Łukasz Grześkowiak – „Ubooty na Morzu Śródziemnym 1943-1944. Zagłada” – recenzja i ocena

opublikowano: 2021-03-08 11:00
wolna licencja
poleć artykuł:
U-Booty siały postrach na europejskich akwenach w czasie II wojny światowej. Jednak od połowy 1943 roku traciły one przewagę i coraz częściej ponosiły porażki. Zmierzch potęgi niemieckich okrętów podwodnych w swojej najnowszej książce omawia Łukasz Grześkowiak.
REKLAMA

Łukasz Grześkowiak – „Ubooty na Morzu Śródziemnym 1943-1944. Zagłada” – recenzja i ocena

Łukasz Grześkowiak
„Ubooty na Morzu Śródziemnym 1943-1944. Zagłada”
nasza ocena:
7.5/10
cena:
59,90 zł
Wydawca:
Fronda/Zona Zero
Rok wydania:
2021
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
642
Premiera:
25.01.2021
Format:
165 x 240 mm
ISBN:
978-83-668-1401-1
EAN:
9788366814011

Autor recenzowanej publikacji, Łukasz Grześkowiak, jest absolwentem Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Praca o U-Bootach jest efektem jego wieloletnich zainteresowań tematyką niemieckich okrętów podwodnych. Warto nadmienić, że nie jest to pierwsza książka Grześkowiaka poświęcona niemieckiej flocie podwodnej. W 2013 ukazała się jego debiutancka praca Walker – pogromca U-Bootów, a w 2017 roku U-Booty na Morzu Śródziemnym 1941–42. Książkę, którą mam przyjemność recenzować, trzeba potraktować jako kontynuację tej drugiej. Autor nadał jej podtytuł Zagłada, co dość dobrze oddaje sytuację niemieckiej marynarki wojennej w tym okresie.

U-Booty siały postrach na europejskich akwenach od I wojny światowej. Warto tu zauważyć, że w czasie Wielkiej Wojny na blisko 180 straconych jednostek zatopiły prawie 6400 statków nieprzyjaciela. Ciekawie prezentuje się statystyka efektywności wojennej w czasie kolejnego globalnego konfliktu. Niemcy dysponowały wówczas imponującą liczbą 830 okrętów podwodnych. Od początku II wojny światowej do połowy 1943 roku zatopiły blisko 2500 statków (na jeden stracony U-Boot przypadało więc ponad dziesięć zatopionych jednostek wroga), natomiast od czerwca 1943 roku przewaga ta zdecydowanie zmalała. Niemcy tracili kontrolę nad europejskimi wodami, co ilustruje skuteczność – więcej straconych U-Bootów niż zatopionych przez nie statków.

Grześkowiak pisze o specyficznym i wciąż mało znanym szerszemu gronu odbiorców tematowi, nie traci jednak z pola widzenia generalnego obrazu konfliktu. Służba na Morzu Śródziemnym, jak celnie zauważa, była dla podwodniaków szczególnie niewdzięczna – wody były przejrzyste, temperatury wysokie i trudne do zniesienia dla załóg. Dodatkowe niebezpieczeństwo stanowiło alianckie lotnictwo. Skuteczność operacyjna U-Bootów malała wobec coraz lepiej przygotowanych i skoordynowanych działań nieprzyjaciela. Autor zauważa jednak, że pomimo tego sukcesów należy upatrywać w związaniu walką ogromnych sił alianckich, które w tym samym czasie można było wykorzystać w innych operacjach. Dużo lepiej radziły sobie, jeśli idzie o skuteczność, jednostki nawodne. Być może więc istotnie U-Bootwaffe nie mogła w tym okresie osiągnąć więcej nad to, co osiągnęła.

REKLAMA

Dla pasjonatów historii wojskowości walorem książki będzie szczegółowe zestawienie śródziemnomorskich U-Bootów z wyszczególnieniem dla każdej jednostki: nazwisk dowódców wraz z datami sprawowania dowództwa, dat wyjścia w morze, przynależności do flotylli, wyliczenia wszystkich morskich patroli wraz z datami, dni spędzone na Morzu Śródziemnym, a także sukcesy (czyli zatopione jednostki wroga) i łączny tonaż zatopionych statków. Na końcu autor krótko charakteryzuje losy okrętów i załogi, a nawet pozycję zatopienia.

Niewątpliwą wartością pracy są obszerne cytaty z dzienników pokładowych i raportów. Dla niektórych mogą być zbyt obszerne, jednak uważam, że stanowią nie tyle cenne uzupełnienie, ile raczej doskonałe narzędzie do dynamizowania narracji ożywienia opowieści, zwłaszcza z perspektywy odbiorcy słabiej orientującego się w meandrach historii wojny na morzu.

Pewną niewygodę dla części czytelników będzie stanowił rozmiar czcionki. W mojej opinii jest ona zbyt duża i utrudnia lekturę. Oczywiście mam świadomość, że dla odbiorców o nieco słabszym wzroku będzie to informacja jak najbardziej pozytywna. Do mankamentów zaliczyłbym nie zawsze trafny dobór ilustracji, a także sposób ich wyeksponowania. Część z nich została powiększona na potrzeby książki z plików cyfrowych, co niekiedy po prostu widać. Myślę, że kwerenda w londyńskim Imperial War Museum lub w niemieckich archiwach pomogłaby uzupełnić materiał ilustracyjny.

Autor nie wchodzi w rozważania na temat politycznego tła II wojny światowej i koncentruje się jedynie na historii militarnej. Nie tracąc szerszego oglądu na cele, jakim podporządkowana była machina wojenna hitlerowskich Niemiec, warto wraz z nim odbyć podróż przez Morze Śródziemne i prześledzić losy U-Bootów. Zachęcam do lektury.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Łukasza Grześkowiaka „Ubooty na Morzu Śródziemnym 1943-1944. Zagłada” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marek Chrzanowski
Z wykształcenia historyk, z pasji politolog. Miłośnik książek i kultury francuskiej.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone