goryczy się jednak przelała. W 2010 roku 26-latek wziął kredyt na rozbudowę straganu. 17 grudnia policja skonfiskowała mu go jednak, publicznie go przy tym upokarzając. zdesperowany Mohamed udał się pod budynek rządowy, aby tam domagać się sprawiedliwości, ale został zignorowany. Miał wówczas wykrzyczeć: „Jeśli mnie nie widzicie, to się podpalę”. Jak powiedział, tak zrobił. Wylał na siebie kanister benzyny, wybiegł z budynku i podpalił się.

Wkrótce po tym trafił do szpitala. Nie udało się go jednak odratować – zmarł po dwóch tygodniach na skutek rozległych poparzeń. Jego pogrzeb zgromadził blisko pięć tysięcy ludzi. Co jednak ważniejsze – desperacki akt wyzwolił drzemiącą w społeczeństwie frustrację. Jego samobójstwo zapoczątkowało tzw. jaśminową rewolucję, skierowaną głównie przeciwko bezrobociu, złej sytuacji materialnej, brakowi swobód obywatelskich i długoletniej władzy Zina Al-Abidina Ben Alego. Ostatecznie doprowadziła ona do obalenia urzędującego 23 lat prezydenta i zmiany władzy.

Biografia

  • „Teraz Rock”, nr 2 (36), luty 2006.
  • Ziółkowski G., Okrutny teatr samospaleń. Protesty samobójcze w ogniu i ich echa w kulturze współczesnej, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Poznań, 2018.
  • Ziółkowski G., Samospalenie: akt-widowisko. Kilka słów o sprawczej mocy (pewnej) fotografii, „Prace Etnograficzne”, 2, 2014.

Polecamy e-book Tomasza Kruka pt. „Dramat Afganistanu: XX wiek” :

Tomasz Kruk
„Dramat Afganistanu: XX wiek”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
83
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-20-4
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Natalia Pochroń
Absolwentka bezpieczeństwa narodowego oraz dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Rekonstruktorka, miłośniczka książek. Zainteresowana historią Polski, szczególnie okresem wielkich wojen światowych i dwudziestolecia międzywojennego, jak również geopolityką i stosunkami międzynarodowymi.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone